Gazeta Wyborcza relacjonuje apelację 28-letniego Damina N., skazanego po procesie poszlakowym e na sześć lat więzienia za podawanie rocznej córce narkotyków, MDMA i kokainy.
– Przyznaję się, zaniedbałem opiekę. Ale żeby truć własne dziecko? Musiałby być niezrównoważony psychicznie – mówił Damian N. w czwartek na rozprawie apelacyjnej przed Sądem Okręgowym w Toruniu. Mężczyzna utrzymuje, że dziecko musiało samo wziąć do buzi narkotyk, pozostawiony w mieszkaniu przez któregoś z gości.
Przypomnijmy: w maju 2017 dziewczynka trafiła do szpitala nieprzytomna, pod wpływem MDMA. Prokuratura postawiła wówczas jej ojcu zarzut podawania narkotyku dziecku, opierając się o opinię toksykologiczną, wedle której dziewczynka miała mieć wcześniej przez osiem miesięcy kontakt z MDMA i kokainą.
Dziecko wróciło do zdrowia i pozostaje pod opieką babci.
Damian N. został nieprawomocnie skazany na sześć lat bezwzględnego więzienia m.in. na postawie badań wariografem i zeznań zajmującej się jego córką lekarki. Interesujące wydaje się, że wg jej zeznań przeprowadzenie badań toksykologicznych zasugerował sam ojciec. Nie określono sposobu ani celu podawania dziecku narkotyków.
Damian N. w sądzie płakał, twierdząc, że za córkę gotów byłby oddać życie i nigdy by jej nie skrzywdził. Jego adwokaci przygotowali apelację, w której zarzucają sądowi pierwszej instancji błędne ustalenie stanu faktycznego i pominięcie części dowodów. Wg nich Damian N.powinien zostać uniewinniony lub skazany co najwyżej za nienależytą opiekę. W czwartek wnioskowali o dodatkowe opinie biegłych (psychiatrów i psychologów, pediatrów, neurologów, toksykologów oraz specjalistów od uzależnień), jednakże sąd wszystkie odrzucił wnioski, argumentując, że opinie ekspertów odnosiłyby się do okoliczności już ustalonych i wcześniej przez obronę niekwestionowanych.
Interesującym wątkiem wydaje się kwestia przeszłości Damiana N.
W roku 2014 był on podejrzewany przez prokuraturę w Monachium o udział w obrocie narkotykami. Został prawomocnie uniewinniony i za dwumiesięczny pobyt w areszcie wypłacono mu prawie 11 tys. euro odszkodowania. Adwokaci, którzy przedstawili w sądzie przetłumaczone dokumenty sprawy, utrzymują, że to doświadczenie ich klienta mogło zafałszować na wynik badania wariografem, ponieważ również dotyczyło sprawy narkotykowej.
– Łańcuch poszlak był podstawą do skazania mojego klienta. Ten łańcuch nie jest jednak mocny i logiczny. Nie potrafię zrozumieć, że przez osiem miesięcy podawane są małemu dziecku ciężkie narkotyki, a nie ma skutków ubocznych w jego zdrowiu – mówił mecenas Mateusz Kondracki, jeden z adwokatów. – A gdzie jest motywacja? Nie ustalono jej.
– Ile mamy sytuacji, że małe dzieci połykają przypadkowo jakieś przedmioty? – pytał Radosław Prątnicki, drugi z nich.
– Proces nie opierał się tylko na poszlakach. Trudno za taką uznać opinię sądowo-lekarską na temat stanu dziecka – kontrowała prokurator Sylwia Czarnecka, która wniosła o utrzymanie wyroku.
Kurator córki Damiana N. ocenił ustalenia pierwszej instancji jako prawidłowe, uważa jednak, że kara więzienia powinna być krótsza ze względu na przyszłe relacje córki z ojcem.
Prawomocny wyrok zapadnie w przyszłym tygodniu.