Uzależniona młodzież. Rozmowa z terapeutą Zygmuntem Medowskim

Staramy się być towarzyszem raczej niż przewodnikiem. Idziemy z boku, w pogotowiu, żeby pomóc. Dużo się uczymy od młodzieży. Nie ma szans, byśmy ich wyprzedzili i znali się lepiej na nowinkach - mówi Zygmunt Medowski, Przewodniczący Zarządu Głównego Towarzystwa Profilaktyki Środowiskowej "Mrowisko".

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

trojmiasto.pl
Borys Kossakowski

Komentarz [H]yperreala: 
Rzecz niebywała - terapeuta wprost mówi, że nikotyna to narkotyk, dostrzega zmienność problematyki, uczy się od młodzieży, jest na bieżąco z nowymi formami uzależnień... idzie ku leszemu?

Odsłony

371

Staramy się być towarzyszem raczej niż przewodnikiem. Idziemy z boku, w pogotowiu, żeby pomóc. Dużo się uczymy od młodzieży. Nie ma szans, byśmy ich wyprzedzili i znali się lepiej na nowinkach - mówi Zygmunt Medowski, Przewodniczący Zarządu Głównego Towarzystwa Profilaktyki Środowiskowej "Mrowisko".

Borys Kossakowski: Kto trafia do Mrowiska?

Zygmunt Medowski: Różnie bywa, czasami dorośli, czasem młodzież, bardzo często zatroskani rodzice z pytaniem, co robić, by pomóc swemu dziecku. Zdarza się jednak i tak, że rodzice traktują dziecko jak "popsutą zabawkę", którą my mamy naprawić. Ma chodzić do szkoły, nie pyskować, wyrzucać śmieci, zmienić kolegów i koleżanki...

I naprawiacie je?

Nie. Staramy się przeformułować te cele na akceptowalne dla młodych. Jak już nam zaufają, to chętnie pracują - zajmują się sobą, relacjami z rówieśnikami i rodzicami.

Kiedyś głównym problemem były narkotyki i wódka. Teraz problem się rozmazuje, bo zamiast kompotu jest marihuana i "dopalacze", zamiast wódki - "piwko", a do tego e-papierosy, internet i konsumpcja.

Co gorsza - zdaniem młodzieży to wszystko raczej przypomina zabawę, a nie kłopot. Jak zaczynałem pracę, to największym problemem były opiaty, czyli kompot. Można było sobie załatwić życie od pierwszego razu. Brudna igła, HIV i koniec. Potem była plaga młodzieży, a w zasadzie dzieci wąchających klej. Potem zaczęły wchodzić ecstasy, amfetamina, a ostatnio coraz bardziej wybijają się uzależnienia niechemiczne - internet, zakupy.

Często słychać nawiedzonych kaznodziei, dla których wszystko jest czarno-białe. Trudno takim ludziom uwierzyć.

Mrowisko od jakiegoś czasu stara się iść mądrą drogą środka. Są ludzie, którzy nie chcą rezygnować z grania na komputerze. Ale chcą nauczyć się, jak to kontrolować. Mamy w Mrowisku program Candis - kontrolowanego używania marihuany. Pojęcie takie jak picie kontrolowane czy granie kontrolowane też nie są nam obce. Przychodzą do mnie ludzie uzależnieni od hazardu. Słyszą od terapeutów tylko zarzuty - zrujnował pan życie swoje i rodziny, a nadal się panu podoba granie? My staramy się rozumieć te ambiwalencje. Tym bardziej, że młodzież często lubi ryzykować, lubi czasem nawet sobie "zaszkodzić".

A czasy się zmieniają w tempie ekspresowym. Nadążacie za tymi zmianami?

Takim fenomenem jest sprawa tatuaży. Jako młody człowiek miałem kontakt z młodzieżą z domów wychowawczych. Obcięci na łyso, mieli dziary na twarzach i dłoniach. Opowiadali nam co one oznaczają: kropka przy oku, kropka między palcami. Kiedyś to tylko więźniowie i marynarze mieli tatuaże. A teraz to jest sztuka, sam zresztą jestem pod ogromnym wrażeniem. Gdyby porównać tamte czasy i teraz, to dzieli je przepaść. Przyznaję: trudno za tym wszystkim nadążyć. Dlatego staramy się być towarzyszem raczej niż przewodnikiem. Idziemy z boku, w pogotowiu, żeby pomóc. Dużo się uczymy od młodzieży. Nie ma szans, byśmy ich wyprzedzili i znali się lepiej na nowinkach.

Niedawno rozmawiałem z terapeutą Jackiem Krzysztofowiczem o używkach. Jego zdaniem ich nadrzędnym celem jest odcinanie od nieprzyjemnych emocji, przede wszystkim lęku. Zgadza się pan?

W mojej opinii człowiek używa środków psychoaktywnych do albo od. W skrócie: albo żeby czuć przyjemność, albo żeby nie czuć bólu. Często powtarzam, że to destrukcyjny sposób zaspokajania konstruktywnych potrzeb. Na przykład: człowiek potrzebuje miłości, ale nie potrafi sobie jej dostarczyć, więc idzie w porno. Co do lęku - potrzeba bezpieczeństwa jest niezwykle ważna. A my mamy w sobie dużo lęku i niestety - na tym się świetnie buduje konsumpcję. Dajemy ludziom różne świecidełka, które odwracają uwagę od tego, co jest nieprzyjemne, czasem ciemne, a czasem po prostu boli. Jak człowiek się boi, to trzeba mu dać zabawkę. Świat konsumpcji na tym stoi i będzie to podsycał. To przykre, że nawzajem się tak straszymy.

Najmodniejszym świecidełkiem wśród młodzieży ostatnio jest chyba e-papieros.

Tyle lat walczyliśmy z modą na papierosy. I jak tylko udało nam się wreszcie ją zastopować, jak królik z kapelusza pojawił się e-papieros. I teraz wśród młodzieży pojawił się "fan na szpanowanie" e-papierosem. Czy one są szkodliwe? Moim zdaniem na pewno tak. Tylko to nie jest nagłośnione. To jest polityka. Tam, gdzie wchodzą w grę wielkie pieniądze, a e-papieros to wielki przemysł, tam fakty nie mają znaczenia. Weźmy przykład marihuany. Rzeczywiście jest tak, że marihuana jest mniej szkodliwa od papierosów czy alkoholu. To naukowo potwierdzone. Ale w praktyce nie ma to większego znaczenia. Wszystko zależy od tego, jak to się "rozdmucha".

Czego się nie rozdmuchuje?

Że nikotyna jest narkotykiem. I nie ma znaczenia, w jaki sposób ją przyjmujemy. Co więcej - wszystkie próby przetwarzania jej, syntetyzowania są niebezpieczne, bo nie wiemy do końca, jaki będzie efekt. Największym problemem dla młodzieży obecnie jest to, że nie bardzo wiedzą, co wciągają. Jakie będą tego konsekwencje.

Mówił pan też o uzależnieniach niechemicznych. To pewnie rodziców najbardziej przeraża, bo nie rozumieją fenomenu internetu.

To prawda. Weźmy na przykład brutalność gier komputerowych. Rodzice pytają: czemu te gry są takie brutalne? Ten, kto je wymyśla ma chorą wyobraźnię! A ja odpowiadam, niekoniecznie. Brutalność pobudza, a człowiek lubi pobudzenie. Temu samemu służy wódka, papierosy, gra czy seks. Kłopot polega na tym, że to pobudzenie jest na wyciągnięcie ręki.

Nie trzeba wkładać w to żadnego wysiłku. W przypadku sportu - trzeba się trochę napocić, żeby popłynęły endorfiny. W komputerze wystarczy kliknięcie. A jednak - pobudzenie sportowe daje poczucie spełnienia. Po pobudzeniu komputerowym pozostaje pustka.

Nie ma radości. Efekt krótkotrwały jest ten sam, ale na dłuższą metę jest zupełnie inaczej. Dla młodych nie ma żadnego znaczenia. Świat realny i wirtualny stanowią jedność. Ale ja wierzę w to, że człowiek jest naturalnie stworzony do rozwoju i samorealizacji. Dzieci najczęściej zanurzają się w świat wirtualny, bo nie mają alternatywy. W Mrowisku chcemy dawać nadzieję na coś innego. Na prawdziwy kontakt z innymi ludźmi. Taki kontakt dla wielu ludzi jest zbyt trudny. Na przykład coraz więcej mężczyzn wycofuje się z prawdziwego seksu, bo wirtualny jest łatwiejszy. A ten realny kojarzy im się z frustracją. Ale dlaczego ludzie po rozwodach angażują się w nowe związki, choć one źle rokują, choć znów ryzykują rozstanie i ból? Bo potrzebują prawdziwego kontaktu z innymi ludźmi. I mam wrażenie, że będą do niego dążyć.

Oceń treść:

Average: 9.3 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Duży dom poza miastem. Letnia noc, brak przeszkód, miłe otoczenie. Nastawienie spokojne na dalekiego tripa.

Po ostatnim spotkaniu z Marią, na które nie byłem przygotowany nie miałem specjalnie pozytywnego nastawienia. Mając jeszcze trochę sortu i chcąc go jak najlepiej wykorzystać, zaplanowałem tripa na tamten wieczór i żadnego nastawiania się. Przyjmę ze spokojem wszystko co się ukaże. W ogóle to myślałem czy już kończyć z paleniem, bo możliwe, że pokazało mi wszystko lub przynajmniej większość "rzeczy", które miało do zaoferowania.

00:00

  • Katastrofa
  • MDMA (Ecstasy)

koncert electro na plazy nad jednym z polskich jezior, znajomi, mile nastawienie

Ku przestrodze, moze ktos kto to przeczyta bedzie mial z tylu glowy ze ecstasy to nie tylko zabawka

 

Snilo mi sie ze wybieralem sie na koncert electro i znalazlem na lawce w parku kilka rozowych supermenow.

Zawsze sprawdzam co jem, wiec ochoczo wpisalem w domu w google "pink superman ecstasy". Ku mojemu lekkiemy zdziwieniu, pojawily sie wyniki "PMMA pink superman death" o zgonach po zjedzeniu różowych supermenów. Wyskoczyły ostrzeżenia, "nie jeść tego", "zgony po superman" itd. Na dole jej zdjęcie, bardzo twarda, brudny róż, bez przedziałka z tyłu.

.

  • Grzyby halucynogenne
  • Tripraport

Podróż, którą opisuję poniżej, była moją najbardziej intensywną do tej pory. Przeżywałem w jej trakcie wiele emocji, od smutku do euforii. Zakończyła się wręcz mistyczną ekstazą.

Moja waga: ok. 70 kg

 

Poprzednie doświadczenia z psychodelikami: LSD (raz w życiu jeden kartonik, konkretna dawka nieznana), innym razem 15g magicznych trufli Shambhala. Do tej pory moje wrażenia z tego typu substancjami były bardzo pozytywne, dobrze radziłem sobie z intensywnymi momentami fazy.

  • Dekstrometorfan
  • Pozytywne przeżycie

Środek nocy; własny pokój; sam; chęć osiągnięcia dysocjacji; dobre samopoczucie, wypoczęty pomimo późnej pory; dzień spędzony w całości na prokrastynacji.

Około północy, leniwie oglądając filmiki w internecie, pomyślałem, 'czemu nie?'. Dzień miał się już ku końcowi, nie miałem żadnych planów na następnych kilka dni, a ostatnia paczka acodinu spoglądała na mnie z szuflady już od jakiegoś czasu. Sięgnąłem po nią, skoczyłem do kuchni po wodę i pięć minut później czekałem niecierpliwie na efekty. Niestety ten środek ładuje się dość długo, więc postanowiłem w tym czasie obejrzeć jakiś film. Specjalnie przygotowana na tą okazję luźna komedyjka wprawiała mnie w jeszcze bardziej pozytywny nastrój i odwracała uwagę od oczekiwania.