przybyłam z wami pobluźnić o naszych słabościach :@
- Muszę Cię zmartwić, ale chyba nie masz czego tu szukać.
Bydgoszczanin cierpi na przewlekłą chorobę. Sąd uznał, że lecząc się marihuaną, złamał prawo.
Bydgoszczanin usłyszał wyrok <strong>półtora roku więzienia w zawieszeniu</strong> za to, że na własny użytek uprawiał marihuanę.
- To był dla mnie jedyny ratunek. Konwencjonalne metody nic nie dawały - mówi pan Karol, chory na zespół Leśniowskiego-Crohna. - THC izolowane z konopi zaczęło rzeczywiście pomagać. Poczułem się lepiej, przestałem tracić na wadze, mój stan się poprawiał.
Do czasu. W 2014 roku policja, po otrzymaniu donosu, przeprowadziła nalot w budynku gospodarczym w Bydgoszczy, w którym pan Karol prowadził własny interes. Miał stolarnię. Na piętrze mundurowi zabezpieczyli <strong>17 sadzonek konopi i stertę na wpół zgniłych i podsuszonych liści</strong>. Zarzut brzmiał poważnie - wytwarzanie narkotyków.
32-latek trafił do sądu. Najpierw do rejonowego w Bydgoszczy, potem, po przekwalifikowaniu zarzutu na posiadanie „znacznych ilości narkotyków” - do sądu okręgowego.
- Sąd jest nie od tego, by tworzyć prawo, tylko by je wykonywać - zaznaczał sędzia Andrzej Rumiński.
Panu Karolowi groziło do 8 lat więzienia. Sędzia skorzystał z prawa do nadzwyczajnego złagodzenia wyroku. - Nie wiem, czy będę apelował. Muszę się zastanowić - mówił pan Karol.
- Potworne bóle brzucha, chudnięcie, osłabienie. Czułem, że coś się ze mną dzieje; że to coś poważnego - mówi pan Karol. Ma 32 lata, mieszka w Bydgoszczy.
W 2009 roku usłyszał diagnozę: choroba Leśniowskiego-Crohna. W 2010 roku wylądował na stole operacyjnym. - Przeszedłem zabieg. Po dziesięciu dniach powtórzono go, bo pierwszy się nie powiódł - mówi. Wczoraj został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Zrobiono mu stomię jelitową. Z woreczkiem na brzuchu żył do listopada 2011 roku. Wtedy wyszedł ze szpitala. W wypisie podano wagę: 64 kg.
- „Crohn” charakteryzuje się tym, że towarzyszą mu silne biegunki, bóle. Choroba tworzy zgrubienia w jelitach, utrudnia przepływ treści pokarmowej. Mogą wystąpić przetoki, czyli skróty jelitowe, co może powodować wylanie się treści do jamy brzucha. A zapalenie otrzewnej tym spowodowane grozi śmiercią. - Pomyślałem, że musi być jakiś sposób na tę chorobę.
Pan Karol zaczął szukać informacji na temat choroby w internecie:
<blockquote>W co drugim komentarzu o chorobie Leśniowskiego-Crohna wspominano o marihuanie. Byłem zaskoczony. Ale jednocześnie chwyciłbym się wszystkiego, co tylko dawało cień nadziei na poprawę zdrowia.</blockquote>
Pierwszy raz przetestował działanie konopi w Austrii w 2012 roku. Pojechał tam na wakacje do siostry.
- Poradzono mi wizytę u lekarza. Potwierdził, że marihuana może mi pomóc, że łagodzi skutki choroby. Jeszcze tego samego dnia zapaliłem. Ulgę poczułem właściwie od razu. Przedtem często musiałem odwiedzać toaletę. A już po kilku zażyciach marihuany poczułem się lepiej. Mogłem więcej zjeść. Lepiej spałem.
W Polsce postanowił na własną rękę leczyć się marihuaną. Nie palił jej. Wdychał opary, używając specjalnego medycznego inhalatora. - Nie zależało mi na marihuanie mającej wysokie stężenie THC (związek chemiczny zawarty w liściach konopi - red.), ale głównie na substancji CBD, która odpowiada za pozytywne działanie marihuany w schorzeniach takich jak moje - wyjaśniał oskarżony.
Inaczej sprawę widzieli policjanci i prokuratura. Usłyszał zarzut posiadania i wytwarzania narkotyków. W znacznych ilościach. - Te znaczne ilości, które przedstawiono mi w zarzucie, to efekt tego, że jako dowód w sprawie zabezpieczono nie tylko plastikowe pudełeczko z suszem o wadze niecałych 4 gramów, ale między innymi worek ze śmieciami, który ważył około 370 gramów. Były tam gnijące odpadki z podłogi.
W procesie swoje opinie na temat marihuany stosowanej w medycynie przedstawiało kilku biegłych. Jednym ze specjalistów, których ekspertyzy sąd brał pod uwagę, wydając wczoraj werdykt, był dr. Marek Bachański. Podzielił on opinię, że w niektórych chorobach zaobserwowano pozytywny wpływ wyizolowanych z konopi indyjskich związków chemicznych. Dr Bachański to ten, który został zwolniony z pracy w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie z powodzeniem stosował pionierską w Polsce terapię z wykorzystaniem leczniczej marihuany.
Na podstawie opinii innych biegłych sąd obliczył, że z zabezpieczonych sadzonek i części roślin znalezionych w stolarni zajmowanej przez bydgoszczanina można było uzyskać niemal 2 tys. jednogramowych porcji tzw. marihuany handlowej.
- Mamy do czynienia z przeciwstawnymi wartościami - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Rumiński. Z jednej strony ilość zabezpieczonych w tej sprawie dowodów świadczy o powadze czynu, a drugiej mamy człowieka, który w desperacji szukał dla siebie możliwości leczenia - podkreślał sędzia. - Ale prawo mówi, iż uprawa konopi innych niż włókniste jest nielegalna. Czas, jaki poświęcił pan na ten proces, można było spożytkować, szukając metod leczenia z wykorzystaniem medycznej marihuany.
Od piątku - jak poinformowała wczoraj „Rzeczpospolita”, powołując się na nieoficjalne informacje z resortu zdrowia - obowiązuje zgoda na refundację importowanych leków na bazie marihuany.
przybyłam z wami pobluźnić o naszych słabościach :@
- Muszę Cię zmartwić, ale chyba nie masz czego tu szukać.
Własny dom, bardzo negatywne nastawienie, po kłótni z rodziną.
Po powrocie z imprezy, i wielkiej kłótni z rodziną stwierdziłam, iż nie ma nic do stracenia. Biorę ten kwas, albo sie zabije. Myślę sobie - zabić mogę się zawsze, zatem najpierw podejmę próbę, pewnie i tak nie zadziała. Wyciągam znaczek, trzymam pod językiem. Był bez smaku i bez zapachu, nadruk w zielono czarne kropki.
T+1h Wykąpałam się, siedziałam w łazience. Oglądam siebie w lustrze, nic.
T+2h Kładę się do łóżka, nie działa. Oszukali mnie i tyle. Idę spać. Połknęłam ten znaczek.
Nazwa substancji: tetrahydrokannabinol
Poziom doswiadczenia: C2H5OH, Nikotyna, Amfetamina, marihuana,
haszysz,
efedryna, pseudoefedryna...
Set & settings: nudny, senny, marcowy wieczor... samotnie.
Dobry nastrój, podekscytowanie. Dom kolegi.
Jestem po mojej pierwszej podróży. Wspomnę od razu, że na początku trip miał odbyć się w lesie, ale nie wypalił przez parę czynników. To nie ma znaczenia, natomiast wybór miejsca padł na dom kumpla.
Słowem wstępu: tego, co doświadczyłem przez 4h podróży, tak mocno skondensowanych odczuć wręcz szaleństwa, nie dostarczyła mi żadna inna substancja. Odkryłem też, że jestem bardzo podatny na psylocynę i psylocybinę, ponieważ przy pierwszych wejściach już czułem, że będzie ostro i było. Mój trip był bardzo kontrastowy - dobra/zła strona, ale o tym zaraz.