Puk puk!
Kto tam?
Wchodzisz. Czytasz. Jesteś tu. Ze mną. No i jak się czujesz?
"Bawcie się dobrze, oglądając się przez ramię i zastanawiając się ciągle, czy to dziś jest ten dzień, kiedy po was przyjdziemy. Śpijcie dobrze, myśląc, czy to właśnie tej nocy nasz oddział SWAT rozwali wasze drzwi."
Podobnie jak dzieje się to w całej Ameryce Północnej, w Lake County na Florydzie liczba zgonów związanych z opioidami w ciągu ostatnich kilku lat gwałtownie wzrosła.
Nie wszyscy jednak potrafią zareagować równie zdecydowanie, jak Sheriff Peyton C Grinnell, który zdecydował się wystąpić w otoczeniu zamaskowanych funkcjonariuszy – będących zapewne, przekładając na nasze realia, członkami tzw. grup realizacyjnych – i (po apelu do praworządnych mieszkańców) zwrócić się bezpośrednio do lokalnych dilerów, dostrzegając ich, że zaprawdę nie znają dnia ani godziny. Czerpiąc z najlepszych wzorców budowania dramatyzmu, kamerzysta wykonuje powolny najazd na twarz krzepkiego szeryfa, gdy ten płynnie wygłasza swoje orędzie:
Co do dilerów, którzy wciskają ludziom tę truciznę: mam dla was wiadomość. Idziemy po was. W gruncie rzeczy nasi tajni agenci kupili już heroinę od wielu z was. Czekamy po prostu na wystawienie nakazów aresztowania. Mówię więc dilerom: „Bawcie się dobrze, oglądając się przez ramię i zastanawiając się ciągle, czy to dziś jest ten dzień, kiedy po was przyjdziemy. Śpijcie dobrze, myśląc, czy to właśnie tej nocy nasz oddział SWAT rozwali wasze drzwi. Jeśli nasi agenci wskażą powiązanie między tobą, jako dilerem tej trucizny, a osobą, która zmarła z przedawkowania, oskarżymy cię o morderstwo. Idziemy po was. Kryjcie się."
Reakcje po wypuszczeniu filmu były mieszane (pojawiły się głosy, że jest to materiał w stylu ISIS), a biuro szeryfa nie zdecydowało się ich komentować. Tak czy inaczej, wygląda na to, że policjanci osiągnęli swój cel: wideo stało się viralem, osiągając w ciągu kilku dni milion wyświetleń.
---
Puk puk!
Kto tam?
Wchodzisz. Czytasz. Jesteś tu. Ze mną. No i jak się czujesz?
psytrance party & spokojna głowa
Zacznę od tego, że odkąd jestem użytkownikiem substancji psychoaktywnych branie psychodelików na imprezach uważałam za bezsensowne i dalej poniekąd tak uważam. Jednak chęć eksploracji umysłu skłoniła żeby sprawdzić to na własnej skórze.
Bardzo pozytywne nastawienie do nadchodzącego przeżycia. Radość z możliwości spróbowania LSD po raz pierwszy.
- Finally! Wreszcie, udało się!
- Ale co, o czym Ty gadasz?
- No, przeżyłem coś, czego od dawna zawsze chciałem.
- Człowieku, ja Ciebie totalnie nie rozumiem. Może wytłumaczysz?
- Okej. Usiądź. Opowiem Ci bajkę...
- Czy ja Ci wyglądam na dziecko?
- Nie... ale chciałeś, żebym wytłumaczył.
- No dobra, dobra, już. Gadaj. ,,Dawno, dawno temu..."
- Nie. Wcale nie tak dawno. Wczoraj.
- Ghhh... ,,Za górami, za lasami?..."
- Nie. U ziomka na działce.
- Co to, kurwa, za bajka jest?
nazwa substancji: DXM + marihuana
poziom doświadczenia użytkownika: szósty raz DXM; inne doświadczone: marihuana, LSD, feta, ecstasy, grzyby; mniej ważne mieszaniny prochów "uppers, downers, screamers, laughers" etc.
dawka, metoda zażycia: 25-30 tabl (aha, moja waga: 65kg), doustnie rzecz jasna, 5tabl co 5-10min (co gwarantuje brak zwrotów) + KONIECZNIE trzeba dopalić - o czym niżej.
set & setting:: mieszkanie, knajpa, potem plener; intencje? nieskrępowana zabawa jak po niczym.