Autor: Hitori
S&S: Sam w nocy w pokoju, Zdałem akurat ostatnią maturę
Doświadczenie: chyba duże, nie chce mi się pisać
Jak Informuje "India Tribune", 12 września policja zatrzymała mieszkańca okręgu Bhadrak z Odishy (Indie). Mężczyzna nie mając środków na alkohol posunął się do desperackiego kroku - sprzedał za 25 000 rupii indyjskich (około 1200 zł) swojego 11-miesięcznego syna.
Alkoholizm to poważna choroba, która zniszczyła niejedną rodzinę. Jednak do takich skandalicznych sytuacji, jak ta, na szczęście nie dochodzi często. Balaram Mukhi z Indii wyczerpawszy inne możliwości zarobienia na alkohol, posunął się do rzeczy strasznej - sprzedał swojego 11-miesięcznego syna. Chłopca wycenił na około 1200 zł.
Jak Informuje "India Tribune", 12 września policja zatrzymała mieszkańca okręgu Bhadrak z Odishy (Indie). Mężczyzna usłyszał zarzut handlu dziećmi. Balaram Mukhi pracuje dorywczo jako zamiatacz, w okolicy słynie z tego, że jest alkoholikiem. Mężczyzna nie mając środków na alkohol posunął się do desperackiego kroku - sprzedał za 25 000 rupii indyjskich (około 1200 zł) swojego 11-miesięcznego syna. Za zarobione pieniądze kupił telefon komórkowy, srebrną bransoletkę dla 7-letniej córki i sari dla żony. Resztę wydał na alkohol.
Zdaniem policji wyrodny ojciec nie działał sam, pomogli mu szwagier i przyjaciel z dzieciństwa. Trzej mężczyźni skontaktowali się z poszukującym dziecka Somnath Sethi, ten chciał pomóc wyjść z depresji żonie, na którą kobieta zapadła w 2012 roku po śmierci 24-letniego syna.
Żona Balarama Mukhi twierdzi, że mąż odebrał jej dziecko siłą - Przyszedł pijany do domu, zaczął mnie wyzywać i bić, twierdził, że dziecko nie jest jego i nie będzie go wychowywać - mówiła w rozmowie z policją. Wyrodny ojciec zeznał natomiast, że żona doskonale wiedziała, co zamierza zrobić i działał w porozumieniu z nią. - Oboje byliśmy pijani, a sprzedaż chłopca była naszą wspólną decyzją.
Policja nie informuje jeszcze, co dalej ze sprzedanym maluchem. Funkcjonariusze nie kryją, że dziecku mimo wszystko lepiej byłoby w "nowej rodzinie" niż z biologicznymi rodzicami, którzy żyją na skraju nędzy, a większość zarobionych pieniędzy wydają na alkohol.
Autor: Hitori
S&S: Sam w nocy w pokoju, Zdałem akurat ostatnią maturę
Doświadczenie: chyba duże, nie chce mi się pisać
Okolo 20-30 grzybkow (trudno ocenic bo bylo najpierw
zmrozone a potem rozmrozone i nie wysuszone co dalo
nieprzeliczalna papke kto wie moze to bylo 40?)
1/4 kwasika (slynna zupka)
Wybralam sie do Krakowa na muzyczne co nie co
czyli podziwiac Jelinka za sterami, tanczacego
z plytami ( a chlopak potrafi!).
Nie podam czasu bo orientacje stracilam juz rano
Pokój/sklep/dwór Nastawienie jak zawsze pozytywne Łącznie 2 muszkieterów
Zanim czas się zatrzymał
Budzimy się koło 11 i po kilku godzinach przygotowań, grania i ogarniania ruszamy z druidem do apteki gdzie czekają zamówione 2 opakowania tussidexu. Odebraliśmy co mieliśmy odebrać i kierujemy się do kolejnych aptek żeby się dozbroić.
Przygotowani wracamy do mieszkania potocznie zwanego ćpalnią i decydujemy się że mimo młodej godziny wrzucamy teraz.
W momencie zażywania:Toaleta w Galerii Handlowej. Jak już zaczął się trip:Dom moich dziadków, potem własny dom. Nastawienie dobre, jak zwykle gdy brałem kodeine,po raz drugi 600mg po prostu musiałem zaspokoić głód.
16:00:
Mając przy sobie czterdzieści złoty wychodze z domu, z zamiarem odwiedzenia znanych mi już aptek i zakupienia mojego ulubionego Thiocodinu.
Pierwsza apteka,wchodze i Pani za ladą się pyta:"To co zawsze", ja odpowiadam krótkim "Tak", kłade pieniądze na lade wychodze>.
Dalej prawie taka sama sytuacja.
16:40
Wchodze do tłocznej galerii, ide do kabiny dla niepełnosprawnych ponieważ jest zamykana na klucz i jest jednoosobowa, z blistra wyciągam 10 tabletek Thiocodinu, i wrzucam je do buzi następnie zapijając colą, czynność powtarzam 4 razy.