Handlarze odkryli najtańszy sposób zdobycia narkotyków. Przywożą grupy wynajętych ludzi w góry i płacą im za zbieranie grzybów halucynogennych.
W górach pojawiły się zorganizowane, nawet kilkunastoosobowe grupy zbierające w ilościach hurtowych grzyby halucynogenne.
- Mamy podstawy przypuszczać, że są to osoby specjalnie przywożone w celu zbierania grzybów - mówi Mariusz Zaród, naczelnik podhalańskiej grupy GOPR. - Co roku zwozimy z gór kilkunastu amatorów grzybów halucynogennych z objawami nawet ostrych zatruć. Niemal co roku zdarzają się przypadki śmierci.
Grzyby halucynogenne stają się coraz bardziej popularnym środkiem odurzającym, mimo że posiadanie ich jest zabronione.
- Problem spożywania grzybów halucynogennych istnieje. Są łatwo dostepne, rosną praktycznie wszędzie. W ciągu roku przechwytujemy jednak tylko około 3 kilogramów suszonych grzybów halucynogennych - mówi mł. insp. Włodzimierz Zięba z Centralnego Biura Śledczego. Policjanci udaremnili kilka prób uruchomienia przez obywateli Holandii masowej uprawy grzybów halucynogennych w pieczarkarniach.
Grzyby halucynogenne, pod pretekstem podawania naukowych informacji, są popularyzowane w Internecie. Można tam przeczytać o ich działaniu i, co gorsza, dawkowaniu, sposobach zdobywania, a nawet metodach uprawy w domu. Niestety informacji tych nie można z Internetu usunąć.
- To nie jest jeszcze zachęcanie, nie można na tej podstawie postawić nikomu zarzutu. Musielibyśmy zobaczyć zachętę do kupna z adresem kontaktowym i ceną - mówi oficer śledczy Komendy Głównej Policji zajmujący się przestępczością internetową.
Według Komendy Głównej Policji problem istnieje, ale rozwiązać go można przez akcję edukacyjną, głównie w szkołach.
- Zapotrzebowanie na grzyby halucynogenne to niestety nic nowego, od wielu lat są zbierane jesienią - uważa Piotr Jabłoński, szef Krajowego Biura do spraw Przeciwdziałania Narkomanii - Handel nimi nie jest rozpowszechniony, ale bardzo możliwe, że ktoś może chcieć wprowadzić na rynek większe ich ilości. Nie należy tego zjawiska lekceważyć, chociaż nie obserwujemy w szpitalach zwiększenia liczby osób z powikłaniami powodowanymi przez grzyby halucynogenne.
- W ciągu trzech ostatnich lat mieliśmy dwa przypadki śmiertelne po zatruciu grzybami halucynogennymi - mówi jeden z podhalańskich ratowników.
Pod koniec sierpnia w schronisku na Turbaczu skonał chłopak, który zjadł ponad pięćdziesiąt grzybów.
- Widziałem trzech chłopców, jak zbierali grzyby, potem pod schroniskiem rozmawiali o legalizacji narkotyków, półtorej godziny później jeden już nie żył - mówi ratownik. Pozostałych chłopców ratowano na szczycie co najmniej godzinę, zanim trafili na oddział szpitala w Nowym Targu. Policja ustaliła, że chłopcy zjedli grzyby, palili marihuanę i pili piwo.
- Dla nas to żadna nowość. Po Gorcach chodzą zorganizowane grupy zbieraczy. Charakterystyczne sylwetki pod koniec lata i na początku jesieni widać prawie codziennie, szczególnie dużo w weekendy. Mamy podejrzenia, że towar trafia do hurtowników, którzy rozprowadzają go potem w dużych miastach - twierdzi ratownik, który wielokrotnie udzielał pomocy ludziom zatrutym grzybami.
Komentarze