I. Początek
Minister Radziwiłł początek roku zalicza do nieudanych. Jest bowiem ganiony za chęć ograniczania ludzkiej wolności.
Minister Radziwiłł początek roku zalicza do nieudanych. Jest bowiem ganiony za chęć ograniczania ludzkiej wolności. A to za sprawą obowiązujących od początku roku obostrzeń w nabywaniu produktów leczniczych zawierających określone substancje (pseudoefedrynę, kodeinę oraz dekstrometorfan). Wizja Konstantego Radziwiłła była zdaniem krytykantów taka: skoro jedna butelka syropu na kaszel pomaga w walce z kaszlem, a pięć butelek służy narkotyzowaniu się, należy ograniczyć możliwość kupowania syropu na kaszel do jednej butelki. Rzeczywiście podejście dość konserwatywne, zakładające, że obywatel jest idiotą i będzie chciał sobie zaszkodzić, a nie np. zrobić zapasy leku, by nie biegać do apteki co kilka dni.
Krytyka spływająca na Radziwiłła jest jednak zupełnie nieuzasadniona. Minister – jak przystało na skrajnego liberała – zadbał o to, aby każdy wolnościowiec, bądź co bądź człowiek światły, sobie poradził. I nowe restrykcyjne regulacje obszedł bez trudu.
Wystarczy zajrzeć do rozporządzenia w sprawie wykazu substancji o działaniu psychoaktywnym oraz maksymalnego poziomu ich zawartości w produkcie leczniczym, stanowiącego ograniczenie w wydawaniu produktów leczniczych w ramach jednorazowej sprzedaży. To właśnie w nim umieszczony został wspomniany zakaz. Już sama lektura tytułu aktu prawnego powinna sprawić, że w głowie przeciętnego wolnościowca zapala się lampka. Gdy zaś przeczyta już cały dokument – będzie ona promieniała intensywną czerwienią.
W resorcie zdrowia uradzili bowiem, że wystarczy wprowadzić ograniczenie w ramach „jednorazowej sprzedaży”. Tak, wiem, teraz Państwo myślą, że wystarczy zrobić rajd po lokalnych aptekach, by kupić kilka buteleczek syropu. Informuję: nie, nie trzeba. Wystarczy w jednej z wybranych placówek poprosić o medykament i zapłacić. Znów poprosić o medykament, zapłacić. I jeszcze raz. I tak aż do osiągnięcia wystarczającej liczby butelek.
Polecam wybierać apteki, które dostosowały się już do nowych przepisów i wyposażyły swoje kasy w oprogramowanie umożliwiające drukowanie paragonów z prędkością jednej sztuki na sekundę. Dzięki temu będziemy mogli nabyć aż 3600 opakowań leku w ciągu godziny!
jak tu można tak oczerniać ministra Radziwiłła? Toż on chce jedynie zróżnicować sytuację bardziej zaradnych życiowo i tych mniej. Kwintesencja współczesnego liberalizmu!
Inna rzecz, że osobiście wolałbym wariant biegania od apteki do apteki w poszukiwaniu syropu na kaszel. Gdy dodamy do tego regulacje znajdujące się w poselskim projekcie nowelizacji prawa farmaceutycznego, zgodnie z którymi placówki powinny znajdować się w odległości co najmniej kilometra od siebie – rysowałaby się wreszcie spójna wizja polityki zdrowotnej państwa. Wówczas przy okazji walki z narkotyzowaniem się obywateli, Ministerstwo Zdrowia za jednym zamachem osiągnęłoby przecież inny ze swoich naczelnych celów: podjęłoby skuteczną walkę z nadwagą.
wieczór na polach przed lasem, mostek koło ogródków działkowych, później las
I. Początek
Wieść gminna niesie, że nie zanotowano żadnej śmierci związanej z marihuaną, poza tym jednym nieszczęśnikiem, którego tona zielska rozgniotła, gdy paczka zerwała się z dźwigu, podczas rozładunku. Nawet jeśli momentami udawało mi się wyłowić ten fakt z szarawej zawieruchy myśli, wiedza ta nie była ani trochę kojąca. Przecież — myślałem sobie — zawsze może być ten pierwszy raz.
W sobote z rana udałem się z ekipą z [cenzura] na grzybki, mój łup stanowilo około 17 zibenków normalnej wielkości.
Wieczorem przecisnąłem je przez wyciskarkę do czosnku i ugotowałem z grzybową kostką rosolową. Wypiłem niespiesznie.
Bania byla średnia, znów sie zapętlałem na pytaniach o sens życia, nie było to przyjemne, ale doła też nie miałem. Co myslicie o jedzeniu
takiej ilości grzybków?
Działka nad zbiornikiem wodnym, względna pogoda i niezły humor. 8 osób. Wśród tych 8 osób roboczo wyróżniłem grupę gamma (D.,I.,K.,W.,), grupę alfa (sinus i M.) a także siebie i Cosinusa. Grupy oznaczone greckimi literami alfabetu nie znały się ze sobą, a ja i Cosinus znaliśmy wszystkich. Powodowało to u mnie pewnie wątpliwości co do wrzucania sajo w takiej liczebności
Wstęp
Jak w każde kanikuły miał odbyć się „jakiś tam sajko trip”. Jak rok temu padło na działkę w okolicy idealnie się do tego nadającej. Różnicą była liczba osób – nie wrzucałem wcześniej niczego psychodelicznego w takiej grupie. Zebraliśmy się na miejscu o godzinie 21. Kilkanaście minut zeszło nam na ustaleniu tego gdzie właściwie idziemy (w sumie to jak zwykle chuja co ustaliliśmy) i zebranie niezbędnych do przetrwania w głuszy itemów.
Faza