Seks w klubach
Rozgrzane, ocierające się w tłumie, wilgotne ciała pobudzają wyobraźnię. Głośny beat dudni w głowach tańczących ludzi. W nocnych klubach można znaleźć nie tylko muzykę, alkohol, ale również niczym nieskrępowaną, wolną miłość. Dziewczyna i chłopak wychodzą z męskiej kabiny w klubowej toalecie, kilka par przytula się w kącie lub na parkiecie. Taki widok nikogo już nie dziwi.
- Byłem świadkiem, gdy podczas imprezy jedna z par zapomniała się na maksa. Na początku zachowywali się całkiem niewinnie. Po prostu całowali się i delikatnie dotykali. W pewnym momencie on zdjął jej majtki i...zaczęło się. Poszli na całość - wspomina Marcin.
- Byli w jednej z bocznych lóż i zupełnie nie zwracali uwagi na przyglądających się im ludzi. Po chwili do loży wpadli ochroniarze i ich wyrzucili. Koleś zakładał spodnie w biegu - dodaje ze śmiechem.
Młodzi ludzie rozpaleni muzyką i alkoholem, nierzadko pod wpływem narkotyków, są otwarci na różne propozycje. Kilka zdań zamienionych przy barze lub ponętne spojrzenie wystarczą, żeby razem wylądowali na tylnym siedzeniu zaparkowanego pod klubem samochodu.
Gramy w otwarte karty
Coraz częściej to dziewczyny pierwsze nawiązują imprezowo-erotyczną znajomość. Może liczą, że właśnie tego wieczoru spotkają wymarzonego królewicza w obcisłym podkoszulku. Może po prostu są napalone i tak jak mężczyźni mają ochotę na seks.
- Na jednej z imprez w poznańskim klubie Eskulap podeszła do mnie dziewczyna. Miała na oko 20 lat. Blondynka w obcisłych spodniach, bluzeczce z dekoltem. Udawała onieśmieloną. Zaczęliśmy rozmawiać, jednak niewiele się o niej dowiedziałem, bo po chwili zapytała, czy moglibyśmy razem... "No wiesz, popieścić się" - tak się wyraziła - wspomina 24-letni Szymon z Katowic. - Wylądowaliśmy w moim samochodzie. Gdy było po wszystkim, ona po prostu ubrała się i wyszła z auta. Nie było w tej sytuacji żadnego skrępowania. Oboje graliśmy w otwarte karty - mówi Szymon. - Gdyby taka akcja się powtórzyła, nie zawahałbym się ani przez moment - dodaje po chwili.
Miłosne uniesienia dopadają ludzi zwykle podczas imprez w wielkich halach, gdzie nagłośnienie osiąga kilkanaście tysięcy watów, a beat zmieszany z narkotykami sprawia, że ludzie zapominają, że są w miejscu publicznym.
Organizatorzy tego typu imprez nie mają nic przeciwko ostrej zabawie. Prawie w każdej hali można znaleźć ustawiane pod ścianami krzesła, które wręcz prowokują do zbliżeń.
- Podczas imprezy Mayday w Dortmundzie obserwowałem kilkanaście par, których nie krępował tańczący tłum - z szatańskim uśmiechem wspomina Piotrek, jeden z warszawskich klubowiczów. - Wprawdzie nie dochodziło tam do "całkowitego spełnienia", ale momentami było naprawdę gorąco...
SONDA - KLUBOWICZE
- Michał, 23 lata, Warszawa
Nigdy nie kochałem się w klubie i jestem zdecydowanie przeciwny. Do klubu idę się bawić, posłuchać dobrej muzyki, poznać ludzi i niekoniecznie kończyć tę znajomość w aucie, na parkiecie czy w toalecie.
- Kasia, 20 lat, Warszawa
Kiedyś kochałam się z chłopakiem w toalecie. Zanim zaczęło być fajnie, złamaliśmy deskę. Musieliśmy się szybko zmyć, żeby nie wyszło na jaw, że robiliśmy takie rzeczy. I gdyby nie strach przed następną konfrontacją z kibelkiem, zrobiłabym to jeszcze raz.
- Magda, 28 lat, Białystok
Uważam, że każdy szanujący się klub powinien mieć jedno osobne pomieszczenie, w którym pary mające ochotę na seks wchodziłyby tam i to robiły. Seks jest cudowny, dlaczego więc jeśli mam na niego ochotę, muszę wychodzić z klubu i tracić fajną imprezę?
- Mariusz, 30 lat, Warszawa
To fajna sprawa. Ile można robić to tylko w łóżku. Trzeba szukać ciekawych miejsc, a klub na pewno takim miejscem jest. Oczywiście odrobina prywatności na pewno nie zaszkodzi, dlatego chyba najlepiej robić to w toalecie. Chociaż tam często można napotkać ochroniarzy, bezczelnie szukających ludzi biorących narkotyki.
- Tomek, 28 lat, Warszawa
Kocham muzykę. Przychodzę do klubu, żeby jej posłuchać, a nie wyrywać panienki. To dobre dla bogatych mafiosów, którzy tylko czekają na okazję, żeby przelecieć naiwne blondyny. Te, w związku z tym, że są naiwne, szybko lecą na nabity portfel i fajne autko stojące przed klubem. To właśnie różni dyskoteki od prawdziwych undergroundowych, technicznych klubów.
- Patrycja, 22 lata, Katowice
Robiłam to już, kiedy chodziłam na koncerty punkrockowe. Większość dziewczyn mi zazdrościła, że znam taką i taką gwiazdę. Kiedy zaczęłam chodzić do klubów, poznałam didżeja, który regularnie występował na Śląsku i z którym miałam kilkumiesięczny romans. Na jednej imprezie w Kantach w Jaworznie kochaliśmy się jednej nocy w loży, w toalecie, a nawet kilka metrów od didżejki. Nie obchodzi mnie, czy ktoś to krytykuje, czy nie. Lubię to i będę to robić do czasu, kiedy naprawdę się zakocham.
- Agnieszka, 30 lat, Chorzów
To głupota. Złapanych posuwa się do nie wiadomo jakich konsekwencji i najczęściej wyrzuca z klubów. Nie ryzykowałabym. Na dodatek w naszym kraju ludzie widzący taką parę wytykają ją palcami i robią z tego nie wiadomo jaką sensację. Wolę inne, bardziej romantyczne miejsca. Choć jeśli ktoś inny ma ochotę zrobić to właśnie w klubie, proszę bardzo.
- Ania, 23 lata, Nowy Sącz
Uważam, że to nic nadzwyczajnego. Nie robię tego regularnie, ale jeśli zobaczę, że jest jakiś chłopak i wykazuje zainteresowanie moją osobą, nie mam żadnych skrupułów. Przecież to tylko seks. Mogę go uprawiać, mając stałego chłopaka, mogę też kochać się z przypadkowo poznaną na imprezie osobą.
- Maciek, 22 lata, Gdańsk
Zależy, w jakim klubie! Kiedyś wyrzucono mnie na zbity pysk po tym, jak zobaczyli, że moja dziewczyna dobiera się do moich spodni. Raz udało mi się w toalecie. To chyba najbardziej popularne z miejsc. Zresztą każde miejsce jest dobre. Najbardziej podniecające jest właśnie zrobienie tego w najmniej oczekiwanym momencie i w najbardziej pojechanym miejscu w klubie. Środek parkietu, podest, didżejka? Czemu nie?
- Kasia, 19 lat, Sopot
Jestem jak najbardziej za. Właściciele klubów powinni wkładać jak najwięcej seksu w organizowane imprezy, tak jak dzieje się to na całym świecie. Oczywiście wszystko powinno mieć swoje granice, ukazanie piękna kobiecego czy męskiego ciała może być nawet czymś w rodzaju oryginalnego performanceu. Kochałam się już w toalecie, przy ścianie na głównej sali oraz na stoliku. Będę poszukiwała najbardziej oryginalnych miejsc w swoim klubie.
- Dominika, 20 lat, Bydgoszcz
Chyba nie byłabym w stanie uczestniczyć w czymś takim jak imprezki w Manumission. To zbyt ostra jazda jak dla mnie. Ale jeśli miałabym to zrobić z fajnym kolesiem i niekoniecznie na środku sali, ale gdzieś w klubie, to czemu nie?
- Joanna, menedżer klubu Piekarnia w Warszawie
Nigdy osobiście nie złapałam nikogo na uprawianiu seksu w Piekarni. Myślę, że takie zachowanie nie jest wynikiem dobrej zabawy, co więcej, ma ono bliski związek z narkotykami. Gdybym zauważyła kogoś, kto to robi, poczekałabym, aż skończy, i poprosiła o to, by nie robiono tego w klubie. Osobiście nie mam nic przeciwko, ale sama nie posunęłabym się do tego, by uprawiać seks w klubie.
SONDA - WŁAŚCICIELE
- Alicja Gruca oraz Robert Florczak, twórcy klubu Sfinks w Sopocie
Alicja Gruca: Nigdy osobiście nie zetknęłam się z przypadkiem seksu w klubach, choć nie ukrywam, że wiele słyszałam o mniejszych czy większych incydentach w naszym klubie. Nie jestem temu przeciwna, dlatego nie widzę też potrzeby na negatywne wypowiedź na ten temat z mojej strony.
Robert Florczak: Gdyby nie było przejawów seksu w klubie, można by pomylić to miejsce z całkiem inną instytucją. Zanotowałem kilkakrotnie przypadki uprawiania go w Sfinksie. Uważam, iż seks w klubie jest tak pięknym przeżyciem i zarazem bardzo osobistą sprawą każdej z osób, która tego doświadczyła.
- Janusz Palian, właściciel klubu Kanty w Jaworznie
Nigdy nie zanotowałem przypadku uprawiania seksu w moim klubie. Z drugiej strony nie prowadzę aż takiego monitoringu pośród gości, żeby notować takie przypadki często. Proszę też wziąć pod uwagę, że Kanty to 1500 m2 powierzchni, kilkanaście sal i zakamarków. Dlatego też, jeśli nawet doszłoby do jakichś "ostrzejszych" posunięć ze strony klubowiczów, nie odbywa się to w sposób manifestacyjny czy też by wywołać pewnego rodzaju sensację.
Mimo to jestem raczej przeciwnikiem uprawiania seksu w klubie. Uważam, że ludzie powinni robić to w określonych warunkach, zaś klub powinien pozostać klubem, czyli miejscem spotkań towarzyskich i całonocnej zabawy przy muzyce.
- Iwona, 30 lat, właścicielka klubu W5 w Warszawie
Jako właścicielka klubu zanotowałam takie sytuacje wielokrotnie. Praktycznie na każdej imprezie coś "ciekawego" się dzieje. Ostatnio w toalecie zauważyłam dwie dziewczyny, które "leciały sobie na maksa bez żadnych ograniczeń". Myślę, że taka sytuacja jest pewnego rodzaju atrakcją wieczoru i oznaką dobrej zabawy. Nikt z obserwatorów takich sytuacji nigdy nie zgłaszał jakiegokolwiek sprzeciwu czy formy bulwersacji. Mimo to uważam, iż nadal w naszym kraju istnieje brak tolerancji. Dlatego seks pomiędzy kobietą a mężczyzną nikomu nie przeszkadza, natomiast w przypadku stosunku pomiędzy dwoma mężczyznami powoduje bulwersację i obrzydzenie ze strony widza. Myślę, że zupełnie niepotrzebnie.
Osobiście, sama też doświadczyłam seksu w klubie. Było bardzo ciekawie i uważam, że to nic złego.
SONDA - DZIŻEJE
- DJ Angelo Mike, 25 lat, Warszawa
I to nie raz! Kilkakrotnie lądowałem z żoną w toalecie lub innych miejscach w klubie. Nierzadko, w kabinach obok, w tym samym czasie inne pary robiły to samo. Seks w klubach w dzisiejszych czasach jest na tyle normalny, ze nie powinno to już nikogo dziwić. Zabranianie czegokolwiek, zwłaszcza przez właścicieli klubów, tylko pogorszyłoby ich renomę. Ludzie będą to robić wszędzie, kiedy tylko przyjdzie im na to ochota. Już dziś jest to nieodłączny element prawie każdej imprezy.
- DJ Nukee Proff., 23 lata, Nowy Sącz
Bardzo często i w wielu miejscach. Najbardziej jednak pojechanym był katowicki Mega Club, gdzie kochałem się na beczkach z piwem, w przejściu pomiędzy barem a magazynem. Było trochę niewygodnie ale warto było...
- DJ Gerhard, 30 lat, Warszawa (rezydent klubu W5)
Jeśli ktoś kocha się w klubie, oznacza to, impreza jest konkretna! Seks tam nie zdarza się codziennie tylko wtedy kiedy atmosfera jest wyjątkowa. Nie widzę najmniejszego powodu, żeby się temu sprzeciwiać, chyba, że ma to miejsce przy barze czyn na środku parkietu. Sex, drugs & rocknroll jest dobry jeśli znasz swoje granice. Jedne z najlepszych imprez jakie zaliczyłem były w sopockim Sfinskie, w pociągu czy na katamaranie. Wszystkie te miejsca mają wyjątkowy vibe, ludzie czują się wolni i jest to pewnego rodzaju ucieczką on codziennego, szarego życia. Lubię takie imprezy, lubię uciec od rzeczywistości:)
- DJ Fresh, 28 lat, Sopot (rezydent klubu Sfinks)
No cóż, powiem szczerze, że nigdy nie zrobiłem TEGO w klubie choć kilka razy było już blisko, na szczęście obok Sfinksa jest plaża, więc to ułatwia wiele spraw... Nieraz jednak byłem przypadkowym świadkiem miłosnych uniesień w klubach i jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało. Jestem zdania, że klub jest takim miejscem, gdzie ludzie powinni czuć się na tyle swobodnie na ile to możliwe, granicą jest nie szkodzenie innym uczestnikom imprezy i minimum dobrego smaku. Myślę, że każdy dj chciałby doprowadzić swoim setem publikę do miłosnego szału, to dopiero byłoby osiągnięcie! Znam kluby (niestety nie w Polsce) gdzie seks jest na porządku dziennym (a raczej nocnym), jednak miejsca te odwiedzane są przez ludzi, którym to odpowiada. W innym przypadku zastanowiłbym się przed "pójściem na całość" na środku danceflooru.
- Michał, lat 24, Sopot (dj)
Była to Wielkanocna Sobota. Jeździliśmy ze znajomymi po mieście bez celu. Zaliczaliśmy knajpę po knajpie. W końcu trafiliśmy do Sfinksa. Tam poznałem pewną dziewczynę, która pochodziła z Singapuru. Po kilku minutach bajerowania jej, przeszliśmy do "niebieskiej" sali (sala obok głównego danceflooru przyp. aut.), w której było pełno łóżek szpitalnych. Nie było tam nikogo, poza jednym kolesiem, który cały czas wisiał na telefonie. Nie przejmując się niczym zaczęliśmy się pieprzyć, po czym grzecznie opuściliśmy to miejsce. Do dziś często widzimy się na imprezach, jednak poza tym przypadkiem do niczego więcej nie doszło. Uważam, że jeśli wszystko odbywa się w normach przyjętych przez normalnych ludzi, jeśli nie przechodzi to w perwersyjny objaw zboczenia seksualnego, jest to rzecz jak najbardziej pożądana. Ludzie robią to wszędzie na świecie. Dlaczego nie moglibyśmy robić tego my?
- Marcin, 27 lat, Dąbrowa Górnicza (dj)
Nie. Nigdy nie kochałem się w klubie. Nie jestem przeciwnikiem robienia tego w tym miejscu, ale uważam, że osoby uprawiające tam seks powinny to robić w ramach etyki i dobrego smaku. Kilkakrotnie już widziałem pary, które kochały się tylko po to by wzbudzić zainteresowanie wokół swojej osoby. Było to widoczne gołym okiem. Jeśli ktoś nie robi tego w celu zrobienia sensacji w klubie, to nie mam nic przeciwko temu.
- DJ Glasse, 25 lat, Warszawa
Nie. Nigdy nie uprawiałem seksu w tym miejscu. Uważam, że ludzie powinni raczej zabrać go ze sobą do domu. Ja przychodzę do klubu z innym nastawieniem. Oczywiście, wszelkie czułości zachowane w dobrym smaku, są jak najbardziej potrzebne. Ale seks nie...
Źródło: LAJF, Autor: Maciej Niedźwiedź
Komentarze