hey
załadowałem bonga
zapaliłem. zwykła zapalniczką.
chmura
jeb do balona, bo się dymi na maxa...
kolejny buch
Policja gołym okiem widzi, czy plantacja marihuany jest dziełem przypadku, czy celową uprawa.
Od kilku dni mieszkańcy Warszawy bombardowani są informacjami o nielegalnych plantacjach konopi indyjskich - rośliny, z której wytwarza się marihuanę, tzw. lekki narkotyk. Tymczasem utrapieniem uczciwych obywateli może okazać się samosiejka - polska odmiana konopi. Jest to dzika roślina, która może wyrosnąć na czyjejś działce bez wiedzy jej właściciela. Za uprawę konopi w Polsce grozi kara grzywny, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do dwóch lat. Czy do odpowiedzialności może też zostać pociągnięty właściciel działki, na której rośnie samosiejka?
Paweł Biedziak, rzecznik Komendy Głównej w Warszawie: Zazwyczaj jest tak, że kiedy policja wykrywa plantację konopi indyjskich, gołym okiem widać, czy jest to dzieło przypadku, czy celowa uprawa. Nie ma raczej przypadków pomyłki.
Małgorzata Dukiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie: Bardzo często samo postępowanie dowodowe w przypadku osób, które rzeczywiście nie wiedziały o rosnących na ich posesji konopiach, kończy się umorzeniem.
Według Komendy Głównej każdego roku policja w całym kraju odkrywa około tysiąca nielegalnych plantacji indyjskich konopi i samosiejki. Ile w Warszawie - nie wiadomo, bo Komenda Stołeczna takich statystyk nie prowadzi
Nastawienie bardzo pozytywne z lekką nutą niepewności, grill razem z dobrymi przyjaciółmi
Wstępem napomnę, że czas pomiędzy wydarzeniami jest pisany w przybliżeniu. Od dawna interesuje się substancjami psychoaktywnymi, a od pewnego czasu w głównej mierze psychodelikami oraz empatogenam. Tym samym poczułem niesamowitą radość na udaną próbę zdobycia czystego i sprawdzonego MDMA. Wiedząc, że powoli zbliża się przerwa majowa zostawiłem je na odpowiednią okazję (było warto). <!--break-->
Impreza psytrance'owa. Miejsce, które znam i lubię. Dobry nastrój.
Sobotni wieczór. Before że znajomymi, oni przy piwku ja o wodzie z cytrynka psychicznie nastawiona na noc z wujkiem hoffmanem i wspomagaczem w postaci połówki pixy (bitcoin, który został mi z poprzedniej imprezy, dający adowalający efekt). Miło spędzony czas, sprzyjająca dobra atmosfera. Około północy rozdzieliliśmy się na ekipę udającą się na trance'y (H,A i ja) i resztę która poszła pić dalej.
Trip z trójką znajomych - C, Sz i K. Dla nikogo z nas nie był to pierwszy raz z psychodelikami. Zdarzyło się już nam nawet wcześniej tripować na kwasie w podobnym składzie - ja z C i Sz. C i Sz z kolei jedli hometa z K. Jedynie ja z K nie miałem wcześniej okazji razem spożywać psychodelików. Pokój C w jego domu rodzinnym. Rodzina C była w domu, ale mieliśmy pełen komfort, jako że rzadko kiedy w ogóle ktoś zaglądał do pokoju, w którym mieliśmy spędzić najbliższe kilka godzin. Zimowy wieczór. Ogólna kondycja psychofizyczna całkiem niezła, chociaż bywało lepiej. Możliwa lekka tolerka. W ciągu ostatnich 3 tygodni zdążyłem odbyć dwa tripy przy 15mg i 10mg 4-ACO-DMT (choć to drugie trudno nazwać tripem z prawdziwego zdarzenia).
Wstęp: Zbieg okoliczności sprawił, że na przełomie 2011/2012, po tym jak długo nie mogłem znaleźć okazji ani towarzystwa, żeby spróbować psychodelików, nagle okazało się, że w okresie trwającym trochę więcej niż miesiąc umówiłem się na aż cztery tripy. Opisywany w niniejszym TR był trzecim z nich. Ze względu na duże ich zagęszczenie jak i inne okoliczności, nastawiałem się raczej na rozrywkowego tripa niż na podróż w głąb siebie. Już od dłuższego czasu planowałem z kilkoma starymi znajomymi zjedzenie hometa albo 4-ACO-DMT.
Komentarze