Dziś proces "kokainowego gangu"
Dziś rusza proces "kokainowego gangu". Będzie to jeden z największych procesów w polskim sądownictwie. O przemyt kokainy warszawska Prokuratura Okręgowa oskarżyła 45 osób.
Grupie zarzuca się m.in. że w latach 1994-2000 przemyciła ok. 2,5 tony kokainy, wartej szacunkowo ok. 700 mln dolarów. Na ławie oskarżonych zasiada m.in. jeden z domniemanych bossów "Pruszkowa" - Leszek D. ps. Wańka. Za zarzucane czyny oskarżonym grożą kary do 10 lat więzienia.
Aby móc pomieścić w jednej sali oskarżonych, konwojentów, sędziów, prokuratorów, obrońców i publiczność, na budynek sądu zaadaptowano koszary po Nadwiślańskich Jednostkach Wojskowych na warszawskim Bemowie. Procesowi towarzyszą specjalne środki bezpieczeństwa.
Wejście do sali zabezpieczone będzie wykrywaczami metalu. Sala rozpraw będzie poprzedzielana szybami kuloodpornymi, która rozdzieli oskarżonych, publiczność i sędziów. Przebieg rozprawy będzie monitorowany za pomocą kamer, a nad całością czuwać będzie prawie 200 policjantów, w tym antyterroryści.
Aby wejść do sali trzeba będzie mieć specjalny identyfikator ze zdjęciem. Identyfikatory takie będą mieli nawet członkowie rodzin oskarżonych.
Kokainowy proces: Pierwsza odsłona
O godz. 10.00 we wtorek miała się rozpocząć rozprawa w największym dotąd procesie narkotykowego gangu. Ze względów bezpieczeństwa nie ma łączności z dziennikarzami na sali sądowej.
Rozprawa - odbywająca się przy niespotykanych środkach bezpieczeństwa - miała się rozpocząć o godz. 10.00. Dziennikarzom wchodzącym na salę rozpraw odbierano jednak telefony komórkowe. W trakcie rozprawy nie mogą oni również wychodzić z sali. W związku z tym do czasu zakończenia rozprawy nie będzie można potwierdzić, że proces się rozpoczął.
Na potrzeby tego procesu zaadaptowano gmach po dawnej jednostce wojskowej na warszawskim Bemowie. O przemyt kokainy warszawska Prokuratura Okręgowa oskarżyła 45 osób. Grupie zarzuca się m.in., że w latach 1994-2000 przemyciła ok. 2,5 tony kokainy wartej szacunkowo ok. 700 mln dolarów. Według prokuratury, grupa wyszukiwała osoby, którym proponowano atrakcyjne wyjazdy do Ameryki Południowej w zamian za wyświadczenie "drobnej przysługi".
Przysługą tą było przemycenie narkotyków z Ameryki Południowej. Narkotyki rozprowadzane były w krajach Europy Zachodniej i przeważnie nie trafiały do Polski. "Mózgiem" grupy był najprawdopodobniej Tadeusz S; na ławie oskarżonych zasiądzie także Leszek D. pseudonim Wańka, uważany za jednego z bossów pruszkowskiej mafii.
45 osobom, w tym pięciu kobietom, postawiono w sumie 138 zarzutów. W areszcie przebywa 38 osób. Akt oskarżenia liczy prawie 300 stron. Jego sporządzenie było możliwe dzięki zeznaniom m.in. trzech świadków koronnych. Oskarżonym zarzuca się m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej, nielegalny handel kokainą, nielegalny przewóz kokainy oraz fałszowanie dokumentów. Oskarżonym grożą kary do 10 lat więzienia.
"Kokainowy proces" opóźnia się
O godz. 10.00 we wtorek miała się rozpocząć rozprawa w największym dotąd procesie narkotykowego gangu.
O przemyt kokainy warszawska Prokuratura Okręgowa oskarżyła 45 osób. Grupie zarzuca się m.in., że w latach 1994-2000 przemyciła ok. 2,5 tony kokainy wartej szacunkowo ok. 700 mln dolarów.
Otwarcie przewodu sądowego opóźniają wnioski o wyłączenie do osobnego postępowania lub o zmianę obrońców składane przez adwokatów i ich klientów.
Na 45 oskarżonych w sądzie stawiło się we wtorek 44. Obrońca nieobecnego oskarżonego złożył wniosek, by ze względu na zły stan zdrowia jego klienta wyłączyć sprawę do osobnego postępowania. Prokuratura uznała, że jeżeli miałaby to być jedyna przeszkoda, by rozpocząć proces, to sprawa tego oskarżonego mogłaby być skierowana do odrębnego postępowania.
Tymczasem inni obrońcy składają kolejne wnioski o to, by wyłączyć sprawy do odrębnego postępowania. Niektórzy wnoszą też, by zwolnić ich z obowiązku obrońcy z urzędu.
Rozprawa odbywa się przy niespotykanych środkach bezpieczeństwa. Dziennikarzom wchodzącym na salę rozpraw odbierano telefony komórkowe. W trakcie rozprawy nie mogą oni również wychodzić z sali.
Na potrzeby tego procesu zaadaptowano gmach po dawnej jednostce wojskowej na warszawskim Bemowie.
Według prokuratury, grupa wyszukiwała osoby, którym proponowano atrakcyjne wyjazdy do Ameryki Południowej w zamian za wyświadczenie "drobnej przysługi". Przysługą tą było przemycenie narkotyków z Ameryki Południowej. Narkotyki rozprowadzane były w krajach Europy Zachodniej i przeważnie nie trafiały do Polski.
Na trop grupy wpadł Urząd Ochrony Państwa, kiedy z północno- wschodnich województw na luksusowe wyjazdy do krajów Ameryki Południowej wybierały się osoby, których status materialny nie pozwalał na to: bezrobotni, uczniowie. UOP zaczął łączyć fakty, kiedy Polaków z tych województw zaczęto zatrzymywać w krajach Ameryki Południowej za przemyt narkotyków.
"Mózgiem" grupy był najprawdopodobniej Tadeusz S; na ławie oskarżonych zasiądzie także Leszek D. pseudonim Wańka, uważany za jednego z bossów pruszkowskiej mafii.
Na salę rozpraw przybył minister sprawiedliwości Stanisław Iwanicki oraz desygnowana na nowego ministra sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera sędzia Barbara Piwnik. Iwanicki powiedział, że taka sala sądowa - ze specjalnymi zabezpieczeniami i wybudowana specjalnie na potrzeby procesu - jest dobrym przykładem tego, jak powinno się gwarantować bezpieczeństwo. Pytany o koszty wybudowania sali Iwanicki odpowiedział, że wydano na to "tyle, ile potrzeba".
Komentarze