30 grudnia, 21:20

Nazywany jest ojcem chrzestnym Polski południowej. Nie są mu obce: handel narkotykami, bronią, haracze ani kradzieże. Dziś gangster spod Chrzanowa jest na „emeryturze”. Opowiada o swoim życiu i uważa się za uczciwego człowieka.
Nazywany jest ojcem chrzestnym Polski południowej. Nie są mu obce: handel narkotykami, bronią, haracze ani kradzieże. Dziś gangster spod Chrzanowa jest na „emeryturze”. Opowiada o swoim życiu i uważa się za uczciwego człowieka.
Nie wyobraża już sobie życia bez luksusu, wystawnych kolacji i szklanki martini. Samochód w cenie mieszkania, ubrania, o jakich wielu młodych może pomarzyć. - Z pracy fizycznej nigdy nie byłoby mnie stać na takie coś - pokazuje swojego mercedesa zaparkowanego w stodole. Taki model kosztuje grubo ponad 200 tys. zł. Mieszka w niepozornym domu na obrzeżach powiatu chrzanowskiego. W środku kipi jednak od przepychu.
- Sam projektowałem wnętrza - wyznaje z dumą. Podobnie jak piękne przedmioty, kocha także porządek. Jest nad wyraz pedantyczny. W domu nie ma odrobiny kurzu. W kuchni każdy talerzyk jest umyty i wytarty. Każda rzecz jest na swoim miejscu.
- Mam też sejf, ale nikt nie wie gdzie ani co w nim kryję - puszcza oko. Nigdy w życiu nie miał konta bankowego. - Pieniądze najbezpieczniejsze są pod ziemią - dodaje tajemniczo. Nie chce ujawniać imienia, nazwiska ani ksywy, z której znany jest w świecie przestępczym.
- Odsiedziałem swoje, łącznie kilka dobrych lat. Za narkotyki, kradzieże samochodów i za handel bronią - wylicza. - Nie zamierzam więcej - dodaje pospiesznie. Przyznaje, że na swoim koncie ma jeszcze sporo grzechów, za które nie odpowiedział.
- Narkotyki zaczęły mnie interesować po trzydziestce. Tylko amfetamina i kokaina - wyznaje. Zarzeka się, że nigdy sam nie handlował.
- Ale tak się jakoś dziwnie stało, że żadna większa transakcja w mieście i powiecie nie obyła się bez mojej wiedzy - dodaje były szef mafii narkotykowej. Podkreśla, że narkotyki były opłacalnym biznesem w latach 80. i na początku 90. Dziś w tym obszarze przestępczości jest samowolka. - Handluje kto popadnie, nie ma nad tym kontroli - podkreśla.
Twierdzi, że wie, kto z polskich polityków, lekarzy i artystów zażywał narkotyki. Wymienia też nazwiska chrzanowian.
Stanął na czele mafii, bo jak twierdzi, ludzie zawsze mieli do niego szacunek. - Może dlatego, że nie rzucam słów na wiatr, dotrzymuję słowa i nie boję się niczego - zamyśla się na chwilę. - Nim się spostrzegłem, ludzie zaczęli traktować mnie jak bosa - dodaje.
Posiada kilka własnych mieszkań i domów rozsianych po całym kraju. W latach, kiedy jego biznes narkotykowy kwitł, mieszkał głównie w Warszawie.
- Były haracze, były wymuszenia, kradzieże samochodów - przyznaje. Jak wyznaje, teraz „drobna” gangsterka przestała się opłacać.
- Dziś dochód przynoszą kredyty, dotacje na gigantyczne kwoty - zaznacza i opowiada, jak taki biznes „kręcą” współcześni przestępcy.
Zwykle szukają współpracowników wśród drobnych pijaczków, którzy zaciągają kredyty nawet na kilkaset tysięcy.
-Wcześniej przygotowują im odpowiednie papiery, kupują nieruchomości, które mogą posłużyć za hipotekę - opowiada nam mężczyzna. - Po otrzymaniu kasy z banku podstawiony facet dostaje kilka tysięcy, a nieruchomości od razu traci. Spłaca trzy pierwsze raty, by nikt nie posądził go o wyłudzenie kredytu. Potem kapie po 10 zł miesięcznie...
Większe, nawet milionowe pieniądze można wyłudzić na firmę. - Pod konkretną osobę, zwykle też pijaczynę, załatwia się tak zwaną otoczkę, czyli papiery na dom, ziemię i plan na super prosperującą firmę. Podstawia się kontrahentów - ciągnie historię. - Tak niby wiarygodnej osobie z bardzo dużymi dochodami bank jest w stanie pożyczyć niebotyczne sumy - mówi. Po jakimś czasie firma podstawionej osoby zostaje sprzedana na przykład na Ukrainę. Tam znika, a sprawa nie do rozwikłania przez służby bezpieczeństwa. Zaznacza jednak, że on takimi interesami się nie zajmuje.
Gangsterka bywa niebezpieczna. - Raz o mały włos nie rozstrzelali mnie kolesie z innego gangu. Zaszła pomyłka - wyznaje. - Wskoczyli z karabinami do domu, wcześniej przestrzeliwując drzwi na wylot. Dobrze, że byłem w kuchni - dodaje.
Opowiada też o brawurowych ucieczkach przed policją i rajdach kradzionymi samochodami. Dziś były już gangster twierdzi, że się wyciszył. Zaznacza jednak, że ludzie nadal liczą się z jego nazwiskiem. Idąc do restauracji czy baru, każdy z byłych znajomych kłania mu się i zaprasza na darmowy posiłek. Od kilku lat nie pali papierosów ani nie pije alkoholu. - Bardzo rzadko, okazjonalnie - zarzeka się. - Także sporadycznie pozwolę sobie na wciągnięcie amfetaminy czy kokainy - wyznaje.
Znudziło mu się aktywne życie gangstera. Jak twierdzi, teraz przyjemność czerpie z pracy w ogródku.
- Marzą mi się własne psy, pitbule albo dobermany. Piękne, inteligentne i do tego agresywne - zamyśla się. Lubi też czytać, głównie gazety.
- Mam sporo czasu, więc dużo podróżuję. Lubię wsiąść w samochód i rozpędzić się aż do Zakopanego czy w inne urokliwe zakątki Polski - zaznacza. Sporo przyjaciół ma w Austrii, Niemczech, Holandii. - Jeszcze ze starych, dobrych czasów - mówi. Myśli, by na stałe związać się z jakąś fundacją i zacząć pomagać potrzebującym, głównie dzieciom. - Nie, żebym chciał odkupić swe winy, bo nie czuję się przestępcą. Wręcz przeciwnie, uważam się za uczciwego gościa. Nigdy nikogo nie okłamałem, zawsze, jak pożyczyłem kasę, to oddałem - twierdzi. Uważa jednak, że czas na to, by zmienić swoje życie. - Może kolejny raz się ożenię... - zamyśla się.
Ze względu na fakt, że wartość pojazdu zwykle jest dość znaczna, klasyfikowana jest w polskim prawie jako przestępstwo. Grozi za nie kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Kradzież samochodu może być także uznana za kradzież z włamaniem (jeśli samochód był zamknięty, kara wynosi wówczas do 10 lat pozbawienia wolności).
Przestępstwo sprzedaży narkotyków, a więc ich udzielenia w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, jest zagrożone karą od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności. Natomiast samo posiadanie narkotyków może kosztować nawet 8 lat więzienia, jeśli ilość narkotyków jest duża.
Za posiadanie broni palnej bez wymaganego zezwolenia grozi do 8 lat więzienia, natomiast handel zagrożony jest karą nawet do 10 lat.
Dawka: ~100mg Ketaminy HCl, Sposób zażycia: donosowo.
nuda, matura za pare dni, troche stresu, troche wykluskowania mózgu, w głośnikach tool i coverge, siedze sam w domu, średnio wyspany, lekko zmęczony.
Piękny dzień, pogoda dopisuje, a ja za 5 dni zaczynam matury. Wkurwiony chodze i im bliżej do matury tym bardziej chce mi się melanżować i walić wszystko co popadnie - zastanawiam sie co będzie po maturach. Dużo ludzi by powiedziało, że nie mam się czym przejmować, no ale mam, bo dostać się i utrzymać na polibudzie w warszawie to nie jest banał, na pewno nie dla mnie. K'woli ścisłości kieruję się na technologię chemiczną, co może pozwoli mi w przyszłości bawić się z ekstrachowaniem różnych substancji, kiedy będę miał dostęp do sprzętu laboratoryjnego.
Totalny spontan, nieodpowiedzialność i szczypta głupoty.. Raz się żyje. Duży bałagan w głowie, wiele niewiadomych.. Ale mimo wszystko ogromne zaufanie do samego siebie, dosyć dobrze ograniam temat medytacji, doświadczeń mistycznych i psychodelików.
Z góry uprzedzam, że miejsca i ludzie obecni w mojej historii pozostaną anonimowe. Większe miasto, w którym byłem, będę nazywać Dużą i przechyloną literą "M", a tę drugą pomniejszą miejscowość oznaczę analogicznie jej mniejszym odpowiednikiem - "m".