Posiadanie narkotyków w Oregonie nie jest już przestępstwem

Wiemy już, że lokator Białego Domu zmieni się po wyborach prezydenckich w USA. Podobnie jak polityka narkotykowa wielu stanów.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Narkopolityka
Jan Smoleński

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła. Pozdrawiamy serdecznie!

Odsłony

162

Wiemy już, że lokator Białego Domu zmieni się po wyborach prezydenckich w USA. Podobnie jak polityka narkotykowa wielu stanów.

Wygrał Joe Biden, ale nie tylko on. W amerykańskich wyborach wygrała też legalizacja marihuany, a jeden ze stanów postanowił zdekryminalizować posiadanie niewielkich ilości wszystkich substancji psychoaktywnych – w tym heroiny, metamfetaminy czy kokainy. Czy to znaczy, że narkotyki są tam legalne? Wyjaśniamy.

Kolejne stany z legalnym ziołem

Do legalizacji marihuany doszło w Arizonie, Montanie, New Jersey, Missisipi i Południowej Dakocie. Oznacza to, że obecnie 33 stany zezwalają na medyczne zastosowanie marihuany, a w 11 legalne jest używanie rekreacyjne. Co ciekawe, trzy ze stanów, które dołączyły do grona jurysdykcji, gdzie trawa będzie legalna – Montana, Missisipi i Południowa Dakota – są uważane za dość konserwatywne i zdecydowanie wygrał w nich Donald Trump.

Posiadanie niewielkich ilości substancji psychoaktywnych zdekryminalizowano w Oregonie (do tej pory jedynie marihuana była tu legalna). Tyczy się to wszystkich nielegalnych substancji psychoaktywnych. Posiadanie większych ilości z kolei będzie traktowane jako wykroczenie. Za ich sprzedaż dalej można jednak trafić za kratki. W tej kwestii prawo pozostaje bez zmian.

Co istotne, decyzje te zostały podjęte w referendach. Oznacza to, że są one wynikiem zmian w społecznym postrzeganiu substancji psychoaktywnych. Oczywiście, diabeł tkwi w szczegółach i wiele będzie zależało od konkretnych regulacji. Przykładem jest liberalna Kalifornia, która już kilka lat temu zalegalizowała marihuanę. W teorii farmerzy mogą legalnie uprawiać, a dystrybutorzy sprzedawać konopie, w praktyce jednak wysokie koszty wejścia na legalny rynek powodują, że część producentów wciąż decyduje się działać poza prawem.

Mimo to faktem jest, że dołączenie kolejnych stanów – w tym dość konserwatywnych – do grona tych, które zalegalizowały marihuanę, jest dużym krokiem naprzód. Rachunek ekonomiczny zwyciężył bowiem z ideologicznym podejściem do substancji psychoaktywnych. Kryzys spowodowany pandemią koronawirusa skłonił ludzi od poszukiwania w stanowych budżetach możliwości oszczędności i kolejnych źródeł przychodu.

Działacze na rzecz legalizacji marihuany spodziewają się, że presja ekonomiczna będzie jednym z głównych powodów zmian. Na przykład decyzja New Jersey najpewniej popchnie stan Nowy Jork w kierunku legalizacji. Do tej pory władze w Albany, stolicy stanu Nowy Jork, ociągały się z tym krokiem, choć wysiłki w kierunku legalizacji były podejmowane nie raz. Jeśli teraz się nie zmobilizują, to dolary z podatków za trawę będą szerokim strumieniem wypływać do sąsiedniego New Jersey.

Jeszcze ważniejszym krokiem jest dekryminalizacja posiadania niewielkich ilości jakichkolwiek narkotyków w Oregonie. Jest to pierwszy stan, który zdecydował się na taki ruch. Doświadczenia innych krajów, np. Portugalii, pokazują, że dekryminalizacja w średniej i dłuższej perspektywie przynosi pozytywne skutki. Nie wiąże się ze wzrostem liczby użytkowników, za to uwalnia zasoby, które zamiast na ściganie osób z niewielkimi ilościami mogą być przeznaczone na inne zadania policji, a uzależnionymi w końcu będą mogli zająć się medycy, a nie prokuratura. Do tego, jeśli pozytywne skutki dekryminalizacji będą wystarczająco widoczne, niewykluczone, że inne stany pójdą w ślady Oregonu, tak jak w przypadku marihuany poszły w ślady Colorado i Waszyngtonu.

Jest to kolejne świadectwo powolnego odwrotu od wojny z narkotykami w USA. Fakt, że podjęto decyzje o legalizacji marihuany i dekryminalizacji niewielkich ilości jakichkolwiek substancji psychoaktywnych, świadczy o tym, że obywatele są gotowi na odważniejsze decyzje niż politycy, dla których twarde podejście do narkotyków było łatwym sposobem na zdobycie politycznych punktów.

Stany Zjednoczone wciąż na wojnie, ale stany już nie

Podejście wymienionych stanów kontrastuje tu z polityką Waszyngtonu, który nominalnie wciąż wspiera politykę „zero tolerancji dla narkotyków” na poziomie federalnym i międzynarodowym. USA wciąż oficjalnie należą do krajów wspierających międzynarodową wojnę z narkotykami i popierają politykę usuwania koki w Kolumbii czy maku w Afganistanie.

Jak podkreślają działacze na rzecz liberalizacji prawa antynarkotykowego w USA, jednym ze spodziewanych efektów takich zmian będzie zmniejszenie dysproporcji w aresztowaniach między białymi a mniejszościami. Dotyczy to przede wszystkim czarnych Amerykanów i Latynosów, którzy przeważają w statystykach. Takie skutki wojny z narkotykami nie są przypadkowe – ona, podobnie jak i regulacje antynarkotykowe w USA, zawsze miała podłoże rasowe i była jednym z filarów amerykańskiego rasizmu systemowego.

Jednak legalizacja marihuany i dekryminalizacja posiadania niewielkich ilości wszystkich innych substancji psychoaktywnych to tylko pierwsze kroki w ograniczaniu szkód społecznych, które wyrządziła wojna z narkotykami. Nie pomogą one ludziom, którzy zostali skazani na wieloletnie wyroki więzienia – czasami nawet na dożywotnie więzienie – za przestępstwa narkotykowe bez użycia przemocy. Wielu zwolenników reformy prawa narkotykowego w USA uważa, że osoby skazane za posiadanie marihuany w 11 stanach, w których jest ona legalna, powinny zostać wypuszczone z więzień, a wyroki i zarzuty usunięte z policyjnych kartotek.

Zadośćuczynienie wszystkim niesprawiedliwościom wojny z narkotykami jest niemożliwe – wsadzonym za kratki nie zwróci się utraconych lat, ale przynajmniej można im zwrócić odebraną wolność. Tego wymaga nie tylko walka z rasizmem systemowym, ale i zwykła, ludzka przyzwoitość.

Oceń treść:

Average: 8.5 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Ketony
  • Uzależnienie

Kiedyś modliłam się, by go wziąć, a teraz modlę się, by tego nie zrobić..

POCZĄTEK

To było jakoś w styczniu 2017 roku. Pamiętam absurdalnie małe ścieżki brane w długich odstępach czasu i niewyobrażalną moc... Siła do pracy, chęć rozmowy z ludźmi, sensowne wypowiedzi i brak zwały rano. Cud miód! Jakoś po pół roku sorty trafiały mi się coraz gorsze. Tylko łeb bolał i spać się nie dało. Za to zejście to była kilkugodzinna walka z myślami samobójczymi... Na jakiś czas odstawiłam ten specyfik i testowałam inne, ale on się na mnie czaił i czekał aż mu ulegnę.

ŚLEPA FASCYNACJA

  • 3-CMC
  • Heroina
  • LSD-25
  • Pierwszy raz

pozytywnie nastawiony, chęć spróbowania speedballa (3cmc + heroina) miejsce - mój pokój. -> mieszkanie znajomego

dobra, na samym początku chciałbym odrazu powiedziec, że nie odważyłem się aby zrobić speedballa . ( godziny przybliżone, nie patrzylem ciągle na telefon) (w ekwipunku 255mg helu oraz 1g 3cmc naprawde dobry sort) ( hel - zero doświadczenia, będzie to 1szy raz ; 3cmc - trochę lat doświadczenia za mną, 4 lata przerwy od metody podania IV, będzie to 6 raz w tym miesiącu i ostatni) ( znajomy kilkukrotnie próbował helu IV, potwierdził, że sort jest naprawdę dobry )

wzzystko co będzie napisane niżej jest opisem snu, który przyśnił mi sie dnia wczorajszego:

  • Alkohol
  • Benzydamina
  • Benzydamina
  • Pierwszy raz

Dzień całkiem normalny, posiłek spożyty kilka godzin przed zażyciem substancji. Głównym powodem, że był to idealny czas na halucynacje było to, że miałem wolne mieszkanie na kilka dni. Oczekiwałem po prostu miłego doświadczenia, czegoś innego gdyż wcześniej miałem doświadczenia tylko alkoholem i thc.

Jako, że to pierwszy raz z benzydaminą to zdecydowałem się na dwie saszetki Tantum Rosa. Przeprowadziłem ekstrakcje a następnie uzyskany osad zalałem jak najmniejszą ilością soku pomarańczowego. O godzinie 23:30 spożyłem specyfik. Smak bardzo intensywnie słony, okropny ale płynu na tyle mało że było to do przeżycia. Brzuch od razu się odezwał ale zapiłem jeszcze sokiem pomarańczowym i winogronowym żeby zabić smak i jakoś zatrzymałem całość w żołądku.

randomness