Razem z kumplem chodzimy po ciemnym
osiedlu szukając ławki żeby spokojnie usiąść i zapalić zielone
gówno. Wybór padł na plac zabaw otoczony metalowym ogrodzeniem
(zabezpieczenie przed psami).
Pośpiech, roztargnienie, nieuwaga jednej osoby w połączeniu z czujnością i ograniczonym zaufaniem do drugiego człowieka pozwolą na doprowadzenie przed wymiar sprawiedliwości mężczyzny, który posiadał przy sobie substancje zabronione. Teraz grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 3.
Pośpiech, roztargnienie, nieuwaga jednej osoby w połączeniu z czujnością i ograniczonym zaufaniem do drugiego człowieka pozwolą na doprowadzenie przed wymiar sprawiedliwości mężczyzny, który posiadał przy sobie substancje zabronione. Teraz grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 3.
W środę (24.11.2021r.) do szczycieńskiej jednostki zgłosiła się kobieta, która pracuje na terenie jednego ze sklepów położonych na terenie naszego miasta. Kobieta podczas wykonywania swojej pracy zauważyła na podłodze sklepu woreczek strunowy z zawartością białego proszku. Kobieta nie wyrzuciła znaleziska, ale w związku z tym, że wykazała się iście „policyjnym nosem” zgłosiła sprawę na policję, gdyż podejrzewała, że biały proszek wewnątrz woreczka może być narkotykiem.
Przypuszczenia kobiety potwierdziły się, kiedy policjanci wykonali tekst, który wskazał, że znaleziona substancja to amfetamina. Szczycieńscy policjanci od razu podjęli czynności zmierzające do ustalenia właściciela tej zguby. W toku prowadzonych ustaleń udało się zidentyfikować posiadacza narkotyków, który już następnego dnia usłyszał zarzut posiadania substancji zabronionych i przyznał się do zarzucanego mu czynu, jednak odmówił składania wyjaśnień w tej sprawie.
Dzięki czujności ekspedientki i ograniczonemu zaufaniu do drugiego człowieka udało się postawić zarzut 29-letniemu mieszkańcowi Szczytna [od Redakcji [h] - gratulujemy, jest się doprawdy czym radować], który ze względu na swoje roztargnienie lub pośpiech „wpadł” w ręce szczycieńskich policjantów, a teraz za zachowanie niezgodne z prawem będzie tłumaczył się przed sądem.
Razem z kumplem chodzimy po ciemnym
osiedlu szukając ławki żeby spokojnie usiąść i zapalić zielone
gówno. Wybór padł na plac zabaw otoczony metalowym ogrodzeniem
(zabezpieczenie przed psami).
Ogólnie neutralne samopoczucie, nijakie. Miejsce: dzika przyroda, jezioro.
Pojechałem samotnie nad mało uczęszczane jezioro z cudownym soczkiem z wywarem z ostatnich kilku gram grzybków które mi zostały. Rozbiłem namiot nad samym brzegiem, perfekcyjnie osłonięty przed obserwacją z naprzeciwległej strony brzegu dzięki gałęziom drzew uginającym się w stronę wody i tworzącym swoisty parasol. Jest tam też spróchniała stara wędkarska kładka na którą dało się wejść. Moim sąsiadem był bóbr, około 15 metrów ode mnie, co okazało się dopiero na drugi dzień po zażyciu. Często odwiedzały mnie też różne ptaki (o których bardzo dziwną obserwację napiszę później).
Pod wpływem etanolu, więc w dobrym humorku. Jaranie miało miejsce przed domem ziomeczka.
-Ale wiesz, że Cię to rozkurwi?
-Chuj tam, dawaj.
I BIORĘ 4 BUCHY Z LUFY XD
normalnie to po dwóch już mam sooolidną fazę, a teraz jeszcze jestem pijany, heh.
- Dzięki. - mówię do przyjaciela, z którym piłem i teraz na rozchodniaka zajebaliśmy parę buszków z jego sakiewki. Żegnamy się i idę w swoją stronę, a on wraca do domu.
-Tylko traf do domu! - upomina mnie.
-Taaaa... hehe- odpowiadam
humor gituwa bo zaraz się fajnie ukopce, podekscytowanie, własny pokój i miejscówka do jarania
20:00
Dzień, jak codzień po ciężkim dniu nauki postanowiłem się trochę znieczulić, a akurat była ku temu świetna okazja bo kilka godzin wcześniej dostałem maila, że moja paczuszka ze świeżą amnezją dojechała do paczkomatu. Skończyłem robić zadanka i z lekką dozą niepokoju udałem się odebrać łakocie.
20:40
Komentarze