Gdy okazało się wczoraj, że wydawca powieści Trainspotting planuje otwarcie sklepu w
Edynburgu, aktywiści antynarkotykowi ostrzegli przed napływem narkomanów do Szkocji,
jeżeli zezwolono by na działalność coffeeshopów.
Kevin Williamson z firmy Rebel Inc. oświadczył, że w maju zamierza otworzyć w
Edynburgu pierwszy coffeeshop w stylu amsterdamskim i że podejmie w tej sprawie
dialog z policją.
Williamson, który doprowadził do międzynarodowego sukcesu powieść Irvine Welsha
powiedział, że ma nadzieję, iż w lokalu będzie mógł sprzedawać gotowe skręty do
użytku medycznego i rekreacyjnego.
Za przykład wziął pechową próbę stworzenia stref tolerancji dla prostytutek, będącą
przykładem liberalnego podejścia Edynburga do przestępstw, których ściganie marnuje
cenny czas policji, a które zostały uznane za stosunkowo nieistotne.
Rzecznik policji powiedział wczoraj, że nic nie wie o tych planach i odmówił
komentarza, ale inna szkocka instytucja zwróciła uwagę w ubiegłym tygodniu, gdy
aktywiści planowali otwarcie kafejki w Dundee, że posunięcie takie byłoby
nielegalne.
Wszystko zaczęło się, gdy minister spraw wewnętrznych David Blunkett ogłosił w
ubiegłym miesiącu przeniesienie konopi z grupy B do grupy C, w której znajdują się
trankwilizatory i anaboliki.
W ubiegłym tygodniu w Stockport w hrabstwie Greater Manchester aresztowano
zadeklarowanych użytkowników konopi, odwiedzających pierwszy coffeeshop w Wielkiej
Brytanii, którego otwarcie miało miejsce we wrześniu.
Alistair Ramsay, dyrektor stowarzyszenia Scotland Against Drugs (Szkocja Przeciw
Narkotykom) powiedział, że jest przekonany, iż zezwolenie na działalność takich
lokali spowoduje napływ narkomanów do Szkocji.
Stwierdził: "Coffeeshop Dutch Experience, wbrew mniemaniu zwolenników coffeeshopów w
Szkocji, nie daje odpowiedzi na wiele pytań.
Holendrzy są zaniepokojeni, że większość klientów tamtejszych lokali przyjeżdża z
zagranicy. Coffeeshopy są magnesem dla ludzi, którzy przyjeżdżają tam, aby palić
konopie.
Jeżeli wprowadzimy takie kafejki w Szkocji, staniemy się magnesem dla obcych, którzy
będą przyjeżdżać, aby palić konopie. Nie wierzę, że zwykli obywatele Szkocji
chcieliby tego".
Kevin Williamson wierzy, że opinia publiczna popiera złagodzenie przepisów, czego
rezultatem są plany otwarcia dalszych lokali w Brighton i Worthing.
Jak powiedział, "Po latach nieustannych marszów, debat i spotkań, pisania artykułów,
ulotek i książek na ten temat, po desperackich próbach przełamania ignorancji i
nieracjonalności przeciwników legalizacji konopi, prohibicja ma się ku upadkowi pod
ciężarem własnej nieskuteczności".
Określił obecne przepisy jako "szalone", dodając: "W wielu krajach, takich jak
Belgia i Szwajcaria, uprawa własnych roślin jest legalna. Inne kraje, takie jak
Luksemburg, podążają w tym kierunku, a inne, na przykład Niemcy, w wielu rejonach
już rozpoczęły radykalne zmiany w polityce dotyczącej narkotyków.
Coraz bardziej akceptowany jest pogląd, że konopie są stosunkowo nieszkodliwą i
przyjemną substancją, która ma zarówno medyczne, jak i społeczne zalety".
Sugeruje się, że coffeeshop w Dundee będzie oferował "ziółka" dla chorych z różnymi
schorzeniami, na przykład stwardnieniem rozsianym, zaopatrując jednocześnie
tych, którzy palą w celach rekreacyjnych.
Jednakże rzecznik policji w Tayside powiedział: "Prawo mówi, że wszelkie takie
działania w Szkocji są nielegalne".
Sytuacja w Stockport wzięła nowy obrót, gdy wczoraj policja przesłuchała 12
aktywistów po tym, jak palili konopie przed posterunkiem policji. Około 30
demonstrantów zebrało się tam, protestując przeciwko drugiemu nalotowi policji na
pierwszy brytyjski coffeeshop, co miało miejsce w ubiegły wtorek.
Rzecznik policji w Greater Manchester powiedział, że około 30 osób zebrało się przed
posterunkiem policji w Stockport w ramach czegoś, co nazwano "pokojowym protestem".
Policja wkroczyła do akcji, gdy 12 demonstrantów zapaliło jointy.
Komentarze