Pierwszy raz DMT, bardzo dziwny i stresujący trip.
W sobotę wieczorem (około 10 - 11) wciągnąłem donosowo mniej więcej 100mg DMT.
To co się potem stało było niesamowite i przerażające zarazem.
Dáil (irlandzki parlament) przyjął ustawę, ustawiającą w Irlandii dostępność marihuany do celów leczniczych.
Dáil (irlandzki parlament) przyjął ustawę, ustawiającą w Irlandii dostępność marihuany do celów leczniczych.
Rząd irlandzki poinformował, że nie będzie sprzeciwiał się wprowadzeniu regulacji, która ma na celu legalizację i uregulowanie medycznego wykorzystania marihuany i jej pochodnych.
Gino Kenny, poseł partii People Before Profit, który jest autorem projektu ustawy, wyjaśnił mediom, że decyzja o zastosowaniu marihuany należeć będzie do lekarza.
Po tym, jak ustawa została przyjęta, pan Kenny chwalił postawę Ministra Zdrowia, który nie sprzeciwił się ustawie oraz podziękował wszystkim, którzy poparli regulację.
Pan Kenny wyraził nadzieję, że środowisko lekarskie będzie popierać stosowanie leku po tym, jak zostanie on zatwierdzony przez Urząd Regulacji Produktów Zdrowotnych.
Minister zdrowia Simon Harris powiedział, że choć niektóre szczegóły ustawy budzą jego obawy, nie będzie się sprzeciwiać skierowaniu jej do komisji opiniującej.
Minister Harris poprosił Urząd Regulacji Produktów Zdrowotnych o udzielenie mu informacji na temat naukowych i klinicznych przesłanek na temat wartości marihuany jako leku. Powiedział, że chciałby otrzymać te informacje przed wykonaniem dalszych kroków legislacyjnych.
Minister wskazał również, że do proponowanej ustawy będą musiały być wprowadzone zmiany, dla uniknięcia niezamierzonego udostępnienia legalnych konopi do celów rekreacyjnych.
Powiedział też, że debata, jak miała miejsce w Dáil była ważna i że ma nadzieję, że wysyłano tym samym sygnał do pacjentów w całej Irlandii, że politycy są naprawdę zainteresowani postępami w tej sprawie.
Dodał jednak, że jako minister zdrowia musi przeprowadzić odpowiednie kontrole.
Oczekuje się, że regulacja zostanie poparta rzez większość posłów.
Przyjechałem na ferie do mojego znajomego na drugim końcu Polski. Miałem wynajęty nieduży pokój, siedzieliśmy tam razem. Byłem nieco spięty i podekscytowany, może nawet nieco zestresowany tym co miało za chwilę nastąpić.
Pierwszy raz DMT, bardzo dziwny i stresujący trip.
W sobotę wieczorem (około 10 - 11) wciągnąłem donosowo mniej więcej 100mg DMT.
To co się potem stało było niesamowite i przerażające zarazem.
Impreza techno po 13 godzinach pracy z najlepszym przyjacielem. Nastrój pełen ulgi z powodu zakończonej właśnie pracy oraz zmęczenie z tego samego powodu. Chęć relaksu, odrealnienia . Żołądek pusty wedle zaleceń.
Cały raport jest moją próbą poradzenia sobie z tym przeżyciem i przetrawienia go w głowie raz na zawsze. Nie uważałem się nigdy za człowieka o mocnej głowie i zawsze traktowałem przyjmowane substancje z należytym respektem i ostrożnością. MDMA było dla mnie po prostu za mocnym przeżyciem , na które zdecydowałem się w nieodpowiednim miejscu ,które już od 1.5 miesiąca ciąży mi na sercu i nie pozwala o sobie zapomnieć. Ale od początku..
Nie dotyczy
Trip raport z 17 jagód wilczej jagody który napisałem tydzień temu to tylko tłumaczenie z erowida, więc ten nie ma z tamtym nic wspólnego.
Zafascynowany naszymi rodzimymi roślinami psychoaktywnymi postanowiłem zakupić nasiona wilczej jagody oraz bielunia w celu uprawy ich. Roślinki już są spore, więc pokusiłem się o przetestowanie "mikro-dozowania" liści wilczej jagody, bo spotkałem sie z (jeszcze) niepotwierdzonymi informacjami jakoby małe dawki alkaloidow tropanowych powodowały realistyczne i wyraźne marzenia senne.
Nasza pierwsza "grzybowa" przygode odwlekalismy dosyc dlugo: a to
nikt nie mogl zalatwic, a to nie moglem bo mialem szkole albo kumple
nie mogli.
Kupilismy 100 szt. ale ze dostalismy o 20 sztuk wiecej,wiec jazda
byla wieksza.Bylo nas trzech.
O 20.30 usiedlismy w malym pomieszczeniu przy swiecach (mowie wam-
klimat niesamowity!). wzielismy po 40 grzybow , zagryzajac je
chipsami- zeby byly lepsze.
Do tego postanowilismy sobie jeszcze wziasc po buchu ziola, ale