[...]
Jeszcze inaczej działa Toxoplasma gondii, pasożyt, który podobnie jak zarodziec malarii potrzebuje dwóch żywicieli. W naturze jednym z nich jest szczur, drugim - kot. Okazuje się, że by zwiększyć prawdopodobieństwo zakończenia cyklu życiowego, czyli przedostania się z jednego żywiciela do drugiego, toksoplazma zmienia zachowanie szczurów. Sprawia, że te gryzonie stają się bardziej śmiałe i dają się łatwiej zjeść swoim ostatecznym żywicielom. Według niektórych badań za takie zachowanie może odpowiadać wydzielana pod wpływem toksoplazmy substancja podobna do LSD wywołująca halucynacje i psychozy. Jeśli przez przypadek pośrednim żywicielem pasożyta stanie się człowiek (a nie szczur), pasożyt nie ma raczej szans, by zakończyć cykl życiowy (koty z reguły nie jedzą ludzi). Zachowuje się jednak w znany, sprawdzony sposób i... zmienia zachowanie zakażonych nim osób. br> Zdaniem prof. Jaroslava Flegra z Uniwersytetu Karola w Pradze zakażone nim kobiety stają się bardziej towarzyskie, dbają bardziej o swój wygląd i garderobę, podnosi się ich atrakcyjność, stają się jednak niewierne i częściej zmieniają partnerów. Z kolei u mężczyzn toksoplazma podnosi poziom agresji, sprawia, że stają się zazdrośni i podejrzliwi oraz mniej skłonni do akceptowania zasad współżycia społecznego. Najciekawsze, że u obu płci znacznie wydłuża się czas reakcji – tak jak dające się upolować szczury, również ludzie stają się mniej czujni. Badania czeskich naukowców wykazały, że osoby zarażone toksoplazmą są niemal trzy razy bardziej narażone na wypadki drogowe niż ci, u których nie stwierdzono przeciwciał świadczących o zakażeniu. U dzieci pasożyt zmniejsza zapasy energii i sprawia, że czują się ciągle zmęczone. Amerykańskie Centers for Disease Control and Prevention wykazały też, że istnieje związek między zakażeniem tym mikrobem a zaburzeniami psychicznymi (podobnymi do schizofrenii) i zaburzeniami zachowania.
Niektórzy naukowcy poszli o krok dalej, twierdząc, że samą schizofrenię mogą wywoływać złośliwe mikroby. Taką tezę lansuje dr E. Fuller Torrey, psychiatra ze Stanley Research Laboratory, który od blisko 30 lat szuka dowodu istnienia „schizowirusa”. Po latach cichego podśmiewania się z obsesji Torreya środowisko naukowe powoli zaczyna przyznawać mu rację.
Opublikowany niedawno raport Amerykańskiej Akademii Mikrobiologii wykazał związek wielu chorób psychicznych, m.in. schizofrenii, z cichą działalnością bakterii, wirusów i pierwotniaków. Częściowo potwierdziły to badania dr. Alana Browna z Columbia University przeprowadzone na próbkach krwi pobranych od ciężarnych kobiet w latach 1959–1967. Analizy pokazały, że schizofrenia 2,6 razy częściej dotyka ludzi, którzy w okresie życia płodowego byli narażeni na kontakt z toksoplazmą.
Ta statystyczna metoda badawcza budzi jednak spore kontrowersje, bo zdaje się pomijać dziedziczne skłonności do schizofrenii. Co więcej, dr Brown nie uwzględnił warunków bytowych chorych cierpiących na tę przypadłość, a przecież i one sprzyjają rozwojowi tej choroby. Naukowcom nie udało się też wyśledzić, jak pierwotniak mógłby wywoływać tę chorobę. Podejrzewają, że toksoplazma może się lokować w mózgu płodu w krytycznym etapie rozwoju. Zaburza ona rozwój połączeń nerwowych, co uwidacznia się dopiero wtedy, gdy mózg staje się dorosły – czyli w okresie dojrzewania. I właśnie wtedy ujawnia się schizofrenia. Kora mózgowa, wzgórze wzrokowe, układ limbiczny i zwoje podstawy mózgu kurczą się, podczas gdy komory – części wypełnione płynem mózgowo-rdzeniowym powiększają się o ponad połowę, tak że chemiczna równowaga mózgu zostaje zachwiana. Takie zmiany mogą być efektem działań intruza, który pojawił się w okresie prenatalnym. Rewolucyjne wnioski amerykańskich naukowców porządnie wstrząsnęły naszym uporządkowanym obrazem świata. Bo pokazują, że chorobę psychiczną można podłapać, ot tak, jak choćby katar w zatłoczonym autobusie. Co więcej, w raporcie Amerykańskiej Akademii Mikrobiologii wyrażono przypuszczenie, że nawet choroba Alzheimera może być przekazywana przez kontakt. Dotąd sądzono, że zaburzenia psychiczne mają przeważnie podłoże genetyczne albo środowiskowe. Tymczasem okazuje się, że do schizofrenii doprowadzić może nawet wirus grypy, na którą zapadła ciężarna kobieta. Jej dziecko jest w takim wypadku trzy razy bardziej od innych narażone na tę psychiczną przypadłość – twierdzi dr Brown w swoim raporcie. Badania statystyczne przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, Danii i Finlandii pokazują, że po epidemiach grypy rodzi się więcej dzieci ze skłonnościami do schizofrenii. „New England Journal of Medicine” donosi z kolei o większej liczbie zachorowań na schizofrenię wśród dzieci urodzonych w zatłoczonych obszarach miejskich w zimnych warunkach pogodowych, które sprzyjają dolegliwościom oddechowym. Do choroby psychicznej może doprowadzić nawet zwykła infekcja gardła wywołana przez paciorkowce. Naukowcy z amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego udowodnili jej związek z nerwicą natręctw wieku dziecięcego i towarzyszącymi jej tikami nerwowymi. Niestety, badaczom nie udało się zaobserwować, w jaki sposób bakterie prowadzą swoją krecią działalność. Paciorkowiec prowokuje bardzo silną odpowiedź układu immunologicznego, który zaczyna atakować określony rodzaj komórek mózgowych, wywołując stan zapalny. Kiedy wszczęty zostaje alarm, bakteria oszukuje system odpornościowy, maskując się za pomocą białek identycznych z tymi, które naturalnie występują w organizmie. Przez to układ immunologiczny traci orientację, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem.
Komentarze