NSA uwzględnił skargę ws. odmowy refundacji leku z marihuany

Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił we wtorek, 17 lipca, skargę kasacyjną w sprawie odmowy refundacji leku z suszu marihuany przez ministra zdrowia dla chorej cierpiącej na rzadką chorobę powodującą ciężkie do uśmierzenia bóle.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

PAP/ rynekaptek.pl

Odsłony

86

Naczelny Sąd Administracyjny uwzględnił we wtorek, 17 lipca, skargę kasacyjną w sprawie odmowy refundacji leku z suszu marihuany przez ministra zdrowia dla chorej cierpiącej na rzadką chorobę powodującą ciężkie do uśmierzenia bóle.

Tym samym NSA uchylił wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego utrzymujący w mocy zaskarżoną decyzję, jak również samą decyzję ministra zdrowia o odmowie refundacji leku.

W uzasadnieniu orzeczenia sędzia Krystyna Anna Stec podkreśliła, że kryteria refundacji leków zawarte w ustawie o refundacji leków nie muszą być spełnione łącznie. Argument o wymogu jednoczesnego spełnienia wszystkich przesłanek refundacji był jedną z podstaw wydania decyzji odmownej przez ministra. - NSA uważa, że są to okoliczności mogące mieć wpływ na decyzję o rekomendacji, ale nie ma konieczności, aby występowały one łącznie, kumulatywnie - zaznaczyła sędzia Stec.

Sąd wskazał też, że skoro nie ma wymogu łącznego przypisania przesłanek refundacji to, każdą z tych przesłanek należy rozpatrzyć indywidualnie i przypisać jej właściwe znaczenie. NSA zaznaczył przy tym, że ustawodawca nie przypisał charakteru priorytetowego żadnemu z kryteriów refundacji leku.

Według sądu materiał dowodowy w sprawie nie został wystarczająco rozpatrzony, ponieważ w postępowaniu dowodowym nie uwzględniono wszystkich opinii biegłych konsultantów. Jak wskazał NSA, minister przy wydawaniu decyzji odmownej pominął fragmenty opinii konsultantów, według których należy przyznać refundację w przypadku braku innych skutecznych leków.

Skargę w tej sprawie do NSA złożyła kobieta cierpiąca na algodystrofię, bardzo rzadką chorobę powodującą bóle kończyn uniemożliwiające normalne funkcjonowanie.

W 2017 r skarżąca wystąpiła do Ministra Zdrowia z wnioskiem o zgodę na refundację leku Bediol - suszu z kwiatów konopi w postaci granulatu. Minister nie wydał jednak zgody z powodu niespełnienia przez skarżącą określonych kryteriów refundacji. Chodziło m.in. o niespełnienie warunku skuteczności klinicznej i praktycznej, bezpieczeństwa stosowania, relacji korzyści zdrowotnych do ryzyka stosowania, konkurencyjności cenowej oraz wpływu na wydatki ze środków publicznych.

Skarżąca wniosła skargę od decyzji ministra do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Podkreśliła, że brak zgody na refundację leku przynoszącego jej ulgę, jest odebraniem jej prawa do leczenia bólu. Wskazała też, że leki z kannabinoidami są skuteczne, bezpieczne w stosowaniu i posiadają pozytywne relacje korzyści zdrowotnych do ryzyka.

WSA oddalił jednak skargę uznając, że decyzja ministra została podjęta prawidłowo. W konsekwencji skarżąca wniosła skargę kasacyjną do NSA. Wskazano w niej m.in., że WSA oddalając skargę nie uwzględnił pominięcia przez ministra potwierdzenia zapotrzebowania na sprowadzenie leku z zagranicy oraz opinii lekarza prowadzącego.

Zauważono też, że szef resortu oparł swoją decyzję na fragmentach opinii konsultantów krajowych i wojewódzkich, które wskazywały ogólne zagrożenia medycznej marihuany nieodniesione do zdrowia skarżącej. Ponadto, według skarżącej, minister błędnie przyjął, że niespełnienie któregokolwiek z kryteriów refundacji zawartych w ustawie ma prowadzić do odmowy refundacji.

Do kasacji przyłączył się Rzecznik Praw Obywatelskich. Według Rzecznika, "wykładnia przepisów dokonana przez Ministra Zdrowia prowadzi do sprzeczności z podstawowymi wartościami konstytucyjnymi - jak prawo do godności, ochrony zdrowia oraz życia ludzkiego". Zdaniem Rzecznika, WSA w sposób bezkrytyczny i bezrefleksyjny utrzymał wadliwy stan prawny.

Podczas wtorkowej rozprawy pełnomocnik skarżącej mec. Paulina Kieszkowska-Knapik podkreśliła, że celem chorej jest w godny sposób znosić ból, a kwota refundacji, o którą się ubiega wynosi ok. 600 zł miesięcznie. Zaznaczyła też, że sądy odchodzą od propacjenckiej linii orzeczniczej, zgodnie z którą decyzje i wyroki powinny odnosić się do indywidualnej sytuacji każdego chorego.

Jak mówiła Kieszkowska-Knapik, przy wydawaniu decyzji odmownej minister zdrowia wziął pod uwagę tylko te fragmenty opinii biegłych, które były negatywne dla skarżącej pomijając zawarte w opiniach argumenty przemawiające za przyznaniem refundacji. Prawniczka podkreśliła, że w tym przypadku żaden inny lek nie działa i należy zastosować susz z marihuany.

Dodała, że lekarz prowadzący zalecił skarżącej przyjmowanie tego leku. Jednocześnie mecenas przypomniała, że minister zdrowia zapewniał publicznie, iż "marihuana będzie dostępna dla chorego, jeśli lekarz prowadzący tak zdecyduje".

Z kolei pełnomocnik ministra zdrowia mec. Jolanta Woźniczka wniosła o uchylenie skargi. Wskazała, że minister oparł swoją decyzję na fachowych i wiarygodnych opiniach konsultantów, które potwierdzają kolejne opinie opracowane już po wydaniu decyzji odmownej. Dodała, że badania kliniczne nie wskazują na skuteczność leku o refundację, którego ubiega się skarżąca. - Chodzi o to, aby refundowane były leki, których skuteczność została potwierdzona - wyjaśniła.

Pełnomocniczka skarżącej powiedziała, że jest zadowolona z orzeczenia, ponieważ przywraca ono propacjencką interpretację przepisów, które dają chorym możliwość uzyskania wsparcia finansowego z NFZ.

- Sprawa dotyczy chorej z ultra rzadką chorobą. Tym bardziej jest to ważne, że ci ludzie muszą być widziani w masie chorych. Sąd ratuje tutaj prawo do ochrony godności tej chorej, ponieważ walczymy o uśmierzenie bólu. Gdyby ten wyrok się utrzymał, mielibyśmy załamanie w propacjenckiej linii, która jest bardzo ważna dla obywateli - podkreśliła Kieszkowska-Knapik.

Oceń treść:

Average: 9 (1 vote)
Zajawki z NeuroGroove
  • Grzyby halucynogenne
  • Tripraport

Bardzo dobry, duża ekscytacja i ciekawość, ale bez niepokoju (ze względu na wcześniejsze doświadczenia psychodeliczne, i wydaje mi się że dosyć dużą samokontrolę). Miejsce podróży wśród natury (choć nie do końca dzikiej, bo był to park), w razie czego przygotowane tripkillery.

Ten tripraport jest opisem mojego pierwszego razu, z własnoręcznie wychodowanymi psilocybe cubensis mckennai. Cała hodowla zajęła jakieś 3 tygodnie, i przebiegła bez większych problemów, toteż gdy ostatni grzybek zrzucił zasnówkę, natychmiast wszystkie ususzyłem, i przygotowałem się do sprawdzenia. Na pierwszy test zaprosiłem dwie osoby, które będę nazywać K i M. Set&Setting: Bardzo pozytywny, zero niepokoju, spora ciekawość.

  • Bad trip
  • Etanol (alkohol)
  • Marihuana
  • Marihuana

popołudnie, mieszkanie kumpla, w tle muzyka. Nastrój całkiem pozytywny. Żyjąc dłuższy czas w abstynencji nastawiałam się na przyjemną fazę.

Nie wiem czy trip, którego ostatnio doświadczyłam zasługuje na miano bad tripa ale z pewnością było to mega INTENSYWNE doświadczenie. Zacznijmy jednak od początku...

Jest sobotnie, leniwe popołudnie. Wieczorem mam zamiar wyjść na koncert, ale wcześniej wpadam do kumpla, coby się wprawić w dobry nastrój. Na początek wychylamy po kieliszku czystej, ale szybko nachodzi mnie ochota na spalenie grassu. Rodzice znajomego wybyli do pracy i mamy mieszkanie tylko dla siebie, zatem nastawiam się na przyjemną i bezstresową fazę.

  • Benzydamina

  • 4-HO-MET

Nazwa gatunkowa: Czarny Lotos

Rodzaj: psychonauticus luciferis

Waga, wiek i kaliber: 22 wiosny, 171 cm, 86 kg (nie, nie jestem brysiowaty ani misiowaty, jestem tygrysio wygimnastykowany i umięśniony ;P )

Doświadczenie: wszelakie poza heroiną, kokainą i meth

S&S: Moja smocza grota, gdzie sobie płonę. Smocze kufry wypakowane magicznymi substancjami, źródło Mocy i orzeźwiająca, źródlana woda.

Substancja i dawka: 4-ho-met, początkowo 10 mg...

Czas: nie istnieje, zbiorowa iluzja,

Zaczynamy