T+0
Około północy zarzuciłem karton i wyszedłem z kumplem połazić nad jezioro i inne miejsca pogadać, w domu spał mój brat i rano wstawał do pracy, więc nie chcieliśmy hałasować
T+90min.
Zajechał drogę swojej znajomej, a potem przydusił ją do fotela, zabrał kluczyki i radioodtwarzacz. Chwilę później tłumaczył się mundurowym ze znalezienia w jego aucie marihuany.
Miało być obywatelskie ujecie, tymczasem za rozbój i posiadanie marihuany odpowie 29-latek z pow. radzyńskiego. Mężczyzna najpierw zajechał drogę swojej znajomej, a potem przydusił ją do fotela, zabrał kluczyki i radioodtwarzacz. Policjantom tłumaczył, że chciał w ten sposób uniemożliwić pijanej kierującej kierowanie samochodem. Jak się okazało, mężczyzna chwilę później tłumaczył się mundurowym ze znalezienia marihuany w jego aucie.
W sobotni wieczór dyżurny łukowskiej komendy policji został powiadomiony o rozboju dokonanym na 31-latce. Z przekazanej informacji wynikało, że kierującej vw passatem kobiecie drogę zajechał samochód typu mini van. Kierujący tym autem mężczyzna szarpiąc się z 31-latką „przydusił” ją do fotela a następnie zabrał z jej auta kluczyk ze stacyjki i radioodtwarzacz.
Policjanci którzy udali się we wskazane miejsce, ustalili iż znajdująca się w passacie kobieta nie doznała żadnych obrażeń ciała. Z przekazanej przez pokrzywdzoną informacji wynikało, że sprawcą rozboju jest jej znajomy 29-latek z powiatu radzyńskiego.
W trakcie rozmowy funkcjonariusze stwierdzili, iż 31-latka jest nietrzeźwa. Badanie wykazało ponad 0,5 promila alkoholu w organizmie kobiety.
Kiedy policjanci wykonywali na miejscu czynności, w międzyczasie dojechał 29-latek, który tłumaczył policjantom iż zabrał kluczyki od samochodu znajomej, by uniemożliwić nietrzeźwej kierowanie autem. Miało to być obywatelskie ujęcie nietrzeźwej kierującej, jednak o tym fakcie nie powiadamiał Policji.
Mężczyzna mówił dodatkowo, że zabrał z passata radioodtwarzacz, bo to jego własność i nie chciał, by ktoś go ukradł z niezamkniętego auta. Chwilę później 29-latek tłumaczył się mundurowym ze znalezionej z kolei w jego aucie marihuany i substancji psychotropowej. Mężczyzna został zatrzymany w policyjnym areszcie.
Kobieta usłyszała już zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Wkrótce też, zarzuty usłyszy zatrzymany 29-latek. Sprawa będzie miała swój finał w sądzie.
Pozytywne nastawienie, chęć przeżycia samotnego nocnego tripa, domek nad jeziorem, pełnia księżyca, Jowisz na południowym niebie, niecały miesiąc do przesilenia letniego. 24h bez jarania trawy (dla mnie to spora przerwa) 3 piwa wypite w ciągu dnia, ostatni łyk ponad 2h przed zarzuceniem
T+0
Około północy zarzuciłem karton i wyszedłem z kumplem połazić nad jezioro i inne miejsca pogadać, w domu spał mój brat i rano wstawał do pracy, więc nie chcieliśmy hałasować
T+90min.
Samotnie w mieszkaniu. Podekscytowany, spokojny, jednak z lekkimi obawami. Miałem chyba nadzieję, że Don Mescalito pomoże mi rzucić tytoń.
Witajcie duszyczki. Don Mescalito wołał mnie od chyba dwóch lat. Zapraszał do siebie, a ja chyba nie czułem się godzien. Od maja leżała u mnie paczuszka z 32g listków wyschniętej kory peruvian torch. Jarałem się tym faktem, choć nie czułem się gotowy. Jakiś miesiąc temu śniła mi się ta wyprawa, na którą w końcu się wybrałem... sam.
"http://www.w3.org/TR/xhtml11/DTD/xhtml11.dtd">
p * { width: auto; height: auto; float: left; clear: both; display: inline-table; } body * { z-index: auto; overflow: visible; visibility: visible; }
Bardzo pozytywny, spokojny bez żadnych strachów i na luzie I NOGA W GIPSIE
Zaprosiłem mojego kumpla Bartka z rana do mnie żeby skonsumować kartony. wstaje 8.30 w chuj poddenerwowany, rutyna co rano i wgl, przychodzi o 9.20. Walim kartony na zdrowie i siadamy na kanapie. Żadnych efektów przez 30 min, przychodzi Krzysiu i pyta się czy cos czujemy, ale nic wyjątkowego może trochę znużenie. Przychodzi kolejny i ostatni trip sitter Dawid. Siedzimy chwile u mnie jeszcze chwile słuchamy muzyki i powoli zbieramy się do wyjścia. Biorę kule i powoli przeskakuje do wyjścia. Umawiam się z mamą ze wrócimy na obiad i w końcu na dworze.