Marihuana powszechna na uczelniach

Narkotyki zadomowiły się wśród studentów. 41 proc. przyznaje, że choć raz miało z nimi kontakt, a co piąty - że brał w ciągu ostatniego roku. Co trzeci próbował marihuany lub haszyszu, znacznie mniej sięgało po amfetaminę czy ekstazy

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta Wyborcza

Odsłony

4585

Po narkotyki znacznie częściej sięgają chłopcy niż dziewczęta. Do ich spróbowania przyznaje się połowa (51 proc.) studentów, a tylko jedna trzecia (33 proc.) studentek.

Tak wynika z badań Pracowni Badań Społecznych i Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Anonimowe ankiety wypełniło 1545 studentów z wybranych 61 uczelni. Badania to część akcji "Uczelnie wolne od narkotyków" rozpoczętej dwa i pół roku temu przez 12 ogólnopolskich organizacji studenckich pod egidą minister Barbary Labudy z Kancelarii Prezydenta. Dane PBS niewiele odbiegają od zeszłorocznych wyników europejskich badań ESPAD, prowadzonych wśród młodzieży szkół ponadgimnazjalnych.

- Narkotyki stały się elementem kultury młodzieżowej, są łatwo dostępne - mówi Labuda. - Sytuacja jest na tyle poważna, że na uczelniach trzeba stworzyć politykę antynarkotykową.

A dziś, jak twierdzą organizatorzy akcji, uczelnie często są bezradne, nie mogą nawet usunąć studenta, który handluje narkotykami. - W Oksfordzie taką osobę można wyrzucić z dnia na dzień - dodaje Labuda. Według badań za wyrzucaniem dilerów opowiada się 80 proc. polskich studentów.

To m.in. dlatego powstaje projekt ustawy dającej większe możliwości uczelniom. Ale to nie wszystko. Od kwietnia zespół specjalistów opracowuje standardy zachowania dla władz uczelni. - Potrzebne jest najpierw przyjęcie jasnego stanowiska, także wobec alkoholu, np. w rocie ślubowania studenckiego, przestrzeganie zakazu obecności używek na terenie uczelni. Policja podpisała z uczelniami umowy pozwalające jej działać na ich obszarze mimo ich eksterytorialności. Potrzebne są też programy profilaktyczne, których dziś na uczelniach praktycznie nie ma - tłumaczy Labuda.

Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii już ogłosiło konkurs na taki program profilaktyczny.

Pełnomocnik rektora Uniwersytetu Jagielońskiego ds. klinicznych prof. Janusz Pach twierdzi, że sytuacja jest dużo gorsza, niż przedstawiają to badania PBS i KBPN. - Wśród uczniów, którzy z różnych przyczyn trafiali do Krakowskiej Kliniki Toksykologii, aż 80 proc. miało za sobą inicjację narkotykową! Z anonimowych badań moczu przeprowadzonych kilka lat temu w pewnym zespole techników wyszło nam podobnie - u blisko 80 proc. uczniów znaleźliśmy ślady narkotyków. Wnioski - ankietom powinny towarzyszyć badania materiału biologicznego - podkreśla prof. Pach.

Specjaliści z KBPN uważają jednak za wątpliwy zgłaszany od czasu do czasu pomysł, by wprowadzić w ramach profilaktyki testy moczu czy krwi dla studentów. Problem tkwi nie tylko w kwestiach etycznych - nie można badać płynów ustrojowych bez zgody pacjenta - ale i w tym, że np. amfetaminę trudno wykryć w ustroju już po kilku dniach. Chodzi też o koszty - standardowy zestaw testów na wszystkie narkotyki to 450 zł.

Poza tym zdaniem ekspertów z KBPN efekt mógłby być wprost przeciwny - ponieważ marihuana zostaje w organizmie aż przez kilka tygodni, mogłoby to zachęcać do przerzucania się z mniej groźnej marihuany na mniej wykrywalną heroinę czy amfetaminę.

Zresztą badanie przeprowadzone w Ameryce, gdzie ok. 20 proc. szkół prowadzi testy, pokazały, że wcale nie odstrasza to od narkotyków.

Komentuje Janusz Sierosławski, Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii, Instytut Psychiatrii i Neurologii, ekspert Światowej Organizacji Zdrowia, autor i koordynator wielu badań na temat używek:

- Wyniki tych badań ujawniły kilka rzeczy zaskakujących. Po pierwsze, że rozpowszechnienie narkotyków wśród studentów nie jest tak ogromne - spodziewaliśmy się, że będzie większe niż wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych, a tak nie jest. Nie tyle dlatego, że nastolatki więcej eksperymentują, a potem dają temu spokój, ale dlatego, że ci, którzy używają narkotyków, rzadziej idą na studia.

Upadł także mit, że studenci używają więcej syntetyków, np. amfetaminy. Tymczasem amfetaminy używa dwa razy więcej uczniów niż studentów. W ciągu ostatniego roku tylko 20 proc. studentów. Ale biorąc pod uwagę, że to substancje nielegalne, to i tak dużo.

Czy legalizować narkotyki

Co trzeci student lub uczeń szkoły ponadgimnazjalnej palił marihuanę albo haszysz, mniej więcej co dziesiąty robi to regularnie. Jest tak, mimo że za posiadanie jednego skręta można trafić do więzienia. Co zrobić, by skutecznie walczyć z narkotykami? Czy sposobem na to może być... legalizacja miękkich narkotyków?

Dr Teresa Wereżyńska, psychiatra, kierowniczka Ośrodka Leczenia Uzależnień przy Szpitalu Nowowiejskim w Warszawie:

- Mówienie o legalizacji narkotyków w Polsce nie ma sensu, ale ma sens zniesienie karania za posiadanie narkotyków. Jestem biegłą sądową i często za posiadanie minimalnych ilości marihuany trafiają do mnie uczniowie czy studenci, którzy nie są ani narkomanami, ani dilerami, a za incydentalne kontakty z narkotykami mają potem w dokumentach, że byli karani. Szkoda pieniędzy na takie postępowania.

Jeśli chodzi o dorosłych, którzy chcą czasem zapalić marihuanę dla rozrywki, to można by pomyśleć o legalizacji. Ale w naszym społeczeństwie nie jesteśmy na to przygotowani. Spowodowałoby to dalsze usankcjonowanie narkotyków wśród młodzieży. U nas narkotykami interesuje się przede wszystkim młodzież. Mało kto wie, co to jest marihuana. A marihuana nie jest nieszkodliwa - u niektórych może wyzwalać choroby psychiczne. Na moim oddziale są osoby, które zachorowały m.in. w wyniku palenia marihuany.

Rafał Kalukin: Jestem przeciw legalizacji

Legalizować lekkie narkotyki? Serce podpowiada mi: Tak. Im więcej wolności w życiu, tym będzie ono znośniejsze. Rozum jednak ostrzega: nie tym razem. Ta wolność prowadzi do zniewolenia.

Zwolennicy legalizacji podnoszą fakt, że dostępność narkotyków na czarnym rynku jest praktycznie nieograniczona. Nie lepiej więc zalegalizować je i kontrolować popyt, zamiast udawać, że nie ma problemu? - pytają.

Sprzeciwiam się takiemu myśleniu. Gdybym włożył wiele wysiłku, pewnie i byłbym w stanie kupić broń. Czy dlatego należy ją zalegalizować?

Wiem, że państwo nie będzie w stanie całkowicie wyeliminować problem narkotyków. Ale musi zrobić wszystko, by go ograniczyć. Nie karać więzieniem, a podejmując się roli wychowawcy i terapeuty, zwłaszcza wobec młodzieży.

Ktoś powie: ale lekkie narkotyki są mniej szkodliwe niż wódka. Opinie ekspertów są w tej sprawie rozbieżne, więc opieram się na własnym doświadczeniu sprzed lat. Po tęgiej popijawie przychodzi potężny kac. Gdy mija, wszystko wraca do normy. Po skręcie zaś kaca nie ma, ale "coś" w środku zostaje. Nie wiem, czym jest to "coś", ale wiem, że ono jest. Znam zbyt wiele osób, które trawa wprowadziła w nerwice i depresje.

Jeszcze ktoś inny stwierdzi, że człowiek istota wolna, sam powinien podjąć decyzję, co robi ze swoim życiem - państwu od tego wara. Ja odpowiadam: człowiek jest wolny, ale zarazem nieracjonalny. Miewa skłonności do autodestrukcji, wbrew sobie i - bywa - ze szkodą dla otoczenia. Dlaczego więc państwo ma go w tym wspomagać?

Atrakcyjność miękkich narkotyków wzmaga to że, są owocem zakazanym. Ale gdy je zalegalizujemy, granica się przesunie. I kusić będą narkotyki mocniejsze, syntetyczne. Pojawią się pewnie argumenty "ekspertów", że ich szkodliwość też jest wyolbrzymiana, i debata wejdzie w kolejną fazę. Nim się obejrzymy, złamane zostanie kolejne tabu. A potem następne i następne...

Mikołaj Lizut: Jestem za legalizacją

Legalize it! (Zalegalizujcie to!) - śpiewał kiedyś wielki muzyk reggae Peter Tosh. Choć przytoczone w tej piosence argumenty (np. marihuana jest dobra na astmę) nie są dla mnie przekonujące, to potrafię wymienić kilka innych godnych rozważenia.

Najpierw jeden zasadniczy: dyskusja o legalizacji miękkich narkotyków jest tak naprawdę sporem o koncepcję państwa. Zwolennicy ścigania wychodzą z założenia, że państwo winno opiekować się obywatelem jak dzieckiem, by nie zrobił sobie krzywdy. I państwo karze więzieniem tych, którzy robią niezdrowe rzeczy. Jeśli akceptujemy taki model, to wypadałoby domagać się od ustawodawcy większej konsekwencji. Dlaczego zabronione jest szkodzenie sobie narkotykami, a legalna jest wódka i nikotyna?

Ktoś powie: alkohol i tytoń są zakorzenione głęboko w naszej kulturze. Nie da się więc ich zdelegalizować. To argument pełen hipokryzji, bo mimo starej tradycji, obie używki są niezdrowe i uzależniają.

Jestem zwolennikiem państwa, które nie decyduje za obywateli, czym mogą się legalnie truć, a czym nie.

Są też argumenty praktyczne: karanie za posiadanie narkotyków nie likwiduje problemu. Sprawia, że narkotykami zajmują się bandyci. Ci potrafią strzelać do innych gangsterów i policji, ale także sprzedawać narkotyki w podstawówkach i na placach zabaw.

Ustawodawstwo karne wymierzone w palaczy marihuany wyrządza więcej szkód niż pożytku. Wyobraźmy sobie, że policja łapie z jointem np. redaktora Rafała Kalukina. I co? Czy porządny człowiek, w dodatku zwolennik penalizacji, powinien trafić do więzienia i być traktowany jak kryminalista? To ponury absurd!

Po stronie przeciwników legalizacji marihuany słychać tak naprawdę jeden ważny argument - byłoby to złamanie silnego kulturowego tabu. Społeczeństwo czuje się lepiej w swoistej hipokryzji. Podobnie rzecz wygląda np. z legalizacją jednopłciowych związków partnerskich. Społeczny opór jest ogromny, bo takie rozwiązanie łamie głęboko zakorzenione tabu.

Ale niektóre tabu warto przełamywać w imię wolności.

Jakie narkotyki są twarde a jakie miękkie

Podział na narkotyki miękkie i twarde nie jest dokładnie zdefiniowany. Niektórzy uznają, że narkotyki miękkie to tylko marihuana i haszysz, czyli przetwory konopi indyjskich (cannabis indica), stosunkowo mniej groźne niż inne narkotyki. Tę granicę przeprowadzają Holendrzy i w tym znaczeniu i my używamy sformułowania "miękkie".

Inni twierdzą, że narkotykiem twardym jest tylko heroina - najbardziej niebezpieczna i mocno uzależniająca - a resztę traktują z pobłażaniem.

Są i tacy, którzy uważają, że narkotyków w ogóle nie powinno się dzielić na mniej lub bardziej groźne, bo wszystkie są niebezpieczne.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

pio (niezweryfikowany)
trudnosc w zdobyciu ecstasy jest prawie taka sama jak lsd ....... kurde to tylko ja jestem takim ciata ktora nie moze se kwasa zalatwic ??....... bo guzikow to pelno w mej okolicy to mnustwo
xil (niezweryfikowany)
Z kwasami jest ogolnie problem. Zazwyczaj trzeba miec troche lepsze znajomosci niz tylko jakis podworkowy diler ktory zyje glownie ze sprzedazy thc i fety.
Etaan (niezweryfikowany)
Z kwasami jest ogolnie problem. Zazwyczaj trzeba miec troche lepsze znajomosci niz tylko jakis podworkowy diler ktory zyje glownie ze sprzedazy thc i fety.
artur (niezweryfikowany)
jestem zszokowany :))))
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana

marihuana - pierwszy raz


  • MDMA
  • Pierwszy raz

Okoliczności bardzo sprzyjające, jeden z najlepszych jak dla mnie festiwali elektronicznych w Polsce w bardzo przyjemnym mieście nad Wisłą. Piękne miejsce, świetnie wspominam, plaża, woda, pięknie podświetlony most, świetnie światła, muzyka... Zażycie było już wcześniej przemyślane i planowane, nastrój podekscytowania połączonego ze strachem (uczucie ścisku w żołądku).

Piękny ciepły, letni wieczór, duży festiwal w pięknym miejscu, docieramy z grupką znajomych na miejsce, lekko podchmielona i już dobrze upalona cieszę się jak dziecko na myśl,że przede mną piękne chwile w pięknym miejscu z piękną ekipą! Jedynie lekkie obawy przed pierwszym zażyciem MDMA czasami sprawiają, że zastanawiam się czy powinnam. (Słabe tripy znajomych, których byłam świadkiem, lęk, niepokój i przerastająca bombka z braku wiedzy na temat dawkowania). Znajomi uspokajają mnie. 

  • Inne
  • Pozytywne przeżycie

Ciepły, sierpniowy dzień; wnętrze mieszkania w bloku, park, blokowisko. Mentalnie trochę ekscytacja, a trochę niepokój, jednak bez większego stresu.

Od kilku dni byłem niespokojny. Planowaliśmy to z F. od dłuższego czasu. Nie miałem sprecyzowanych oczekiwań, ale czułem, że następne kilka godzin zapamiętam na długo. Co się może najdziwniejszego zdarzyć? Te słynne przeżycia mistyczne? Co do tego byłem sceptyczny, bo postrzegam siebie raczej jako scjentystę ufającego tylko pomiarom i wierzącego w materię. Ale może efektem będzie po prostu zmiana. Coś w tych synapsach może się przestawi – na korzyść, bądź na szkodę. Jaki będzie kierunek tej zmiany, o tym dopiero miałem się przekonać.

  • Kodeina
  • Pozytywne przeżycie

napięcie i trochę stresu i smutku, wieczór, dom, śpiący rodzice, więc samotnie

To był mój drugi raz z kodeiną, słyszałam o tym wiele i bardzo mnie to interesowało, więc w końcu postanowiłam spróbować. Za pierwszym razem wziełam tylko 10 tabletek  - rozgryzłam, ten gorzki okropny smak, popiłam wodą i zjadłam po tym jogurt, ponoć pomaga to na ból żołądka, który powoduje zawarty w thiocodinie sugwajakol.   powodu mojej małej masy ciała (44kg) obawiałam się wraz  z kumplem, czy te 150mg to nie będzie na mnie za dużo. Po ok 30 minutach poczułam pierwsze efekty, było tak wspaniale, że już na drugi dzień chciałam spróbować większej dawki.

randomness