Nigdy nie przepadałem za żadnego rodzaju opioidami. Zawsze za to przepadałem za upierdoleniem się czymkolwiek co było pod ręką. Ba, nie znoszę po prostu być trzeżwy. Przyprawia mnie to o nieciekawe myśli i brak weny.
Naukowcy z Georgia State University w Atlancie sugerują, że ryzyko zgonu z powodu nadciśnienia tętniczego jest u osób palących marihuanę ponad trzykrotnie wyższe niż u stroniących od tej używki.
Naukowcy z Georgia State University w Atlancie sugerują, że ryzyko zgonu z powodu nadciśnienia tętniczego jest u osób palących marihuanę ponad trzykrotnie wyższe niż u stroniących od tej używki.
Amerykańscy naukowcy przeanalizowali dane 1213 dorosłych mieszkańców USA, którzy w latach 2005-2006 uczestniczyli w programie National Health and Nutrition Examination Survey. Baza danych zawierała m.in. szczegółowe informacje o historii stosowania używek przez uczestników badania – w tym papierosów, alkoholu i marihuany.
Badacze dysponowali także dotyczącymi tych samych osób danymi z National Center for Health Statistics zaktualizowanymi w 2011 roku.
Marihuanę paliło ok. 21 proc. uczestników (średnio przez ok. 11,5 roku), 20 proc. sięgało zarówno po „skręty” jak i po papierosy. Żadnej z tych używek nie stosowało 34 proc. badanych.
Analiza wykazała, że użytkownicy marihuany byli średnio 3,42 razy bardziej narażeni na zgon z powodu następstw nadciśnienie tętniczego. Z każdym rokiem palenia „trawki” ryzyko to rosło o 4 procent. Oznacza to, że marihuana jest bardziej niebezpieczna niż tytoń, dobrze znany czynnik ryzyka nadciśnienia tętniczego. [Doprawdy? A czy przypadkiem nie mówi to raczej o grupie użytkowników używki, niż o samej używce? - Red. H.]
Nie znaleziono jednak związku pomiędzy paleniem marihuany a ryzykiem zgonu z powodu chorób układu krążenia u osób bez nadciśnienia tętniczego.
Słabą stroną amerykańskiego badania jest była stosunkowo niewielka grupa uczestników.
Samotny wieczór, bojowe nastawienie do odmienienia mojego zdania na temat substancji, z którą nie miałem wcześniej zbyt ekscytujących przygód.
Nigdy nie przepadałem za żadnego rodzaju opioidami. Zawsze za to przepadałem za upierdoleniem się czymkolwiek co było pod ręką. Ba, nie znoszę po prostu być trzeżwy. Przyprawia mnie to o nieciekawe myśli i brak weny.
Czy trip zmienil mnie? Mysle, ze nie, aczkolwiek przypomnial
mi o sprawach ktore kiedys widzialem, ktore sa wazne, a o ktorych
zapomnialem. Warto jednak o tym wszystkim pamietac. Pozwolil mi
jednak odpowiedziec na rozne pytania, ktore zadawalem sobie do tej
pory, niestety odpowiedzi nie sa wcale przyjemne.
Lekkie podekscytowanie towarzyszące chęcią spróbowania nowej używki, początkowo na zewnątrz, chłodny dzień
Ten wpis jest ostrzeżeniem dla wszytskich i jednocześnie liczę na Twoją wyrozumiałość. Zwróć uwagę na pochylone teksty, może dadzą do myślenia. Chcę, abyś przeżył to razem ze mną.
Bardzo pozytywne nastawienie. Idealny klimat i towarzystwo.
Komentarze