Makowy dziadek

Staruszek i kompot - co ich laczy?

Tagi

Źródło

Magda Omilianowicz

Odsłony

6372

Janusz S. z Koszalina próbował różnych narkotyków, ale odpowiada mu tylko kompot, czyli polska heroina. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Janusz w tym roku skończy... siedemdziesiąt lat, a zaczął ćpać pół roku temu.

Janusz całe życie przeżył w cnocie. Pracował, wychował dwóch synów, opiekował się chorą żoną. Teraz, kiedy niebawem skończy siedemdziesiatkę, postanowił zaszaleć i... zaczął ćpać. Choć w ciągu pol roku narkomańskiej kariery próbował różnych specyfików, najbardziej służy mu kompot czyli polska heroina.

- Urodziłem się w 1928 roku na kresach wschodnich, w okolicach Nowogródka - wspomina. - Jako trzydziestolatek zostałem wywieziony z rodzicami na Sybir. Po powrocie do Polski odsłużyłem dwa lata w wojsku, dziesięć lat przepracowałem w wydziale kryminalnym komendy milicji obywatelskiej. Potem dwa lata w PIH-u, kolejne w prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, szefowałem wydziałowi spraw wewnętrznych na powiat koszaliński, a na końcu przepracowałem sześć lat w inspektoracie obrony cywilnej. W 1981 roku dostałem trzecią grupę inwalidzka i odszedłem na emeryturę.

Z żoną, nauczycielką z wieloletnim stażem, Janusz przeżył 44 lata. Urodziło się im dwóch synów, którzy wyemigrowali do Niemiec. Przed czterema laty, po ciężkiej chorobie, żona Janusza zmarła, a on został zupełnie sam.

- No i wtedy zaczęło się z tymi narkotykami, komiczno-tragicznie, tak można powiedzieć w moim wieku. Na tym osiedlu mieszkam od 35 lat i do tamtej pory nie wiedziałem, że tu co krok jest narkomańska melina. Znałem problem narkomanii że słyszenia, ale nie miałem pojęcia jak narkoman wygląda i ilu ich tu obok mieszka. Teraz znam wszystkich.

Pewnego dnia, cztery lata temu, Janusz wyszedł jak zwykle rano po zakupy. Koło sklepu zobaczył młodą, zaniedbaną dziewczynę, która poprosiła go o pieniądze dla chorego dziecka. Janusz ulitował się i dał jej pięć złotych, a wtedy ona zapytała o najbliższą aptekę i poprosiła o pomoc w realizacji recept.

- Wanda miała recepty na narkomanskie prochy typu relanium i inne, ale ja wtedy nie miałem o tym pojęcia. Wziąłem samochód i zacząłem z nią krążyć po aptekach, bo nigdzie nie chcieli nam sprzedać tych lekarstw i wszystkie aptekarki dziwnie na nas patrzyły. W końcu ona się zmęczyła i została w aucie, a ja zrealizowałem recepty w centrum. Jak wrociłem, Wanda w aucie spała. Zabrałem ja do domu, nakarmiłem, dałem herbaty i jakoś tak u mnie została.

Kiedy Janusz dowiedział się, że Wanda jest narkomanka, poczatkowo próbował jej pomoc. Starał się załatwić leczenie a potem, z emerytury kupował jej narkotyki. To dzięki niej poznał koszalińskie meliny gdzie zawsze można dostać kompot.

- Przez nią poznałem to środowisko. Kupowałem jej działki, ale w końcu zaczęło mi brakować pieniędzy, a nawet popadłem w długi, wićc musiałem się często godzić na produkcję kompotu u siebie, w mieszkaniu. Po produkcji narkomani zawsze dawali mi pięć, sześć centymetrów, dla Wandy. W końcu załatwiłem jej odwyk w Warszawie, ale tydzień przed leczeniem Wanda wyprowadziła się ode mnie.

Mimo, że dziewczyna zniknęła, do Janusza wciąż schodzili się narkomani, błagając, żeby zrobić u niego produkcję.

- Czasami się zgadzałem, a oni dalej zostawiali mi działki. Miałem tego cholerstwa pełno w lodówce, więc rozdawałem ludziom za darmo. W końcu, pół roku temu, pomyślałem sobie: 'mam pięć centów, jutro znowu je będę miał, to może sam z tego skorzystam. W końcu wszystkiego trzeba w życiu spróbować'. I zaaplikowałem sobie kompot w żyłę. Spodziewałem się czegoś nadzwyczajnego. Jakiś przeżyć halucynogennych czy cos w tym rodzaju, a nie miałem nic. Zupełnie nic nadzwyczajnego. Żadnych wrażeń, jakbym w ogóle nic nie brał. Ale jakoś tak się przyzwyczaiłem, że teraz biorę sobie sportowo, od czasu do czasu.

Janusz próbował różnych środków, ale twierdzi, że odpowiada mu tylko kompot.

- Brałem odpowiednio spreparowaną 'e...' To jest niezłe, bo daje chęć do życia, do pracy, taki przypływ energii, ale to mija po godzinie i przychodzi ochota na kompot. Brałem 'p...'. To z kolei uspokaja, człowiek staje się powolny, spokojny, pozbawiony emocji. Napięcia nerwowe mijaja, ale wolę kompot. Wcześniej tu mi strzykało, tam mnie bolało, a teraz jak przygrzeję, ból przechodzi jak ręką odjął.

Janusz, pytany dlaczego bierze, mówi, że właściwie nie wie. - Bo ja wiem? Czasami dla towarzystwa, jak przyjdzie ochota. Jest taki moment, że tęskni się do tego świństwa, bo tak naprawdę, to jest świństwo i nic poza tym. Wiem, że potem przychodzi uzależnienie, ale ja cały czas biorę tylko po jednym cencie, nie tak jak inni po pięć, sześć. Trochę się boję, bo jakby przyszło to uzależnienie to trzeba będzie brać na okrągło, albo jechać na odwyk. Ale w moim wieku, na odwyk? Głupio. Jak patrzę wstecz, to jednak lepiej bylo nie zaczynać...

Synowie ani znajomi Janusza nie wiedzą o jego nałogu. Wie grono narkomanów, pracownicy Monaru i policja.

- Znamy pana Janusza, ale nic nie możemy zrobić - mówi podinspektor Wiesław Wilinski z koszalinskiej komendy policji - On nie stwarza problemów, sąsiedzi się na niego nie skarżą, więc nie ma powodów do interwencji. To dorosły człowiek, którego nie sposób zmusić do leczenia.

- Próbowałam rozmawiać z panem Januszem - mówi pracownica Monaru - On twierdzi, że 'grzeje' od czasu do czasu, ale ma świadomość, że może się uzależnić. Jednak póki sam nie będzie chciał się leczyć, nikt go nie może zmusić.

- AIDS się nie boję, bo używam jednorazowych strzykawek, a miejsce wkłucia przecieram spirytusem salicylowym. Głodów jeszcze nie miałem, ale jak dłużej nie mam kompotu to tak jakoś chodzę, czegoś mi brakuje - mówi Janusz. - Trochę mi się robi zimno. Mam dreszcze, gorzej śpię. Gdyby miał jeszcze raz spróbować, to mając dzisiejsze doświadczenie, nie zrobiłbym tego, bo to nic nie daje, a powoduje degeneracje. Psychiczną i fizyczną. Narkomani kradną. Nic nie mogę teraz trzymać w łazience. Ani kosmetyków ani maszynek do golenia, bo wszystko ginie. Nie ma przyjaźni, nie ma lojalnosci w tym środowisku. Ostatnio nawet zegarek mi ukradli. Ja jeszcze nic nie ukradłem, ale kto wie, czy kiedyś nie posunę się do tego. Poza tym, narkotyki sa drogie. Jeden cent kosztuje pięć złotych. Można za to kupić dobre jedzenie, albo dwie paczki 'Mocnych', a tu się oddaje za wodę zabarwioną, a do tego ja nie mam żadnych przyjemnych odczuć. Bez sensu...

Z drugiej strony Janusz uważa, że narkotyki powinny być w wolnej sprzedaży. - Wtedy każdy miałby wybór, nie musiałby kombinować. Może z jednym zakazem - dla młodzieży do 20 roku życia.

Janusz, pytany o marzenia, mówi że ma jedno: 'Swoje życie jako tako przeżyłem. Teraz chciałbym do końca moich dni potrwać w pełnej sprawności fizycznej. Na razie z tym ćpaniem nie jest tak tragicznie. Bo grzeje czasami. Ot tak, sportowo.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

rakakakak (niezweryfikowany)

go kanaba go!! pokooj!! !! !! 21 dajemy czadu....

LaIk (niezweryfikowany)

Moim zdaniem to dobry sposób na starość...

steryl (niezweryfikowany)

Moim zdaniem to dobry sposób na starość...

paker (niezweryfikowany)

szacuneczek dla ciebie

mzr (niezweryfikowany)

MACIE ZAPEWNIONE 10 OSÓB Z CENTRUM GDYNI NA DEMONSTRACJI!!!! GO KANABA!!!

;] (niezweryfikowany)

kolejne 3 osoby z centroom ;]

Afreak (niezweryfikowany)

Kiedy następna manifestacja bo mnie nie było ? :( bo niemogłem

PimpLee (niezweryfikowany)
To jest najlepszy artykul co w moim zyciu czytalem....
Anonim (niezweryfikowany)
ostroo
Zajawki z NeuroGroove
  • MXiPr
  • MXiPr
  • Przeżycie mistyczne

Są to fragmenty z podróży mesjasza, niektóre bardziej lub i mniej spójne. Pozwól im płynąć, unosić się na obrzeżach jaźni niczym jedwabnym zasłonom otaczającym to, co podobno stałe i niezmienne.

 

***

 

Wynurzam się pośród pustki, nie wiedząc kim, czym i czy ogóle jestem. Wątła mgiełka świadomości nabiera masy, cząsteczki poszukują się niczym neurony próbujące stworzyć nowe połączenia, a wraz z narastającym tętnem procesu pojawia się coraz więcej informacji.

 

  • Chlorprothiksen
  • Tripraport

Nastawienie: Nic specjalnego, dzień jak codzień. Otoczenie: Początkowo dom póżniej plener.

[Z uwagi na nikłą ilość raportów o tej substancji - przepuszczam. Może kogoś odwiedzie od próbowania]

  • Kodeina
  • Pozytywne przeżycie

Park następnie moje mieszkanie

 

Dawka: 300 mg kodeiny (dwie paczki Thiocodinu) + sok z białego grapefruta

Doświadczenie: Marihuana, DXM, Kodeina, Alkohol, Alprazolam, Lorazepam

 

  • Grzyby halucynogenne
  • Pierwszy raz

Dom, długo wyczekiwany trip. Przygotowane farbki, kocyki, muza, zajebioszka.

Tęskniłem. 

Chciałbym czuć to już zawsze.

Własnie skończyłem jeden z najmocniejszych tripów w życiu.

Ale od początku.

 

Jakiś czas temu pisałem, że czas na trip, muszą być grzyby itp. ale zdecydowałem się na trufle. Jako, że daaaaaaaaaaawno nie tripowałem to zakupiłem najsłabsze - mexican, ledwie dwa i pół na pięć w skali mocy. A tutaj psikus był niemały, bo zmiotły mnie jak ŻADNE wcześniej.