Mój pierwszy „trip raport” i pierwszy raz z kodeina.
Dotyczy moich przeżyć po zażyciu 300mg kodeiny w formie 20 tabletek Thiocodinu. Jest to mój pierwszy tego rodzaju opis wiec potraktujcie go w miarę luźno. No i oczywiście pierwszy raz z koda.
Do ujawnienia plantacji doszło podczas policyjnej asysty, którą wezwał nowy właściciel mieszkania.
Kryminalni z zabrzańskiej komendy zlikwidowali domową uprawę konopi indyjskich. Mundurowi, oprócz 41 krzaków zakazanej rośliny, zabezpieczyli również gotowy susz marihuany, z którego możny wytworzyć ponad 2 tys. działek dilerskich tego narkotyku. Do ujawnienia plantacji doszło podczas policyjnej asysty, którą wezwał nowy właściciel mieszkania.
Do ujawnienia plantacji konopi indyjskich doszło w mieszkaniu w zabrzańskiej dzielnicy Helenka. Na telefon zabrzańskiej policji zadzwonił mężczyzna, który kupił mieszkanie podczas licytacji komorniczej. Po załatwieniu wszystkich formalności nowy właściciel otrzymał klucze do mieszkania. Niestety, kiedy przyjechał do zakupionego lokalu klucze nie pasowały. Poprosił wtedy policjantów o obecność podczas rozwiercania zamków. Kiedy drzwi mieszkania zostały otwarte okazało się, że w lokalu ustawiony jest namiot z uprawą konopi indyjskich. Plantacja wyposażona była w specjalny sprzęt oświetleniowy i grzewczy. Na miejsce wezwana została grupa dochodzeniowo- śledcza, która z technikiem kryminalistyki przeprowadziła czynności. Śledczy zabezpieczyli 41 krzewów konopi, z których wyprodukować można prawie tysiąc dilerskich działek narkotyku, a także gotowy susz roślinny, pozwalający na sporządzenie ponad 2 tys. porcji marihuany. Plantacja została zlikwidowana, a zebrane narkotyki zabezpieczono. Czynności w sprawie trwają.
Wyluzowany, dobry humor, ciekawy zażytej substancji. Sam w swoim mieszkaniu, ciepłym i przytulnym.
Mój pierwszy „trip raport” i pierwszy raz z kodeina.
Dotyczy moich przeżyć po zażyciu 300mg kodeiny w formie 20 tabletek Thiocodinu. Jest to mój pierwszy tego rodzaju opis wiec potraktujcie go w miarę luźno. No i oczywiście pierwszy raz z koda.
Nastawienie psychiczne dobre, aczkolwiek lekki strach przed spożyciem potężnej substancji. Otoczenie: podkrakowskie bezdroża, łąki i wzgórza.
<Trip-raport pochodzi z okolic roku 2000>
Prolog:
Wszystko, co poniżej napisane, to jedynie maleńka cząstka tego, co udało mi się zapamiętać, a także ledwie muśnięcie tego, co zdołałem określić słowami, by sprostać wymogom komunikowalności.
Wywar AYAHUASCA, jaki przyrządziłem dla 3 osób ja, stary postindustrialny curandero, kilkanaście dni temu, składał się z 18 gramów ruty stepowej wymieszanej z 45 gramami mimosy. Składniki zostały zakupione w znanymi sprawdzonym sklepie szwajcarskim.
Nie wiadomo jak długo jeszcze byśmy tam stali gdyby nie pan Kowalski. Przejeżdżał obok i zainteresował się nami. W końcu nic dziwnego , grupka młodych ludzi stojących obok zamkniętej centrali nasiennej. Hmm, pewnie nieźle był zdziwiony gdy do nas podjechał. Było nas pięcioro. Ja, trzech moich kumpli (dwóch Michałów i Paweł) i Agniecha. Agniecha nie jest dziewczyną żadnego z nas. Jest naszą najlepszą przyjacółką, jaką ktokolwiek mógł sobie tylko wyobrazić. W każdym bądź razie stoimy tam zajarani , a ja z Michem (tym młodszym) wzięliśmy jeszcze po całej kracie "shake your body".
Set: niepewność połączona ze stresem; Setting: dobra atomsfera, pokój kumpla, na kwadracie obecna jeszcze jego mama.
Jak wiadomo, na kumpli zawsze można liczyć, lecz kiedy Jaś zaproponował mi podczas jednego z moich wieczorków z minecraftem (tak, lubię klocki) nieznane mi kompletnie substancje, byłem nieco zdziwiony. Szybkie spojrzenie w przeglądarkę na frazy "kodeina" i "benzydamina" trochę mnie zaniepokoiło, gdyż z aptecznego stuffu nie zwykłem korzystać, ba, nie dopuszczałem do siebie myśli o wpierdalaniu tabsów. Wydawało mi się to poniżej mojego poziomu, jak widać mój poziom okazał się wiele niższy, niż sam miałem w zwyczaju sądzić, bo...