substancja: marihuana
doświadczenie: nikłe (jak dla Was)
set&setting: ogródek u kumpla, początkowo pozytywna faza
substancja: marihuana
doświadczenie: nikłe (jak dla Was)
set&setting: ogródek u kumpla, początkowo pozytywna faza
Dom, więc przyjazne miejsce na psychodeliczną jazdę. Chciałem osiągnąć śmierć ego, było to już co najmniej 4 podejście. Zrelaksowany, podekscytowany, dobry nastrój.
Pierwszy raport, napisany na kolejny dzień po doświadczeniu około godziny 17, starałem się jak najlepiej opisać przeżycia oraz napisać to tak, żeby oczy nie bolały od czytania ;)
Start: około 21:00
Zarzuciłem pierwszą dawkę (+-4g suchych grzybów APE) przepalając ich podły smak pysznym spliffem. Siedziałem ze znajomym (dalej - pan G), spaliliśmy tego wąsa i sobie siedzieliśmy jak to nowocześni, poważni ludzie - z mordami w telefonach pokazując sobie co chwila śmieszne memy.
60 lancetek polskich rodzimych :) (psilocybe semilanceata)
spozyte w kanapce z pasta rybna dla zabicia smaku i zapachu, na pusty zoladek.
bylo to w pazdzierniku 2002 i jush troche sie pozapominalo...
mialem isc na spotkanie integracyjne z moja grupa z 1 roku studioow do klubu studenckiego.
teraz wiem ze jedzenie psychodelikoow w otoczeniu ludzi nie jest najlepszym pomyslem...za to zdecydowanie (jeszcze nie wyproobowane w pelni) wskazana jest przyroda i natura...
W tym raporciku, chcialbym opisac moje wrazenia po dymanku na pigulce (jak komus, cos nie pasuje to niech tego nie czyta dalej).