Rozprowadzanie i zażywanie narkotyków udowodniono w ubiegłym roku prawie
300 żołnierzom z polskich jednostek. W tym roku na gorącym uczynku
przyłapano już 35. Oprócz szeregowych, w narkotycznym transie pogrążają
się także polscy oficerowie. Dominują marihuana i amfetamina...
Rozprowadzanie i zażywanie narkotyków udowodniono w ubiegłym roku prawie
300 żołnierzom z polskich jednostek. W tym roku na goracym uczynku
przyłapano już 35. Oprócz szeregowych, w narkotycznym transie pograżaja
sie także polscy oficerowie. Dominuja marihuana i amfetamina...
Przypadki odkrytych w polskim wojsku narkomanów i narkotyków można mnożyć.
Trudniej jest sprawić, by armia przyznała, że narkomania stała sie
problemem w jej szeregach. Kilkanaście prokuratur, dziesiatki telefonów.
Kurtyna szczelnie okrywa tajemnice wojskowych słabości. Namacalne dowody
przekazane nam pozwoliły jednak uchylić jej rabka...
Jazda w transie
Jarosław K., 22-letni szeregowy z 25. Brygady Kawalerii Powietrznej wpadł
przez przypadek. Skierowano go z Leźnicy (powiat łeczycki) do ośrodka
szkoleniowego w Ostrowie Wielkopolskim na kurs prawa jazdy kategorii C.
Wśród kierowców ćjazda na hajuć okazuje sie równie powszechna, jak
normalna, na czterech kołach. Jeden z nich, upojony amfetamina, jako
sprzedawce wskazał młodego szeregowego z Leźnicy. Okazało sie, że Jarosław
K. "dopalacze" rozprowadzał w ośrodku od jakiegoś czasu. W krzyżowym ogniu
pytań żandarmów wojskowych, szeregowy wyznał, że narkotyki dostarczali mu
ćludzie z Łodzić.
- W trakcie postepowania ustaliliśmy, że środki odurzajace dostarczały
osoby cywilne. Prokurator wojskowy przekazał wiec sprawe do prokuratury
rejonowej w Łodzi - wyjaśnia pułkownik Edward Jaroszuk, szef oddziału
dochodzeniowo-śledczego Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej w Warszawie.
- Oczywiście z uwagi na to, że nie jest to jego właściwość. Natomiast
watek, który pozostaje do oceny ma charakter dyscyplinarny. I taka kara
może być wymierzona żołnierzowi, o ile prokurator wystapi o to do dowódcy.
Jarosław K. musiał być wielbicielem "magicznego ziela" od dawna. Żandarmi
odkryli w jego domu spory zapas narkotyku. Dla 25. Brygady Kawalerii
Powietrznej jego sprawa jest wstydliwa. Zwłaszcza że jednostka szczyci sie
szeroko zakrojona profilaktyka uzależnień.
- Żołnierz został wydalony z kursu, nie ukończył go - mówi kpt. Jacek
Mela, oficer prasowy dowódcy jednostki. - Jest to dla nas ostrzeżenie,
choć regularnie sprawdzamy naszych żołnierzy, prowadzimy specjalne zajecia
profilaktyczne.
Jednak w tej samej brygadzie, tyle, że stacjonujacej w Nowym Glinniku pod
Tomaszowem Mazowieckim, w sierpniu ubiegłego roku o zażywanie narkotyków
było podejrzanych dziewieciu żołnierzy. Jeden z nich, jak wynikało z
badań, był w czasie służby pod wpływem środka odurzajacego.
- Badanie odbywa sie dwufazowo i w przypadku podejrzenia, próbki wysyłane
sa do dalszej ekspertyzy - tłumaczy Jacek Mela. - Z tego co mi wiadomo,
ostatecznie nie potwierdzono, by był odurzony.
Jak wyjaśnili nam fizykochemicy z żandarmerii, na podstawie testów
immunologicznych sa w stanie wykryć czy badany palił któryś z narkotyków
do 30 dni wstecz. Może wiec szcześliwie, odurzenie nie obejmowało okresu
służby?
Wojsko na haju
Nie jest to odosobniony przypadek w polskiej armii. W jednostce N. w Gdyni
zatrzymano dwóch marynarzy. Krzysztof S. i Tomasz B. mieli prawie gram
amfetaminy i niecały gram marihuany. Jak zwykle w takich sprawach bywa,
narkotyczny łańcuszek prowadzi do nowych watków. W marcu ubiegłego roku
tamtejszy oddział Ĺťandarmerii Wojskowej, wszczał dochodzenie. Okazało sie,
że marynarze zażywali ćdopalacz" i handlowali nimi.
Na przykład, szeregowy Tomasz B. sprzedał starszemu marynarzowi
Krzysztofowi W. co najmniej 6 gramów amfetaminy. W dystrybucji na terenie
jednostki pomagał mu Leszek B., którego zadaniem było namawianie do
zażywania i sprzedaży. Inny z marynarzy, Krzysztof S. nie zajmował sie
rozprowadzaniem narkotyków, a jedynie je zażywał...
W tym samym miesiacu w rece żandarmów wpadli szeregowi Paweł K. i Mariusz
M., którzy mieli ponad 6 gramów marihuany i 4 tabletki ecstasy. Obaj
zażywali. Kupili je za 250 zł od... nieznanej osoby. Zaledwie miesiac
później w Elblagu okazało sie, że szer. Rafał J. skutecznie chował na
wojskowym terenie prawie 7 gramów marihuany. Palił. Narkotyk kupował od
innego żołnierza z tej jednostki - szeregowego Pawła S. Ten zdawał sie
pełnić role lokalnego dystrybutora. Zaopatrywał też innych żołnierzy. W
chwili, gdy jego działalnościa zajeli sie żandarmi, można było udowodnić
jedynie sprzedaż 2 gramów haszyszu i prawie 8 gramów marihuany. Jaka
ilościa i ilu żołnierzy zdołał ćuszcześliwićć, zanim dotarli żandarmi,
pozostanie słodka tajemnica szeregowego.
Podobne sprawy miały miejsce w Lublinie na terenie kompleksu Majdanek.
Szeregowi żołnierze sa zaledwie maleńkim ogniwem łańcucha narkotycznej
machiny. Bywa, że na jego poczatku stoja wysoko postawieni oficerowie.
Trzy lata temu pewien porucznik z jednostki N. w województwie
warmińsko-mazurskim, prowadził na jej terenie prawdziwy prywatny interes.
Nie tylko rozprowadzał amfetamine, ale działał w zorganizowanej grupie
handlarzy. Oficerem zajeło sie Centralne Biuro śledcze.
Przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości w polskiej armii podkreślaja, że
zawsze istnieje problem ustalenia dostawców. Takie stwierdzenia słyszymy w
prokuraturach warszawskich, poznańskiej, w Ostrowie Wielkopolskim. Jak
jednak wytłumaczyć dwa przypadki uprawy marihuany tuż przy jednostkach!?
Samosiejki, jak zgodnym meldunkiem oznajmiali żołnierze, nie były ich
dziełem. Korzystali jednak chętnie z "cudzego" dorobku...
Psy na poligonie
Wojsko niechetnie odpowiada na pytania. Tajemnica obowiazuje do końca. Bez
rozkazu, bez przepustki - nie ma szans na jakakolwiek informacje. Problem
narkotyków to tabu. Jednak nam udało sie odkryć kilka ciekawych watków.
- Na poligon sa wprowadzane psy tropiace - opowiada płk Edward Jaroszuk. -
Sprawdzane sa szafki, izby żołnierskie, miejsca, gdzie narkotyki można
przechowywać. Z doświadczenia już wiemy, że ukrywane sa w określonych
miejscach, tak by nie można było ich przypisać konkretnemu żołnierzowi.
Szafka przecież personifikuje natychmiast.
Amfetamina i kokaina podnosza na wiele godzin wydajność organizmu. Ich
silnie pobudzajace działanie sprawia, że głód znika na dłuższy czas,
podobnie jak potrzeba snu. Idealny sposób na trudny poligon... Gdy
narkotyk podziała halucynogennie istnieje ryzyko niekontrolowanego ataku.
A żołnierz zwykle ma w reku broń... Podobny skutek wywołuje dłuższe
zażywanie marihuany i haszyszu. Najgorsze jest LSD. Potocznie - "kwas"
powoduje schizofreniczne zachowania i silne halucynacje.
- Mamy przeszkolonych oficerów, którzy sa w stanie rozpoznać każdy
narkotyk - tłumaczy płk Edward Jaroszuk. - Osobe po zażyciu także.
Najwiecej przypadków odnotowujemy na północy kraju.
Spośród wszystkich zatrzymanych w ubiegłym roku przez żandarmerię, 75
proc. to żołnierze zażywajacy. Pozostała cześć zajmowała sie regularna
dystrybucja.
- We wszystkich sprawach ujawnionych przez nas, żołnierze zostali ukarani.
80 proc. spraw zakończyło sie też konfiskata narkotyków, które służa
zwykle do celów szkoleniowych - tłumaczy kpt. Norbert Chabior,
fizykochemik i Komendy głównej Żandarmerii Wojskowej w Warszawie. - Badany
jest skład chemiczny, ludzie szkoleni sa do rozpoznawania ich nawet po
zapachu.
Żandarmeria dysponuje specjalnymi ambulansami, w których wykonywane sa
pierwsze testy na zawartość narkotyków w organizmie.
- Badamy krew, mocz, śline - mówi kpt. Chabior. - W przypadku wykrycia,
żołnierz zostaje poddany dalszym badaniom.
Smutna statystyka
Choć oficjalnie nikt w wojsku nie chce mówić o, niestety, pospolitym już
"ćpaniu", a każda jednostka jest wrecz wzorowa, okazuje sie, że... luty w
Żandarmerii Wojskowej został ogłoszony miesiacem profilaktyki
antynarkotykowej.
- Decyzja komandanta głównego żandarmerii generała brygady dr. Bogusława
Packa, w tym miesiacu nateżamy działania - wyjaśnia płk Jaroszuk. - Wiele
osób wraca z przepustek, wiele przebywa poza jednostka. Do tego dochodza
powroty z misji.
Żołnierzy w Iraku także sprawdzano. Jak twierdzi pułkownik Jaroszuk,
okazywali sie "czyści".
Akcja żandarmerii jest błyskawiczna. Trwa około czterech godzin, w czasie
których jednostka zostaje dokładanie sprawdzona. Ci, którzy ćczyścić nie
byli, powinni być ukarani. Wyroki sa jednak zaskakujaco niskie. Dominuja
kary od 6 miesiecy do 3 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata.
Stosowane też sa kary dyscyplinarne.
Skale problemu najlepiej ukazuja liczby. W ubiegłym roku skonfiskowano
ponad 10 tysiecy porcji - głównie marihuany, haszyszu i amfetaminy
(najwiecej wśród żołnierzy Wojsk Ladowych). Równie chetnie po narkotyki
siegaja ci z jednostek lotniczych i obrony powietrznej.
Prowadzono łacznie 182 sprawy, w których odpowiadało prawie 300 żołnierzy.
Dla porównania, w jednym tylko sadzie powszechnym, piotrkowskim, przez
cały rok wpłyneło zaledwie 14 podobnych spraw. W tym roku postepowanie
karne prowadzone jest już wobec 19 żołnierzy.
Przypominaja sie słowa ministrów, którzy z duma podkreślaja, że armie mamy
słabo uzbrojona, ale dobrze wyszkolona. Dodać powinni, że w wielu
dziedzinach, w tym i uzdolnionych rolników, którzy w zimnym klimacie
potrafia wyhodować imponujace krzaki konopi indyjskich. I to tuż za własna
jednostka...