17 października w Kanadzie otwarte zostały pierwsze sklepy z konopiami.
W 2013 roku lider Liberalnej Partii Kanady udzielił wywiadu stacji CBC. „Jestem bardzo okazjonalnym użytkownikiem marihuany. Paliłem może z pięć, czy sześć razy” – powiedział mężczyzna w białej koszuli i szarym garniturze. Jego wypowiedź komentują ludzie na ulicach Toronto: „Nie żeby mnie to jakoś szczególnie interesowało. Wielu ludzi próbowało trawy” – wzrusza ramionami starszy, siwowłosy mężczyzna. Pani nagrana na skrzyżowaniu w Montrealu: „Dla mnie okej”. Na nikim nie robi to wrażenia.
Mężczyzna w białej koszuli i szarym garniturze nazywa się Justin Trudeau. Dwa lata po publikacji nagrania w telewizji CBC został premierem Kanady. Nic nie wskazuje na to, żeby wypowiedź o doświadczeniach z paleniem jakkolwiek mu zaszkodziła. W czasie zwycięskiej kampanii wyborczej obiecał zalegalizować marihuanę, a po trzech latach od wyborów dotrzymał słowa. 17 października w Kanadzie otwarto pierwsze sklepy z konopiami.
TRAWA W APPLE STORE
„Wiem, że wygląda na to, jakbym stała w sklepie Apple. Różnica jest taka, że ludzie za mną nie kupują iPhone’ów, tylko zioło” – relacjonuje podekscytowana prezenterka CNBC. I rzeczywiście sklepy, które otworzyły się w nocy z 16 na 17 października, wyglądają jak salony z elektroniką. Konopie po kilka gramów prezentowane są w estetycznych, podświetlonych słoiczkach. Obok słoiczka znaleźć można informacje na temat ilości THC i CBD czy pochodzenia szczepu. Wszystko wyszczególnione, jak specyfikacja nowego telefonu, czy laptopa.
Pierwszy klient kupujący zielony pakunek mógł liczyć na pięć minut sławy. Wywiady z facetem w kraciastej koszuli i wojskowej czapce z daszkiem ukazały się w mediach na całym świecie. „Nigdy w życiu nie byłem tak podekscytowany jak dzisiaj” – mówił Ian Power.
DROGA PRZEZ KONOPIE
Proces ustanawiania nowego prawa trwał kilka dobrych lat. Pamiętam, jak na Specjalne Sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ w kwietniu 2016 roku Jane Philpott przemawiała do przedstawicieli ponad setki państw z całego świata: – Wiosną 2017 roku wprowadzimy przepisy mające zapobiec temu, że marihuana wpada w ręce dzieci, a zyski w ręce przestępców – mówiła Philpott. – Chociaż nasz plan poddaje w wątpliwość status quo w wielu krajach, jesteśmy przekonani, że to najlepszy sposób, by chronić naszą młodzież, wzmacniając jednocześnie bezpieczeństwo publiczne.
Minęła wiosna, lato, jesień, zima, a potem jeszcze kilka pór roku w 2018, Jane Philpott odeszła z resortu zdrowia do Ministerstwa ds. Rdzennej Ludności Kanady, ale do obiecywanej legalizacji w końcu doszło. Zanim ustawa C-45 została przyjęta w kanadyjskiej Izbie Gmin, a później w Senacie, wykuwała się na spotkaniach we wszystkich prowincjach Kanady zaplanowanych w ramach konsultacji społecznych. Przedstawiciele rządu i pracownicy organizacji pozarządowych, ośrodków badawczych, służby zdrowia dyskutowali szczegóły reformy, rozwiewając lęki i wątpliwości dotyczące reformy.
Nazlee Maghsoudi z International Centre for Science in Drug Policy brała udział w wielu spotkaniach konsultacyjnych. – Bardzo ważne było dla nas, żeby ustalić limit wieku dla użytkowników marihuany na tym samym poziomie, co limit wieku dla spożywania alkoholu – zaznacza Maghsoudi. Dlaczego? – Bo inne prawo de facto promowałoby spożywanie alkoholu i sugerowałoby, że jest on bezpieczniejszą używką od konopi, a to nieprawda.
KTO? GDZIE? I ZA ILE?
Prawo konopne zostało przyjęte na poziomie ogólnokrajowym, ale poszczególne prowincje mają możliwość modyfikacji m.in. limitu wiekowego oraz sposobu sprzedaży. W Quebecu i Albercie już osiemnastolatkowie będą mogli kupić marihuanę, w pozostałych prowincjach klienci muszą mieć skończone 19 lat. Konopie są dostępne w prywatnych sklepach, punktach sprzedaży prowadzonych przez państwo, lub online – w zależności od ustaleń na poziomie prowincji. Jedna osoba może mieć przy sobie nie więcej niż 30 gram suszu.
Legalizacja to inaczej regulacja rynku hodowli i sprzedaży konopi. Cały proces od zasiania do sprzedaży w dizajnerskich słoiczkach jest ściśle kontrolowany przez kanadyjskie Ministerstwo Zdrowia. Ceny za gram w internetowych sklepach wahają się od 6 do 13 dolarów kanadyjskich (równowartość od 17 do 37 złotych). Z wyliczeń Canadian Imperial Bank of Commerce wynika, że kanadyjski rynek sprzedaży konopi wart jest dzisiaj 5 miliardów dolarów, co ma wygenerować wpływy do budżetu państwa w wysokości 2,3 miliardów dolarów.
Te imponujące liczby budzą zainteresowanie na południe od Kanady. – Im dłużej zwlekamy z otwarciem ogólnokrajowego, legalnego rynku konopnego, tym dłużej tracimy szansę na ekonomiczne pobudzenie gospodarek w Oregonie i innych Stanach naszego kraju – komentował senator Ron Wyden z amerykańskiej Partii Demokratycznej.
ŁASKA ZA POSIADANIE
Przed 17 października posiadanie konopi (do 30 gram) groziło karą grzywny w wysokości nawet 1000 dolarów oraz sześciomiesięczną karą pozbawienia wolności. Rząd Trudeau od czasu, kiedy ogłosił plany liberalizacji prawa narkotykowego, mierzył się z głośną krytyką egzekwowania represyjnych przepisów. Aktywiści domagali się zawieszenia prawa. Justin Trudeau zdecydował się nie wystawiać na konserwatywną krytykę i pozostał przy pozycji egzekwowania prawa, które sam wielokrotnie krytykował.
W dniu wejścia w życie prawa legalizacyjnego ogłosił jednak, że droga do ułaskawienia za posiadanie konopi przed 17 października zostanie znacznie uproszczona. – Posiadanie marihuany nie jest już w tym kraju nielegalne – mówił dziennikarzom Trudeau. – Dlatego wprowadzamy w życie uproszczony i bezpłatny proces ubiegania się o ułaskawianie dla osób skazanych za posiadanie z powodu przepisów poprzedniego reżimu narkotykowego.
Zgodnie z prawem obowiązującym do 17 października, koszt takiego wniosku wynosił 631 dolarów, co stanowiło barierę dla wielu skazanych.
NIE TYLKO KANADA
– Wykonaliśmy naszą pracę jako parlamentarzyści i przygotowaliśmy historyczny pakiet ustaw, które przysłużą się wszystkim Kanadyjczykom – mówiła w dniu głosowania nad ustawą w Izbie Gmin Ginette Petitpas Taylor, kanadyjska Ministra Zdrowia.
Zmiana prawa regulującego hodowlę, sprzedaż i posiadanie konopi jest bez wątpienia historycznym krokiem zarówno dla Kanady, jak i całego świata. Oglądając zdjęcia z triumfalnego, zbiorowego palenia skrętów w centrum Ottawy należy pamiętać, że Kanada nie jest pierwszym krajem, który zdecydował się na tak odważną reformę.
W roku 2013 Urugwaj przyjął prawo pozwalające na legalne posiadanie i uprawę marihuany w celach innych niż medyczne. Przełomowa ustawa zezwalała również na sprzedaż konopi w aptekach, ale żeby stało się to możliwe, Urugwajczycy musieli czekać ponad trzy lata. Dziś kupują marihuanę w paczkach po kilka gram u farmaceutów.
Wbrew pozorom, Kanadyjska legalizacja może być postrzegana jako dużo większy przełom. Mimo że historyczne pierwszeństwo już na zawsze będzie przysługiwać Urugwajowi, to zmiana prawa w bogatym kraju centrum może mieć dużo większy wpływ na międzynarodową politykę narkotykową. Zgodnie z ekspertyzami ONZ prawo w Kanadzie i Urugwaju łamie bowiem przepisy międzynarodowych konwencji narkotykowych. Strategia południowoamerykańskich polityków w tej sprawie była prosta: nie wychylać się. Przy wielu okazjach Milton Romani, sekretarz generalny Krajowej Rady ds. Narkotyków w Urugwaju, był pytany o komentarz w sprawie krytyki płynącej z Międzynarodowego Organu Kontroli Środków Odurzających. – Nasza odpowiedź jest prosta: nie chcemy wtrącać się w politykę kanabisową innych państw. Przeprowadzamy nasz własny eksperyment i nigdy nie twierdziliśmy, że chcemy zbudować jakieś uniwersalne rozwiązanie dla całego świata – odpowiadał zawsze Romani.
Kanada nie może pozwolić sobie na chowanie głowy w piasek, ani na taryfę ulgową, która przysługiwała 3,5 milionowemu krajowi leżącemu na południe od Brazylii. W 2017 roku PKB Urugwaju wyniósł 56 miliardów dolarów, a Kanady 1 bilion 700 miliardów. To 30 razy więcej. Kanadyjskie prawo na pewno nie jest 30 razy ważniejsze od urugwajskiego, ale bez wątpienia zmienia rozkład sił w międzynarodowej polityce narkotykowej.
17 października można było przeczytać, że wielu kanadyjskich sprzedawców musiało zmierzyć się nad ranem z poważnym problemem. Klienci w kilka godzin wykupili cały dostępny towar.