- Nazwa substancji: Grzyby
- Poziom doswiadczenia: Marihuana, Haszysz, Extasy, Amfetamina, Lsd, Dxm, Pseudoefedryna, Efedryna, Benzydamina, Gałka, Metylofenidat, Zolpidem.
Sąd Okręgowy w Częstochowie skazał w środę (3 lutego) na więzienie dwie kobiety i mężczyznę, którzy byli oskarżeni o sprzedaż dopalaczy w Zawierciu. Na przełomie 2018 i 2019 roku w mieście zmarło kilkanaście młodych osób, prawdopodobnie z powodu zażywania dopalaczy.
Sąd Okręgowy w Częstochowie skazał w środę (3 lutego) na więzienie dwie kobiety i mężczyznę, którzy byli oskarżeni o sprzedaż dopalaczy w Zawierciu. Na przełomie 2018 i 2019 roku w mieście zmarło kilkanaście młodych osób, prawdopodobnie z powodu zażywania dopalaczy.
O sprawie zrobiło się głośno po reportażu telewizji TVN. Wypowiadające się w tych programach osoby wskazywały, że dwie mieszkanki Zawiercia sprzedają dopalacze, które zawierają substancje trujące i których zażycie mogło doprowadzić do śmierci co najmniej kilkunastu osób.
W programie wyemitowano również nakręcony telefonem komórkowym film, w którym mężczyzna (jeden z oskarżonych) otwiera reklamówkę wypełnioną dopalaczami, spakowanymi do mniejszych foliowych worków, mówiąc między innymi: „to jest śmierć!” Jak ustalono, torba zawierała kilka rodzajów nowych substancji psychoaktywnych w łącznej ilości od dwóch do trzech kilogramów.
Sprawą zajęli się policjanci z Zawiercia, a następnie śledczy z Wydziału do Walki z Przestępczością Narkotykową Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, którzy pod nadzorem Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach skrupulatnie badali wszystkie wątki i ustalali dilerów, u których pokrzywdzeni nabywali dopalacze.
Przełomem w sprawie rozbicia przestępczej grupy, okazały się zatrzymania z marca i października 2019 roku. W marcu policjanci z KWP w Katowicach zatrzymali wówczas dwie kobiety w wieku 35 i 36 lat oraz dwóch mężczyzn w wieku 23 i 40 lat. Byli to mieszkańcy powiatu zawierciańskiego. W toku postępowania prokurator ustalił, że co najmniej od późnego lata 2018 r. kobiety zajmowały się na terenie Zawiercia sprzedażą dopalaczy.
Jak ustaliła Prokuratura Krajowa, z handlu tymi substancjami uczyniły sobie stałe źródło dochodu. Sprzedaż prowadziły wśród bliższych i dalszych znajomych, wspomagając się wzajemnie w tym procederze. Miały ustaloną cenę sprzedaży na 20 złotych za tzw. indywidualną porcję konsumencką, której wielkość wynosiła od 0,2 do 0,4 grama. Porcja taka pozwalała na odurzenie dwóch osób. Jedna z kobiet, część dopalaczy sprzedawała za pośrednictwem spokrewnionego z nią, zatrzymanego 25-latka. Kobiety miały dwóch dostawców dopalaczy.
Według ekspertyz toksykologicznych sprzedawane substancje zagrażały życiu i zdrowiu kupujących. Śmiertelnie niebezpieczne był przedawkowanie.
W sumie przed sądami w Częstochowie i Zawierciu w sprawie związanej z dopalaczami odpowiadało 13 osób. Jak wynika z ustaleń na przełomie 2018 i 2019 roku w Zawierciu z powodu przedawkowania szkodliwymi dopalaczami zmarło pięć osób. W sumie podejrzanych zgonów młodych ludzi było kilkanaście, ale nie wszystkie udało się połączyć ze sprzedażą dopalaczy.
W środę (3 lutego) w Sądzie Okręgowym zapadł wyrok przeciwko głównym podejrzanym w sprawie. W ocenie sądu nie ma wątpliwości, że dwie główne oskarżone uczyniły sobie ze sprzedaży dopalaczy stałe źródło dochodu, dlatego wymierzył kary niewiele niższe od tych, o które wnioskowała prokuratura.
Dagmara L. została skazana na 5 lat więzienia i grzywnę 4500 zł, Monika N. usłyszała wyrok 6 lat więzienia i otrzymała grzywnę 6000 zł. Najłagodniej sąd potraktował Dariusza W., który został skazany na 3 lata i 3 miesiące więzienia oraz 6 tysięcy zł grzywny.
Wszyscy muszą również zapłacić nawiązkę na rzecz Częstochowskie Towarzystwo Rodzin i Przyjaciół Dzieci Uzależnionych.
Sąd nie przychylił się do wniosku jednej z oskarżycielek posiłkowych, która wnioskowała o nawiązkę za śmierć wnuka. Zdaniem sądu nie ma przesłanek, aby bezpośrednio połączyć przyczyn śmierci z działalnością oskarżonych.
Jak podkreślał podczas mowy końcowej prokurator Bartłomiej Maniara, wszyscy oskarżeni mieli wiedzę, że sprzedawane substancje stanowią zagrożenie dla kupujących osób. Wszyscy oskarżeni zażywali bowiem te środki, a jeden z nich dwa razy po użyciu dopalaczy był bliski śmierci.
- Wszystkie trzy osoby zostały skazane. Ze strony oskarżyciela publicznego mogę wstępnie powiedzieć, że jesteśmy usatysfakcjonowani, ponieważ sąd w większości, praktycznie w całości, potwierdził zasadność zarzutów. Kary nie odbiegają znacząco od tego, o co wnioskowaliśmy
- mówi prokurator Bartłomiej Maniara.
- Uważam, że to za niska kara. Oskarżone dobrze wiedziały, co sprzedają. Sąd nie przyznał mi nawiązki, za którą chciałam postawić grób dla mojego zmarłego wnuka. To niesprawiedliwe, bo one wyjdą kiedyś z więzienia, a mój wnuk nie żyje - mówiła babcia jednego ze zmarłych mężczyzn.
Wszystkie osoby związane ze sprawą - świadkowie, poszkodowani, oskarżeni - byli związani z Zawierciem i dość dobrze się znali. Wszyscy mieli również problem z uzależnieniem od narkotyków. Podczas ostatniej rozprawy wszyscy oskarżeni deklarowali chęć wzięcia udziału w terapii.
- Nazwa substancji: Grzyby
- Poziom doswiadczenia: Marihuana, Haszysz, Extasy, Amfetamina, Lsd, Dxm, Pseudoefedryna, Efedryna, Benzydamina, Gałka, Metylofenidat, Zolpidem.
Podekscytowany dorwaniem kwasa słabo się przygotowałem, miałem tylko sok i pierdoły nieprzydatne w przeżywaniu tego doświadczenia. Otoczenie wspaniałe, cudowny las.
A więc zacznijmy od tego, że polowałem na kwasa od ponad roku i w końcu go dostałem w swoje łapska. Niestety nie oryginalny kwas, tylko LSD-P1, ale i tak byłem zadowolony. Kilka dni później udałem się do dużego, bukowego lasu. Było lato, 30 stopni w cieniu. Do plecaka zapakowałem 2 litry soku, chyba jabłkowo wiśniowego, jakieś żarcie i zeszyt do rysowania. Z domu wyruszyłem o godzinie dziesiątej, a las był zaraz obok, toteż po chwili marszu byłem już w ustronnym miejscu. Zarzuciłem kartonik na język i czekałem. Po ok.
nastawienie pozytywne, oczekiwanie na chillout, totalną głupawę, a może nawet jakieś kreatywne akcje. po zażyciu: chwilowa euforia pomieszana z natłokiem problemow
Niejednokrotnie miałem doczynienia z marihuaną, nigdy natomiast nie doświadczyłem fajnej fazy. Zazwyczaj kończyło się na braku fazy lub totalnej, niemiłej zamule. Zawsze natomiast zachwycają mnie smaki i to chyba o nich bedzie w tym tripie najwiecej.
Dzień wolny, 2g które od dawna czekały na swoją kolej. Jako jedyny z 3 osobowej ekipy kiedykolwiek paliłem, dbam o to, by nowi przezyli to jak najlepiej.
Dobry humor, wypoczęty , wszystko w jak najlepszym porządeczku, ładny park, świetna pogoda.
Oczekiwana przesyłka z RC przyszła... Pozostało tylko zaplanować dzień i dawkę...
Padło na sobotnie popołudnie . Pogoda dopisała , w pt. podzieliliśmy hometa po 35 mg i każdy zabrał swoją część. Z uwagi na dopołudniowe zajęcia, postanowiliśmy zjeść osobno w podobnych odstępach czasu.
(T=0)
Moje 35mg rozeszło się pod językiem ok pół godziny wcześniej niż kumpla.Zostało solidnie zapite sokiem porzeczkowym. Po kilku chwilach poczułem narastające napięcie i lekkie podenerwowanie.