Jak poinformowała w środę PAP nadkom. Joanna Kącka z biura prasowego łódzkiej policji, ustalono, że 37-letni strażnik od grudnia ubiegłego roku do lutego tego roku kilkakrotnie przyjął pieniądze od tymczasowo aresztowanych w zamian za udostępnienie im telefonów komórkowych. Grozi mu za to kara do 10 lat więzienia.
W tej sprawie policjanci zatrzymali trzy inne osoby, wśród nich 44-letniego podejrzanego, który przebywał w areszcie śledczym, a który za pośrednictwem telefonu kontaktował się m.in. z pozostającą na wolności 45-letnią żoną.
Ustalono, że kobieta organizowała dostawy na teren aresztu środków odurzających, które jej mąż rozprowadzał wśród osadzonych - wyjaśniła Kącka.
Funkcjonariusze więzienni wielokrotnie przechwytywali w paczkach dla aresztantów środki odurzające. M.in. w lutym zabezpieczono ukryte w golonce ponad 7 gramów marihuany. Nadawcą paczki okazała się właśnie 45-letnia kobieta. W trakcie przeszukania należącej do niej posesji pod Grodziskiem Mazowieckim funkcjonariusze znaleźli ukryte w gołębniku 128 gramów marihuany.
Do policyjnej izby zatrzymań trafił również 53-letni ojciec jednego z osadzonych, który także przemycał synowi narkotyki.
Według policji, sprawa jest rozwojowa. Funkcjonariusze ustalają, ilu aresztowanym strażnik udostępnił telefon, jakiej wysokości przyjął łapówki, od kiedy trwał ten proceder i ile narkotyków trafiło na teren aresztu.
Komentarze