On dawał siebie innym

Kilkanaście tysięcy ludzi z całej Polski pochyliło się wczoraj nad trumną Marka Kotańskiego. Pogrzeb odbył się na warszawskich Powązkach

Anonim

Kategorie

Źródło

Życie Piątek 30 sierpnia 2002

Odsłony

4356
Na uroczystości żałobne przyjechali przedstawiciele ośrodków Monaru z całej Polski. Nie zabrakło tych, którym Kotański pomagał i tych, którzy pomagali wraz z nim: Janiny Ochojskiej, s. Małgorzaty Chmielewskiej, ks. Arkadiusza Nowaka. Tłumnie przyszli też warszawiacy.

Charyzmatyczny świecki


Mszę odprawiano w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu z którym kiedyś związany był ksiądz Jerzy Popiełuszko. - Ten kościół jest symbolem zwycięstwa dobra nad złem. A liczba uczestników tego zgromadzenia pokazuje, że odszedł od nas człowiek niezwykły - mówił biskup Piotr Jarecki. Wśród zgromadzonych wyróżniali się ubrani w czarne koszulki - z wizerunkiem Kotańskiego i napisem "Daj siebie innym" - pensjonariusze domów Monaru. - Powiedziano o nim kiedyś, że był charyzmatycznym świeckim, kapłanem miłosierdzia. Nie da się bez wiary zrozumieć, dlaczego odchodzi akurat wtedy, gdy w Polsce papież wzywa do miłosierdzia - mówił biskup Jarecki.

Kto pomoże...


Trumnę z ciałem Kotańskiego odwieziono na cmentarz na platformie czarnej ciężarówki. Otaczały ją wieńce, z których największy ułożono z czerwonych róż. Na lawecie stali podopieczni Kotańskiego z jego zdjęciami. W kondukcie ulicami Warszawy przeszło kilka tysięcy ludzi.
Jeszcze przed mszą żałobną koło trumny wystawiono księgę pamiątkową. "Kto będzie teraz pomagał ludziom", "Matki uratowanych dziękują Ci", "Nikt Cię nie zastąpi" - to najczęściej powtarzające się wpisy.
- Nie ma obawy o to, że Monar się rozpadnie. Paradoksalnie, czujemy się jeszcze bardziej zjednoczeni. Marek chciałby, żeby Monar dalej istniał - powiedział "ŻYCIU" Maciek Michalski z Monaru.

168 domów Monaru


W tej chwili ośrodki pomocy stworzone przez Marka Kotańskiego obejmują pomocą około 12 tysięcy ludzi. - Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, ile w tej chwili jest ośrodków. To się ciągle zmieniało - opowiada Michalski. Są wśród nich domy samotnej matki, domy dla uchodźców, dzieci z rodzin patologicznych, narkomanów i bezdomnych.
- Kotański był człowiekiem, który przekraczał siebie. Ciągle mu było za mało domów pomocy, za mało osób, którym pomógł - mówił bp Jarecki.
Terapia grupą
Metoda wychodzenia z narkomanii opracowana przez Kotańskiego polega na tworzeniu społeczności terapeutycznej - domu, w którym pensjonariusze i terapeuci tworzą jedną grupę rozwiązującą swoje problemy.
Pracownicy Monaru mówią, że daje ona rewelacyjne efekty: zaleczalność trwała narkomanii (jest to choroba nieuleczalna, o zaleczeniu mówi się, gdy przez pięć lat od wyjścia z ośrodka pacjent nie bierze narkotyków) przy metodach stosowanych w Monarze wynosi ok. 20 proc. (co piąta osoba wychodzi z narkomanii). Inne metody mają 10-12 proc. skuteczności.
Dzisiaj pracownicy Monaru nie potrafią powiedzieć, ile osób przewinęło się przez 30 lat pracy terapeutycznej Kotańskiego przez jego ośrodki. Mówią tylko, że uratowanych można liczyć w tysiącach. - On tak potrafił człowieka o glebę rzucić - opowiada jeden z podopiecznych Kotańskiego. - Ostry był. Ale jak już rzucił o ziemię, to potem pozbierał. Dobry człowiek.
Marka Kotańskiego pośmiertnie odznaczono Krzyżem Komandorskim.

Sylwia Szparkowska

Oceń treść:

0
Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan
  • Kodeina
  • Miks
  • Sertralina

lekkie fizyczne zmęczenie upalnym dniem, wczesny wieczór,pokój z otwartymi oknami, miło nastawiające towarzystwo siostry i to znane wielu osobom uczucie chęci by teraz było lepiej niż poprzednim razem

Nie wiem, czy powinno mnie to martwić, ale bardzo lubię to uczucie uspokojenia w ciągu dnia. To, które pozwala łatwiej mi znieść każde niepowodzenie. To, które stało się złotym zdaniem powtarzanym w myślach zawsze, gdy przypominam sobie swoją słabość. Świat może mi robić co chce, podczas gdy ja mam na niego najlepsze antidotum w postaci stwierdzenia, że dziś i tak coś sobie wezmę;) Tak było i w tym przypadku, którego zaistnienia w nie żałuję w najmniejszym nawet stopniu.

  • 25C-NBOMe
  • Użycie medyczne

Ok.

Witam Serdecznie Wszystkich Portalowiczów ;)

Dawno mnie tu nie było, a trochę się pozmieniało... i wewnątrz i na zewnątrz. Najpiękniejsze jest to, że piszę to w momencie tripowania przy najlepszej muzyce do tego stworzonej. (Coush surfer-dickstarter). Ok,początek.

Środa 7 sierpień, popołudnie.

  • Powój hawajski
  • Powoje

s&s: las – pole – las – dom; ciepły, sierpniowy dzień; dobry nastrój; chłopak (L.) jako opiekun (trzeźwy)
dawka: 6 kapsułek Druid’s Fantasy
wiek: 19
doświadczenie: LSA, ruta stepowa, dxm, mj, benzydamina

17:18 Połknięcie kapsułek tuż po wejściu do lasu. Przez jakieś dwie godziny spacerowaliśmy po ścieżkach robiąc zdjęcia owadom i myśląc nad tym, gdzie się rozłożymy. Jak zwykle, zanim LSA weszło, minęły jakieś dwie godziny, przy czym po połowie tego czasu – również jak zwykle – zaczęłam wątpić w powodzenie wyprawy, tak w sensie dosłownym, jak i metaforycznym. Ponieważ obecność ludzi w lesie lekko mnie irytowała, nie mówiąc już o postępujących nudnościach, chłopak zaprowadził mnie w jedno sprawdzone miejsce, pas zieleni pomiędzy dwoma polami. Cicho, spokojnie, ładnie.

  • Alprazolam
  • Grzyby halucynogenne
  • Marihuana
  • Miks

Miesiąc po ostatniej psychodelicznej podróży; nastawienie pozytywne, ukierunkowane tym razem na interakcję z grupą; domówka w mieszanym towarzystwie (większość osób nam nieznana), w komfortowych warunkach; później opuszczenie lokum.

Druga godzina ekstrakcji 30 gramów topków ze średniej mocy indiki w 250 gramach medium dobiega końca. Parametry procesu i skład ekstrahenta zostały zoptymalizowane na tyle, na ile to możliwe po przeglądzie literatury i zaledwie kilku wcześniejszych próbach w domowych warunkach; jeszcze trochę takiej zabawy i pomysł wypierdolenia z kuchni lodówki na rzecz chromatografu nabierze sensu.