Policja rozbiła dużą grupę kokainową działającą w Belgii. Przemytnicy przywozili narkotyki z Ghany i Dominikany przez lotnisko w Brukseli. Następnie, przez port w Antwerpii, narkotyki były wysyłane za granicę. Niektórzy podejrzani spotykali się regularnie w barze shisha w Vilvoorde (Brabancja Flamandzka), aby omawiać swoje interesy.
Policja rozbiła dużą grupę kokainową działającą w Belgii. Przemytnicy przywozili narkotyki z Ghany i Dominikany przez lotnisko w Brukseli. Następnie, przez port w Antwerpii, narkotyki były wysyłane za granicę. Niektórzy podejrzani spotykali się regularnie w barze shisha w Vilvoorde (Brabancja Flamandzka), aby omawiać swoje interesy.
9 lipca Federalna Policja Sądowa z Halle-Vilvoorde przeprowadziła naloty na 21 nieruchomości w całym kraju. Przeszukania domów są następstwem szeroko zakrojonego śledztwa w sprawie gangu przemytników kokainy. Podobnie jak w przypadku wielu ostatnich dużych konfiskat narkotykowych, kluczową rolę odegrało włamanie się policji do szyfrowanego komunikatora Sky ECC, często wykorzystywanego przez zorganizowane grupy przestępcze (OGG).
W zaszyfrowanych rozmowach policja znalazła informacje o przemycie kokainy przez lotnisko Zaventem i port w Antwerpii. Narkotyki przywożono samolotami towarowymi, głównie z Ghany i Dominikany. Przez port w Antwerpii gang przewoził narkotyki statkami towarowymi. Niektórzy podejrzani spotykali się regularnie w barze shisha w Vilvoorde.
Śledztwo pozwoliło na ustalenie struktury i działalności organizacji przestępczej. Policja aresztowała 14 osób, z których 12 stanęło przed sądem śledczym. Zajęto również około 120 kont bankowych, zabezpieczono około 105 tys. euro w gotówce, luksusowe zegarki, broń palną, około 30 butelek podtlenku azotu oraz 2 pojazdy. Podczas jednego z przeszukań policja musiała przekopać ogród w poszukiwaniu zakopanej gotówki.
To już trzeci raz w tym roku, kiedy udało się rozbić organizację przestępczą zajmującą się przemytem kokainy przez lotnisko Zaventem.
Lekka adrenalinka, nastawienie pozytywne. Niezaznajomienie się z substancją wiodącą. Wolna chata, luźny weekend z dwoma kumplami.
Całe zajście miało miejsce w wakacje. Niedziela godzina 17:00 spotkałem się z kolegami na mieście gdzie czekaliśmy na potwierdzenie odbioru. Po godzinie albo i więcej czekania dostaliśmy sygnał i od razu ruszyliśmy. Po dotarciu do domu gdzie czekał już na nas kartonik, rozsiedliśmy się i odpaliliśmy nutę.
Poniedziałek ( 7.06.99 ) był pierwszym z serii pięciu dni,które spędziłem razem z moją klasą w Zakopanem.
Las na niewielkich wzgórzach, dom, ławka na ogrodzie. Nastawienie pozytywne.
Swoją przygodę z psychodelikami rozpocząłem od NBOMe 25c. Z racji wielu przypadków hospitalizacji po NBOMach oraz tego że jestem bardzo podatny na wszystkie używki postanowiłem zacząć od bardzo małej dawki stopniowo ją zwiększając. Na pierwszy raz w domu zarzuciłem około 1/6 kartonika 1mg. Poczułem wtedy tylko lekkie wyostrzenie i nasycenie kolorów, niewielką euforię i empatię do członków rodziny i zwierząt.
Chciałbym jednak głównie opisać swoją drugą próbę z 25c. Byłem wtedy u rodziny w małej wiosce położonej w dolinie, gdzie po 2 stronach na niewielkich wzgórzach jest las.
Zastanawiałem się od czego zacząć. Długo. Najróżniejsze sytuacje przychodziły mi do głowy - od głupich, przez śmieszne, groteskowe do skrajnie przerażających. Jak zacząć? Gdzie?
Może od początku.
Moim pierwszym dragiem był bieluń :O nie wiem ile miałem lat ale to było w czasach kiedy coś fajnego wkładało się do buzi - żeby poznać czy jeśli fajnie wygląda/pachnie to czy i smakuje. Szyszki bielunia wyglądają zajebiście, nasionka smakują no cóż... kto wie ten jadł. Nie wiem czy poklepało, nie pamiętam, pamiętam za to wyraźnie moment jedzenia nasionek i ich parszywy smak.
