W centrum Olsztyna pojawiły się plakaty nawołujące do samosądu na jednym z narkomanów. - Najbardziej obawiam się o swoją dziesięcioletnią córkę - mówi mężczyzna, którego zdjęcie i adres widnieją na plakacie
Afisze pojawiły się w kilku miejscach Olsztyna. Jeden z nich znaleźliśmy w budce telefonicznej przy ul. Dąbrowszczaków w pobliżu LO nr 1, kilkadziesiąt metrów od komisariatu policji.
Na plakacie znajduje się zdjęcie mężczyzny - Jerzego Z. - oraz jego dokładny adres zamieszkania. Obok czerwonym drukiem ostrzeżenie nawołujące do samosądu: "Ten człowiek na zdjęciu to Jerzy Z., nosiciel wirusa HIV i dawca śmierci. Z. handluje heroiną. W jego mieszkaniu zmarł niewinny człowiek, któremu wstrzyknął zainfekowany towar. Nie pozwólcie, by zabijał i zarażał innych ludzi. Pomóżcie policji w wymierzeniu mu sprawiedliwości!!!".
Jerzy Z., z którym wczoraj rozmawialiśmy, wie o plakatach. Po raz pierwszy zobaczył je przed kilkoma dniami. Przyznaje, że jest narkomanem, ale zaprzecza, że jest nosicielem wirusa HIV.
- Domyślam się, kto to rozwiesił - opowiada. - Przed kilkoma tygodniami był u mnie w domu kolega Tomek, który również "brał". Znałem go od 20 lat. Chciał przenocować. Zmarł w nocy. Powiadomiłem pogotowie, ale nie udało się go uratować. Plakaty rozwiesza dziewczyna Tomka, która chce się na mnie zemścić.
Dodaje, że nie martwi się o siebie. O tym, że jest narkomanem, wiedzą jego sąsiedzi i znajomi: - Boję się tylko o swoją dziesięcioletnią córkę. Jak jej koledzy zobaczą plakaty, to w szkole nie będzie miała już życia. Nie wiem, co wtedy zrobię.
Zbigniew Czerwiński, zastępca prokuratora rejonowego Olsztyn Południe, przyznaje, że w domu Jerzego Z. zmarł 36-letni Tomasz W. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną śmierci było przedawkowanie narkotyków. - Wykluczono udział osób trzecich - mówi.
Prokuratura interesuje się również samym Jerzym Z. - Jest podejrzany o handel polską heroiną - dodaje Czerwiński.
Sprawa plakatów od dwóch dni znana jest policji. - Prowadzimy w tej sprawie postępowanie - mówi Andrzej Bohdanowicz, rzecznik prasowy olsztyńskiej policji.
Wyjaśnia, że za publiczne nawoływanie do popełnienia przestępstwa grozi do dwóch lat więzienia.
Gazeta.pl Wyborcza Kraj
Krzysztof Olszewski, Agnieszka Prokopczuk 13-06-2002
Komentuje Janusz Strzelecki, szef olsztyńskiego Monaru
Jestem zszokowany pojawieniem się tego plakatu. Nigdy z czymś podobnym się nie spotkaliśmy. Znam Jerzego Z., ale nie mogę o nim wiele mówić. Jedynie to, że odwiedza nasz ośrodek.
Moim zdaniem to reakcja jego najbliższego otoczenia. Być może konflikt w środowisku, ohydna zemsta. Takie szkalowanie jest jednak ewidentnym naruszeniem dóbr osobistych tego człowieka. Interwencja policji w takiej sytuacji jest niezbędna
Komentuje Jacek Doliński, psycholog z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie
Plakaty to typowy przykład zemsty. Ludzie uciekają się do takich form, by wymierzać sprawiedliwość. To sposób na moralne i psychiczne zadośćuczynienie poniesionych krzywd. Ludzie nie wierzą w to, że może im pomóc policja i prokuratura. Społeczeństwo ma, jak widać, wciąż małe zaufanie do tych służb. W takich sytuacjach wiele osób nie pamięta jednak, że chcąc samemu wymierzać sprawiedliwość, popada w konflikt z prawem.
Komentarze