Psycho-społeczne aspekty funkcjonowania osób uzależnionych od narkotyków

(...) integracja pomiędzy wymienionymi sferami ulega zaburzeniu, a każda z nich zostaje podporządkowana nadrzędnej potrzebie - przymusowi odurzania się. (...)

Życie ludzkie opiera się na integracji pierwiastków fizycznego, psychicznego oraz duchowego. W przypadku człowieka uzależnionego integracja pomiędzy wymienionymi sferami ulega zaburzeniu, a każda z nich zostaje podporządkowana nadrzędnej potrzebie - przymusowi odurzania się.

W związku z tym życie narkomana to nieustanna frustracja ogromnej ilości potrzeb, poczynając od cielesnych, poprzez psychiczne, a na duchowych skończywszy. Narkoman traktuje swe ciało instrumentalnie, jako czuły aparat umożliwiający odczuwanie przyjemnych doznań, związanych z działaniem substancji odurzających. Przyjemność ta wraz ze wzrostem stopnia uzależnienia zmniejsza się i z czasem zostaje wyparta przez przymus, zniewolenie. Z biegiem czasu zażywanie narkotyków staje się koniecznością. Monotonny tryb życia sprowadza się do kwestii zdobywania odpowiednich środków na ich zakup. Kulminacyjnym punktem dnia staje się chwila zażycia narkotyku. Na początku choroby raz na parę dni, w zaawansowanym stadium uzależnienia, co parę godzin. Należy dodać, iż w okresie głodu, jak i antycypacji przyjemności procesy myślowe narkomana ulegają zaburzeniu, zawężone zostaje ich pole. Wszystko, co się wydarza zostaje podporządkowane chęci przeżycia przyjemności lub zniesienia objawów abstynencyjnych. Dopiero po zaspokojeniu pożądania narkotyku istnieje możliwość zajęcia się innymi płynącymi z własnego ciała potrzebami. Ponieważ jednak zdobycie narkotyku i stan odurzenia pochłaniają większość czasu i energii, bardzo niewiele czasu pozostaje na cokolwiek innego. Fakt ten jest główną przyczyną braku dbałości o higienę, zdrowie, systematyczne odżywianie.

Inne źródło opisanego stanu rzeczy, stanowią składniki obiektywnej sytuacji życiowej. Zdecydowana większość narkomanów po pewnym czasie przestaje być uczestnikami pierwotnego układu społecznego, z czym wiąże się zaprzestanie pełnienia dotychczasowych ról społecznych, ograniczenie kontaktów, jakie z tego faktu wynikały.

Częstokroć możemy się zetknąć ze spustoszeniem, jakiego w obszarze życia psychicznego dokonał nałóg. Należy podkreślić, iż o ile stan zdrowia fizycznego na początku choroby nie pozostawia zwykle nic do życzenia i jest po prostu przeciętny, o tyle pewne aspekty życia psychicznego od początku jawią się jako dysfunkcjonalne, zawierające czynniki odpowiedzialne za pojawienie się uzależnienia. Narkomania to choroba pustki, braku pozytywnych treści życia wewnętrznego, związanej z tym chęci zmiany stanu rzeczy za wszelką cenę. Wkroczenie na tę drogę, wynikające z frustracji wielu potrzeb psychicznych w tym przede wszystkim potrzeby miłości, bezpieczeństwa, przynależności, uznania społecznego, prowadzi do chwilowego spełnienia, po czym wszystkie deficyty zostają spotęgowane. W zaawansowanej chorobie, w/w potrzeby ulegają zepchnięciu na dalszy plan, na plan pierwszy wysuwa się natomiast potrzeba zażywania "zbawiennego" środka. Nikt już nie pamięta o przyczynach, które doprowadziły go do narkomanii, błędne koło nałogu wymusza powtarzanie rytuału. Pustka, brak miłości zostają zagłuszone przez chwilowy komfort uzyskany dzięki środkom odurzającym. Narkotyk staje się wielofunkcyjnym substytutem, pozornie rekompensując brak schronienia, kochanego człowieka itd. Po okresie odurzenia powraca się jednak do smutnych realiów, dyskomfort z tym związany spotęgowany jest lękiem, niepewnością czy uda się zdobyć kolejną dawkę. Osoba taka staje się coraz bardziej bezwzględna, przestają spełniać swą rolę hamulce moralne. To właśnie wtedy możliwe są wszelkie rodzaje zachowań nieprzystosowawczych, mających na celu zdobycie narkotyku. Pojawia się dominujące poczucie osamotnienia, bezwzględności świata, braku celu i sensu życia. Wszystkie te negatywne odczucia likwiduje kolejna dawka środka odurzającego. Znów na chwilę świat nabiera innego wymiaru. Z czasem jednak tolerancja na środek rośnie, potrzebne są coraz większe dawki, co wiąże się z odpowiednio wyższymi kosztami, coraz bardziej doskwierają objawy uboczne. Wkrada się zniechęcenie, zmęczenie ciągłą walką z mnożącymi się przeciwnościami losu. Stąd już tylko krok do załamania, depresji a nie rzadko i prób samobójczych. Życie emocjonalne człowieka zostaje sprowadzone do wymiaru chcę - muszę - zaspokajam. Zanika uczuciowość wyższa, przestaje liczyć się wzajemna uczciwość, lojalność, na ich miejscu pojawiają się wynikające z konieczności przystosowania oraz postępującej psychodegradacji: cynizm, zakłamanie, kradzieże, przemoc. Wszystko to jest wyrazem ogromnego cierpienia zagubionego i chorego człowieka. Pojawia się tęsknota za normalnością. Coraz częściej jawi się jednak ona jako nieosiągalna.

Należy dodać, iż opisane powyżej fakty, osadzone są w określonym kontekście społecznym. W pewnym okresie uzależnienia kontakty społeczne zostają wyraźnie zawężone do tzw. środowiska, czyli innych uzależnionych oraz osób zajmujących się z racji pełnionych funkcji ich leczeniem. Kontakty wewnątrzśrodowiskowe nabierają z czasem cech głębokiego uzależnienia społecznego. Należeć do tego środowiska można jedynie poprzez spełnianie, niewygórowanych zresztą, norm i zasad grupowych, sprowadzających się głównie do zażywania odpowiednich środków. Środowisko to w początkowym okresie jawi się jako atrakcyjne poprzez swą hermetyczność, oryginalność, przekraczanie tabu. Szybko jednak okazuje się, iż przynależność do niego ogranicza wolność jednostki poprzez wymóg uniformizacji zachowań i poglądów. Struktura, relacje wewnątrzśrodowiskowe bardzo ściśle wiążą się z przewagą fizyczną czy finansową. Nie ma w nich miejsca na miłość, przyjaźń, litość, uczciwość, lojalność.

Ponieważ, jak wspomniano, kontakty społeczne narkomanów ograniczone są do środowiska osób stosujących środki odurzające, terapeutów oraz przedstawicieli prawa, w razie, gdy decydują się na zerwanie z nałogiem i podejmują próbę powrotu do normalnego życia zdani są w dużym stopniu na samych siebie, właśnie ze względu na brak alternatywnych grup wsparcia. Okazuje się, iż wszyscy znajomi to osoby uzależnione lub współuzależnione, nie będące bynajmniej zainteresowane wspomaganiem swego kompana w procesie resocjalizacji, a wręcz przeciwnie stanowią dodatkowe utrudnienie na i tak niełatwej drodze powrotu do zdrowia. [Cekiera, 1985; Gossop, 1993; Hanusz, 1996; Thille, Zgirski, 1976].

Autor: dr n.hum. Kamilla Bargiel-Matusiewicz-psycholog
Zakład Psychologii, Śląska Akademia Medyczna
Klinika Psychiatrii i Psychoterapii, Górnośląskie Centrum Medyczne

Recenzent: doc.dr hab. Maria John-Borys

źródło: www.psychiatria.pl

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

kanibidol (niezweryfikowany)

Dobrze ujęte, napisane i potwierdzalne w naturze.

Adam Małysz (niezweryfikowany)

nie do końca.... pani doktor troszkę się zagalopowała...

zgodzę się z pierwszą częścią artykułu.. ale np to że "... Kontakty wewnątrzśrodowiskowe nabierają z czasem cech głębokiego uzależnienia społecznego. Należeć do tego środowiska można jedynie poprzez spełnianie, niewygórowanych zresztą, norm i zasad grupowych, sprowadzających się głównie do zażywania odpowiednich środków.... Nie ma w nich miejsca na miłość, przyjaźń, litość, uczciwość, lojalność... "

to już lekka przesada :( ta pani chyba pisze o osobach uzaleznionych od heroiny... czyli o osobach które w naszych czasach stanowią margines narkomanii... całkowita degradacja uczuć i brak motywacji do życia poza narkotykami jest przejawem totalnego odczłowieczenia....
a wcale tak być nie musi... osoby zażywające narkotyki używaja ich do różnych celów... nie tylko po to by uciec od problemów czy szarej rzeczywistości...
no ale tego pani doktor już chyba nie jest w stanie zrozumieć....

js (niezweryfikowany)

nie do końca.... pani doktor troszkę się zagalopowała...

zgodzę się z pierwszą częścią artykułu.. ale np to że "... Kontakty wewnątrzśrodowiskowe nabierają z czasem cech głębokiego uzależnienia społecznego. Należeć do tego środowiska można jedynie poprzez spełnianie, niewygórowanych zresztą, norm i zasad grupowych, sprowadzających się głównie do zażywania odpowiednich środków.... Nie ma w nich miejsca na miłość, przyjaźń, litość, uczciwość, lojalność... "

to już lekka przesada :( ta pani chyba pisze o osobach uzaleznionych od heroiny... czyli o osobach które w naszych czasach stanowią margines narkomanii... całkowita degradacja uczuć i brak motywacji do życia poza narkotykami jest przejawem totalnego odczłowieczenia....
a wcale tak być nie musi... osoby zażywające narkotyki używaja ich do różnych celów... nie tylko po to by uciec od problemów czy szarej rzeczywistości...
no ale tego pani doktor już chyba nie jest w stanie zrozumieć....

basssboy (niezweryfikowany)

nie do końca.... pani doktor troszkę się zagalopowała...

zgodzę się z pierwszą częścią artykułu.. ale np to że "... Kontakty wewnątrzśrodowiskowe nabierają z czasem cech głębokiego uzależnienia społecznego. Należeć do tego środowiska można jedynie poprzez spełnianie, niewygórowanych zresztą, norm i zasad grupowych, sprowadzających się głównie do zażywania odpowiednich środków.... Nie ma w nich miejsca na miłość, przyjaźń, litość, uczciwość, lojalność... "

to już lekka przesada :( ta pani chyba pisze o osobach uzaleznionych od heroiny... czyli o osobach które w naszych czasach stanowią margines narkomanii... całkowita degradacja uczuć i brak motywacji do życia poza narkotykami jest przejawem totalnego odczłowieczenia....
a wcale tak być nie musi... osoby zażywające narkotyki używaja ich do różnych celów... nie tylko po to by uciec od problemów czy szarej rzeczywistości...
no ale tego pani doktor już chyba nie jest w stanie zrozumieć....

Anonim (niezweryfikowany)

Witam Wiem ze nie masz ochoty czytać farmazonów ,jezeli czytasz ten artykół to znaczy ze prawdopodobnie masz problem z w/w tematem!!!! Więc zapoznaj się z moim skromnym obiektywnym zdaniem człowieka który ma realny kontakt codzienny z narkomanią,jeżeli do niej mozna zaliczyc marihuane,amfetamine,czy tez dropsy Mam 24 lata od 6 lat  mam problem z paleniem marihuany,bardzo poważny gdyż nie mogę zerwac z nałogiem,lubię palić i nie zamierzam przestac całkowicie(moja głupota,dodam fakt przepalania wszystkich pieniędzy jak i codziennego palenia od 6 lat non stop z bardzo ale to bardzo małymi detoxami typu max 1,2 dni), nie jestem patologicznym 15sto latkiem proszę potraktować to serio!!!!.Gdy czytalem ten artykół  myślałem że jest to kolejny głupi temat o tym ze narkotyki niszczą człowieka.TEN ARTYKÓŁ sprawdził się w moim przypadku w 100% pomijając myśli samobójcze,patrze na świat w miarę realistycznie, zdaje sobie sprawe i jestem swiadomy ze skutków nadurzywania (samej marihuany) od czasu do czasu powiedzmy co kilka tygodni lubię zarzucic cos mocniejszego(amfetamina wyłącznie) lecz potrafie nad tym panować (nie odczuwam zadnej potzreby,iż w swoim życiu także miałem stan przejsciowy z owym narkotykiem) zmieżając do celu,za chaotyczną wypowiedz bardzo przepraszam!!! (jestem Dyslektykiem) ale nie o błędy tu chodzi!!!! jest to  moja szczera spontaniczna wypowiedz mam nadzieje ze chodz troche pomogłem przekonac cię ze to prawda dodam ze w swoim życiu napisałem tylko 5 postów ,nie mogłem uwierzyc czytają ,że ktos precyzyjnie trafił w sam srodek.Swietny Artykół !!!! i na koniec mojej szczerosci moge dodac iz jestem pod wpływem amfetaminy a owy temat poprostu jest strzałem w 10 Pozdrawiam wszystkich placzy którzy panóją nad tym co robią wbrew przekonaniu ze siegasz po coraz to mocniejsze dragi.Cały klucz do kazdej indywidualnej sprawy uazleżnienia tkwi w głowie. W moim 30000 plus minus miescie(zapewne w kazdym z polskich miast miasteczek jak i wsi młodziez a nawet dzieci nie mają problemu ze zmontowaniem trawy czy fety tak więc uważam ze od nas samych zależy jak bardzo daleko zabrnelismy.Dodam ze po dzien dzisiejszy wiszą na mnie wyroki za rzekome posiadanie,udzielanie sladowych ilosci marihuany.Moim skromnym zdaniem wszystko zależy od nas samych, ale wiadom każdy ma inną sytuacje więc przedstawiam tyko moj przykład, i dochodze do wniosku że jezeli dobrze wychowojemy swoje dzieci i poswiecamy im max wolnego czasu to nie ma się czego obawiac,gdyz dzieciak inteligętny i dowartosciowany nie bedzie przejawiał nawt chęci sięgniecia po toPozdrawiam tych NAJSILNIEJSZYCH którzy potrafią logicznie decydowac jaka ilosc nie wplynie na ich rzycie,wręcz przeciwnie pomaga!!! Paweł

Zajawki z NeuroGroove
  • Etanol (alkohol)
  • Mefedron
  • Tripraport
  • Tytoń

początkowo pozytywnie, potem zwał, kolory spacer, deprecha.

Kiedy teraz o tym myślę, w sumie nie wierzę trochę w to, co się wydarzyło. 

I w to że główną bohaterką całej sytuacji byłam ja. 

Pojechałam odebrać prezent. 

Brałam to wcześniej już dwa razy, raz samo z alko - nic takiego się nie stało, drugi raz z fetą. Po tej mieszance - najgorszy zwał w życiu, jeden z najgorszych dni w życiu. 

 

Ale ten dzień był zupełnie inny. Pierwsza kreska weszła dość szybko, popita piwkiem. 

  • Etanol (alkohol)
  • Kodeina
  • Tetrazepam

(TR napisany głównie dla ludzi, którzy chcą spróbować tetrazepamu. Jeśli szukasz niestworzonych opowieści o podróżach wgłąb umysłu, to nie tu.)

Wiek: 17 lat

Waga: 70kg

S&S: wolny dom, mały wkurw, postanowiłem się zrelaksować.

Substancje: 50+50mg tetrazepamu, 300mg kodeiny, trochę whisky

Doświadczenie: alkohol (dużo), kodeina, dxm, efedryna, marihuana, papierosy nałogowo

  • Etanol (alkohol)
  • Grzyby halucynogenne

Doświadczenie: piołun, opipramol, mianseryna, rysperydon, tioradazyna, fluoksetyna, chloroprotyksen, narkoza (iv), adrenalina (iv), alkohol, spice, marihuana, haszysz, pseudoefedryna, efedryna, kodeina, DXM, salvia divinorum, dimenhydrinat, benzydamina, temazepam, estazolam, diazepam (iv), klonazepam, zolpidem, tramadol, baklofen, kratom, mistrycyna, klej, atropina, amanita muscaria, metylokatynon (iv), MDA, MDMA, MDxx, 2C-T-7, amfetamina (iv), bromo dragonfly, psylocybina, LSD, DOB.

S&S: popołudnie/wieczór, las/miasto.

  • Dekstrometorfan
  • Pozytywne przeżycie

Trochę zmęczenia, trochę nudy, trochę ekscytacji.

Nocna konsumpcja czerwonego diabła.

randomness