Więcej informacji: Tramadol w Narkopedii [H]yperreala
Medyk_ pisze: Życie codzienne na tramadolu, jest beznadziejne i do niczego dobrego nie prowadzi, ale życie bez niego jest chyba jeszcze gorsze...
Przynajmniej Tramadol daje mi jakąś chęć do życia, działania, pomaga funkcjonować w społeczeństwie, ułatwia wyjście z domu [ lęki mi się ostatnio nasilają, więc to istotne... w bezno się nie chce ładować, bo to straszne gówno ].
Mało tego.Znosi stany depresyjne, a do tego ułatwia życie i czyni je choć trochę bardziej "uzdatnionym do egzystencji". Bez niego czuję się jak ciota, śmieć, nie radzący se w prostych sytuacjach. Całe życie dawałem se nieraz w kasze nadmuchać. Nie potrafiłem się odezwać w swej obronie. Ktoś mi szczał w oczy, a ja się cieszyłem i twierdziłem - to tylko deszcz spływa na me powieki. :nuts: Szczególnie za skóre zaszła mi szkoła średnia. To tam najbardziej ucierpiała moja psychika. Nie znoszę dużych skupisk ludzi. Mam wtedy ( jak jestem bez tramadolu we krwi) chęć zapaść się jak najgłębiej pod ziemię. SSRI nic nie dają, a minął już miesiąc - a tu dupa. Jeszcze gorzej jest.
Gdy jestem po byle jakiej dawce, nawet małej, czuję że mam wpływ na me życie i jestem znaczącym punktem na ziemi. Poprawia ogólnie moją samoocenę.
Bardzo, ale to bardzo dobry lek. Do tego nie wywołuje znaczących skutków ubocznych, gdy nie zażywa się w ciągach dawek rzędu 800 mg / 1g. na dobę, bo to lekka przesada. Optymalnie jest pozostawać przy dawce do 400 mg. Najlepiej w ten sposób - dzień jem, dzień przerwy, dzień jem i tak dalej.
Medyk_ pisze:Za nimesil płaciłem coś koło 10zł/30x100mg więc jest bardzo tani, chyba, że mówisz o tramciu, że się nie opłaca cenowo (ale przecież też nie wychodzi najdrożej). U mnie z kręgosłupem to bardziej złożona sprawa, tak naprawdę po paru latach diagnostyki nie wiadomo nic konkretnego. Zesztywniające dość dobrze pasuje, chociaż nie ma potwierdzenia radiologicznego, na zdjęciach poza przesuniętym kręgiem w odc lędźwiowym nic szczególnego. Od lat nękają mnie zapalenia dużych stawów (barki i kolana) i tak naprawdę tylko Tramal jest pomocny przy moich problemach. Przez rok nie brałem, ale w tym czasie wpieprzyłem tyle nlpzów, że zapewne moje "wnętrze" jest w opłakanym stanie... Naszła mnie smutna konkluzja(zgodnie z tematem), że Życie codzienne na tramadolu, jest beznadziejne i do niczego dobrego nie prowadzi, ale życie bez niego jest chyba jeszcze gorsze... A co do ZZSK to troche groteskowe, ale ucieszyłbym się z takiej diagnozy, przynajmniej wiedziałbym na czym stoję...
Jeśli masz stany zapalne to powinien lekarz obowiązkowo wręcz dać skierowanie na test OB, CRP, ASO i coś tam jeszcze. Przecież to grosze, a ja nawet za darmo miałem zresztą i na 2 dzień wyniki. Jeszcze antygen HLA B27 czy jest jego obecność i już wiesz czy masz ZZSK albo reumatoidalne zapalenie stawów :) 90% z ZZSK ma ten antygen.
Powiem Ci, że nasze wnętrze może być w całkiem dobrym stanie bo jak jeszcze nie miałem depresji ani nerwicy i byłem mega szczęśliwym chlopakiem to łykałem 5 piguł dziennie na stawy i do tego łoiłem browary bez przejęcia jakiegokolwiek. A teraz biorę 2 tabletki i już sobie myślę, że brnę w gówno i szarpie swój organizm chemią.
mlodymechanik pisze:Bo życie samo w sobie jest beznadziejne. Taka prawda i nie ma co się oszukiwać.Medyk_ pisze: Życie codzienne na tramadolu, jest beznadziejne i do niczego dobrego nie prowadzi, ale życie bez niego jest chyba jeszcze gorsze...
Przynajmniej Tramadol daje mi jakąś chęć do życia, działania, pomaga funkcjonować w społeczeństwie, ułatwia wyjście z domu [ lęki mi się ostatnio nasilają, więc to istotne... w bezno się nie chce ładować, bo to straszne gówno ].
Mało tego.Znosi stany depresyjne, a do tego ułatwia życie i czyni je choć trochę bardziej "uzdatnionym do egzystencji". Bez niego czuję się jak ciota, śmieć, nie radzący se w prostych sytuacjach. Całe życie dawałem se nieraz w kasze nadmuchać. Nie potrafiłem się odezwać w swej obronie. Ktoś mi szczał w oczy, a ja się cieszyłem i twierdziłem - to tylko deszcz spływa na me powieki. :nuts: Szczególnie za skóre zaszła mi szkoła średnia. To tam najbardziej ucierpiała moja psychika. Nie znoszę dużych skupisk ludzi. Mam wtedy ( jak jestem bez tramadolu we krwi) chęć zapaść się jak najgłębiej pod ziemię. SSRI nic nie dają, a minął już miesiąc - a tu dupa. Jeszcze gorzej jest.
Gdy jestem po byle jakiej dawce, nawet małej, czuję że mam wpływ na me życie i jestem znaczącym punktem na ziemi. Poprawia ogólnie moją samoocenę.
Bardzo, ale to bardzo dobry lek. Do tego nie wywołuje znaczących skutków ubocznych, gdy nie zażywa się w ciągach dawek rzędu 800 mg / 1g. na dobę, bo to lekka przesada. Optymalnie jest pozostawać przy dawce do 400 mg. Najlepiej w ten sposób - dzień jem, dzień przerwy, dzień jem i tak dalej.
Ja jak jeszcze nie miałem depresji to miałem lepiej niż na tramalu w głowie... Jasność, szybkość myślenia i ciągle piekny humor ehhh... Bez wspomagaczy.
Ostatnio mi odpuściła deprecha na 1 dzień (zdarza się to raz do roku) to stałem i się śmiałem bo piesek biegał po śniegu. Coś niesamowitego, my to pewnie mamy po dragach tak jak normalni ludzie bez hehe
tramadol powoduje, że ludzie w pewien sposób wybrakowani, mogą stać się normalnymi, pewnymi siebie, pełnowartościowymi ludźmi, którym nie straszna jest wędrówka przez życie, które jest naszpikowane różnymi problemami.
Są różne osobowości. Słabsze, silniejsze.
Te słabsze muszą po prostu wspomagać się farmakologią, bo inaczej ( szczególnie w tych obecnych ciężkich czasach ) zostaną stłamszeni i "zjedzeni" i poniżeni przez innych.
Byłem wygadany, niczym się nie przejmowałem i nigdy praktycznie nie byłem smutny przed wejściem depresji i nerwicy.
Teraz trzeba walnąć tramal i benzo żeby byc podobnym... Kurwa czemu tak jest, co tam się spierdoliło nam wszystkim...
Chciałbym żeby kiedyś ktoś znalazł na to odpowiedź i jeszcze potrafił "nareperować" he he...
Swoją drogą moja bliska koleżanka miała stan taki, że już nie kontaktowała prawie tak silna depresja i lęki, dostała elektrowstrząsy pare zabiegów i dziś ma się lepiej ode mnie
I to jest właśnie najstraszniejsze, że trzeba się zniżać do ćpania pierdolonych leków, żeby choć przez chwile poczuć się naprawdę sobą, takim, jakim się przez lata było. Chyba najbardziej boli ta tęsknota do siebie samego i ta cholerna pewność, że już nigdy nie będzie się sobą...
Groteskowe i nawet nieco przerażające jest to, że tęsknię za dawnym sobą, choć z całego serca się zawsze nienawidziłem, nie ważne której "wersji" zawsze się nienawidziłem, a teraz tęsknie za starym sobą, jakie to ironiczne...
Logika Valium, a nie LSD: narkotyki, artyści, mieszczaństwo i codzienność do znieczulenia [WYWIAD]
Narkotykowy krajobraz Europy. Nowy trendy na czarnym rynku
Ekstaza i ekstaza: jak patrzyliśmy i patrzymy na narkotyki
Matka przemycała narkotyki dla syna w więzieniu. Nasączyła nimi strony książki kulinarnej
Dzięki czujności funkcjonariuszy Zakładu Karnego nr 1 w Strzelcach Opolskich oraz szybkiej reakcji policjantów, udaremniono nietypową próbę przemytu narkotyków. 50-letnia kobieta, która przyszła na widzenie ze swoim synem, osadzonym w zakładzie karnym, chciała przekazać mu książkę zatytułowaną „Zdrowie zaczyna się na talerzu”. Jak się okazało, książka kryła coś znacznie bardziej niebezpiecznego niż przepisy na zdrowe posiłki.
Rewolucja w Amsterdamie? Chcą zakazać sprzedaży marihuany turystom
Władze Amsterdamu chcą ograniczyć "turystykę narkotykową" i rozważają zakaz sprzedaży marihuany osobom bez meldunku w Holandii. Pomysł budzi jednak sprzeczne reakcje wśród polityków i przedsiębiorców.
Dwóch 15-latków z mefedronem. "Zwrócili uwagę nerwowym zachowaniem"
W ręce policjantów z Mińska Mazowieckiego wpadło dwóch 15-latków, którzy chwilę wcześniej zachowywali się nerwowo. Okazało się, że mieli przy sobie mefedron. O ich losie zadecyduje sąd rodzinny.