Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 183 • Strona 13 z 19
  • 21 / / 0
Lubie głębsze tematy i dochodzenie do przyczyny rzeczy, ale dowiedziałam sie niedawno że ludzie nawet jak maja takie przemyślenia to mówienie o tym ich męczy. Dlatego wolą prowadzić jałowe rozmowy, z których nic nie wynika, ale pozwalają nawiązać emocjonalną więź. Przypomina to wspólne przeżuwanie trawy na pastwisku.


O dziwo w mojej korpo jest dużo ludzi, z którymi można porozmawiać o filmie, podróży, książce bo to korpo dla przegrywów z humanistycznych wydziałów. Po pracy nie mamy życia, tylko chowamy się pod kocykiem i czytamy/oglądamy seriale albo ćpamy do lustra (z powodu brzydkiego rylca). Tak że wspólny temat jest, ale to jednak za mało.

Ja tam lubię wzajemnie obnażać się, na wzór analiz które zachodzą na psychodelikach. Tylko to mnie prawdziwie kręci.
Uwaga! Użytkownik klepnalwtylek nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3854 / 308 / 0
Jak to ktoś kiedyś powiedział:
Ludzie inteligentni rozmawiają o pomysłach, przeciętni o zdarzeniach, a Ci mało inteligentni - o innych ludziach ;-)
#dystans
Uwaga! Użytkownik Procent jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 257 / 11 / 0
W mojej korpo jest sama elita jajoglowych. Można pogadać o historii, geografii, polityce ale i na szczescie również o.dupie maryni, seksie, pogodzie i sporcie. Ponarzekać na wszystko (my Polacy kochamy narzekać). W domu Lubie się zamknąć w sobie jak mówi mój pan, odmozdżyć się czymś banalnym. Czytam, słucham, coś sobie w lepku kombinuje. Zwykle to całkiem banalne sprawy, w robocie jestem na wysokich obrotach, w domu po, wole banaly i lekkie sprawy. Zajarac i się pośmiać.
Oko za oko, za ząb. Dlaczego kurwa za pieniądze?
  • 31 / / 0
Ja mam podobnie odkąd pamiętam, tylko z wiekiem to uczucie się potęguje. Mogę gadać z innymi o byle czym, ale jeśli to jedyna treść naszych rozmów, to nie widzę za bardzo sensu inwestowania zbyt wiele czasu czy energii w taką znajomość. Trudno znaleźć osobę, która naprawdę mnie zainteresuje albo z którą będę się bardzo dobrze bawić, bo ma świetne poczucie humoru. Do tego ludzie często pokazują nieoczekiwanie (szczególnie na portalach społecznościowych) swoje drugie oblicze totalnych idiotów o wręcz przerażających poglądach, że aż później trudno brać ich na poważnie. Dobrze, że mam chociaż jedną osobę, z którą mogę spędzić masę czasu bez poczucia jego marnowania.
  • 1956 / 228 / 0
Ja kliknąłem prawie wszystkim na fejsie żeby nie wyświetlało mi ich postów, teraz mam tylko jakieś informację etc. Dzięki temu zminimalizowałem odruch wymiotny podczas przeglądania fejsa do minimum. Polecam.
Uwaga! Użytkownik MartwyNarkoman nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 163 / 3 / 0
Facebook, Twitter i inne portale społeczniosciowe własnie w ten sposób działają. Ludzie przedstawiaja siebie w zupełnie innym swietle np. po to by sie od czegoś wybielić. 2 twarze tak najprosciel ich opisać, smutne, ale prawdziwe.

Miały spowodować by swiat stał sie mniejszy, lecz gdy stał sie juz za mały to mnie zaczeło to irytować, dlatego posutawiałem, ze wiekszości postów znajomych nie widze, nie ogladam bo miałem ochote zamordowac sie własnoręcznie patrząc na treść wiekszosci użytkowników własnie wyminienionych portali towarzyskich :/
nie chcesz ? nie szkodzi.
zachcesz. nie będzie !
  • 170 / 12 / 0
Bardzo intrygujący temat. Też mnie to dotyczy. Nigdy jakoś specjalnie nie integrowałem się z żadną grupą, bo wolałem zaszyć się w książkach czy komputerach, ale kiedyś potrafiłem przynajmniej jeszcze pogadać z innymi o jakichś pierdołach. Jednak od czasu poznania przez internety paru osób, z którymi zobaczyłem, że da się porozmawiać na jakieś prawdziwe, życiowe tematy, takie puste gadanie, które preferuje większość ludzi, zupełnie mnie nudzi. A najbardziej denerwują mnie sytuacje, w których siedzę z grupą osób i jedna z nich mówi coś takiego: „a PoppyLov3r to chyba się na nas obraził, bo prawie nic się nie odzywa”, myśląc że w ten sposób stanę się jakoś bardziej rozmowny.

Z jednej strony mam już dosyć dość samotniczego trybu życia, a z drugiej, gdy do kogoś się odezwę, to odrzuca mnie ten powierzchowny kontakt, który w odpowiedzi otrzymuję. Może brakuje mi cierpliwości w nawiązaniu prawdziwej relacji? Albo rzeczywiście trafiam ciągle na niewłaściwych ludzi, którym do życia wystarcza wiedzieć, ile bramek strzelił Messi albo kto kogo ostatnio ruchał? Mam znajomych (choć był moment, po zerwaniu szkół i zmianie kierunku studiów, że zupełnie nikogo nie miałem), mam koleżanki i kolegów, ale prawdziwych przyjaciół to mi brakuje i zupełnie nie wiem, gdzie ich szukać...
I love you darling so,
Why can't you let me go?
  • 3854 / 308 / 0
Serotonin pisze:
Ja kliknąłem prawie wszystkim na fejsie żeby nie wyświetlało mi ich postów, teraz mam tylko jakieś informację etc. Dzięki temu zminimalizowałem odruch wymiotny podczas przeglądania fejsa do minimum. Polecam.
Muszę też tak postąpić. Na chuj mam oglądać podczas scrollowania 57845 zdjęć dzieci, z identyczną mimiką , aforyzmy z pizdy o miłości, które wklejają największe dziwki, czy jakieś gówniane linki, w które wchodzą ludzie mające IQ równe swojej temperaturze ciała.
A poza tym, to uważam podobnie jak eso. A mianowicie - że odklejanie się od tego zjebanego społeczeństwa, jest zdrowym, i naturalnym odruchem :-)
Uwaga! Użytkownik Procent jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 14 / / 0
Zaczne od prośby o nie branie mnie za moralizatora, to jest tylko moje szczere zdanie.

Zacząłbym od zrobienia chociażby przerwy od ćpania, bo to może tylko pogłębić wasze spierdolenie na chwile obecną. Jakieś alpry etc. to bym poszedł do psychiatry szczerze powiedział jak wygląda sytuacja i niech on zdecyduje, czy to jest rzeczywiście koniecznie. Po drugie (do tego kolesia od atakowania ludzi butelką :) ), sam masz negatywne nastawienie do innych, tak więc dlaczego żądasz, że będziesz traktowany w inny sposób przez innych? Rozumiem to uczucie, bo sam mając kiedyś jakieś kompleksy marzyłem by inni patrzyli na mnie z zazdrością itp. ale nie do końca w tym droga. Prawdą jest, że najlepszą możliwą zemstą jest własny sukces więc warto pracować nad sobą. Co do samotności, to rzeczywiście to jest problem żeby się jakoś bardziej z kimś skumać, też czujecie tą pustkę w głowie, gdy chcecie coś powiedzieć? Jeszcze jak ktoś ma nietypowe zainteresowania czy sposób spędzania wolnego czasu to już w ogóle tragedia... Swoją drogą z czego to wynika, że do niektórych od razu przyciąga innych ludzi a do innych nie? Raczej nie chodzi przecież o sam wygląd. Dla mnie kłopot jest rozmawiać z grupą ludzi, z których nie znam wszystkich, w końcu mają swego rodzaju przewagę nad osobą która włącza się do grona. Ale z drugie strony przecież na pewno masz jakąś rodzinę, ludzi którym na Tobie zależy. Ciesz się z tego, a resztę mniej w dupie. Pozostaje mieć nadzieję że trafi się kiedyś na ludzi nadających na podobnych falach a teraz zająć się sobą. Co do nieśmiałości, to może też wynikać z tego,że uważacie się za takich zajebistych, że tragedia by była, gdybyście źle wypadli przy innych...

Introwertyzmu nie uważam za wadę, co innego kierowanie swojej energii do wewnątrz, preferowanie dialogów wewnętrznych, a co innego brak umiejętności prowadzenia rozmowy, sam nie potrzebuje być ciągle otoczony ludźmi, ale siedząc 24/7 w piwnicy to już każdy kurwicy chyba by dostał.
Uwaga! Użytkownik filip369 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 56 / / 0
W sumie lektura kilku stron tego wątku skłoniła mnie do pewnej refleksji. Od przedszkola przez podstawówkę, gim do lic (które kończe) byłem zawsze wycofany i przyjaciół raczej nie miałem. No ale zawsze była jakaś grupa ludzi (zwykle klasa), która nie mając wyjścia akceptowała/tolerowała mnie. I tak się zwykle składało, że w tym wycofaniu i samotności zawsze tęskniłem do towarzystwa, zostania docenionym. Co ciekawsze - gdy w pobliżu mojej grupy pojawiała się osoba w jakiś sposób wyalienowana lub nowa, zwykle pierwszy ułatwiałem jej kontakt, będąc dobrym kolegom. Za każdym jednak razem, gdy już poznałem taką osobę w pewnym stopniu, ta w pełni asymilowała się z grupą olewając mnie. Takich osób było sporo, faktycznie od przedszkola i obu płci. Mógłbym wymieniać nazwiska. Powtarzalność schematu mnie przeraża. Ostatnio zapoznałem w ten sposób pewną laskę z dobrym ("najlepszym") kumplem. Laska olała mnie totalnie zaprzepaszczając szansę na fajne... tego... (nie wnikając czy byłoby coś więcej).
I tak jest kurwa zawsze. Towarzystwo mnie olewa, nowi znajomi olewają. Sam z siebie nikt się nie odzywa, gdy ja forsuję jakąś rozmowę otrzymuję zdawkowe odpowiedzi, gdy chcę wyjść na "piwo" słyszę, że nie mają czasu, po czym słucham opowieści z "imprez", bo przecierz nikomu nie przeszkadzam.
Oczywiście próbowałe zmiany taktyki. Zamiast być miłym gościem zostać zimnym skurwielem. Tylko to nie jest takie proste. W moim przypadku przyniosło taki efekt, jakiego logicznie rzecz biorąc powinienembył się spodziewać. Faktycznie, wzbudziło to pewną reakcję. Dowiedziałem się, że mam złe, negatywne nastawienie do życia. No kurwa...
Jak ja mam już dosyć spuszczonego łba i łzawiących oczu, myśli samobójczych z dupy i samotnych wieczorów.
Praca nad sobą-to jakiś pierdolony żart, coś dla ludzi którzy się pogubili po drodze, nie dla tych zagubionych od zawsze.
Głupie rozmowy czy mądre? Czy ta osoba jest ciekawa? Czy ma coś do powiedzenia? Obecnie chuj mnie to obchodzi, ważne, żeby jakoś mnie akceptowała, możemy umownie uznać to za oznakę otwartego umysłu...
Bardzo zazdroszczę 02 tak bogatych i pielęgnowanych znajomości, z ludźmi z tak różnych klas. Fajna sprawa musi być.
Podsumowując - chyba poprostu nie umiem utrzymać żadnej stałej relacji, zresztą nie czuję się związany z nikim ani z niczym. Ani DOM, ani szkoła, ani rodzina (no... tu faktycznie jest jeden facet z którym zawsze się dogadam i cenię jego zdanie, niech będzie), ani znajomi, ani ten zasrany kraj. Nie czuję przynależności nigdzie, w niczym nie jestem dobry (tak, wiem jak to brzmi i wiem, że tak ma 90% ludzi, ale nie pociesza mnie to). Pasje to chuj, bo wszystko się nudzi.
I pojawia się ćpanie. I wszystko jest ok. Niczego więcej nie trzeba. Jestem ja, są ludzie, brak złudnych oczekiwań, rozwój szczęście. Chcę podkreślić-nie jestem DDA, nie znałem patologii, trawy się bałem, bo to te złe dresy ćpały. Nie ćpanie wytworzyło bańkę oczekiwań.
A ja nadal chcę wierzyć, że będę kimś, że będę gdzieś przynależeć, że będę komuś potrzebny, że koś mnie będzie szanował. Nie tylko wtedy, gdy potrzebna jest jakaś przysługa.
Tekst długawy spłodziłem, chujowo składany na telefonie, wiele myśli ująłbym inaczej lub przedstawił w innym świetle więc "dont dżadż mi". I tak jutro będę się tego wstydził, ale dopuki nie piszę w tasiemcu to nikt mnie dopierdalać nie powinien...
ODPOWIEDZ
Posty: 183 • Strona 13 z 19
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.