Niestety, najgorsze w tym zaburzeniu jest to, że człowiek staje się wrogiem dla siebie, tak jakby złośliwie sam sobie rzucał kłody pod nogi, a jednocześnie podkłada upadającemu (sobie) poduszki, żeby złagodzić upadek. Mowa oczywiście o "czynnościach zastępczych", o których dużo już zostało napisane w tym wątku. Przewracasz się, ale miękko lądujesz np. na gównostronkach, układ nagrody otrzymuje przyjemny impuls i pozornie wszystko zakończyło się pozytywnie... A podnieść się przecież można jutro... tylko że okazuje się, że jutro ma tę parszywą cechę, że nie istnieje, bo zawsze przypada następnego dnia, nigdy nie jest osadzone w teraźniejszości.
Tak sobie myślę, że może warto, oprócz czynników, które rozpraszają i odciągają od coraz bardziej zawalonych obowiązków, spróbować przeanalizować siebie jeszcze pod innym kątem i zadać sobie pytanie: w jakich sytuacjach prokrastynacja odpuszcza i przestaje cię dręczyć?
Przychodzi mi do głowy jeden taki przypadek: jazda samochodem na długiej trasie. Po pewnym czasie przychodzi taki moment, że ten wysiłek staje się cholernie męczący, zostało jeszcze 150 km a tu ograniczenia, remonty dróg, fotoradary, niedzielni kierowcy wloką się przed tobą z prędkością 50 km/h poza terenem zabudowanym. I co wtedy robisz? Jako "wzorcowy prokrastynator" powinieneś zjechać na pobocze, wyciągnąć smartfona i śmigać w gierki albo skakać po fejsbujkowych kontach znajomków. A jednak, nie robisz tego, zaciskasz zęby i jedziesz dalej, albo skręcasz na stację benzynową, krótki spacer, kawka/energetyk i przesz do przodu. I mimo, że nagroda jest nadal daleko przed tobą, znajdujesz motywację, żeby skończyć swoje zadanie i nie odkładasz go na następny dzień.
Mi ten przykład z samochodem dał do myślenia i pomógł w wykrzesaniu energii do działania w sytuacjach typu: "przecież dam radę to zrobić! ...ale zacznę jutro". Warto spróbować wyłuskać z pamięci takie zdarzenia, w których prokrastynacja się wyłączała, przeanalizować je i zastanowić się, jak to w ogóle było możliwe oraz jak to wykorzystać do przełamania swojej niemocy w chwili obecnej, ...albo może lepiej od jutra, ha ha! - to miał być taki żarcik na zakończenie wpisu, żeby podkreślić, że *tu i teraz* to z pewnością jeden z kluczy do zdemontowania tej skomplikowanej aparatury wywołującej ten specyficzny rodzaj korozji umysłu, określany mianem prokrastynacji.
Uśmiałem się, może i słabo, ale się uśmiałem.
Tak zwana prokrastynacja może i jest objawem jakiegoś tam zaburzenia bądź niedowładu umysłowego, ale mieszanie w to wszystko Alberta Hoffmana i jego pracy ma niby świadczyć, że odkrycie patologicznego lenistwa jest odkryciem na miarę LSD?
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
Powiadacie, że dobra sprawa uświęca nawet hejting?? A ja Wam mówię: dobry hejting uświęca każdą sprawę.
Nawet będąc 'ućpany' Bupropionem miałem problem z zabieraniem się za niektóre rzeczy (szczególnie takie, które wymagały chociaż minimum 'artystyczności').
W tej chwili jak już sobie postanowię, że się za coś biorę (co dalej nie jest łatwe z braku energii; Serta przytłumiła Bupro), to po prostu to robię. Bez tego czuję jakąś ciężką do opisania blokadę, zamiast wziąć się za to, co trzeba, przeglądam neta, itp.
Robię pewien programistyczny projekt, loguję czas, więc moje odczucia mają potwierdzenie w stosunkowo obiektywnych danych.
W tej chwili biorę Bupro, kurkuminę i ledwo (albo w ogóle) działającą Sertę, więc sam Karwedilol być może by nie pomógł, ale przy 'spożywaniu' podjęzykowym działa praktycznie od razu, więc jestem na 100% pewny, że ten kolosalny przeskok bez jego udziału nie miałby miejsca.
Dodatkowo eliminuje jeden z nieprzyjemnych fizycznych efektów - czasami czuję się, jakbym przez kilka godzin gapił się w telewizor i wyschły mi z tego powodu oczy - to też przeszło od razu.
Mam derealizację i pewnie coś lękowego (emocje mam wygaszone, więc nawet tego nie czuję).
Z Serty schodzę więc za jakiś tydzień dam update, bo jeśli dobrze rozumuję to serotonina jest potrzebna przy artystycznych kwestiach i może się okazać, że bez współpracy efekt nie będzie oszałamiający.
Z tego co piszesz to noradrenalin-e masz za wysoko. Jakie masz zazwyczaj ciśnienie?
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/0/0ef5b7c8-be94-4b86-ac12-87fe9d883a29/1000021671.jpg?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250806%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250806T023602Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=bf7b3700c6487bbb6ef22c3a562ff5b0bf1b63979f4a5f755902e77a50c7e5ec)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jurekpatryk.jpg)
Ćpali po 96 godzin, żeby cokolwiek poczuć. Fragment mocnego reportażu Patryka Jurka
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mjleaves.jpg)
Polska zmaga się z "treatment gap". Psycholog: etykieta ćpuna blokuje dostęp do pomocy
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/cannababcia.png)
Marihuana? Nie taka straszna, jak ją malowali.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannanxiety.jpg)
Koniec z lękiem po THC? Ten popularny terpen może być kluczem
Czy zdarzyło Ci się kiedyś poczuć niepokój lub lekką paranoję po użyciu marihuany? To częste doświadczenie, zwłaszcza przy mocniejszych odmianach, bogatych w THC. Od lat w branży konopnej krąży teoria „efektu otoczenia”, która sugeruje, że inne związki w roślinie mogą łagodzić te negatywne odczucia. Do niedawna była to jednak głównie opowieść. Teraz mamy twarde dowody.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/paczkomatdomeyki.jpg)
Dopalacze rozsyłali paczkomatami. Handlowali narkotykiem "zombie"
Patent na "bezpieczną" dystrybucję środków psychotropowych opracowała ukraińsko-polsko-białoruska grupa przestępcza. Mężczyźni magazynowali, sortowali, a następnie rozsyłali do paczkomatów środki psychotropowe. W ramach śledztwa nadzorowanego przez Prokuraturę Rejonową w Pruszczu Gdańskim zatrzymano 8 mężczyzn i zabezpieczono flakkę o wartości miliona złotych.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/betel-c0faedab2ce4409c9a96a39b09b1561b.jpg)
Betel jest używany od co najmniej 4000 lat
Betel to po kofeinie, alkoholu i nikotynie najbardziej popularna używka na świecie. Jest używany od dawna i głęboko zakorzeniony w kulturze Azji. Chociaż żucie betelu wiąże się z zabarwieniem zębów, brak takie zabarwienia nie oznacza, że człowiek betelu nie żuł. Dlatego też stwierdzenie jego użycia w przeszłości wymaga specjalistycznych badań. Taki, jakich podjęli się naukowcy z Tajlandii, Australii i USA.