Więcej informacji: NBOMe w Narkopedii [H]yperreala
Nieskończoność w szklance mieść.
No i wez do serca sobie, ze po 25I nie bedzie nie wiadomo czego.
Punks
nienot
Dead
ze po 25I nie bedzie nie wiadomo czego.
Bardzo intensywne wejście, ale nie o tym. Pobawiłem się chwilę muzyką, masakryczne wizuale, mnóstwo fraktali, wszystkiego. Muzyka nie z tej Ziemi.
Ale o tym też nie. Po jakiejś godzinie od rozpoczęcia peaku doznałem zatrzymania czasu. Zniknęli wszyscy ludzie a w mej głowie pojawił się scenariusz życia którego doświadczyłem. Poczułem oczyszczenie, akceptację siebie, zacząłem szeptać i mówić do siebie: jestem bogiem, jesteśmy bogami, poczułem się bogiem. Mogłem robić wszystko, wszedłem w jakby medytacyjny stan, bardzo głębokie, mówiłem na głos każdą swoją myśl, zadawałem sobie pytania, czasem odpowiadałem w myślach słowami, albo w ogóle nie korzystałem ze słów. Myśli poszły w stronę, uczymy się empatii przez całe życie, jesteśmy nieskończonymi istotami, a to jest koniec mojego życia. W każdej pozycji było mi dobrze. Czułem niesamowitą energię.
Byłem pewien, że to koniec. "Przeszedłem" życie i biorąc kartony przeniosłem się do innej rzeczywistości" tak naprawdę były one częścią planu bym to wszystko zrozumiał, to był tylko scenariusz, miałem je wziąć. Byłem całkowicie przekonany o tym, że ludzie zniknęli, a ja - umarłem? Byłem w swoim pokoju, lecz nic nie słyszałem. Wszystko zniknęło, byłem w Niebie. Nie umarłem, zakończyłem swoją podróż przez życie. Doznałem całkowitej fraktalizacji wszechświata, ludzie których poznałem pojawiali się w myślowym kalejdoskopie bardzo wyraźnie, przypominały mi się wszystkie sytuacje. Pamiętałem wszystko, całe swoje życie, wszystko było po to bym dotarł do tego punktu i uwierzył w siebie.
Celem życia ludzi jest uwierzenie we własne możliwości i dlatego każda kolejna nasza inkarnacja to kontynuacja poprzedniej jeśli nie uwierzyliśmy w siebie w tamtej.
Byłem całkowicie przekonany, że doszedłem do końca: zostałem bogiem, zawsze nim byłem, tylko dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. Osiągnąłem to. Zrozumiałem wszystko; zrozumiałem czym jest człowieczeństwo: to nauka wiary w siebie, to nauka empatii wobec innych ludzi, kilka miesięcy temu byłem już blisko, lecz nie wiedziałem czego - teraz już wiem gdzie jestem. Byłem bogiem, byłem wszystkimi ludźmi, gdyż ludzie jako całość to bogowie. Tworzymy swoją rzeczywistość, jesteśmy jej architektami. Byłem architektem swojego życia. Mogłem zrobić wszystko.
Robi się lepiej: peak zdawał się narastać w nieskończoność aż do momentu w którym doświadczyłem fraktalnego "oświecenia"; najpierw słuchałem muzyki, był ogrom wizuali, zacząłem podejmować różne pozycje, czuć coraz mniej ludzkich ograniczeń. Przestałem czuć głód, jakiekolwiek ludzkie potrzeby, stały się one zbędne, mogłem je kontrolować jak chciałem, zlewały się one w jedno. Myśli, zmysły wzroku, dotyku, słuchu i tak dalej zlewały się w jedno.
Gdy poczułem boski stan, wypowiedziałem: Rozumiem to! Prostota uczuć. Empatia. Tym jest człowieczeństwo. Jesteśmy bogiem. Jesteśmy nieskończonym fraktalem. Nie istnieje czas i nie istnieje nieskończoność. Jesteśmy wszechświatem. Nagle wizuale i psychodela zaczęły nabierać na intensywności, po czym błyskawicznie wyłączyły się wszystkie wizuale (!), zniknął wpływ działania substancji na słuch, czy jakiekolwiek zmysły. Zniknęła psychodela, zastąpiona została przez uczucie bycia na końcu drogi do oświecenia. Tak jakby ktoś kliknął i wyłączył mi psychodelik, to sprawiło, iż byłem całkowicie pewien końca. To wtedy przyszło zrozumienie, iż jestem na końcu drogi. Teraz ktoś wejdzie przez moje drzwi. Może moja dziewczyna? Jestem w niebie? Nie. Musisz sam pokonać własne słabości, lęki. Zdecydowałem, że pójdę się umyć. Miałem przez ostatnie dwa miesiące parę ataków lęku, z czego jeden wystąpił właśnie przed wejściem pod prysznic 3 tygodnie temu. Przez chwilę bałem się, ale czułem, i wypowiedziałem to na głos, że muszę to zrobić, by pójść na przód. Prysznic okazał się bardzo wyzwalający. Czułem, że pokonałem teraz ten lęk, i wiele innych w przeszłości dzięki nastawieniu jakie ostatnio miałem.
Podczas tego boskiego stanu uwierzyłem w siebie: gdy chcę, potrafię nauczać ludzi, potrafię zmuszać ich do myślenia, potrafię być interesującym rozmówcą, potrafię się starać, być dla innych, mogę pomagać ludziom i to wszystko wiele znaczy, jest ważne. Zaakceptowałem w pełni własną osobę i własne słabości, doceniłem wszystko to co zrobiłem dla ludzi chociażby zwykłą rozmową, gdyż czasem jedno słowo potrafi sprowadzić na właściwą drogę, może zdziałać cuda.
Najgorszy moment nadszedł gdy psychodela (a raczej ten stan) nagle zniknął równie błyskawicznie jak się pojawił, w mig poczułem niepokój: co się stało? Gdzie jestem? Czy to było prawdziwe, czy po prostu się przećpałem? Byłem bardzo zagubiony, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Co mam teraz robić? Szeptałem i mówiłem pytania, lecz nie tylko nie były one mówione w tak spokojny i pewny siebie boski ton jak wcześniej, ale i nie uzyskiwałem na te pytania odpowiedzi.
Poczułem się opuszczony i bezbronny. Z trudem zaakceptowałem całą sytuację.
~
Jest tego więcej, szczególnie kalejdoskopicznych wydarzeń w głowie, ciągu scenariusza który "sprytnie" sam sobie napisałem by oszukać siebie; przepraszam za słabą chronologię. Może napiszę TR, jednak ciężko mi jest to ująć w słowa. Bo jak mam opisać to, że czas się zatrzymał? Jak opisać uczucie bycia bogiem, bycia częścią ogromnego fraktalu jakim jest wszechświat?
Nie mam pojęcia co o tym myśleć. To było najsilniejsze doświadczenie z psychodelikami jakiego doznałem. Nie mam nic więcej do powiedzenia.
Od 2019 roku trwa złota era medycyny psychodelicznej
Dlaczego ograniczenie marihuany do listy chorób to katastrofa dla pacjentów – historia Adriana
Badanie: Brak dowodów na resztkowe efekty marihuany w prowadzeniu pojazdów
"Pamiątka" z Tajlandii. Portugalczyk wpadł na warszawskim lotnisku
24 kg marihuany miał w swojej walizce Portugalczyk, zatrzymany na lotnisku Chopina w Warszawie. W bagażu 22-latka, który przyleciał z Bangkoku w Tajlandii, znaleziono 42 paczki suszu, których wartość na czarnym rynku oszacowano na niemal 1,2 mln zł. Mężczyźnie grozi grzywna i od 3 do 20 lat więzienia.
Maroko stawia na legalne konopie. Ulga dla tysięcy farmerów
Największy na świecie producent konopi indyjskich stawia na legalizację upraw. Po dekadach działania w cieniu, rolnicy z regionu Rif mogą wreszcie pracować bez obaw o aresztowanie. Legalizacja przynosi nowe możliwości, ale też wyzwania — nielegalny rynek wciąż ma się dobrze, a rolnicy narzekają na problemy z wypłatami za plony.
USA: Donald Trump usunie marihuanę z listy najcięższych narkotyków?
Stało się to, o czym spekulowano od miesięcy. Donald Trump, mimo oporu konserwatywnego skrzydła własnej partii, ma sfinalizować proces reklasyfikacji marihuany. Konopie mają trafić z surowego Wykazu I (gdzie są traktowane na równi z heroiną) do łagodniejszego Wykazu III substancji kontrolowanych.
