Fenyloetyloaminy z przyłączonym farmakoforem N-benzylowym.
Więcej informacji: NBOMe w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 1186 • Strona 89 z 119
  • 3 / / 0
Czołem, mam problem, jako, że nie jestem doświadczoną osobą w temacie nbomów, mam problem. Czytałam wcześniejsze posty odnośnie dawkowania 25i w postaci kartonów, aczkolwiek, trochę się pogubiłam. Otóż posiadam 25i w takowej postaci, po 1 mg na każdym z nich. Ostatnio zarzuciliśmy z moim chłopakiem po 1 kartonie, mnie nic nie ruszyło, zaś mój chłopak miał delikatne wizuale w postaci falowania. Postanowiłam dorzucić połowę kartona, ale wciąż zero wizuali, było tylko czuć nieco fizycznie. Zatem, kieruję się do Was z zapytaniem jaką dawkę sugerowalibyście przyjąć nam na następnego tripa, czy 2 mg 25i mogło by już ruszyć?
  • 222 / / 0
25i robi jedną z najsilniejszych tolerancji po podaniu, więc dnia następnego nie ma co liczyć na fajerwerki, co najwyzej na bodyload. Nastepnym razem możesz obniżyć tolerancję biorac wczesniej ze 150mg DXMu- trzeba mieć też na uwadze, że ten miks działa nieco mocniej, jednak nie jest zbytnio zakłucony przez DXM w dawce do około 300mg (z mojego doświadczenia z dawkami 2mg).
  • 3 / / 0
no w porządku, poczekam miesiąc, może dwa i wezmę 2mg w postaci kartona i sądzisz, że powinny wizuale powinny się pojawić wtedy?
  • 418 / 1 / 0
dla mnie 2mg to sikera że aż miło
Aa, a, kotków sześć,
Nieskończoność w szklance mieść.
  • 3 / / 0
No wczoraj mój kumpel brał 2 mg z tych kartonów i w sumie było mu fajnie, aczkolwiek miał tylko OEV'y a liczyłam, że po 2 mg mogłoby być to coś więcej.
  • 222 / / 0
Ja na 2mg mam umiarkowanie silne OEVy, baaaaardzo silne CEVy i nie da się przejść obok efektu odpłydwania do własnych myśli- Można się zdziwić, gdy w pewnym momencie wraca się do rzeczywistości i uświadamia sobie, że to co się przed chwilą stało było tylko we własnej głowie- Trzeba dać się ponieść wyobraźni, a rzeczywistość wygeneruje nam mózg ;)
  • 720 / 12 / 0
Kosmonautko - moze zle przyjęte kartony ? Pozatym po sobie stwierdzam, ze 25I jako jedyna z nbomow ktore probowalem przy polowe normalnej dawki (2mg wg mnie) daje efekty prawie tyle co nic. Tzn miedzy 1 a 2 mg nie istnieje proporcjonalna różnica. 1mg 25I mozna dorzucic do czegos i bedzie ok, ale jako baze to jest słabo.
No i wez do serca sobie, ze po 25I nie bedzie nie wiadomo czego.
  • 42 / 2 / 0
Przyjemny nbome, dawka 1,5mg na kartonie ładnie uwala, ale tylko przez parę razy na początku, potem trzeba brać conajmniej 2. Choć czasem i 1,5 znakomicie wyklepie. Niestety nie nadaje się do wyjścia na miasto, lepiej trip na łonie natury, jak po LSD. Mnie nawet się podoba,ale jak zaczyna schodzić (tak po 4 h) przełączam się na 3mmc np, tylko nie da się samodzielnie iv, ale oral już nie jest problemem:D.
Weźmy tego garść, zobaczymy co się stanie
Punks
nienot
Dead
  • 3205 / 176 / 0
ze po 25I nie bedzie nie wiadomo czego.
Nie zgadzam się, ale nie wiem czy to nie była kwestia dorzuconych 10mg/10mg 4-HO-MET/4-AcO-DMT. Wrzuciłem domniemane 1,7mg 25I i po kilkunastu minutach popiłem tryptaminami. Okazało się, że tak naprawdę za kartonem był drugi karton 1,7mg %-D Mniejsza.

Bardzo intensywne wejście, ale nie o tym. Pobawiłem się chwilę muzyką, masakryczne wizuale, mnóstwo fraktali, wszystkiego. Muzyka nie z tej Ziemi.

Ale o tym też nie. Po jakiejś godzinie od rozpoczęcia peaku doznałem zatrzymania czasu. Zniknęli wszyscy ludzie a w mej głowie pojawił się scenariusz życia którego doświadczyłem. Poczułem oczyszczenie, akceptację siebie, zacząłem szeptać i mówić do siebie: jestem bogiem, jesteśmy bogami, poczułem się bogiem. Mogłem robić wszystko, wszedłem w jakby medytacyjny stan, bardzo głębokie, mówiłem na głos każdą swoją myśl, zadawałem sobie pytania, czasem odpowiadałem w myślach słowami, albo w ogóle nie korzystałem ze słów. Myśli poszły w stronę, uczymy się empatii przez całe życie, jesteśmy nieskończonymi istotami, a to jest koniec mojego życia. W każdej pozycji było mi dobrze. Czułem niesamowitą energię.

Byłem pewien, że to koniec. "Przeszedłem" życie i biorąc kartony przeniosłem się do innej rzeczywistości" tak naprawdę były one częścią planu bym to wszystko zrozumiał, to był tylko scenariusz, miałem je wziąć. Byłem całkowicie przekonany o tym, że ludzie zniknęli, a ja - umarłem? Byłem w swoim pokoju, lecz nic nie słyszałem. Wszystko zniknęło, byłem w Niebie. Nie umarłem, zakończyłem swoją podróż przez życie. Doznałem całkowitej fraktalizacji wszechświata, ludzie których poznałem pojawiali się w myślowym kalejdoskopie bardzo wyraźnie, przypominały mi się wszystkie sytuacje. Pamiętałem wszystko, całe swoje życie, wszystko było po to bym dotarł do tego punktu i uwierzył w siebie.

Celem życia ludzi jest uwierzenie we własne możliwości i dlatego każda kolejna nasza inkarnacja to kontynuacja poprzedniej jeśli nie uwierzyliśmy w siebie w tamtej.

Byłem całkowicie przekonany, że doszedłem do końca: zostałem bogiem, zawsze nim byłem, tylko dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę. Osiągnąłem to. Zrozumiałem wszystko; zrozumiałem czym jest człowieczeństwo: to nauka wiary w siebie, to nauka empatii wobec innych ludzi, kilka miesięcy temu byłem już blisko, lecz nie wiedziałem czego - teraz już wiem gdzie jestem. Byłem bogiem, byłem wszystkimi ludźmi, gdyż ludzie jako całość to bogowie. Tworzymy swoją rzeczywistość, jesteśmy jej architektami. Byłem architektem swojego życia. Mogłem zrobić wszystko.

Robi się lepiej: peak zdawał się narastać w nieskończoność aż do momentu w którym doświadczyłem fraktalnego "oświecenia"; najpierw słuchałem muzyki, był ogrom wizuali, zacząłem podejmować różne pozycje, czuć coraz mniej ludzkich ograniczeń. Przestałem czuć głód, jakiekolwiek ludzkie potrzeby, stały się one zbędne, mogłem je kontrolować jak chciałem, zlewały się one w jedno. Myśli, zmysły wzroku, dotyku, słuchu i tak dalej zlewały się w jedno.

Gdy poczułem boski stan, wypowiedziałem: Rozumiem to! Prostota uczuć. Empatia. Tym jest człowieczeństwo. Jesteśmy bogiem. Jesteśmy nieskończonym fraktalem. Nie istnieje czas i nie istnieje nieskończoność. Jesteśmy wszechświatem. Nagle wizuale i psychodela zaczęły nabierać na intensywności, po czym błyskawicznie wyłączyły się wszystkie wizuale (!), zniknął wpływ działania substancji na słuch, czy jakiekolwiek zmysły. Zniknęła psychodela, zastąpiona została przez uczucie bycia na końcu drogi do oświecenia. Tak jakby ktoś kliknął i wyłączył mi psychodelik, to sprawiło, iż byłem całkowicie pewien końca. To wtedy przyszło zrozumienie, iż jestem na końcu drogi. Teraz ktoś wejdzie przez moje drzwi. Może moja dziewczyna? Jestem w niebie? Nie. Musisz sam pokonać własne słabości, lęki. Zdecydowałem, że pójdę się umyć. Miałem przez ostatnie dwa miesiące parę ataków lęku, z czego jeden wystąpił właśnie przed wejściem pod prysznic 3 tygodnie temu. Przez chwilę bałem się, ale czułem, i wypowiedziałem to na głos, że muszę to zrobić, by pójść na przód. Prysznic okazał się bardzo wyzwalający. Czułem, że pokonałem teraz ten lęk, i wiele innych w przeszłości dzięki nastawieniu jakie ostatnio miałem.

Podczas tego boskiego stanu uwierzyłem w siebie: gdy chcę, potrafię nauczać ludzi, potrafię zmuszać ich do myślenia, potrafię być interesującym rozmówcą, potrafię się starać, być dla innych, mogę pomagać ludziom i to wszystko wiele znaczy, jest ważne. Zaakceptowałem w pełni własną osobę i własne słabości, doceniłem wszystko to co zrobiłem dla ludzi chociażby zwykłą rozmową, gdyż czasem jedno słowo potrafi sprowadzić na właściwą drogę, może zdziałać cuda.

Najgorszy moment nadszedł gdy psychodela (a raczej ten stan) nagle zniknął równie błyskawicznie jak się pojawił, w mig poczułem niepokój: co się stało? Gdzie jestem? Czy to było prawdziwe, czy po prostu się przećpałem? Byłem bardzo zagubiony, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Co mam teraz robić? Szeptałem i mówiłem pytania, lecz nie tylko nie były one mówione w tak spokojny i pewny siebie boski ton jak wcześniej, ale i nie uzyskiwałem na te pytania odpowiedzi.

Poczułem się opuszczony i bezbronny. Z trudem zaakceptowałem całą sytuację.

~

Jest tego więcej, szczególnie kalejdoskopicznych wydarzeń w głowie, ciągu scenariusza który "sprytnie" sam sobie napisałem by oszukać siebie; przepraszam za słabą chronologię. Może napiszę TR, jednak ciężko mi jest to ująć w słowa. Bo jak mam opisać to, że czas się zatrzymał? Jak opisać uczucie bycia bogiem, bycia częścią ogromnego fraktalu jakim jest wszechświat?

Nie mam pojęcia co o tym myśleć. To było najsilniejsze doświadczenie z psychodelikami jakiego doznałem. Nie mam nic więcej do powiedzenia.
Uwaga! Użytkownik ItvH2erPPPWR nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 222 / / 0
Opisane działanie przypomina mi coś na pograniczu typaminy (inny wymiar, klarownosc, piękno, uczucie "umierania") a fenylki (spowolnienke czasu, wizuale," własna przestrzeń"). Czyli wniosek: Tryptaminy nie psują fenylkowego tripa i odwrotnie jest popraeny? :D
ODPOWIEDZ
Posty: 1186 • Strona 89 z 119
Newsy
[img]
"Pamiątka" z Tajlandii. Portugalczyk wpadł na warszawskim lotnisku

24 kg marihuany miał w swojej walizce Portugalczyk, zatrzymany na lotnisku Chopina w Warszawie. W bagażu 22-latka, który przyleciał z Bangkoku w Tajlandii, znaleziono 42 paczki suszu, których wartość na czarnym rynku oszacowano na niemal 1,2 mln zł. Mężczyźnie grozi grzywna i od 3 do 20 lat więzienia.

[img]
Maroko stawia na legalne konopie. Ulga dla tysięcy farmerów

Największy na świecie producent konopi indyjskich stawia na legalizację upraw. Po dekadach działania w cieniu, rolnicy z regionu Rif mogą wreszcie pracować bez obaw o aresztowanie. Legalizacja przynosi nowe możliwości, ale też wyzwania — nielegalny rynek wciąż ma się dobrze, a rolnicy narzekają na problemy z wypłatami za plony.

[img]
USA: Donald Trump usunie marihuanę z listy najcięższych narkotyków?

Stało się to, o czym spekulowano od miesięcy. Donald Trump, mimo oporu konserwatywnego skrzydła własnej partii, ma sfinalizować proces reklasyfikacji marihuany. Konopie mają trafić z surowego Wykazu I (gdzie są traktowane na równi z heroiną) do łagodniejszego Wykazu III substancji kontrolowanych.