Lorek? Na nas to nie dzialalo (w disneylandzie), na moja mame rowniez, tez ma ten ciezar.. Nie wiem ocb, ale lorafen 2 paki i nic lol
Inne benzo ok w miare, tyle ze zarlem 15mg dziennie alpry. Jedyne co dziala to clony i tolerka malala
Od dawna nie miałem górki bo stabilizuje się depakiną, do tego pieprzona kweta -_-
Ostatnie moje górki były spoko ale trochę nabroilem: sprawa za posiadanie, druga sprawa za nękanie oraz 80 000zl długu w chwilowkach - głównie poszło na uzywki, ciuchy i część rozdałem.
Jestem w trakcie upadłości konsumenckiej, musiałem to zrobić bo nigdy bym tego nie spłacił a komornik siadł mi na rentę.
Jak ustabilizuje sprawy sądowe to odstawiam leki bo tęsknię za górką, aktualnie czuje się chujowo. Pozdro
Scalono — CAF
Czasami, tak jak wczoraj u mnie, zauważyłem że wiem w czym jest i w czym nie ma problemu, ale natłok myśli bez zarówno emocjonalnego i logicznego spokoju wpędza w ślepą uliczkę przejmowania się czymś czym paradoksalnie na codzień się nie martwimy lub olewamy problem, ale tymczasowo jest dylemat gdy chcemy przetworzyć treść wewnętrznego dialogu rozkminiania. Wychodzi na to że choroba i jej przyczyna to nie jeden punkt zapalny. a wieloczynnikowa struktura metod na spokój jak i zarówno na wytrącenie z równowagi, jak i w pewnych przypadkach osoby zaangażowane, i mające wpływ na sytuację kształtowania problemu, zwłaszcza jak taką rolę sami im przypiszemy.
Nie chciało mi się wierzyć, że spore dawki antydepresantów nie pomagały a tu nagle po lamotryginie doznałem poprawy, jak po niczym innym.
Lekarz tłumaczył, że sama w sobie ma działanie antydepresyjne i można ją stosować nie tylko w CHAD. Więc myślałem, że nie będę drążyć bo było ok.
Natomiast po kilku miesiącach stan był tak wyśmienity, energia do działania, wiele pomysłów i nieco ryzykownych zachowań zaczęło mi otwierać oczy ;)
Zamiast ciągłej senności, jak miałem w depresji, nagle wystarczyło mi max 5h snu i budziłem się z chęcią aby pracować i robić wiele wiele innych rzeczy.
Myślałem, że to stan po prostu normalności ale jednak ciągle naspidowanie, olbrzymi popęd i robienie kilku projektów jednocześnie skazywało przynajmniej na hipomanię. Zastanawiam się, czy mogła ją, wbrew założeniom tego leku, wywołać wlasnie lamotrygina (w połączeniu z odstawieniem antydepow, które co najwyżej robiły że mnie manekina bez żadnych uczuć :D)
Od roku +- biore (brałem) amfetaminę. Raczej wszystko było ok, poza jakimiś skokami ciśnienia, które się utrzymywały parę dni, ale były do zniesienia. Ale jakieś trzy miesiące temu zaobserwowałem u siebie wahania nastrojów, bardzo silne wahania: potrafię od mega deprechy (bywają myśli s, autoagresywne zachowania, totalna niechęć i niemoc, że ledwo się zwlekam z łóżka i wychodzę z domu) wpaść z dnia na dzień (jakby mi ktoś przycisk w mózgu włączył) w stan euforii, i wtedy mógłbym przysłowiowe góry przenosić, wszystkiego mi się chce, chce mi się żyć i planuje, co będę robił. I tak do czasu dopóki nie chwyci mnie kolejny epizod depresyjny. Jest to o tyle męczące, że nie daje mi normalnie funkcjonować. Kładę się spać i nie wiem, z jakim nastrojem się obudzę. Chwytają mnie też lęki, ale to nie są lęki uzasadnione. Czasem mam wrażenie, że ktoś chodzi po domu (a wiem, że wtedy nikogo nie ma), że ktoś idzie za mną na dworze, choć dobrze wiem, że nikogo nie ma. Niby wiem, ale i tak czuje wewnętrzny dygot. Jestem w pokoju to nawet jak nie świeci słońce tylko już jest ciemno, to muszę mieć opuszczone rolety, bo się czuje spokojniejszy. Od 1,5 miesiąca nie mam już żadnych "przygód" z amfą, nic. Odstawiłem, bo się bałem, że mi się pogorszy jeszcze bardziej. Nie biorę nic, ale też nie widzę żadnej poprawy. I tu moje pytania: czy możliwe, że to wszystko to wynik brania białka? Że coś się od tego rozwinęło (jakaś dwubiegunówka)? Czy czekać jeszcze i liczyć, że organizm się uspokoi i zacznę normalnie funkcjonować czy powinienem załatwiać psychiatrę? A jeżeli czekać, to ile, żeby nie przeciągnąć (mam 18 lat, u kuzyna w tym wieku zaczęła się rozwijać schizofrenia i trochę obaw mam)?
Pierwszą diagnozę dostałem w 2021 - zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne. Na to sertralina i alpra.
Po paru dniach czułem się dobrze, aż za dobrze. Nagle z nieśmiałego chłopaka stałem się pewny siebie, z tym, że zacząłem wysyłać znajomym durne filmiki, zrezygnowałem z terapii, no bo po co mi jak się
dobrze czuję. Jak napiłem się alkoholu to urwał mi się kilka razy film i wtedy dopiero zachowywałem się jak idiota. Raz prawie dostałem w mordę. Miałem tyle energii, że nie wiedziałem co ze sobą zrobić,
ale podobało mi się, pomyślałem, że pewnie tak się czują "normalni" zdrowi ludzie. Zaczęły się problemy z zaśnięciem mimo alpry, nie pamiętam ile spałem, ale raczej mało, do tego ten sen oczuwałem jakby
był bardzo płytki, więc dostałem trazodon i spałem po nim lepiej. Poza tym to całkowicie rozlegulował mi się zegar biologiczny i chodziłem spać rano, a wstawałem póżnym popołudniem. W teorii na lekach
powinno się chodzić na terapie i naprawić swoje życie, tylko jak skoro miałem wrażenie, że wszystko jest w porządku. Potem natręctwa znów się nasilały to zwiększano mi dawkę aż do maksymalnej.
Wszystko stało mi się obojętne, powiedziałbym, że nie czułem się ani źle ani dobrze. Zacząłem palić zioło które dawało niesamowitą euforię na początku. Później paliłem, żeby czuć się "normalnie".
W 2023 czyli po 2 latach leczenia, wbrew woli psychiatry postanowiłem, że odstawię sertralinę. Przeczytałem, że najlepiej o 10% dawki miesięcznie, ale zajęło by to z pół roku więc co tydzień odkruszałem
mały kawałeczek tabletki. Trwało to mniej więcej od marca do maja. Podczas odstawki czułem się nagle lepiej niż biorąc sertrę. Gdy już odstawiłem to zacząłem "ekspertymenty". Pregaba w sporej dawce
zadziałała na mnie kilka razy podobnie do alko, ale też mocno spidująco. Od maja do lipca wziąłem łącznie 5 razy metkata i 2 razy "kamienia". Przerwy tak minimum tydzień lub więcej.
Na fazie byłem mocno pobudzony, a zwłaszcza raz po metkacie zachowywałem się jak jakiś maniak. Mogłem pogadać z każdym. Zacząłem gadać z kasjerką i gadałem z nią chyba godzinę co na trzeźwo
byłoby dla mnie niewykonalne. Nie pamiętam żebym odczuł jakąś zwałę, no ale wziąłem alpry na sen. Po tem przez najbliższe dni nie biorąc nic byłem pełen energii, dodałem sporo zdjęć na social media,
zacząłem pisać z dupy jakieś głupoty do prawie, że obcych ludzi albo znajomych "z widzenia", wydałem parę stów na głupoty, zrezygnowałem z pracy.
Potem dosłownie nagle pod koniec lipca wpadłem w straszny dół. Nie chciało mi się nic robić, zioło nie polepszało humoru. Przeleżałem w łóźku ze 3 dni pod rząd. Pomyślałem, że widocznie potrzebuje
leków, no to znów sertralina - zero poprawy. Potem do tego sulpiryd - trochę więcej energii, ale wciąż źle. Potem sertralina i bupropion - źle. Potem chyba sam bupropion. 150 mg - parę dni lepiej potem
znów źle. Potem 300 mg - czułem się trochę jak naćpany kryształem, ale do tego tachykardia i drżenie mięśni. W wątku stany depresyjne opisałem praktycznie całe swoje życie. Nie mogłem spać zupełnie
z dwa dni, więc znowu na 150mg. Czułem się coraz gorzej i gorzej, praktycznie tylko spałem, a wstawałem, by odbębnić potrzeby fizjologiczne. Nie życzę nikomu takiego stanu w jakim byłem. Zacząłem mieć
myśli samobójcze i mówiłem o tym rodzicom. Wydaje mi się, że nie zrobiłbym tego, ale rodzice się bali. Odstawiłem bupropion, bo już mi było wszystko jedno i parę dni później wpadłem w jakiś szał,
że rozwaliłem parę mebli.
Bodajże w Halloween nad ranem obudzili mnie policjanci i pojechałem z nimi karetką do szpitala psychiatrycznego. Nie chciałem na oddział dobrowolnie, więc wzięli mnie pod przymusem z artykułu.
Spędziłem tam niecałe 3 tygodnie. Pierwszego dnia po rozmowie dostałem od psychiatry wenlafaksynę. Poźniej na dniach dodali mi lamotryginę i na sen trazodon. Pierwszy dzień nie spałem
w ogóle, kolejny może z godzinę. Dali mi, więc jeszcze kwetiapinę, ale i tak kolejne parę dni ledwo co spałem, i budziłem się co chwilę. Zacząłem się realnie bać o swoje życie. Zacząłem mieć urojenia,
najpierw, że trafiłem do "psychuszki" i mnie tu wykońćzą, że po prostu zwariuję z braku snu albo stanę się warzywem. Nwm może to jakieś innowacyjne leczenie było? Urochomić instynkt przetrwania?
Zacząłem myśleć, że to jakiś spisek na mnie, że mój telefon jest podsłuchiwany (do dziś się zastanawiam czy ktoś przeczytał moje smsy do rodziców z żalem do nich, bo pielęgniarka zabrała mi telefon
i powiedziała, że rzeczywiście musiałem przestać brać leki). Potem to, że "oni" chcą mnie wykończyć przerodziło się w to, że byłem prawie, że pewny, że trafiłem do piekła. Że w jakiś sposób umarłem po tym
jak wziąłem pół paczki kody, jedną tabsę pregaby i 2 piwa, że Bóg wysłuchał moich próśb o śmierć. Niestety trafiłem do piekła, jeden z pacjentów nawet zaczął mi przypominać Lucyfera. Inni pacjenci też mieli
jakby zmienione rysy twarzy, że wyglądali jak diabły. Rodzice mnie odwiedzali, ale bałem się, że to nie są oni, że to też jakieś diabły podszywające się pod nich. Do tego przyjęto mnie przed świętem zmarłych co
też było kolejnym "dowodem". Rozważałem też opcję, że umarłem i przeniosło mnie do jakeigoś wszechświata równoległego. Nie byłem co do tego wszystkiego przekonany w 100% tłumaczyłem sobie, że to tylko
urojenia, że to nie prawda, ale nie byłem po prostu pewny. Nic nie powiedziałem, bo bałem się, że stwierdzą u mnie psychozę/schizofrenię czy nie wiadomo co i wtedy już na pewno nie wyjdę tak szybko.
Potem te urojenia zaczęły znikać i byłem jedynie pobudzony, do tego źrenice jak 5 zł. Nigdy przedtem nie miałem takich objawów psychotycznych i nie wiem co o tym myśleć. Teraz tylko czasem pojawią się jakieś
małe urojenia pod wpływem kamienia.
Jak wróciłem do domu to cieszyłem się bardzo. Czułem się dobrze, ale po paru dniach w domu to szczęście zniknęło i wróciłem do rzeczywistości. Niby dobrze, ale dalej mi się nic nie chciało itd. Do tego
obniżone libido, jakieś drgania mięśni. W grudniu stwierdziłem, że nie chcę brać leków. Że muszę to wszystko ogarnąć sam. Znowu odstawiłem stopniowo, pojawiły się brain zapsy, samopoczucie
pogorszyło się, ale do wytrzymania. Po świętach wziąłem ponownie kryształ nwm czy 3CMC czy co innego. Wtedy zadziałał na mnie już słabiej niż w zeszłe lato. Potem kolejny raz w sylwestra. I tak do
teraz zażywam kryształ co 2/3 tygodnie max. ok. gram i nie przekraczam 36 godzin bez snu. Między ostatnimi 3 razami 3 tygodnie przerwy. Niestety w tych przerwach brałem kodę - 150-300 mg,
głównie 240. Ostatni raz tydzień temu. W tych przerwach, gdy nie biorę nic czuję się do dupy, ale do zniesienia, głównie to zmęczenie i brak motywacji. Natomiast ostatni raz brałem kryształ w sobotę.
I do dziś czuję momentami przypływ motywacji, nadziei, chęci do naprawienia życia, momentami jakby lekką euforię. I zapaliła mi się przedczoraj lampka w głowie, że może to hipomania.
Zastanawam się:
1) Czy ta reakcja na sertralinę oznacza, że mam ChAD?
2) Czy reakcje na inne leki które brałem mogą na to wskazywać?
3) Czy stymulanty powodują one u mnie hipomanię? Stymulanty mogą powodować hipomanię lub manię, ale czy to oznacza ChAD?
Najpierw podejrzewałem u siebie ADHD, ale gdy zacząłem czytać o ChADzie to teraz już nwm co myśleć. Podobno można mieć oba te zaburzenia co już w ogóle jest pokręcone. Jest niby typ 1 typ 2,
typ mieszany. Ku#wa to, żeby dostać trafną diagnozę to chyba graniczy z cudem xd. Do tego ponoć chad to choroba neurodegeneracyjna i np. taki lit temu zapobiega...Mogę niby wybrać się do psychiatry
i powiedzieć wszystko co tu napisałem, choć może lepiej nie mówić o ćpaniu i nie mówić, że podejrzewam u siebie ChAD bo czytałem blablabla. Jestem sceptycznie nastawiony do psychiatrów i leków.
Wpadłem na pomysł żeby od teraz nie brać NIC przez dłuższy czas i spróbować ogarnąć najpierw sen i dietę które u mnie leżą, ćwiczyć siłowo potem pracę/naukę i zobaczyć co będzie.
No i przede wszystkim nie wsystko naraz. Jak nie wyjdzie to wtedy leki.
Skomplikowana sprawa, ciężko Ci będzie pomóc przez forum.
Mnie to miejscami wygląda na początki schizofrenii. To, co opisujesz w szpitalu, to jest psychoza, nie hipomania. Przeczytaj sobie "Obłęd" Jerzego Krzysztonia na ten temat. A o chad „Oblicza choroby maniakalno-depresyjnej” Rybakowskiego.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaheart.jpg)
Marihuana zwiększa ryzyko rozwoju chorób serca
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/krysztalowycamping_0.jpg)
Baner reklamujący sprzedaż mefedronu wisiał na płocie sopockiego kempingu
Na ogrodzeniu kempingu przy ul. Bitwy pod Płowcami w Sopocie zawisł baner z kodem QR, który po zeskanowaniu prowadził do strony oferującej sprzedaż mefedronu. To kolejny przypadek, po niedawnych doniesieniach z Gdańska, reklamowania sprzedaży narkotyków za pomocą umieszczanych w miejscach publicznych kodów QR.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/prof._marcin_wojnar.png)
Prof. Marcin Wojnar o alkoholach 0%: Piwo bezalkoholowe podtrzymuje mechanizmy uzależnienia
Coraz więcej osób sięga po piwo bezalkoholowe, wierząc, że to zdrowy wybór. Czy na pewno? Prof. Marcin Wojnar tłumaczy, dlaczego „zerówki” mogą być poważnym zagrożeniem – zapraszamy do przeczytania wywiadu.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/fent400.jpg)
USA: największe w historii aresztowania członków mafii fentanylowej
Władze federalne poinformowały we wtorek o skonfiskowaniu ponad 400 kilogramów fentanylu w największej w historii operacji Agencji ds. Zwalczania Narkotyków (DEA). Aresztowano 16 osób oraz zabezpieczono rekordową sumę gotówki liczoną w milionach dolarów, broń palną i pojazdy.