...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 3974 • Strona 278 z 398
  • 375 / 102 / 0
Ja ze swojego doświadczenia wiem, że latami do się funkcjonować, robić karierę i mieć dobre kontakty z niebiorącymi ludźmi. Tylko w moim przypadku to wszystko jest ucieczka przed wewnętrzną ciemnością i smutkiem. Emocje są przefiltrowane przez opiatowy plusz. Da się latami tak funkcjonować. Tylko człowiek po jakimś czasie nabiera do siebie wstrętu, wie że mógłby robić więcej, fajniej i ciekawiej a zastanawia się tylko czy wziąć kolejny raz czy może to czas na odtrucie. Takie życie jest straszne i o ile ciemność przeraża, to chyba lepiej oswoić i rozpracować ją niż uciekać.

@Anna S a opieranie trzeźwości na poszukiwaniu szczęścia jest złudne, bo jak mawiał jeden z moich terapeutów „fajerwerki są tylko kilka razy w życiu”. Żyć to znaczy czuć, a to co człowiek czuje i czego doświadcza nie zawsze jest przyjemne. Dobrze jednak, że na trzeźwo jest prawdziwe.
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 82 / 6 / 0
Czasami piszecie jak naiwne dzieci. Serio ciężko stwierdzić czy śmiać sie czy płakać. Kanda o tobie pisze bo widze po twoich postach ze nie masz pojecia w co sie wpakowalas. "7 dzień detoxu przywalilem kody jestem hehe zjebana hehe". Kobieto Twoj uklad nagrody został zmieniony przez opiaty. Nie dasz rady sama bo leciałaś na morfinie dożylnie czyli najniższe piętro narkomani. Myslisz ze w rzeczywistości jest jak tutaj ludzie piszą? "Hehe skręt, hehe troche poboli hehe wkoncu sie zepne i będzie dobrze". Otóż nie rzucasz fajek dziewczyno. Nawet w ośrodku czeka ciebie nierówna walka a bez terapii to wiesz że nic nie zmienisz co widać. Po prostu nie zdajesz sobie sprawy z tego jaki zmiany zachodzą w Twoim mózgu i organizmie. Smutno to wygląda ale po prostu zatoczysz kolejne koło historii narkomanii.
Uwaga! Użytkownik nobuou3matsu jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 438 / 110 / 0
Ten moment, kiedy „zwykli ludzie” twierdzą, że coś jest z Tobą nie tak, akurat wtedy, kiedy nie bierzesz, czy raczej: próbujesz nie brać. Narkoman orientuje się, że bez substancji nie jest w stanie funkcjonować na takim poziomie, jakiego wymaga jego aktualna pozycja zawodowa i społeczna. Narkotyk jako doping pozwalający osiągać te sukcesy zawodowe i towarzyskie. To wzajemne sprzężenie między posiadaną pracą, a wykorzystywaniem w wykonywaniu jej efektów wywoływanych przyjmowaniem substancji. Kiedy narkotyk nie jest używany jako moment wytchnienia/odpoczynku po pracy, a jest środkiem umożliwiającym pracowanie w ogóle. Wtedy jest już przejebanie trudno. Tak, latami da się tak funkcjonować.

Ale jeśli było się psychicznie zdrowym przed rozpoczęciem ćpania, to ze wszystkiego da się wyjść bez większego szwanku, tak uważam. I dopiero zejście ze wszystkiego daje prawdziwość. Psychotropy, benzo, pregabaliny, eseseraj, baklofeny czy inne zamienniki tylko utrudniają sprawę moim zdaniem. U mnie dziś czwarty dzień kompletnej trzeźwości. Powodzenia innym rzucającym!
  • 468 / 98 / 0
WiedzaRadosna pisze:
A co do Twojej niedziałającej kodeiny, to chuj wie, czemu nie działa w takiej potężnej dawce. Ja bym to wszystko rozpuścił w coli i łyknął na raz, wtedy najlepiej mi zawsze thioco wchodziło (bo podejrzewam, że thio wrzucasz, a nie antka).
Tak, Thio brałam. Właściwie pierwszy raz w życiu.
W momencie, gdy już całkiem pogrzebałam nadzieje, po 2,5h od wzięcia poczułam 1/10 wjazdu majkowego - luz w rękach i nogach, chwilowa euforia, a potem przerażająca histamina (czerwona byłam od pasa w górę), przegryzłam dwa avio i desloratydyne i przeszło. Ale do morfiny IV koda zupełnie nie ma podjazdu, zeżarłam prawie 80 tabletek... nie ta kolejność, zupełnie... Nie ma to zupełnie sensu w moim przypadku.
28 grudnia 2019nobuou3matsu pisze:
Czasami piszecie jak naiwne dzieci. Serio ciężko stwierdzić czy śmiać sie czy płakać. Kanda o tobie pisze bo widze po twoich postach ze nie masz pojecia w co sie wpakowalas. "7 dzień detoxu przywalilem kody jestem hehe zjebana hehe". Kobieto Twoj uklad nagrody został zmieniony przez opiaty. Nie dasz rady sama bo leciałaś na morfinie dożylnie czyli najniższe piętro narkomani. Myslisz ze w rzeczywistości jest jak tutaj ludzie piszą? "Hehe skręt, hehe troche poboli hehe wkoncu sie zepne i będzie dobrze". Otóż nie rzucasz fajek dziewczyno. Nawet w ośrodku czeka ciebie nierówna walka a bez terapii to wiesz że nic nie zmienisz co widać. Po prostu nie zdajesz sobie sprawy z tego jaki zmiany zachodzą w Twoim mózgu i organizmie. Smutno to wygląda ale po prostu zatoczysz kolejne koło historii narkomanii.
Dziękuję za konstruktywną krytykę. Pewnie i masz rację przeliczyłam się srogo, ale...
Myślę, że jestem silniejsza niż przeciętny ćpun. nie uważam się za lepszą, ale po prostu wiem, że mam dużo samozaparcia. Sęk w tym, że ja nie lubię ciągle na tym funkcjonować - wypierdolić tolerkę i strzelać 7 razy dziennie, żeby nie mieć skręta. Ja po prostu lubię ćpać, lubię wjazd i nie potrzebuję tego robić przez 16h na dobę powiedzmy, bo 8h na sen. Nie wyobrażam sobie tak uzależniać swoje życie od dragów.
WiedzaRadosna pisze:
Kiedy narkotyk nie jest używany jako moment wytchnienia/odpoczynku po pracy, a jest środkiem umożliwiającym pracowanie w ogóle. Wtedy jest już przejebanie trudno. Tak, latami da się tak funkcjonować. 


No właśnie rzecz w tym, że moje branie majki w pewnym momencie ewoluowało na plus dla mojego organizmu, zmieniło mi się myślenie, sporo zrozumiałam. To był czas, kiedy myślałam, że przedawkowałam, byłam na sorze. Matka wezwała karetkę bo jej mowilam, że mam problem z oddychaniem, że boję się, że się nie obudzę. Wtedy miałam pierwsze podejście do detoxu, wizytę u psychiatry - leki, 3 tygodnie czystości. Ten strach sprawił, że z byciu na majce praktycznie cały czas zredukowalam ćpanie do raza dziennie - wieczorem, po pracy. Czasem robiłam dzień przerwy. I od maja do grudnia trzymałam się tego twardo, TYLKO RAZ, wieczorem - chill, a potem spać. No nie wiem czy kwalifikuję się do ćpuna na poziomie zaawansowanym, ale macie rację, terapia jest potrzebna.

Ta wczorajsza koda to była pomyłka, muszę nauczyć się radzić sobie w momentach kryzysu. Chciałabym w ogóle brać raz na jakiś czas, na sportowo, całkowicie nie rezygnować z tego, ale w moim przypadku to jest niewykonalne.

Pozdrawiam wszystkich opiatowców, którzy chociażby próbują. Moim zdaniem to liczy się najbardziej. I nie chodzi o usprawiedliwianie siebie. Po prostu wiele osób płynie i nie myśli o konsekwencjach, nie zapala się lampka, że się trują i trzeba to skończyć.
If I could be free from the sinner in me
  • 438 / 110 / 0
@kanda Jeśli nie kwalifikujesz się do „ćpuna na poziomie zaawansowanym”, to spróbuj zrobić w końcu detoks z prawdziwego zdarzenia, bo takie coś, co opisujesz np. tutaj:
21 grudnia 2019kanda pisze:
Ja brałam 1 dziennie i zawsze schodzę na Tramalu, pregabalinie, klonach i ketrelu. Codziennie przy odstawce biorę inny mix. Przykładowo: 1 dzień - 150mg Tramalu + 4mg klona, 2 dzień - pregabalina 150mg i 25mg ketrelu, 3 dzień 150mg Tramalu i 2mg klona itd.
to w ogóle nie jest detoks, tylko robienie przerwy na zbicie tolerki. Z taką obstawą, to mogą schodzić stare grzejniki, co pół życia hel walą.
  • 591 / 144 / 0
@kanda

Takich przypadków jak Ty, którzy myśleli że są silniejsi od opio jest 90%. Też taki chojrak byłem. Po pierwszych 10ciu latach ćpania hery jeszcze było łatwiej poskładać życie. Po następnych prawie 10ciu obudziłem się z rozjebanym łbem, emocjonalnym zwraczeniem w odczuwaniu pozytywnych emocji, depresją, niemocą, bez hobby, pasji które wcześniej miałem, z kompletnym niezrozumieniem, jak działa dojrzały, odpowiedzialny człowiek, z zawalonym życiem zawodowym, bez marzeń i mógłbym tak wymieniać.

Mimo wszystko dzięki partnerce i potwornej chęci wyjścia z tego gówna od dwóch lat zapieprzam na terapie, skończyłem dwie grupy - motywacyjną i nawrotową(tu w razie czego mogę zawsze przyjść). Mam psychiatrę. W planach jeszcze psychoterapie i grupę asertywną prowadzoną przez mojego terapeutę. Do tego biorę blokery antydepresant i stabilizator nastroju. Mój łeb jest strzaskany i bez wsparcia farmakologicznego nie dałbym rady. Może kiedyś uwolnie się od leków, bo to też trudny do niesienia balast.

Czy jest łatwo ? Nie, jest w chuj ciężko, bo tak jak pisałem życie jest ciężkie, a ćpun nosi dodatkowy bagaż - musi zmienić nawyki, zmienić priorytety. I nie polega to na tym, jak to sarkastycznie Twój krytykant ujął, że hehe skręta przeżyje i wszystko będzie ok, ale mnie naprawdę cieszy to, że nie budzę się i powoli zaczynam odczuwać z braku opio ból. Jest to ogromna wbrew pozorom ulga. Bo jak nie boli, to można wstać i ma się siłę by iść dalej. Oczywiście potem budzi się głowa. Co pewien czas są nawroty i wyuczona na terapii akceptacja chujowego samopoczucia okraszonego frustracją, wkurwem i chęcią szybkiego wyregulowania sobie emocji.

Czy miałem przez te 2 lata wpadki ? Oczywiście, bo to chujstwo jest tak zakorzenione w organiźmie i czeka, a potem atakuje z siłą jakiej sobie na razie wyobrazić nie możesz.

Ale można tak pierdolić bez końca. Módl się o to byś nigdy nie musiała się o tym przekonać, bo jeszcze nie jest z Tobą tak źle. Jedynie co, to nie masz pokory dla opiatów.
Uwaga! Użytkownik thermogrippp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 468 / 98 / 0
28 grudnia 2019WiedzaRadosna pisze:
@kanda Jeśli nie kwalifikujesz się do „ćpuna na poziomie zaawansowanym”, to spróbuj zrobić w końcu detoks z prawdziwego zdarzenia, bo takie coś, co opisujesz np. tutaj:
21 grudnia 2019kanda pisze:
Ja brałam 1 dziennie i zawsze schodzę na Tramalu, pregabalinie, klonach i ketrelu. Codziennie przy odstawce biorę inny mix. Przykładowo: 1 dzień - 150mg Tramalu + 4mg klona, 2 dzień - pregabalina 150mg i 25mg ketrelu, 3 dzień 150mg Tramalu i 2mg klona itd.
to w ogóle nie jest detoks, tylko robienie przerwy na zbicie tolerki. Z taką obstawą, to mogą schodzić stare grzejniki, co pół życia hel walą.
To co, według Ciebie powinnam schodzić na cold turkey i tydzień biegać po ścianach? Nie spać w nocy? Żeby odczuć tego skręta na tyle, aby obrzydził mi powrót do morfiny?
thermogrippp pisze:
Po pierwszych 10ciu latach ćpania hery jeszcze było łatwiej poskładać życie. Po następnych prawie 10ciu obudziłem się z rozjebanym łbem, emocjonalnym zwraczeniem w odczuwaniu pozytywnych emocji, depresją, niemocą, bez hobby, pasji które wcześniej miałem, z kompletnym niezrozumieniem, jak działa dojrzały, odpowiedzialny człowiek, z zawalonym życiem zawodowym, bez marzeń i mógłbym tak wymieniać. 


Ja się właśnie tak czuję po półtora roku. Może poza tą dojrzałością, bo tu jeszcze nie jest tak źle. Mam też wrażenie, że faceci mają łatwiej, mają większą odporność na wrażliwość i niektóre bodźce... Nie chcę kurwa zwalać na nic winy, ale gdybym była normalna to bym się nie wjebała. Znam ludzi, którym opiaty nie podchodzą. Bo jak chcą coś zarzucić to po to, żeby iść się bawić, odkrywać prawdy nieodkryte i pozaziemskie, poczuć muzykę, widzieć dotyk itd... Ja, gdy pierwszy raz wzięłam majkę pomyślałam - to jest narkotyk dla mnie. Zabiera wszystkie lęki, obawy, nadmierne myślenie i analizowanie, po prostu czuję komfort psychiczny, którego na trzeźwo nie czuję. Otwieram się. Żadnych blokad psychicznych. W pewnym momencie próbowałam przerzucic sie na klonazepam. Nie działa na mnie w ogóle. Już nawet dawka 4mg nie działa nasennie, więc przerzucilam się na alpre.

Mając blister MST 200 i tolerkę na załóżmy 100mg potrafiłam mieć to na prawie 3 tygodnie. Umiałam sobie to rozdzielić rozsądnie. Czasem robiłam dni bez majki, klon i spać bo nawet biorąc raz dziennie ten wjazd nie jest tak przyjemny. Znam ludzi, którzy jak mają to walą bez ograniczeń, póki się nie skończy. Chociaż nie powinnam się do nikogo porównywać. Problem polega na tym, że ja po majce czuję się w 100% sobą i na tym zasranym detoksie bądź calkowitej odstawce czuję takie zirytowanie, takie oczekiwanie... chodzę jak tykająca bomba.
If I could be free from the sinner in me
  • 5114 / 886 / 0
Kanda. Lepiej schodzić z obstawą. Po co szargać sobie psychike. Karać się, chłostać za to, że się ćpało?
Podoba mi się Twoje rozumowanie.
Musisz jednak pamiętać, że nie da się brać na sportowo.
A jak nie straciłaś jeszcze zbyt dużo przez opio, tym trudniej powiedzieć dość.
To jest właśnie najbardziej pojebane.
Mòzg po czasie wyrzuci złe momenty a pozostawi dobre.
The beautiful thing about DMT is that it makes no sense at all, but everything makes sense at the same time!
The methapor of Life

ledzeppelin2@safe-mail.net
  • 438 / 110 / 0
28 grudnia 2019kanda pisze:
To co, według Ciebie powinnam schodzić na cold turkey i tydzień biegać po ścianach? Nie spać w nocy? Żeby odczuć tego skręta na tyle, aby obrzydził mi powrót do morfiny?
Ale skąd wiesz, że będzie aż tak źle, próbowałaś już CT? Masz krótki staż, powinnaś wytrzymać. Mózg szybciej dojdzie do homeostazy niż w przypadku wpierdalania na skręcie leków dla starców. A że trochę poboli, no cóż, taki zawód opiowraka.

Albo jeszcze inaczej to ujmę: gdybym robił przerwę dla zbicia tolerki - to wtedy z obstawą, natomiast gdybym rzucał zupełnie, to wtedy starał bym się wytrwać bez żadnego sztucznego zmieniania świadomości. A, że po kilku miesiącach zazwyczaj jest nawrót... no to chuj z tym. Już chyba lepiej trzymać tolerkę na GABA-zabawki na dorzucanie na opiofazie, niż żeby ulżyło o 10% na skręcie %-D
  • 468 / 98 / 0
28 grudnia 2019ledzeppelin2 pisze:
Kanda. Lepiej schodzić z obstawą. Po co szargać sobie psychike. Karać się, chłostać za to, że się ćpało?
Podoba mi się Twoje rozumowanie.
Musisz jednak pamiętać, że nie da się brać na sportowo.
A jak nie straciłaś jeszcze zbyt dużo przez opio, tym trudniej powiedzieć dość.
To jest właśnie najbardziej pojebane.
Mòzg po czasie wyrzuci złe momenty a pozostawi dobre.
Masz tak specyficzny styl pisania, że nigdy nie wiem, czy mówisz serio, czy żartujesz. Z dwoma ostatnimi zdaniami zgadzam się w 100%

@WiedzaRadosna tak, próbowałam. O ile w ciągu dnia jest jeszcze w miarę ok, bo się coś robi, to noce są okrutne, ja na skręcie mam taki specyficzny ból nadgarstków, jakby mi je ktoś młotkiem napierdalał. No i rowerki, klasycznie. A w pracy muszę byc skupiona, już dość na L4 chodzilam. Nie mogę sobie pozwolić na nieprzespane noce, więc obstawa lekowa to konieczność.
If I could be free from the sinner in me
ODPOWIEDZ
Posty: 3974 • Strona 278 z 398
Artykuły
Newsy
[img]
Największa europejska imprezownia tonie. Karetki błagają o pomoc – jeżdżą tylko do nocnych klubów

Ibiza – symbol beztroskiej zabawy, dźwięków techno i drinków za 25 euro – pęka w szwach. Ale, co ciekawe, nie z powodu tłumu turystów. Pęka system ratownictwa medycznego. Jak podaje lokalny związek zawodowy służby zdrowia, nawet jedna trzecia wszystkich interwencji karetek dotyczy klubów nocnych, gdzie dochodzi do… „bad tripów” po wiadomych zakazanych używkach.

[img]
Leki na ADHD i medyczna marihuana a testy drogowe. Czy testy rozpoznają źródło substancji?

Czy zażycie niektórych leków może skutkować oskarżeniem o prowadzenie pojazdu pod wpływem narkotyków? Zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich, Stanisław Trociuk, zwrócił się do Komendanta Głównego Policji z pytaniem, czy używane przez funkcjonariuszy testy narkotykowe potrafią rozróżnić substancje aktywne od leczniczych. Odpowiedź Policji nie rozwiewa wszystkich wątpliwości – zwłaszcza w kontekście leczenia ADHD czy terapii z wykorzystaniem medycznej marihuany.

[img]
CBŚP z Łodzi zlikwidowało dwa laboratoria syntetycznych narkotyków

Zgarnęli klofedron o wartości ponad 25 mln PLN.