Chodzi mi o przypadek, gdy osoba mi bliska nadal jest w terapii i sięgnęła do medytacji pod okiem prowadzącego. Jednak prowadzący zastrzega, ze osoby z uzależnieniem mogą pogadać w trakcie w stany podobne do takich jakie osiągali w trakcie zażywania, więc nie można się odcinać, ale medytowac świadomie.. Zastanawiam się czy medytowanie może realnie pomóc czy znów jest inną formą odcinania się od emocji i rzeczywistości. Slyszalam tez, ze osobom z uzależnieniem częściej zdarza się odkleić przy praktykowaniu i wpadają z jednej czarnej dziury w kolejną.
I pytanie do samego siebie w jakim celu to robię? Żeby odlecieć w haj czy żeby sobie pomóc. Myślę, że aktywność fizyczna pomaga bardziej polecam bieganie. Lub łączenie aktywności. Lepiej zastąpić ćpanie sportem lub medytacją niż ćpać dalej. Na pewno tak będzie prościej
To nie tak iż łatwo osiągnie się stan innej świadomości. Owszem istnieje możliwość po wielu latach medytacji osiągnięcie tego stanu ale to nie jest oczywiste że tak się stanie.
Dla osoby uzależnionej to raczej sam stan pogłębiania woli inauka skupienia uwagi i relaksacji pomaga.
Lepiej jednak trenować autohipnoze i iść w kierunku afirmacji. To poważna sprawa i należy pamiętać iż wszystko zależy od osobowości człowieka i nie zawsze ma się ku temu preyspozycje. Tu się nie da nic na siłę....
Medytacja jest jak narzędzie, a nie dany efekt, który na pewno spowoduje. Nożem możesz kogoś zabić a możesz równie dobrze posmarować chleb lub wyrzeźbić coś fajnego. Medytacji też można używać w różnych celach:
- relaksacyjnych, że np. puszczasz sobie muzykę odpowiednią, ewentualnie ustawiasz budzik na za 15 min, odcinasz się od świata zewnętrznego i liczysz przy wdechu i wydechu od 0 do 10, przez co jest też poniekąd ćwiczeniem oddechowym i w ten sposób koisz nerwy, ciało oraz umysł;
- pracy z przekonaniami - po odpowiednim wyciszeniu, będąc już w odmiennym stanie świadomości, pracujesz na głębokich myślach, w taki sposób dyskretny - trochę skojarzeniowo, trochę afirmacyjnie, czyli myślisz, ale bardziej świadomie i w inny sposób niż na codzień, to jest taka medytacja bardziej aktywna, gdzie możesz zdać sobie sprawę z czym się utożsamiasz a z czym nie (bo przecież większość poglądów dziedziczymi po rodzinie, szkole, społeczeństwie, więc naturalnie z dużą częścią się nie utożsamiamy), to takie porządkowanie wewnętrzne podczas którego im jesteś bardziej świadomą osobą to w ten właśnie dyskretny sposób umiesz się lepiej nakierowywać;
- ale jest też medytacja całkowicie pasywna, gdzie uczysz się dystansować od umysłu i tylko obserwujesz myśli, które się pojawiają. Na co dzień utożsamiamy się z prawie wszystkim, co pojawia się w głowie, a przecież 99% to procesy podświadome i nieświadome. To tak jakby standardowo płynąć rzeką myśli, gdzie się uważa że jest się z nimi jednym i tym samym, a wtedy wychodzisz z tej rzeki, stajesz z boku i to oglądasz. Przez to uczysz się nie reagować wstydem, złością, nadmiernym podnieceniem na wszystko, co się pojawia w łepetynie, ale dystansujesz się od tego. Patrzysz na siebie z boku, co zwiększa świadomość i obiektywność. Przez to w życiu codziennym, w cięższych chwilach możesz zareagować inaczej, bo nie podejmujesz z automatu wyuczonej reakcji, ale masz tę chwilę refleksji <co tu zrobić inaczej, lepiej?>. Co exćpunowi jest bardzo potrzebne. A w chwilach, które mogą sprawić trudność, jak np. podczas wychodzenia do ludzi, ten dyskomfort może być mniejszy;
- medytacja duchowa, która służy przeniesieniu świadomości w inne poziomy percepcji, cuś jak OOBE itp. tutaj jeszcze nie potrafię się wypowiedzieć, czasu trza ;). Wręcz poświęcenia życia temu.
Mógłbym jeszcze dodać właśnie wspomniany przez @Soos mindfullness, czyli medytację w trakcie wykonywania czynności, np. spacerowania, pracowania, gdzie robi się to będąc maksymalnie uważnym na otaczającym świecie i własnych reakcjach, ale nie prowadząc monologu wewnętrznego; czy też medytację z wyobrażeniami.
Także jest tego sporo. Bardzo różnie można jej używać, do celów uznanych za dobre i pożyteczne, jak i do stania się zimnym skurwysynem.
Sam medytuję od 13 lat, od 7-8 regularnie, po pół godziny dziennie i medytacja i uratowała mnie (pozwoliła nie zareagować w straszny i nieodwracalny sposób w pewnych sytuacjach), jak i nauczyła jak motywować się do działania, kiedy z różnych przyczyn nie chcę tego robić, a byłoby to pożyteczne.
Jak kolega chce ukoić nerwy, szuka odskoczni po pustce spowodowanej ćpaniem, to jest też jak najbardziej okej medytacja. W końcu rozróżniamy redukcję szkód (jak branie metadonu po herze), wyleczenie częściowe i całkowite. Jedno może następować po drugim, krok po kroku. Dlatego jak to już wcześniej padło - lepiej iść w to, nawet jakby się to robiło tylko z hedonistycznych względów, niż ćpać i chlać. A nóż widelec później przeistoczy się to w poszukiwanie głębszej natury ;).
Co bym polecał? Na początek ustawić budzik na za 10 minut, z muzyką albo zatyczkami do uszu, w pozycji albo po turecku albo kwiatu lotosu (a jak to jest niewygodne to może być nawet leżenie) i wtedy po zamknięciu oczu liczysz od 0 do 10 akcentując na wdechu i wydechu. Jak już w tym będziesz się dobrze czuć, to możesz od 10 do 0, żeby robić to świadomie, a potem np. co 2: 0 - 2 - 4 itd. Zwiększasz stopień skupienia. To tyle jeżeli chodzi o praktykę.
W kwestii podejścia: medytacja nie jest walką z myślami, jest ich obserwowaniem. Więc zdajesz sobie sprawę, że z racji na to jakie mamy mózgi myśli będą się pojawiały podczas medytacji, ale starasz się stać z boku nich, obserwować je i nie podejmować. Masz robić jedną rzecz: NIC NIE ROBIĆ. I wspierać się w tym, że może ci nie wychodzić. Ale jeden jest cel: odciąć się, oddychać i zrelaksować. Po ciężkim ćpuńskim życiu trochę sanatorium nie zaszkodzi.
Później można przechodzić w trudniesze, wyżej opisane formy medytacji, czy też szukać własnych.
Tyle. Temat jest szeroki, niejedna kniga powstała na ten temat i wiele kultur zbudowano na medytacji; nie sposób ująć tego krótko.
Dodam trochę o własnych doświadczeniach. Akurat praktykuje medytacje buddyjską, jest ona połączona z filozofią, poglądem, celem, więc łatwiej się do niej motywować i wytrwać w praktyce, niż kiedy jest to medytacja dla relaksu przykładowo. W ścieżce, którą praktykuję, dąży się do rozwoju dla pożytku wszystkich istot. To ma dużo sensu, gdy ogarniemy nasze neurozy, innym jest z nami lepiej, możemy też zacząć być bardziej pożyteczni. Medytacja to praktyka formalna; pogląd, postawa, działania to praktyka nieformalna. W moim przypadku obranie celu jakim jest rozwój, w dodatku z ponadosobistą motywacją, nadało życiu znaczenie. To bardzo dużo, dla osoby uzależnionej szczególnie. Wiele osób z ogromnym potencjałem, zabija sie narkotykami, bo nie ma w ich życiu znaczenia.
A jak medytacja działa? Ta którą praktykuję jest ćwiczeniem umysłu. W tych medytacjach dużo się dzieje, polegają na utrzymywaniu koncentracji, obserwacji myśli, wracaniu do obiektu medytacji po rozproszeniu. Podczas samej medytacji z reguły nic się u mnie nie dzieje, po prostu robię praktykę. Efekty widzę między medytacjami. Może inni mają inaczej, niewiele wiem o doświadczeniach innych osób, piszę o swoich. Brylantowy trochę już napisał jakich rezultatów można sie spodziewać, pojawia się więcej przestrzeni miedzy myślami, pojawia się też zrozumienie. Coraz głębsze. Dobrze mieć sprawdzoną ścieżkę, żeby nie stracić czasu na zwiedzanie ślepych uliczek. Bo to zrozumienie też potrafi zwieść na manowce, trzeba bardzo dobrze weryfikować co jest praktyczne i uczyć się dystansowania do niepraktycznych myśli oraz wzmacniania tych pożytecznych. Jednym słowem naprawdę trzeba pracować, siedzenie na poduszce to tylko część tej pracy. Regularna praktyka ma szereg praktycznych korzyści, przykładowo pojawia sie dużo wolności i możliwości. Dostrzeżenie i doświadczanie bogactwa umysłu potrafi być "hajem" i to tak dobrym, że pojawia się mnóstwo wdzięczności dla osób, które pokazały jak tego szukać. To po prostu wartościowe doświadczenie i wartościowa ścieżka, która potrafi dać radość i jest praktyczna. To ważne, żeby praktyka medytacyjna dawała praktyczne korzyści
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/5/51983c58-545a-42f8-81fa-c056af188ff7/dph.png?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250707%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250707T123902Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=98c27222854debd9f5d763c116796292d80ec85c023b5e41df5749e24e6a4a87)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jurekpatryk.jpg)
Ćpali po 96 godzin, żeby cokolwiek poczuć. Fragment mocnego reportażu Patryka Jurka
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/uecocaine.jpg)
UE alarmuje: coraz więcej Europejczyków zażywa kokainę i inne ciężkie narkotyki
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cbd_0.jpg)
Legalne, ale traktowane jak podejrzane. Nowy biznes tonie w absurdach przepisów i kontroli
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/kasblokrys.jpg)
Narkotyki w bloku rysunkowym dla dzieci. Z piłkarzami reprezentacji Polski na okładce
Wrocławskie służby znalazły je w paczkach kurierskich
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/tajlandia.jpg)
Marihuana tylko na receptę. Tajlandia zmienia politykę dotyczącą "miękkich" narkotyków
Marihuana w Tajlandii jest dostępna już tylko na receptę; w życie wszedł dekret zmieniający wprowadzone trzy lata wcześniej liberalne zasady sprzedaży specyfiku - podała w piątek agencja AP, przypominając, że Tajlandia była pierwszym azjatyckim państwem, które zdekryminalizowało obrót marihuaną.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/k0lumbijska_marynarka_wojenna.jpg)
Bezzałogowa łódź z internetem od Muska. Kartele coraz bardziej „smart”
Kolumbijskie służby wiele już widziały, ale ich ostatnie odkrycie zaskoczyło nawet weteranów walki z kartelami narkotykowymi. Marynarka wojenna tego kraju po raz pierwszy zatrzymała półzanurzalną, zdalnie sterowaną łódź do przemytu narkotyków. Jednostka była połączona z internetem przez system Starlink należący do Elona Muska.