Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 178 • Strona 18 z 18
  • 2198 / 715 / 0
Jak najbardziej rozumiem to podejście do kradzieży i żebractwa. Złodziej chociaż wkłada jakiś wysiłek i podejmuje ryzyko w tym co robi, a taki żebrak tylko jęczy i czeka na cud jakiś. Co pewnie po części jest powodem dla którego skończył żebrząc, ale on tego nie zauważa.
Autor tego posta jest żywym (?) przykładem że selekcja naturalna nie działa.
Nie bierzcie moich rad poważnie, konsultujcie to z bardziej obeznanymi osobami a najlepiej lekarzem. Słuchacie mnie na własną odpowiedzialność.
  • 1008 / 204 / 2
Szkoda, że nie pomyślał, że ten wysiłek można włożyć w jakąś normalną pracę...
"jak ja mam spać pod mostem czy na ulicy to wolę chodzić pięć dni naćpany i nie spać w ogóle" %-D "ja jestem na ulicy przez naród niemiecki"
No nie mów, że kupujesz to co on tam pierdoli do kamery.
A potem ludzie się oburzają, że za granicą jest stereotyp polak - złodziej. No ciekawe dlaczego...
Uwaga! Użytkownik eth0 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 924 / 138 / 0
Mimo wszystko ludzie lepiej patrzą na takiego żebraka niż złodzieja.
Byłam jednym, drugim, przerobiłam wszelkie metody życia na streecie i dalej w pewien sposób tak żyję - zarabiam grając na ulicy.
I też często słyszę, że mogę iść do pracy, że taka młoda, że to, że tamto, że sramto.

Mało kto chociaż próbuje jednak spojrzeć na moją sytuację z mojej strony. Ale nie mam o to do nikogo pretensji, nie każę nikomu dawać mi pieniędzy. Podoba się, okej, super. Nie podoba - idź dalej i nie słuchaj.

Żeby nie było całkowitego offtopu.
Zgadzam się z przeważającą w tym wątku opinią, że film "My, dzieci z dworca ZOO" nie umywa się ani trochę do książki o tym samym tytule. Szkoda, bo można było stworzyć o wiele lepszą ekranizację, która naprawdę byłaby mocna. Generalnie rzadko się zdarza, aby film był lepszy. W tym wypadku jest to praktycznie niemożliwe. Ale film nawet nie jest dobry. Jest beznadziejny. I na tym kończę. : - )
Słuchaj, malutki, nie będę ci tłumaczyć życia.
  • 348 / 62 / 3
Książka zachęciła mnie do ćpania, ale zniechęciła do opio. Wcześniej postrzegałem dragi jako zło, przeczytałem i przestałem. Książka napisana w fajny, wciągający sposób. Za to film... Znam ludzi, którzy tylko go widzieli i się kłócą kto kogo wkopał nie wiedząc nawet o Haus der Mitte. Po nim na pewno bym nie wpadł w dragi, bo bardziej widać negatywy. Historia mnie szczerze poruszyła, ale dała wiedzę. Potem zacząłem grzebać w internecie i znalazłem hajpka. Nie pożyczajcie innym tej książki, jeśli nie interesują się narkotykami, bo jeszcze zaczną tak jak ja.
  • 248 / 84 / 0
Mnie osobiście dziwi to jak ta książka czy też film mogą zachęcić kogokolwiek do brania narkotyków. Przecież tam od początku do końca opisany jest negatywny wpływ na życie osób, które je zażywają.
Uwaga! Użytkownik nieoszukujsiee nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 348 / 62 / 3
@nieoszukujsiee Może to ja po prostu byłem idiotą. Sam pamiętam te opisy mieszkań, śmierci przyjaciół i to wszystko brzmiało naprawdę nieciekawie. Jak czytałem to byłem w ostrym dole psychicznym i uznałem, że jak mam już myśli samobójcze to lepiej się zaćpać niż powiesić. Przed lekturą nie miałem wiedzy o dragach. Po przeczytaniu zyskałem wiedzę i zacząłem zgłębiać temat. Tak się zaczęło.
  • 54 / 9 / 0
12 maja 2024nieoszukujsiee pisze:
Mnie osobiście dziwi to jak ta książka czy też film mogą zachęcić kogokolwiek do brania narkotyków. Przecież tam od początku do końca opisany jest negatywny wpływ na życie osób, które je zażywają.
Inaczej to jest jak czyta to osoba która nic o dragach nie wie. Może i są tam momenty pełne goryczy i smutku ale te opisy substancji psychoaktywnych a dokładnie opisy ich działania moim zdanie działają na podświadomość. To troche jak z czytanie powieści wojennych niby człowiek wie że wojna jest złem jednak opisywane przygody mogą budzić chęć przeżycia czegoś takiego. Wracając do początku ja to przeczytałem dwa razy raz w wieku 15 lat również wtedy budziła ta książka we mnie ciekawośc a jak to przeczytałem w wieku 20 lat zacząłem myśleć o tej książce tak samo jak ty
  • 336 / 94 / 0
12 maja 2024nieoszukujsiee pisze:
Mnie osobiście dziwi to jak ta książka czy też film mogą zachęcić kogokolwiek do brania narkotyków. Przecież tam od początku do końca opisany jest negatywny wpływ na życie osób, które je zażywają.
Raz ze niektórzy daza do skrajnie silnych emocji, to czy pozytywnych czy negatywnych, to juz mniej istotne, dwa, rozumowanie jest takie: jesli pomimo wszystkich negatywnych konsekwencji, "oni" grzeją twardo dalej - widocznie, paradoksalnie, jest jakiś powód ze "warto". Tylko, kurwa, jaki, bo czytelnikowi żaden nie przychodzi do głowy. Hmm. No i z tym pytaniem zostaje, dowie się dopiero jak puknie.

Tragedia nie odstrasza, tylko przyciaga i fascynuje. Ot co.
ODPOWIEDZ
Posty: 178 • Strona 18 z 18
Artykuły
Newsy
[img]
Palenie marihuany trzykrotnie zwiększa ryzyko raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat

Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pokazują, że osoby z zaburzeniami związanymi z używaniem marihuany (CUD) mają ponad trzykrotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat. Związek ten utrzymuje się nawet po uwzględnieniu takich czynników jak palenie tytoniu czy wiek. Wyniki rzucają nowe światło na potencjalne zagrożenia zdrowotne związane z długotrwałym i intensywnym używaniem konopi.

[img]
Milion dawek heroiny w jednym bagażu na lotnisku w Lizbonie. "Niezwykle starannie ukryte"

Milion indywidualnych dawek heroiny zarekwirowali funkcjonariusze portugalskiej policji w porcie lotniczym im. Humberto Delgado w Lizbonie. Narkotyki znaleziono w bagażu jednej z pasażerek.

[img]
Właściciele sklepów z marihuaną pozywają stan. Urzędnicy pomylili się przyznając im licencję

Grupa kilkunastu punktów sprzedaży marihuany w Nowym Jorku wniosła w piątek pozew przeciwko stanowi. Właściciele domagają się uznania, że lokalizacje ich sklepów są zgodne z prawem pomimo błędu urzędników, którzy przyznali, że przez lata źle interpretowali przepisy dotyczące minimalnej odległości od szkół. Sprawa trafiła do stanowego sądu najwyższego w Albany.