Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 3608 • Strona 344 z 361
  • 105 / 25 / 0
15 stycznia 2024Czoug pisze:
To może ja tez podzielę sie jakąś historyjką z mojego żywota. Będzie o kulturalnych dylematach moralnych.

Jakoś w okresie covida wracałem na chatę, lekko na rauszu porobiony fetą albo koksem. Jak to w moim przypadku bywa zawsze skręcę w jakieś niecne zakamarki. Nie wiedzieć skąd, po przeciwnej stronie ulicy pojawił sie ciężki przypadek narkomana płci żeńskiej. Jedyna cecha zdradzająca jej seksualność to długie włosy i zachrypnięty ale jednak babski głos, tak poza tym to ciężki zajazd; postura szkieleta, strupy na mordzie i powyginana jak przy pląsawicy (na bank jakiś crack addict). Oczywiście szczęście mi dopisywało na tyle, że prędko zostałem dostrzeżony przez tą niewiastę i rzuciła sie w moją stronę strzępiąc ryja, niestety nie z zamiarami rzucenia mi sie na szyje a raczej wjebania mi w nią czegoś ostrego co dostrzegłem kątem oka.

Jako człowiek kulturalny, który wyniósł pewne wartości z domu rodzinnego doskonale zdawałem sobie sprawę, że kobiet sie nie bije, ale w takiej sytuacji musiałem zrobić wyjątek gdy zbliżyła sie do mnie w miarę bezpiecznej odległości.

Jak jej wykurwiłem sierpa na skroń to złożyła sie jak stara szafa, leżała bez ruchu jak pet a ostrym narzędziem okazały sie nożyczki. Źle zrobiłem bo dla pewności jeszcze jej poprawiłem kopem na mordę. Przez chwile sie zląkłem czy przypadkiem jej nie zabiłem, ale jednak zachowując zimną krew oddaliłem sie prędko z miejsca zdarzenia. Dnia następnego nie było po niej śladu. Czasami wracam myślami do tego zdarzenia i zastanawiam sie, czy przypadkiem nie dobrze uczyniłem nie dzwoniąc jej przynajmniej po karetkę.
Pisz wiecej, swietnie sie Ciebie czyta. Ja nie mam czego Wam "zapodac", wiec przemilcze, bo jedyne historie mialam z zolpidemem. Te moje codzienne wycieczki do kuchni, gdzie zjadam prawie wszystko co mi sie spodoba to jest horror. Wstyd mi rano wstawac, bo nie mieszkam sama. Zmniejszam dawke tego leku, ale nadal mi sie to wydarza. Smiesznego w tym nic nie bedzie. Raz tak mnie ktos przestraszyl jak stalam obok lodowki, ze upadlam na krzeslo - bole mam do dzisiaj, ale zyje ;-)

Ps. zolpidemowi mowie nie - w sensie - odstawiam go,

pozdrawiam
Uwaga! Użytkownik magdalena84 nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1339 / 338 / 13
Nie spodziewałem sie AŻ TAK entuzjastycznego przyjęcia. Skoro publika chce chleba i igrzysk dam coś na dokładkę. Trochę starsza historia bo jeszcze z czasów licbazy.

Moja szkoła średnia mieściła sie w jednym wielkim budynku, razem z przedszkolem i podstawówką. Na przerwach za winkiel przychodził do nas czasami taki małolacik z dysfunkcyjnej rodziny tzn dosyć zaniedbany, kiblował już któryś raz z rzędu w 6tej klasie i jarał z nami szlugi. Nie ukrywam, że było to trochę patologiczne, ale generalnie chłopaczek był nieszkodliwy więc go tolerowaliśmy a czasami nawet poratowaliśmy kanapką lub papierosem.

To już był ten okres kiedy namiętnie paliłem marihuanę i zdarzyło się przyjarać przed lekcjami. Akurat mialem nabitą lufe i przyszedł ten małolat. Zapytałem półżartem-półserio: -Co tam młody, jarasz trawkę? -No pewnie, paliłem mnóstwo razy! Na bank świrował żeby sie przypodobać no ale chujtam pomyślałem i dałem mu zapalić. Ściągnęliśmy z fifki po pare machów i spizgaliśmy sie jak bąki. Przerwa sie skończyła więc wróciliśmy do budy na lekcje. Jeszcze tego samego dnia zaczepiła mnie woźna i powiedziała mi, że młody wylądował u dyrektora na dywaniku bo był zjarany.

No kurwa pięknie, tylko kwestia czasu jak ja zaraz będę miał lipę. Wyszedłem przykurzyć i akurat spotkałem delikwenta więc zapytałem go co odjebał: -Mordo przypał, dyrektorka zadzwoniła do moich starych. -No i co teraz, pewnie powiesz, że to ja ci dałem? -Nie no wariacie ja nie jestem frajer, nigdy bym cie nie sprzedał… to sie jeszcze okaże pomyślałem.

Nazajutrz spotkałem tego gówniarza na miejscówce ale nie wyglądał na szczęśliwego. Zdjął koszulkę a moim oczom ukazał sie wielki fioletowy ślad. Co się okazało, po powrocie do domu jego stary wpierdolił mu pare batów pasem. Stwierdził, że bardzo go boli ale koniec końców pary z ust nie puścił. Szkoda dzieciaka ale szacun.
16 października 2023Stteetart pisze:
"mam wyjebane na wszystkich i pierdole też Famasa".
  • 2948 / 247 / 0
18 stycznia 2024Czoug pisze:
Nie spodziewałem sie AŻ TAK entuzjastycznego przyjęcia.
Ta historia ciekawa, ale powyższa to tragiczna. Jeśli powaliłeś napastnika (zwłaszcza płci żeńskiej !) na ziemie, to po jakiego chuja ją jeszcze skopałeś po twarzy, Ty zwyrolu !? I naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego za taki post dostałeś karmę od kogokolwiek, zamiast fizycznego wpierdolu.
  • 1339 / 338 / 13
@Amunicja ażeby nie dostać ostrym narzędziem i HCV rykoszetem… może jeszcze miałem portfel oddać albo zdjąć spodnie? %-D fuckin pussy
16 października 2023Stteetart pisze:
"mam wyjebane na wszystkich i pierdole też Famasa".
  • 2392 / 654 / 0
Dzisiaj, w sumie przypadkiem wyplułem z siebie anegdotę którą przeżyłem w towarzystwie towarzyszki @ Ratnehap , siedziało to we mnie z rok i dziś znalazło ujście - a chciałem tylko w 1 zdaniu napisać jak zęba straciłem - poniosło mnie xD,

Mi np zęby zaczęły się kruszyć po latach ładowania w siebie opio - nie wiem czy to normalny objaw. Ale przez fetę też jednego zęba straciłem ztymże to nie był negatywny włpływ narkotyku na moje Ciało ale po prostu cena poniesiona za napierdalanie 3 doby ( ze znaną z kąd inąd Ratnehap ) oraz moim kolegom który ma popalone styki. Kiedy nastał 3ci dzień kolo mówi żebym posypał 3 nity. A ja że już kisiel od niespania w głowie miałem posypałem z całej jedyny typa 3 pasy. Kolo sie wkurwił nie doszliśmy do porozumienia i chciał zabrać nam w sensie mi i Ratne ostatnią pakę alpry jaką mieliśmy na zwała jako rekompensatę. Kurwa we dwójkę się na niego rzucaliśmy jak tytani w obronie psychotropów. Nagle jestem okładany w parterze ta najpierw mdleje, potem wstaje kasuje typa jakąś deską. Ten spierdala na klatkę dalej z naszą alperką my zanim na klatkę , burda jak chuj!
-ja ryj cały we krwi i mówię do niej " Ania jak nie polecimy za chujem będziemy przeżywać kurewskiego zwała po 3 dobach!!! Wtedy ta nić porozumienia pamiętam w jej oczach się pojawiła. I bez słowa ruszyliśmy za szkodnikiem na klatkę i napierdalamy się we 3 dalej na klatce.
Sąsiedzi wyłażą i widząc całe zajscie dzwonią po pały.
Long story short ja gościa po raz drugi ogłuszyłem czymś , moja luba wjechała w niego z kopa z całą mocą ten się oszołomiony zatoczył i dostrzegłem ten jedyny moment słaniając się na nogach. Rzuciłem się mu do kiermany i wyciągnąłem pudełeczko alpry.. krzyczę do niej - "mam! spierdalamy" - po czym długa na chatę i się zaryglowaliśmy. - To był koniec naszej walki ale nie koniec historii xD bo mój "przyjaciel jak doszedł do siebie" zamiast się ogarnać że zaraz bd pały i spierdalać zaczął się znowu do nas w amfetaminowej psychozie dobijać xD.
I wtedy przyjechali kryminalni ;) ......
aha i w całym tym kurwa rozpierdolu straciłem jednego zęba - także zataczając pętlę w tej opowieści powiem iż morał jest taki że feta na różne sposoby pozbawia zębów ludzi którzy z nią przeginają ;) ;) ;)
.... To be continued?
Generalnie miało to miejsce z rok temu kiedy byłem w związku razem z Ratne, siedziało to we mnie i w końcu stwierdziłem że to z siebie kurwa wyrzucę bo mam wenę a historia jest konkret z gatunku Psycho-Burda
  • 105 / 56 / 0
Historia miała miejsce parę lat temu. Akcja działa się w mieszkaniu Krzyśka - tak nazwiemy gospodarza, poza nim oczywiście byłem jeszcze ja, i kumpel (nazwijmy go Adam). Spotkanie to miało być istnym "meeting of the minds", specjalna paczka wypełniona po brzegi najróżniejszymi proszkami do wypalania mózgu została zamówiona specjalnie z okazji tej uroczystości.

Ogólnie rzecz biorąc cała noc to był straszny rozpierdol - trzeba wspomnieć że gospodarz to był turboklefedroniarz i walił bele z 0,8g co chwilę, dolewał sobie etizolamu, potem znowu jakiś keton, znowu klefuś itd. Było grubo, ale nie za grubo, przyjemnie. Mieliśmy fajne zajęcia, np. znajdowanie w literaturze medycznej "ciekawych" zgonów po RC - np. znaleźliśmy gościa który połknął 20g klefedronu na raz. *

No ale mniejsza o to - następnego dnia rano, w sobotę byliśmy już totalnie zezłomowani, zwraczeni, szczególnie funkcje umysłowe Krzyśka nie prezentowały się najlepiej, bo zeżarł tego 4-CMC tyle że ja pierdolę i momentami gadał kompletnie od rzeczy, jakby mu się świadomość przełączała w jakiś inny tryb na minutę. Poszliśmy z Adamem w celu zwolnienia tempa zajarać blanta na balkon, o co gospodarz strasznie się wkurwił, chociaż sam nie potrafił powiedzieć dlaczego. Wkurzył sie na nas, dąsał sie, a po chwili oznajmił że to w sumie dlatego, 4-CMC się skończyło, dlatego ma zły humor i go denerwuje wszystko, i trzeba coś z tym zrobić, bo on bez 4-CMC nie będzie sie bawił. Nic nie dały tłumaczenia że masz tu 3-CMC, 3-MMC, no wszystko, z 12 substancji. Nie. Musi być klefedron.

Z początku Krzysiek chciał dzwonić po DOWÓZ KRYSZTAŁ 24 ale odwiedliśmy go od tej decyzji przypominając mu że pare miesięcy wcześniej dostał od jakiegoś Seby bk-EBDP jako 4-CMC i nie trzeba się rozwodzić chyba jak to się skończyło. Gospodarz pomyślał chwilę i przypomniał sobie że zamówił wczoraj paczkę, i w sumie to on zadzwoni teraz do inpostu i powie im żeby sie pospieszyli, to będzie dzisiaj. Była godzina 7:55, czy 56, no za moment ósma. On na strone inpostu, zobaczył że od 8:00 infolinia, i stanął przed komputerem z telefonem w ręku w bezruchu i czekał równo na 8:00. Jak na baczność kurwa. Zacząlem sie chichrać z Adamem, ale staraliśmy sie zachować powage żeby go jeszcze gorzej nie wkurwiać. Dosłownie w momencie kiedy wybiła 8:00 to on nacisnął zieloną słuchawkę (numer miał już gotowy wpisany XD) i dzwoni tam na infolinie. Odebrała jakaś babka, nie wiem co mówiła bo nie miał jej na głośniku, ale zaczął jej coś bredzić, półprzytomny, odmózdżony po nocce z klefusiem. Że paczka. Zaczął coś pieprzyć o jakiejś strefie czasowej ale nagle przestał i wrócił na tor. Podał kobiecie z obsługi tracking - bylem pod wrażeniem że dobrze go jej przeczytał za pierwszym podejściem biorąc pod uwagę że był tak zwarzywiony, że miał problem z przeczytaniem cyferek na przyciskach przy wpisywaniu pin-u w telefonie kilka chwil wcześniej. Nie wiem co mu odpowiedziała ale widocznie sie zdenerwował - czyli wiadome jest jedno: paczki dzisiaj nie będzie. Zaczął jej bredzić, że to paczka z ważnym lekarstwem zza granicy, i że oni muszą coś zrobic. MUSZĄ. Oczywiście banda bezdusznych gnojków z inpostu mimo tego że MUSI coś zrobić to nic nie zrobiła.

Ja już w tym momencie zwijałem sie prawie ze śmiechu za co zostałem opierdolony przez gospodarza xD Adam był trochę poważniejszy ale coraz ciężej było mu zachować powagę. Wtedy zaczęło sie najlepsze: Krzysiek z dumą oświadczył że on sprawi że ta paczka dziś będzie, czy to z pomocą pracowników infolinii czy nie. Nawet nic nie powiedziałem i domyślając się nadchodzącej komedii pozwoliłem mu "pracowac". Zaczął coś wyszukiwać w necie, trochę nie trafiał w klawisze, probował się zalogować na gmaila wpisując login z protonmaila, zaczął coś przeglądac na githubie, wpisywać "inpost" w youtube i scrollować w dół w nieskończoność nie klikając w żaden filmi, potem zaczął pobierać różne wersje prestashopu (darmowy silnik dla sklepów internetowych) których potem nawet nie rozpakował. Zeszlo mu z 15 minut, zapytałem go w końcu, co on kurwa robi właściwie.

Otóż Krzysiek, będąc gościem dość obeznanym w IT (gdy jest trzeźwy), postanowił znaleźć w necie "moduł inpostu". Co to moduł inpostu? Po krótkim wywiadzie w trakcie którego starałem się nie pierdolnąć na podłogę rżąc jak koń, wyszło że to jakiś moduł do prestashopu . O ile faktycznie takie coś istnieje, to służy tylko do umieszczenia interaktywnej wybierałki paczkomatów na sklepie czy zarządzania swoimi wysyłkami, no takie tam. On jednak miał ambitniejszy plan - za pomocą mitycznego już "modułu inpostu" miał zamiar nawiązać połączenie z centralą firmy, włamać się czy coś w ten deseń, i wydać dyspozycje doręczenia swojej paczki z lekarstwem zza granicy na za godzinę od teraz, bo - cytuję - "klefedron dobrze na mnie działa".

Jak tylko w tym pięknym stanie post-klefedronowego ograniczenia poczytalności on to wyartykułował to już nie wytrzymałem i zacząłem wyć ze śmiechu. Adam również. Fakt, że bezczelnie wyśmiałem genialny plan gospodarza, tak bez żadnego zastanowienia się, tak go rozwścieczył że kazał mi wypierdalać z mieszkania i wskazał drzwi ze śmiertelną powagą. Tak więc jak już poszedłem na wygnanie to od razu przy okazji poszedłem do pobliskiej żabki, kupiłem nam wszystkim alkohol i wrociłem w celu negocjacji w lepszych warunkach. Chyba ze dwie godziny jeszcze do gościa nie docierało do niego że paczki dziś nie będzie, a moduł inpostu w takiej formie jaką sobie zwizualizował nie istnieje, i tak dalej, i tak dalej. W ciągu tych dwóch godzin co jakiś czas z błyskiem w oku zrywał się i "ty, a jakbym jeszcze raz zadzwonił i ..."- "nie, stary, to niemożliwe, odpuść". Na szczęscie do południa pogodził się że z tym że klefedronowa bonanza na dobre się skończyła, a wieczorem to już sam rżał z "modułu inpostu". %-D


* - https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10. ... 15162?af=R %-D
  • 3195 / 906 / 5
Zorganizowaliśmy festiwal na Łotwie. Wszystko cacy, impreza, narkotyki, narkomani.
Jeden z gości zniknął, no chuj tam. Rano go spotkałem i taki wypłoszony był, jakby go po kilku latach Fritzl wypuścił. Szaleństwo w oczach.
- Dude where have you been?
- In the forest. Running away from the dogs...
- What dogs?
- It was just fear... - wyszeptał patrząc w przestrzeń.
Uciekał całą nos przez las przed niesitniejacymi psami xDDDDDD
https://hyperreal.info/talk/viewtopic.php?t=69736&hilit=Chef&start=170
Podziel się posiłkiem
  • 2392 / 654 / 0
Dobra, postaram się teraz opisać drugą część mojej zdeka pojebanej historii..

Tak jak mówiłem zamkneliśmy się z @Ratnehap w mieszkaniu wraz ze świętym grallem który został odebrany poćpanemu napastnikowi. Kolo siedział na klatce ( chyba za mocny nokaut na łeb był i uroiło mu się w tym jego fetungowym maratonie że poczeka na policję i z jej pomocą nas dojedzie ) w między czasie żeby wgl było ciekawiej przybyła do typa jego laska która była w ciąży. No i przyjeżdżają .... okazuje się że kaliber burdy był taki że zamiast psiarskich odwiedzili nas krymole.
Otwieramy drzwi oni - stają w drzwiach w sensie w przejściu- dwóch czy trzech rosłych dzików i robią za rozjemców pomiędzy mną i Ratne ( mieszkanie ) a moim przyjacielem z popalonymi stykami i jego lubą. Tłumaczenie jednej strony - my idziemy w stronę że był u nas - odjebało mu i zaczął robić burdę. A on z klatki nadaje że my narkomani, lekomani i go okradliśmy----> Po PRIMO! !! Mamy jego rzeczy w mieszkaniu - portfel , kurtka i takie pierdoły. Więc na jego prośbę przekazujemy mu te itemy przez kryminalnych pośredników. Ten w momencie kiedy dostaje portfel wyciąga z niego jak gdyby nigdy nic kolejnego wora z jakaś resztką spida przy Dzikach i rzuca mi pod nogi ( stałem blisko drzwi ) z textem " Dresu , trzymaj To Twoje !!!" - Ja odskoczyłem od tego jak poparzony z textem że nie wiem co się dzieje..... Także właśnie wbił se pod żebra pierwszą kosę wyrzucając swój temat przed buty krymoli,... zonk.... niedowierzanie -- ale to w końcu ciąg na amfie różne rzeczy się dzieją także lecimy z opowieścią dalej.... Oni to podnieśli..... Patrzą na niego jak na pojeba. I gościu naciera dalej, nie odpuszcza. Teraz mówi typom że ja i Ania go pobiliśmy i zabraliśmy mu jego psychotropy.... Na co Ratne bez słowa wyciąga komórkę i pokazuje panom stróżom swoje recepty na Alpre z małą kontrą w stronę napastnika----> my z kolei mówimy że on się rzuca tymi lekami -sprzedaje je.. ( co było prawdą ) -----> Nasz zawodnik w tym momencie wbija se DRUGĄ kosę pod żebro.... Ale to jeszcze nie koniec. Nie dało rady z workiem. nie dało rady z Xanaxem ... Wtedy pada z jego strony epicki text " Oddajcie moją kanapę !!!""
Tu muszę zrobić retrosa. Podczas tych trzech dni kiedy lecieliśmy , zorganizował nam starą kanapę / łóżko z odzysku ( które wgl jego nie było) tylko wyczaił na wystawce i tak też we trzech ( jeszcze w trakcie białej zabawy, chyba drugiego dnia ) ja przytragaliśmy na moją chatę a moja stara zniszczona poszła WEK na hoboka.
Więc on nie mając już punktu zaczepienia Ciśnie się że mamy mu jego kanapę oddać [ wbijając se 3cią ostatnią epicką kosę - tym razem to już chyba w serce] xD - W tym momencie Dziki nie wytrzymały. Kolo został skuty na oczach dziewczyny i zabrany w pizdu do kabarny.
Myśmy ogólnie to tak wszystko jakoś rozegrali że wyszliśmy na ofiary napadu pojebanego poćpanego kolesia.
I tak po wszystkim Panowie z wydziału kryminalnego przestrzegli nas przed zadawaniem się z "takimi osobami" oraz spożywaniem narkotyków. Miło nas pożegnali i se poszli w pizdu zabierajac jako trofeum głównego aktora tej "tragicznej sztuki".
Zostałem sam z Ratne w rozjebanym mieszkaniu. I mówię do niej coś w stylu "Jest, kurwa !!! Anka wygraliśmy !!!! Rozpierdol był jak chuj, ale mamy Alpre i rozjebaliśmy nasze poćpane NEMEZIS dodatkowo kontra z Kryminalnymi też rozegrana z naszej strony mistrzowsko (głównie w sumie Ania z nimi rozmawiała i świetnie grała rolę "pokrzywdzonej ofiary" - Naprawdę szacun jak to czytasz xD)

Po wszystkim, poczekaliśmy aż ścierwo zdeczka zeszło i zajebaliśmy se chyba po trójce alpry która dała nam upragniony BŁOGOSTAN o który stoczyliśmy wojnę TOTALNĄ. Rozjebaliśmy się na Nowej Kanapie ;) - Bez zwała zaznaczam! i w poczuciu wygranej walki odpłyneliśmy - kończąc wtedy już prawie 4dniowy ciąg na syfie.... błogi sen....

KONIEC [!]
Ostatnio zmieniony 03 lutego 2024 przez WujekMorda, łącznie zmieniany 2 razy.
  • 917 / 235 / 0
Taka krótka opowiastka z czasów kiedy ostro po bandzie jechałem. Dodam tylko że byłem w ciągu heroinowym kilka miesięcy i ostro dawałem po kabelkach. Budzę się w domu, wstaje i się przewracam, co jest myślę, kurwa chyba mi sparaliżowało nogę no ale huj, mam kasę na ćwiare. Potężny skręt zbliża się wielkimi krokami, a w lesie mam schowaną setkę i sprzęt . Wykuśtykałem jakoś z domu, niczym pirat o drewnianej nodze. Myślę, nie mam opcji żeby tam dojść, ale mój wzrok przykuł stary, zniszczony rower oparty o szopę sąsiada ,opony nawet napompowane, więc wsiadam na trupa, a że z domu do miejsca z towarem miałem bardzo stromą górkę w dół to wsiadam i jadę. Oczywiście hamulców brak jak z przodu tak i z tyłu. Wsiadam i jakoś pedałuje jedną nogą bo druga niewładna. Rozpędziłem się zajebiście niczym Flash, mijam okolice 30 na godzinę, w głowie tylko towar, i nagle przede mną skrzyżowanie i z lewej i z prawej auta. Kierowcy w Norwegii są ostrożni inaczej bym nie pisał teraz. Oczywiście rower nie ma hamulców, a ja właśnie wjeżdżam na główną drogę z osiedlowej, i depa między samochodami trąbiącymi na mnie i twarze kierowców patrzące z niedowierzaniem..koniec końców dojechałem. Rower w krzaki, towar jest, sprzęt jest, cyk pyk uzdrowiony. Ale co dalej, w kieszeni kasa na ćwiare , ta setka tylko otworzyła mi oczy i odgoniła skręta na chwilę, trzeba przygrzać. Mieszkam na zadupiu, a towar w mieście , na rowerze nie dojadę. Patrzę stacja paliw, jakaś babcia zatankowała i wsiada do auta, a ja na bezczela otwieram drzwi i wsiadam do niej. Babcia zesrana, pytam czy jedzie do miasta bo żona rodzi i niemam jak dojechać. Jej wyraz twarzy bezcenny było to w Norwegii a ja mówiłem łamanym norwesko -angielskim ,- Jeg must have gär til Oslo, Minne kuna have newborn baby in hospital, please pickup me to Oslo, a haven't kroner , Jeg finish jobbe og minne kunna call me from hospital. I wiecie co ta babcia? Kazała mi wysiadać bo zadzwoni na policje. Bardzo byłem oburzony wówczas jej zachowaniem. Koniec końców dojechałem do miasta udając idiotę w podmiejskim autobusie, kupiłem towar i przygrzałem. W ten dzień jeszcze spotkało mnie kilka przygód, to było lato, lipiec, białe noce i wspaniały jasny hel.
  • 2392 / 654 / 0
@ junkiexl Ja pierdolę, to widzę że kawał narkomana z Ciebie jest, W pogoni za opio widzę że jakiekolwiek bariery społeczne czy moralne kompletnie dla Ciebie znikają xD xD xD nie żebym był hipokrytą bo zjawisko to też znam niestety z autopsji bracie ale może nie w aż tak hardkorowym wydaniu ;)
ODPOWIEDZ
Posty: 3608 • Strona 344 z 361
Newsy
[img]
Młoda kobieta znalazła portfel z narkotykami

Młoda mieszkanka Pisza przekazała policji znaleziony portfel, w którym oprócz dokumentów i gotówki znajdowały się narkotyki. Dzięki jej reakcji funkcjonariusze szybko ustalili właściciela zguby i zabezpieczyli kolejne środki odurzające

[img]
Marihuana ukryta w grze planszowej. Paczkę przechwyciła Krajowa Administracja Skarbowa

Funkcjonariusze śląskiej Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) udaremnili próbę przemytu marihuany do Polski. Narkotyki ukryto w nietypowy sposób – wewnątrz popularnej gry planszowej. Do wykrycia trefnej przesyłki przyczynił się pies służbowy Kodi.

[img]
65% Amerykanów popiera legalizację marihuany na poziomie federalnym

Analiza sondażu Emerson College Polling (sierpień 2025).