Obecnie nowopoznanym ludziom nie pucuję się nic a nic, jak sam ktoś zacznie coś gadać o trawie to też uchylam rąbka tajemnicy.
Ale największy klasyk to jak kiedyś poszedłem na ognisko gdzie były wszystkie dzieciaki sąsiadów itd, z którymi się nie bujałem i wpadłem tam z kieszeniami pełnymi Xanaxu i Tramalu i zacząłem zachwalać i afiszować się swoją wiedzą. Jestem przekonany, że wszyscy sąsiedzi moich rodziców tylko wypatrują kiedy umrę lub zdegeneruję totalnie, ale minęło z 15 lat od tego ogniska i nadal mam się dobrze, a nawet lepiej bo wielu rzeczy zwyczajnie nie biorę (własnie alko, benzo i mam nadzieje rowniez opio)
Staram się mieć to w dupie.
Ja, jeszcze pokażę im swoją lepszą wersję
Niech no wezmę coś - szczęście ląduje w przełyku
Dragi to lekarstwa, tylko w innym języku"
Moja rodzina wie dobrze i widać po nich, że mają dosyć tematu, bo co oczywiste i widoczne na [h], mam na punkcie dragów takiego hopla, że gadam o nich o wiele za dużo i za często. Nawet narkomani mnie nie rozumieją. Oni zawsze mówią o nałogu, jakby to było coś złego, pytają, kiedy pójdę się leczyć... Zresztą rodzina też zadaje takie durne pytania, mimo że tysiąc razy mówiłam, że nigdy; że bardzo mi przykro, ale nigdy i jest to mój świadomy wybór i będę żyć jak chcę i jeśli coś robię przy tym źle, to proszę mi powiedzieć co to było i jak powinnam to zmienić. Staram się tłumaczyć spokojnie i cierpliwie, że narkotyki to narzędzie - owszem, cholernie niebezpieczne - ale ja mam mnóstwo chęci do tego, aby używać tego narzędzia w najlepszy i najbezpieczniejszy sposób z możliwych. A jeśli to niemożliwe... to trudno. Poniosę wszelką odpowiedzialność.
W tej chwili przemyśliwuję lekko wyprowadzkę, do jakiegoś bardziej ogarniętego pod względem podejścia do nałogu kraju, najlepiej takiego, gdzie dostępne jest leczenie anty-substytucyjne (co oznacza "leczenie" uzależnienia od substancji, z którą człowiek związał się uzależnieniem dokładnie tą samą substancją, takie programy występują m.in. w Holandii i ta myśl jest dla mnie taką furteczką - że jakby stało się coś złego i nie mogłabym już brać tak "normalnie", jak teraz, to zawsze mogę spróbować tego wyjścia. Tylko czy wtedy można pracować? Musiałabym to dużo bardziej przemyśleć, wydaje mi się że mogłoby być średnio z pracą, a ja nienawidzę nie pracować). No i jeśli już o zawód chodzi - marzy mi się, by mieć pracodawcę, któremu będę mogła powiedzieć o swoim uzależnieniu; nie musząc tego ukrywać przed pracodawcami czułabym się milion razy pewniej, niż teraz. No cóż, być może kiedyś się uda. Miałam dotychczas np. sytuację z lekarzem, któremu powiedziałam o moim nałogu, a on machnął na to ręką i przepuścił mnie dalej, widząc że mi zależy - były to badania do pracy.
Naprawdę chciałabym powiedzieć całemu światu, ale wiedząc, ile kłopotów by to spowodowało, nie mam na tyle odwagi
You will always be in my dreams
The last and final moment is yours
My agony is your triumph
Dlaczego ograniczenie marihuany do listy chorób to katastrofa dla pacjentów – historia Adriana
Badanie: Brak dowodów na resztkowe efekty marihuany w prowadzeniu pojazdów
Analiza danych: Otwarcie legalnych sklepów z marihuaną powiązane ze spadkiem zgonów opioidowych
To nie rzeżucha. Internauci drwią z ujawnionej „plantacji” marihuany
Policjanci z Komisariatu Policji w Dębnie (woj. zachodniopomorskie) pochwalili się w zlikwidowaniem małej plantacji konopi indyjskich, które zaczął hodować w swoim domu jeden z mieszkańców gminy. Hodowla składała się z siedmiu jeszcze bardzo malutkich sadzonek. Zdjęcia całej instalacji dębniccy policjanci udostępnili w sieci. W mig w sieci zaroiło się od prześmiewczych komentarzy, które porównywały łup policjantów do… rzeżuchy. Tak bowiem wyglądały sadzonki ustawione obok siebie na jednym ze zdjęć.
Alkohol daleko od kasy i z brzydką etykietą
Minister Katarzyna Kęcka o walce z piciem w "Miodowej 15".
Premie za alkohol w Biedronce. Związki zawodowe są oburzone
Związki zawodowe alarmują w sprawie nowego programu motywacyjnego w sieci Biedronka. Jak wynika z wewnętrznego dokumentu, pracownicy najlepszych sklepów mają otrzymać premie finansowe za najwyższe wyniki w sprzedaży alkoholu. Sprawa — zdaniem związkowców — budzi poważne wątpliwości prawne i etyczne, dlatego zamierzają oni podjąc poważne kroki.
