Przed chwilą wypiłem jedno piwo bo mi się po prostu organizm trzęsie razem z psychiką. Piwo pomogło, ale nie chcę iść zaraz po następne. Podobnie jak nie chce iść po alprę po której już przerabiałem zejście. W takich hurtowych ilościach to nic dziwnego. Neuroleptyki ogłupiają i ledwo się po nich poruszam. Karbamazepinę też łykałem. Nie wiem czy do niej nie wrócę bo nie jest mocna i nie da się od niej uzależnić. Co z tym zrobić, oprócz tego żeby przeczekać. Melisę pić? Żadne zioła nie chcą już na mnie działać bo są za lekkie, a człowiek budzi się w środku nocy i się czuje jakby zaraz miał być koniec świata. Czy to przez brak elektrolitów? Jakie tu suplementy stosować? Może ktoś przeżył taki hardkor i wie ile to trwa i co może pomóc żeby się po zajebaniu, dosłownie, fizycznym nie zajebać się psychicznie bo jest tak ostro jak nigdy. Jeść nie dam rady, nawet jak rosół dziś jadłem to zostawiłem makaron bo nie mogę go w siebie wcisnąć.
Po piwie rzecz jasna od razu mi lepiej i czuję się normalnie. AAAAAA i bardzo ważna sprawa. Przez około 3 lata piłem GBL. Czyli kolejny depresant. Jakby tak pomyśleć to mój ciąg trwa bez mała 15 lat. Tylko natężenie patologiczne zaczęło się rok temu.
Jak się suplementuje rozwalone GABA w mózgu i czy to jest możliwe? Nigdy się tym nie interesowałem i właśnie zaczynam.
Jestem w takim stanie że czytam Biblię a od dziecka jestem ateistą. Nawet nieco pomaga.
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
Znajdź też dobrego terapeutę, bo samemu może być ciężko... Powodzenia.
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
Mi na lęki zawsze dobrze działał wysiłek fizyczny taki do zajechania, żebyś nie miał siły nawet myśleć.
Powiadacie, że dobra sprawa uświęca nawet hejting?? A ja Wam mówię: dobry hejting uświęca każdą sprawę.
Chuja dadza Ci te spotkania AA skoro i tak pijesz...
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
Zajedzie sie, pospi co minie mu jak sekudna i znow wstanie rozkurwiony z brakiem ochoty na cokolwiek. Detox i osrodek zamkniety. Sciskasz zwieracze i tam siedzisz chocby kurwa nie wiem co. Tam sie bedzie toczyc walka o Twoj dalszy los. Ewentualnie mecz sie dalej a pewnego dnia schizy przybiora taki rozmiar ze sie normalnie zajebiesz. Zniszczony mozg podsunie Ci ostateczny pomysl ukojenia cierpien.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cbd_0.jpg)
Legalne, ale traktowane jak podejrzane. Nowy biznes tonie w absurdach przepisów i kontroli
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mozg-jointy-1000.png)
„Tysiąc jointów później” – co naprawdę dzieje się z mózgiem stałego palacza marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/eudrugs-markets-key-insights_0.jpg)
Narkotykowy krajobraz Europy. Nowy trendy na czarnym rynku
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/flysky.jpg)
Może być nowym fentanylem. "Flysky" rozprzestrzenia się w USA
Nowy śmiertelnie niebezpieczny narkotyk rozprzestrzenia się w Stanach Zjednoczonych. Pojawił się m.in. na ulicach Chicago, Filadelfii i Pittsburgha. "Flysky" to heroina zmieszana z medetomidyną - środkiem uspokajającym stosowanym w weterynarii.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/gdfgdfgdfg-1038x1038.png)
Marihuanoholik – nowa definicja dla nowego języka debaty o uzależnieniu
W świecie, w którym alkoholik nie jest „ćpunem”, tylko „osobą z chorobą alkoholową”, a osoby uzależnione od leków otrzymują wsparcie zamiast pogardy i aresztów – czas również na zmianę języka wokół marihuany, która prędzej niż później zostanie w Polsce zdepenalizowana. Dlatego proponujemy wprowadzenie nienaukowego terminu „marihuanoholik” – jako neutralnego określenia osoby, która straciła kontrolę nad swoim używaniem marihuany i odczuwa tego konsekwencje w codziennym życiu. Zaznaczamy, że definicja ta nie ma zastąpić klasyfikacji medycznej, a jedynie usunąć stygmantyzację.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marijuana-smoking_0.jpg)
Palenie marihuany trzykrotnie zwiększa ryzyko raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat
Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pokazują, że osoby z zaburzeniami związanymi z używaniem marihuany (CUD) mają ponad trzykrotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat. Związek ten utrzymuje się nawet po uwzględnieniu takich czynników jak palenie tytoniu czy wiek. Wyniki rzucają nowe światło na potencjalne zagrożenia zdrowotne związane z długotrwałym i intensywnym używaniem konopi.