Zaczyna się pogoń za szczęściem. Odgłos iskrzenia się ognia, ciepło otulające szkło, trzaski. Pęka sieć krystaliczna i w człowieku również coś pęka w tym samym momencie. Z zainteresowaniem wpatrujesz się w uciekające przed ogniem kłęby białego dymu, które przedstawiają Ci swoje akrobacje. Jeszcze przez chwilę podgrzewasz z zamiarem wydobycia tego, co najlepsze z tego, co najgorsze. Odkładasz zapalniczkę lub dalej trzymasz ją w ręce, bo jesteś zbyt oszołomiony tą chwilą, aby podjąć prostą decyzję. Tkwisz w bezruchu. Powoli zaciągasz zgromadzony dym, obficie karmiąc płuca. Czujesz zapach, smak, chemiczność. Ostrożnie, żeby nic nie uciekło do atmosfery. Nie możesz tego stracić. Chłoniesz w siebie wszystko to, co uwolnił każdy kryształ z osobna. Przechodzi Cię zimny dreszcz, słyszysz własny puls i otwierasz oczy, patrząc na otoczenie zupełnie w inny sposób. Ćpuński uśmieszek, zastój myśli. Te emocje, te myśli, ich rzetelność, ta świadomość, wszystko nabiera sensu. Głębokiego, ale niczym nie przysłonionego. Idealna forma, jaką może przybrać energia.
Zanim zdążysz się zorientować, to uczucie mija. Nie. Skąd. Nic nie mija, ale Tobie wydaje się, że zaczyna męczyć Cię niedosyt, więc na nowo łapiesz za szkło i powtarzasz rytuał. Napawasz się dymem. Mówisz sobie "wrzucę tylko jeden mały okruszek, ostatnia porcja dymu". Okruszek był tak słodki, że postanawiasz dorzucić jeszcze jeden. Koło się zamyka, a ty nie widzisz, jak ucieka Ci czas, życie. Nie śpisz, nie jesz, palisz. Co jakiś czas przypomina Ci się, że powinieneś wykonać jakąś prostą, niezbędną czynność, ale wykonasz ją dopiero, gdy znów dopalisz. Jedna, mała porcja dymu.
Potrafiłam to powtarzać przez kilkanaście godzin, codziennie. Kończyło się paranojami, typową schizofrenią, lękiem przed własnym cieniem. Nie poznawałam siebie w lustrze. Nie wiedziałam, gdzie jestem. Wiedziałam jednak, że jest coś, co mi pomoże. Wtedy kolejne użycie zapalniczki dawało błogie uspokojenie. Tak, to było bardzo błogie. Pozwalało na chwilę odetchnąć od lęków. Gazyfikacja Plazmy doskonale wszystko pamięta, bo byliśmy wtedy w kontakcie. Oskarżałam go, że podał moje IP policji, że sam pewnie jest gliną. Na początku się obraził, ale potem domyślił się skąd takie zachowanie i próbował mnie uspokajać. Dopadło mnie niewyobrażalne poczucie winy. Ryczałam nad chuj wie czym i przeklinałam siebie, że tknęłam to ścierwo. Potem przeszło. Znowu było błogo. Znowu chciałam dopalić i oczywiście to zrobiłam. Zapewne są tu doświadczone osoby, które przyznają, że w pewnym momencie, po długim ciągu Pani M. potrafi niemalże uśpić.
Podsumowując: po moich wszystkich przygodach z meth i ćpania jej na różne sposoby uznałam, że waporyzacja jest dla mnie najbardziej dotkliwa. Cuda się dzieją z człowiekiem, jeśli przedobrzy. Traci się wtedy resztki człowieczeństwa i pozostają same instynkty. Rodzą się niewyjaśnione lęki, zupełnie z niczego, bo przeraża Cię, gdy słyszysz, że sąsiad wyszedł na korytarz. Dlatego lepiej się w to nie bawić, a jeśli już ktoś bardzo chce (może to dziwnie zabrzmi), ale radzę zaopatrzyć się w towar gorszej jakości. Ten, który jest naprawdę czysty może zrobić wielkie kuku.
mam w kieszeni klonazepam.
http://www.grasscity.com/us_en/smoking- ... lass-pipes
Pierwszy wynik.
Widziałem też na darkmarketach.
mam w kieszeni klonazepam.
PS. można i ryja poparzyć jak krople zassiesz w zwykłym szkle kioskowym.
eis pisze:Gówno prawda, ze zwykłej lufki więcej strat zrobisz niż weźmiesz buchów. Jak nie masz dostępu do meth pipe (dodam wskazówkę od siebie - czasem trafiają się w stacjonarnych sklepach z akcesoriami do palenia mj) to zrób sobię pajpa z żarówki. Gdzieś w tym temacie masz mój prototyp, z którego paliło się mocno i wydajnie.
eliot pisze:eis gdzie mam szukac tego jak te zarowe zrobiles ?bo nie wiem?
W tym temacie: post1523582.html#p1523582
Ogólnie to był prototyp, później wychodziły już tylko lepsze :D
mam w kieszeni klonazepam.
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/8/87b550f5-d224-4280-9a94-df19ad1e95f7/received_1775002952947377.jpeg?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250913%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250913T143602Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=e2716f07cd5be63fb6a8a782a4ae77af6dd24016d0a48f6eaaa505fe55839b13)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/cannababcia.png)
Marihuana? Nie taka straszna, jak ją malowali.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/zdzojntempolak.png)
Polacy a marihuana w 2025 roku: Co mówią najnowsze badania?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/weedatwork.jpg)
Jeden na dziesięciu trzydziestolatków pracuje pod wpływem. Naukowcy biją na alarm
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/takeshi_niinami.jpg)
Prezes giganta zamieszany w narkotykową aferę. Myślał, że to legalne
Takeshi Niinami — prezes koncernu Suntory Holdings, słynącego z produkcji napojów alkoholowych, m.in. whisky — zrezygnował 1 września ze swojego stanowiska. Ten jeden z najbardziej znanych japońskich liderów biznesu podjął taką decyzję po tym, jak policja wszczęła związane z nim śledztwo w sprawie narkotyków — informuje Agencja Reutera.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/drozdze.jpg)
Drożdże piwowarskie reagują na odpowiednie dźwięki i zwiększają produkcję
Wiadomo że rośliny i zwierzęta wydają dźwięki, reagują na nie i za ich pomocą się komunikują. Komunikacja taka zachodzi też pomiędzy zwierzętami a roślinami i odwrotnie. Czy jednak organizmy należące do innych królestw domeny eukariontów w jakiś sposób reagują na dźwięki? Okazuje się, że tak. Reakcję taką zauważono u drożdży piwowarskich. Co więcej można to wykorzystać w produkcji złocistego napoju.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/drinking-istock-e1505815825997.jpg)
Dziewczęta piją ryzykowniej niż chłopcy
Raport informuje o rosnących problemach z alkoholem i marihuaną wśród młodzieży.