A myslalam, ze malo rzeczy mnie moze zdziwic.
Otoz moj jest ZADEN. Biore chlorprotiksen i doksepine, jadlam promazyne na sen pare razy, scinalo z nog konkretnie. Teraz znow nie moge spac, moze jutro cos innego wydebie od lekarza (pozwolenie na diazepam? raaz? doraznie? :-( ), musze znow do kubka szczac.
Bożyszcze niedojebów, biblia degeneratów.
CosmoDo pisze:Przed zadaniem pytania skonsultuj się ze sobą"
Chlorprothixen bardzo lubię na przykład kiedyś porównywałem go do takiego ubogiego diazepamu nawet.
Całkiem miło odsuwa natłok myslowy, powoduje psychiczne odprężenie na zasadzie takiego klosza który działa jak bariera od całego syfu. Całkiem sporo tego zjadłem.
Perazynę mam teraz i jak najbardziej potrafię dostrzeć jej pozytywne efekty, ale nie potrafię chyba stwierdzić co lepsze (to czy chlor), idę hapnąć 50mg, żeby przypomnieć jak działa hehe.
Wawoj jak ciebie scina z nóg to bierzesz za dużo (no chyba ,zę ma tak działać) Moja ulubiona dawka chlorprothixenu to 30-50mg.
diazepam sam w sobie jest ubogi. Faktem jest, ze funkcjonuje sie po nim lepiej, ale powoduje u mnie zbytny metlik emocjonalny, do tego stopnia, ze potrafie poplakac sie nad swiatem bez wyraznego negatywnego bodzca. Coz, a ze nad swiatem trzeba plakac... naturalnie.
Ja chlorpro bralam na czas opiatowego skreta. Zdaje sie, ze minal, zdaje sie, ze moge wrocic. Odstawilam to wczoraj o drugiej w nocy, przez caly dzien bylam niesamowicie pobudzona, do tego stopnia, ze siegnelam wlasnie po diazepam. I zrobilo mi sie tak smutno. Wole jednak, kiedy jest mi smutno, niz kiedy czuje sie jak pusty, zamulony orzech. Na tej samej zasadzie zrezygnowalam z Wenlaflaksyny, choc w tym przypadku bylam nadmiernie pobudzonym, pustym w srodku orzechem.
Bożyszcze niedojebów, biblia degeneratów.
CosmoDo pisze:Przed zadaniem pytania skonsultuj się ze sobą"
Jeszcze sulpiryd mi się podobał, czułam się po tym normalnie i to było spoko. Chlorprotiksen na mnie nie działa.
I wargi mi spierzchły od suszy
w duszy.
47828580/missiv@protonmail.com - napisz mi coś miłego
Mam też sentyment do risperidonu, bo działał na mnie netypowo - 0,5mg powodowało silną stymulację, stan przypominający działanie stymulantów rc, bardzo miło i przyjemnie, niestety szybko wyrobiła się tolerka i stymulacja się skończyła.
Ale faworytem u mnie jest chloroprotiksen,sulpiryd,lewomepromazyna.
Chloroprotiksen uspokaja,wycisza, działa przeciwlękowo, taka alternatywa benzo
Lewomepromazyna dobrze znosi pobudzenie i niepokój , poza tym ma działanie antydepresyjne
Sulpiryd aktywizuje, i działa antydepresyjnie
Każdy neurotrzepacz u mnie ma w ciągu dnia swoje godziny i swoje zastosowanie , nie jestem w stanie określić który neuroleptyk jest najlepszy.
Brałem bardzo wiele różnych neuroleptyków i najlepiej wspominam flupentiksol w dawce 3x0,5mg.Poprawa nastroju ,napędu,zanik anhedonii i nie ma sie co dziwic ,poprawa ta wynika z mechanizmu działania tego leku,jako antagonista (w niskich dawkach) autoreceptorów dopaminergicznych D1 i D2,uwalnie poprzez nie dopamine w układzie mezolimbicznym.Jej wyjątkowe działanie wśród neuroleptyków (ingerencja w receptory dopaminowe D1) skutkuje pobudzeniem układu nagrody w mózgu i wzrost nastroju.Efekt ten nie bedzie trwał wiecznie,wynika to z mechanizmu w jaki flupentiksol nasila transmisje dopaminergiczną,zwykle 1-2 miesiące.
Ja wspominam źle, zaczęłam od małej dawki skończyłam na dużej a jedyne efekty jakich uświadczyłam to, że spałam jak zabita faktycznie, ale lęk i "myśli obce, myśli złe" jak były tak zostały. No i żreć mi się chciało ciągle, w rezultacie snułam się nie za bardzo zdolna do zrobienia czegokolwiek, głodna i wściekła, że znów się pasę i bez chęci na cokolwiek. Ogólnie brałam w jakiejś kombinacji, chyba z Topamaxem, Eliceą i Xanaxem (3x1mg, szaleństwo, zalecenie wprost z gabinetu; co prawda się uzależniłam ofc, potem psychiatrę też olśniło, że to tak być nie może i bez pardonu ucięła recepty - myślałam, że zdechnę...
Topamax też mi odstawili, wnioskując że podbija stany psychotyczne, ale to już w psychiatryku...
Podsumowując: uważam, że się przydaje w niektórych sytuacjach ale do brania ciągłego są lepsze pixy.
Zeldox wspominam za to całkiem całkiem, Prócz ceny - nie mam schizofrenii, płaciłam kupę hajsu. No ale miałam wybór zeldox albo haloperidol :scared:
Nie spasłam się, Po czasie "instalacji" który przespałam w sumie, czułam się nawet w miarę. W kombinacji z fluo w dużej dawce pozwalał mi na pracę z ludźmi w galerii handlowej i odpowiednią motywację, żeby coś (cokolwiek) robić w ogóle ale też bez napędu na cztery koła 24/dobę. Brałam 40mg.
Ostatecznie odstawiony ze względu na cenę to primo, a secudno z poprzedniego podejrzenia o chad lekarz jakby powoli się wycofywał i skłonił się bardziej ku zaburzeniom osobowości (tym razem, diagnoz jak psów
Od 13rż jestem królikiem doświadczalnym Polskiej Psychiatrii czyli sztabu wykształconych, doświadczonych specjalistów z pasją, przed którymi to chemia w ludzkich mózgach nie ma zagadek, a każde włączenie/wyłączenie komuś jakiegoś leku jest przemyślane po stukroć i jeszcze trochę i wynika z poważnych ku temu pobudek :finger:
Także jadłam to i owo, tu i ówdzie byłam i sądzę, że mamy ciemnogród, a przynajmniej w dużej mierze,,,
"Ludzie koty chodzą własnymi drogami"
NIE KAŻDA NOC PRZYNOSI ULGĘ POWIEKOM
7 petycji przeciw reklamom i promocjom alkoholu, które mogą zmienić polskie prawo
Analiza danych: Otwarcie legalnych sklepów z marihuaną powiązane ze spadkiem zgonów opioidowych
Logika Valium, a nie LSD: narkotyki, artyści, mieszczaństwo i codzienność do znieczulenia [WYWIAD]
Chcieli ukryć tony narkotyków w bananach
Peruwiańska policja antynarkotykowa skonfiskowała 3,4 ton kokainy, która miała zostać umieszczona w ładunku bananów przeznaczonych na eksport do Belgii – poinformowały w sobotę czasu lokalnego władze.
Koniec hurraoptymizmu? Brakuje dowodów na skuteczność medycznej marihuany przy większości schorzeń
Złe wieści dla osób, które widzą w medycznej marihuanie remedium na całe zło świata – nawet na nowotwory. Analiza 2500 badań wykazała, że jej skuteczność można potwierdzić zaledwie w ułamku schorzeń, na które jest stosowana. Czy kannabinoidy czeka podobna przyszłość co opioidy?
Elitarna funkcjonariuszka wpadła po klubowej nocy. Ale to wyrok zaskoczył najbardziej
Dorota K., szerzej znana jako "Doris", była sierżantem w jednym z najbardziej tajnych wydziałów Komendy Stołecznej Policji. Dziś nie łapie już przestępców, teraz bije się w klatkach freak fightowych. Ale to nie sportowy zwrot w jej karierze wywołuje dziś największe emocje, tylko jej sądowa historia. Za posiadanie narkotyków spotkała ją tylko grzywna.