Tylko niestety jestem debilem, więc zamiast ćpać z głową i dawkować rozsądnie to zawsze zaczynałem od kreski 250mg i później musiałem jechać coraz wyżej, wiadomo. Mimo, że wiedziałem w pewnym momencie już prawie nic nie czuję to i tak jechałem dalej, 400 mg,500 mg. Do momentu aż byłem tak zmęczony, że zasypiałem.
Dla tych, którzy nie wiedzą, faza po 3-MMC charakteryzuje się euforią, empatią,szybszym myśleniem i podwyższeniem pewności siebie. Moim zdaniem ;)
Zazwyczaj większość czasu spędzałem tańcząc. Z resztą zawsze w ten sposób spędzam czas na fazie. Słucham muzyki i tańczę albo chodzę po pokoju. Słuchałem w kółko muzyki z tomorrowlandu i jednej piosenki Steve Aoki - Mr Taxi. Przy okazji polecam Wam na fazie tego typu załączyć sobie Tomorrowland After Movie 2011/2012. 2010 też daję radę, ale przy tych dwóch poczujecie coś niesamowitego.
No więc tym sposobem robiłem kilka g w bardzo krótkim czasie. 5g-24h,7g-36h. Nie chwalę się tym, uważam to za głupotę. Mogłem to rozłożyć w czasie i fazować 3 dni :D gdybym potrafił się opanować. Nie potrafiłem po tym pójść spać. Chęć dorzucenia sprawiała, że kładłem się na łóżko i myślałem tylko o tym żeby poprawić. Mówiłem sobie "dobra jeśli nie zasnę przez następne 20 min to jadę dalej". Oczywiście nie zasypiałem i znowu było Taxi Taxi.
Mieszałem to z czym się dało i z tym co było pod ręką. 5/6-APB,Pentedrone,NEB,MDAI,5-MAPB,MPA,2C-C.
To wszystko skutkowało strasznymi zjazdami. Przez pierwsze 2 dni absolutnie nic mi się nie chciało, nie wierzyłem we własne myśli i nie chciałem się ani z nikim widzieć, ani z nikim rozmawiać. Potem przez około tydzień byłem pół człowiekiem. Po tym czasie dopiero zaczynałem się w miarę dobrze czuć, ale ani razu przez cały okres 10 miesięcy kiedy to trwało, nie udało mi się w pełni dojść do siebie.
Zawsze mówiłem sobie, że wezmę tylko 1 kreskę i odpuszczę. Ani razu mi się to nie udało :D
Muszę jednak przyznać, że moje życie i tak posuwało się w dobrym kierunku. 3-MMC dało mi wiele trafionych pomysłów, ale co miałem zrealizować jakiś większy plan to nie udawało mi się przez zejścia, bo na zejściu zawsze podejmowałem kretyńskie decyzje, do tego nie chciałem z nikim gadać i nie odbierałem telefonów.
Do tego miałem coś takiego, że rozmawiając z kimś miałem wrażenie ,że ta osoba myśli że ja kłamie, więc uciekałem wzrokiem i później mi wzrok latał na wszystkie strony. Dalej mam z tym lekkie problemy, ale jest zdecydowanie lepiej.
Na szczęście dla mnie w tym czasie hodowałem grzyby i już pierwszy trip pokazał mi jak piękne jest życie i że wszystko jest możliwe. Zdałem sobie sprawę, że mogę wszystko, jeśli tylko chcę.
Życie toczyło się dalej, a ja dalej byłem uzależniony od nie bycia trzeźwym. Non stop jarałem trawę, bo pomagało mi to radzić sobie jakoś z zejściem.Jednak jarałem za dużo i zawsze z wiadra, co w końcu doprowadziło do paranoi, ale o tym później.
Trochę czasu minęło i odbyłem następnego tripa na grzybach. Skończyło się to jednak czymś co nazwałbym bad tripem, pierwszym i jedynym w mojej karierze. Bałem się że, umrę albo oszaleję. Pamiętam jak wybiegłem z domu i pobiegłem do mojej dziewczyny, bo po prostu musiałem się z kimś zobaczyć, musiałem się upewnić, że na pewno tu jesteśmy. Teraz wiem, że to właśnie strach jest powodem bad tripów i jednocześnie jest naszym największym wrogiem w życiu.
Po tym tripie naprawdę zmieniłem podejście do życia. Wcześniej myślałem, że nawet jeśli zostanę zupełnie sam, to i tak będzie dobrze. Ten trip pokazał mi, że bez innych ludzi jestem niczym. Postanowiłem zacząć pracować nad samym sobą, nad swoim ego,emocjami,zachowaniami itd. Coraz rzadziej sięgałem po 3-MMC, ale jak już to robiłem to dalej w kosmicznych dawkach.
Jednak w pewnym momencie złapała mnie tak silna paranoja, że nie ufałem już nikomu. Myślałem że mam podsłuch w telefonie i na kompie. Nie ufałem nawet swojej rodzinie. Podejrzewałem moją dziewczynę o to, że mnie zdradza i że współpracuje z "nimi". Oczywiście wszystkie fakty pasowały do siebie. Byłem pod stałą obserwacją i wszyscy byli przeciwko mnie ;)we wszystkim widziałem drugie dno. W końcu doszło do tego, że zerwałem z dziewczyną , ale w momencie kiedy to zrobiłem coś do mnie dotarło. Zdałem sobie sprawę, że to przecież jakieś szaleństwo. Nie mam żadnych dowodów, a z resztą nawet jeśli ktoś mnie obserwuje to co.
Przeprosiłem ją od razu i opowiedziałem jej całą historię, razem ze wszystkimi swoimi obawami itd. Proponowała mi wizytę u lekarza, ale ja wiedziałem że się ogarnę.
Po powrocie do domu, poczułem dziwny spokój i jeszcze tego samego dnia postanowiłem wziać grzyby. Był piękny słoneczny dzień, więc postanowiłem spędzić tripa na balkonie. To był jeden z tych balkonów, na których ledwo można ustać więc usiadłem na parapecie i oparłem nogi o barierki. Bałem się. Myślałem sobie "co jeśli oszaleję i skoczę, co jeśli zemdleję i spadnę". To był pierwszy raz kiedy wziąłem 5g, wcześniej brałem po 4, a wiedziałem że po 5 jest zdecydowanie mocniej. Raz nawet zszedłem z tego parapetu, ale powiedziałem sobie "nie kurwa nie będę się bał, może o to w tym wszystkim chodzi". W momencie kiedy zaczynały się pierwsze poważniejsze efekty cały czas jeszcze zwalczałem w sobie ten dziwny strach i w pewnym momencie poczułem ulgę. Zrozumiałem że strach jest naszym największym wrogiem w życiu. Dalsza część tripa to było coś niesamowitego, aż trudno to opisać. Po prostu poukładałem sobie wszystko w głowie. Zrozumiałem.
Co powoduję że ludzie się stresują ? Strach
Jaka jest najłatwiejsza forma manipulacji ? W jaki sposób rządy próbują kontrolować swoich obywateli ? Poprzez strach
Co powoduje bad tripy czy paranoje ? Strach
Co Cie blokuję przed zrobieniem czegoś dużego ? Strach że Ci się nie uda.
Strach nas blokuje i jest naszym największym wrogie źródłem wielu negatywnych emocji.
Od tego tripa minęło 1,5 miesiąca. Przez ten czas miałem jakieś wpadki z trawą, ale nic poważnego. Do metafedronu mnie nie ciągnie. Wiem teraz, że są lepsze rzeczy i że lepiej wziać coś konkretnego raz na jakiś czas niż napierdalać co jest pod ręką tylko po to żeby się ućpać. Nauczyłem się panować nad samym sobą, oczywiście nie w 100% :D Dalej ciągnie mnie do wielu rzeczy.
Odmiana grzybów które jadłem to Golden Teacher więc tak, dostałem złotą lekcje :D
Teraz dopiero czuje się jak JA. Wraca mi moje poczucie humoru i naturalna pewność siebie. Na trzeźwo jak słucham muzyki to momentami łapie mnie wręcz euforia. Cały czas pracuję nad samym sobą i z każdym dniem czuję się coraz lepiej. Lepiej się odżywiam i codziennie ćwiczę. Mam swoje cele i wiem jak je osiągnąć, a do tego staram się cieszyć każdą chwilą.
Mam nadzieje, że komuś ten post pomoże albo chociaż sprawi, że się pośmieje :D Uzależnienie to walka z samym z sobą, ale to nie znaczy, że nic nie może nam pomóc. Mi grzyby pomogły niesamowicie i myślę że ogólnie psychodeliki mogą dużo pomóc w tych sprawach. Pamiętajcie jednak, że to nie jest złoty środek i bez waszych chęci i pracy macie raczej małe szanse na powodzenie.
Życie jest kurwa piękne i wszystko zależy od nas. Powodzenia wszystkim we wszystkim.
WRÓCILEM KURWA
"Zjadł tego Acodinu chyba całe tony, miał cudowne odjazdy, rozmowy z Bogiem, etc. Aż organizm przestał na niego reagować. Wtedy syn przeszedł na różne inne świństwa, począwszy od wynalazków z apteki, skończywszy na dopalaczach. (Przecież wszystko można kupić przez internet). Ale życie przestało mu się podobać, przeszedł trzy próby samobójcze trując się lekami. za każdym razem został odratowany. Również wstrzykiwał sobie różne syfy, aż doszło do martwicy ręki, którą trzeba było amputować. I tak przez kilka lat żyłam w nieopisanym cierpieniu patrząc na samounicestwienie mojego ukochanego dziecka. Nikt nie był w stanie mu pomóc. 24 kwietnia 2013 skoczył z 10 piętra, a ja robię wszystko, aby nie zwariować z rozpaczy. Jeżeli chcecie coś brać, to pomyślcie o sobie, ale również o najbliższych, bo im tez możecie zrobić niewiarygodną krzywdę.
Pozdrawiam i życzę wiele, wiele rozsądku.
Zrozpaczona matka!"
Ah te rozmowy z bogiem, duchami przodków itp. brednie każdego wyleczy skok z 10 piętra i żarcie psychodelików. Zresztą pełno tu takich historii nagniotów, domów wariatów. Pozdrawiam ćpuny
To nie zmienia faktu, że każdy jest inny i to, że ktoś się zniszczył to nie znaczy, że ze mną będzie tak samo. Wolę patrzeć na tych, którym się udało i czerpać z tego motywację oraz inspirację. Każdy ma swój własny sposób na życie i to jest piękne.
Mi psychodeliki pomogły niesamowicie i jestem im za to wdzięczny. Widzę po swoim życiu, że jest zdecydowanie lepiej i chcę się dzielić swoimi przeżyciami z innymi, bo może im to pomóc. Tak może im też zaszkodzić, ale tak jak WSZYSTKO inne. Seks też może Ci zaszkodzić, ale to nie znaczy żeby nigdy nie spróbować.
Dzięki za posta :D
Wypowiedz się jak przejdę pierwsze wrażenia i nie zobaczysz czy to co proponujesz nie posiada długofalowych skutków ubocznych.
Może niekoniecznie euforia jest warta polecenia i związane z nią plany na lepszą przyszłość.
Chyba że zenujecie, Zenkowie.
Cieszymy się razem z tobą, tylko nie pakuj się w opio... po tych stymulantach.
Dezinteglator pisze: ewentualnie z opiekunem i zamkniętym balkonem
Tak, bo fazę psychodeliczną da się tak ustawić by przebiegła pomyślnie, co udowodniły badania służb specjalnych.
Jak chcesz kogoś zamknąć, podać mu coś, to lepiej zacznij myśleć o sobie.
Każdemu kto zechce zamknąć kogoś i podać mu cokolwiek, by było lepiej należałoby zrobić niezbyt wiele krzywdy, bo czasem się przydaje.
Niestety podawanie psychodelików osobie rozbitej nie pomoże karton LSD, dobra muzyczka, zamknięty pluszowy pokój, i dobra gadka.
Nie znaczy, że czasem nie pomaga, ale warto poszukać czegoś bardziej odpowiedniego niż rozwiązywanie czyiś problemów,
Może nauczmy ludzi najpierw myśleć, żeby samodzielnie próbowali rozwiązywać swoje problemy. Tak każdy myśli, że jak ma problem to ktoś musi mu pomóc. Niech każdy znajdzie własną drogę w życiu na której końcu jest jego szczęście, a chyba każdy chcę być szczęśliwy. Moim zdaniem wystarczy chcieć i wtedy wszystko jest możliwe, a mówienie sobie, że jesteś chory albo że jest trudno itd może zadziałać w różne strony. Może Cie zmotywować do działania albo może Cie zdołować i sprawić, że przestaniesz wierzyć w siebie, co moim zdaniem jest mało pomocne w tych sprawach ;)
Co do mnie, to ja wiem kim jestem i miałem przeróżne dziwne sytuacje. Przedawkowałem w życiu kilka różnych substancji i też myślałem o lataniu, ale cały czas jestem w pełni świadomie tego co robię. Nie raz robiąc coś wiedziałem, że to jest coś absolutnie złego dla mnie, ale jakaś cząstka mnie zawsze się cieszy w takich momentach. To było jak oglądanie własnego upadku, ale i tak coś mi się w tym podobało ;)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/cannababcia.png)
Marihuana? Nie taka straszna, jak ją malowali.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/poldrugs.jpg)
Marihuana najczęściej używaną substancją psychoaktywną w Polsce po alkoholu, kofeinie i nikotynie
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/migrena.png)
Konopie skuteczne w leczeniu migreny – pierwsze badanie kliniczne z placebo!
Według danych z badań klinicznych przedstawionych na dorocznym spotkaniu American Headache Society, inhalacja kwiatów konopi zawierających THC i CBD zapewnia skuteczniejszą ulgę w migrenie w porównaniu z placebo.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/drozdze.jpg)
Drożdże piwowarskie reagują na odpowiednie dźwięki i zwiększają produkcję
Wiadomo że rośliny i zwierzęta wydają dźwięki, reagują na nie i za ich pomocą się komunikują. Komunikacja taka zachodzi też pomiędzy zwierzętami a roślinami i odwrotnie. Czy jednak organizmy należące do innych królestw domeny eukariontów w jakiś sposób reagują na dźwięki? Okazuje się, że tak. Reakcję taką zauważono u drożdży piwowarskich. Co więcej można to wykorzystać w produkcji złocistego napoju.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/eatingdisorders.jpg)
Zaburzenia odżywiania: marihuana i psychodeliki pomagają skuteczniej niż konwencjonalne leki
Pionierskie badanie osób żyjących z zaburzeniami odżywiania wykazało, że marihuana i substancje psychodeliczne, takie jak grzyby czy LSD, najlepiej łagodzą objawy u respondentów, którzy leczyli się za pomocą leków bez recepty.