http pisze: W średniowieczu, w dobie renesansu i w następnych wiekach trujące zioła, takie jak bieluń, lulek i wilcza jagoda (zwana belladonną od włoskich dam epoki renesansu, które zakraplały sobie nią oczy i dzięki zawartości atropiny w tej roślinie osiągały efekt rozszerzonych źrenic) wchodziły w skład osławionej 'maści czarownic'. Po natarciu taką maścią miejsc o cienkiej skórze (np. pachwin) następował głęboki sen, przynoszący wrażenie unoszenia się nad ziemią i wizje erotyczne. Po powrocie do świadomości 'czarownicom' zostawało złudzenie realizmu tych przeżyć, stąd przekonanie o lataniu na miotłach czy łopatach i o uprawianiu stosunków seksualnych z diabłem. (http://www.zielarze.pl/ksiega_ziol.htm#czarownice)
GrupaOlewającaWładzę pisze: co, nikt nic nie wie? szkoda :'(
I mean no harm.
Ani To Ani Tamto
Profesor Michael Harner z Nowej Szkoły Bdań Społecznych wykazał, że czarownicom europejskim przypisywano powszechnie używanie magicznych maści i balsamów. Przed lotem na miotle czarownice się "namaszczały". W jednym z typowych przypadków, cytowanych przez Harnera, czarownica w siedemnastowiecznej Anglii wyznała, że "zanim ruszają na swoje zebrania, namaszczają czoła i przeguby rąk olejkiem (o ostrym zapachu), przyniesionym przez Ducha". Inne angielskie czarownice mówiły, że olejek jest barwy zielonkawej i że się go rozprowadza na czole piórkiem. We wczesnych opisach czarownica miała smarować olejem kij, po czym "wędrowała i galopowała przez gęstwinę i pustkę, a kiedy i jak, to opisała". O nacieraniu zarówno kija, jak ciała wspomina źródło z XV w. również przytoczone przez Harnera: "Namaszczają kij i jadą na nim... albo namaszczają sobie pachy i inne owłosione miejsca." Inne źródło twierdzi: "Czrownicy i czarownice, którzy zawarli pakt z diabłem, namaszczając się pewnymi olejkami i recytując pewne słowa, przenoszeni są nocą do odległych krajów.
Andres Laguna, lekarz praktykujący w XVI w. w Lotaryngii, opisał znalezienie dzbana czarownicy, "do połowy napełnionego pewnym zielonym olejkiem... którym się namaszczały: zapach jego silny i przykry, wskazywał na to, że składnikami są zioła, w najwyższym stopniu oziębiające i nasenne, czyli szczwół, psianka, lulek czarny i madragora". Laguna uzyskał pełen pojemnik tego olejku i użył go w eksperymencie przeprowadzonym na żonie kata Metzu. Namaścił ją od stóp do głów, po czym "zapadła w tak głęboki sen z otwartymi oczami jak królik (podobna zresztą była do ugotowanego zająca), że nie wyobrażałem sobie, jak ją obudzę". Wreszcie Lagunie udało się ją zbudzić po trzydziestu sześciu godzinach snu. Poskarżyła się wtedy: "Dlaczego budzisz mnie w tak nieodpowiedniej chwili? Opływałam we wszystkie przyjemności i rozkosze świata." Potem uśmiechnęła się się do męża, który stal obok "przesiąknięty zapachem wisielców", i zwróciła się do niego: "Ty łotrze, wiedz, że zrobiłam z ciebie rogacza, i to z kochankiem młodszym i lepszym od ciebie."
Harner zebrał wiele opisów takich eksperymentów z maściami, niektóre z nich przeprowadzone były na czarownicach. Wsyztkie osoby zapadały w głęboki sen, a po obudzeniu się utrzymywały, że odbyły daleką podróż. Tak więc tajemnica maści znana była wielu ludziom żyjącym w czasach polowania na czarownice, chociaż nowocześni historycy na ogół skłonni są zapominać o niej lub pomniejszać jej znaczenie. Najlepsza wypowiedź pochodzi od jednego z kolegów Galileusza, Giambattisty della Porty, który uzyskał recepturę na maść zawierającą psiankę.
"Jak tylko jest gotowa, smarują nią część ciała, natarłszy ją uprzednio dokładnie do zaróżowienia... Podczas pewnych nocy księżycowych wydaje im się, że udają się na uczty, muzykę, tańce i spółkowanie z młodzieńcami, czego pragną najbardziej. Tak wielka jest siła wyobraźni i wyraźnie obrazy, że owa cześć mózgu, która nazywa się pamięcią, przepełniona jest niemal tego rodzaju rzeczami; a ponieważ one same są z natury niezmiernie skłonne wierzyć, przeto czepiają się tych obrazów do tego stopnia, że zmienia im to umysł, który dniem i nocą tylko o tym myśli."
Harner, który badał stosowanie halucynogennych środków przez szamanów peruwiańskich Indian Hivaro, sądzi, że aktywnym składnikiem halucynogennym olejków czarownic była atropina, silny alkaloid, znajdujący się w takich europejskich roślinach jak mandragora, lulek czarny, belladona (piękna pani!) lub pokrzyk wilcza jagoda. Zaletą atropiny jest to, że wnika przez nieuszkodzoną skórę, cechę tę wykorzystuje się w plastrach naskórnych z belladoną przynoszących ulgę przy bólach mięśniowych. Wielu nowoczesnych badaczy zrekonstruowało maści czarownic na podstawie recept zachowanych w starych dokumentach. Kilki uczonych z Getyngi doniosło, że zapadli w dwuziestocztergodzinny sen, w czasie którego śniły im się "szaleńcze jazdy, dzikie tańce i inne dziwne przygody typu orgii średniowiecznych". Inny eksperymentator, który tylko wdychał opary z lulka, opowiada o "zwariowanym uczuciu, że stopy stawały się coraz lżejsze, rozszerzały się i odrywały od ciała... jednocześnie doznałem upajającego wrażenia lotu.".
(...)
Don Juan i Castaneda spędzili kolka dni przygotowując pastę z yerba del diablo - "ziela diabelskiego" (datura - przyp. mój) - zmieszanego ze smalcem i innymi składnikami. Pod nadzorem Don Juana uczeń posmarował tą pastą podeszwy stóp i wewnętrzną stronę nóg, rezerwując najwięcej maści na genitalia. Pasta miała ostry, duszący zapach, "jak jakiś gaz". Castaneda wstał i zaczął iść, lecz nogi wydawały mu się "jak z gumy i długie, niezmiernie długie".
"Spojrzałem w dół i ujrzałem Don Juana siedzącego pode mną; daleko pode mną. Z rozpędu zrobiłem jeden krok, jeszcze elastyczniejszy i dłuższy od poprzedniego. Teraz uleciałem w górę. Pamiętam, że raz opadłem na ziemię; odepchnąłem się wtedy nogami, skoczyłem do tyłu i poszybowałem na plecach. Widziałem nad sobą ciemnie niebo, mijające mnie obłoki. Obróciłem się, aby spojrzeć w dół. Ujrzałem ciemną masę gór. Szybkość z jaką leciałem, była niezwykła."
Nauczywszy się sterować głową, Castaneda poczuł się "tak wolny i szybki, jak nigdy przedtem". Wreszcie osądził, że powinien wylądować. Był ranek, on zaś nagi i w odległości pół mili od miejsca, zktórego wyruszył. Don Juan zapewnił go, że w miarę nabywania praktyki, nauczy się lepiej latać.
- Możesz szybować w powietrzu przez setki mil, gdziekolwiek zechcesz aby zobaczyć co tam się dzieje, lub wymierzyć śmiertelny cios dalekim nieprzyjaciołom.
- Czy ja naprawdę latałem Don Juanie? - zapytał swego nauczyciela Castaneda.
- Tak mi powiedziałeś. Prawda? - odpowiedział szaman.
- A więc nie latałem naprawdę, Don Juanie. Latałem w mojej wyobraźni, wyłącznie w myślach. Gdzie było moje ciało?
Na co Don Juan odparł:
- Myślisz, że człowiek nie może latać; a przecież brujo (czarownik) potrafi w ciągu jednej sekundy przenieść się na odległość tysiąca mil, by zobaczyć co się dzieje, Potrafi wymierzyć cios wrogom przebywającym w odległych miejscach. A więc lata czy nie?
Prof. Harner informuje również, że atropina jest czynnym składnikiem roślina z gatunku datura (bieluń), w Nowym Świecie znanym jako ziele Jimsona, bieluń dziędzierzawa, trąba Gabriela, szalone jabłko oraz ziele diabelskie - to ostatnie należy do tej odmiany, którj korzeń umożliwił latanie Castenadzie. (...) "Kilka lat temu natrafiłem na wzmiankę o stosowaniu maści z datury w pólnocnym Meksyku przez Indian Jaki, którzy podobno smarują nią brzuch, <<aby mieć widzenia>>".
Co do maści: myślę, że da się coś pokombinować. Wprawdzie w domowych warunkach raczej nie wyciśnie się olejku z bielunia, ale powinno udać się go jakoś wyekstrahować. Można spróbować np. benzyną a później odparować albo lepiej olejem i później tego oleju używać do nacierania. Można też pewnie wygotować, odparować i dodać do jakiegoś średnio tlustego kremu, po czym utrzeć, żeby zrobiła się jednorodna emulsja. W każdym razie, jeżeli kogoś szczególnie rajcują bieluniowe jazdy, to warto, żeby wypróbował tę mętodę i dał znać. Na pewno jest mniej ryzykowna niż podawanie doustne. Mnie jakoś do tego nie ciągnie - ale wszystkim chętnym - "Alleluja i do przodu!" :-D .
Musze mieć recepturę na to! Strasznie mnie zajawiliście tą maścią... :-D
Latać?
Kto o tym nie marzy od dziecka? :-D ;-)
Czy potok słów, mówisz: nie, jeszcze nie wiem!
Więc podejdź bliżej, niech Twój mózg opuści klatkę
Zrozumiesz wszystko kiedy poznasz moja Matkę"
Ooo... 8-( jaaaa... ]
taaa a nazjfajniejszy jest fakt kimania 2 dni.......................
wujek supra
To ludzie stworzyli sobie boga.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/cognitivemarijuana.jpg)
Długotrwałe używanie marihuany może mieć wpływ na zdolności poznawcze
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaheart.jpg)
Marihuana zwiększa ryzyko rozwoju chorób serca
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/zk_strzelin.jpg)
Papier nasączony syntetyczną marihuaną
W strzelińskim zakładzie karnym wykryto próbę przemytu substancji ABP, którą nasączone były kartki listu. Działanie syntetycznego narkotyku można porównać do silnego działania marihuany.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/tom-hanks-cast-away-fex-ex-product-placement-.jpg)
Marihuana w sortowni jednej z firm kurierskich
Na początku stycznia 2025 roku funkcjonariusze Referatu do walki z Przestępczością Narkotykową Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej, we współpracy z funkcjonariuszami Śląskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Katowicach, przechwycili paczkę zawierającą ponad 1,4 kg marihuany. Narkotyki zostały ujawnione na terenie magazynu logistycznego jednej z firm kurierskich działających na terenie kraju i pochodziły ze Stanów Zjednoczonych.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/listrzaskowski.jpg)
Zaskakujące słowa Tomasza Lisa. "Odrobina amfy by Rafałowi nie zaszkodziła"
Zaskakujące słowa Tomasza Lisa! W swoim internetowym programie, w którym dyskutował na temat kampanii wyborczej, nagle stwierdził, że "odrobina amfy [amfetaminy - dop. red.]" Rafałowi Trzaskowskiemu by "nie zaszkodziła".