Więcej informacji: NBOMe w Narkopedii [H]yperreala
Podjęzykowo, ok 20.00
Pierwsze efekty - stymulacja - odczuwalne po 5 minutach. Później długotrwały skurcz mięśni w okolicy brzucha, bardzo nieprzyjemny, który utrzymywał się przez cały trip, na szczęście z malejącą intensywnością. Po 20 minutach memłania papiera już weszło to na dobre - wszelkie powierzchnie odsłaniały mi różne warstwy swoich tekstur, obraz się rozjeżdżał. Wyplułem papiery w kibel, samemu udając się pod prysznic.
Ciepła woda była uosobieniem Boga. Nie mogłem wyobrazić sobie nic lepszego w tym momencie; po prostu leżałem , podziwiając awangardową sztukę na łazienkowych kafelkach, dużo bardziej skomplikowaną niż najlepsze psychedeliczne animacje dostępne w wersji wirtualnej.
Spróbowałem zamknąć oczy; długo ich nie otworzyłem po tej próbie. Nie za bardzo byłem swiadom, co oglądałem- jakąś hybrydę świata z różnych bajek Disneja, najbardziej bym to przyrównał do Alice in Wonderland. W świecie tym chodziły BLOTTERY. Całe, nienaruszone blottery, żyły i funkcjonowały tam. Hofmann na rowerze, panoramix, szalony kapelusznik, simson, język rolling stones, alex grey, masa innych. Ciężko mi to opisać, ale wróciły w tym momencie, z niewiarygodną siłą, uczucia - dokładnie takie same jakie miałem przed spróbowaniem psychodelików; dawno temu. Ten stan ciekawości, fascynacji, bliżej nieprecyzowanego podziwu. Wyobrażenia enteogenicznych doświadcznień analizowane z retrospektywnej perspektywy (?!). Wspaniale mi się to wszystko oglądało, czasem się nie martwiłem, ale podejrzewam, że z godzinę woda się lała. Trudno.
Po tym wszystkim poszedłem do ciemnego pokoju , gdzie był przygotowany mp3 z najlepszymi kawałkami spod labela Virus Recordings, plus sporo innych, godnych kawałków neurofunk/darkstep drum and bass'u. Głównie Audio, Ed Rush/ Optical, Cybernetika, Noisia.
Usiadłem na łóżku; zacząłem podróż od Cybernetika-Antares. Słuchawki miałem jakości dość podłej, na co dzień stosuję inne, ale tylko te były na wierzchu - nie wybrzydzałem więc. Nie było też o co. Pierwszy raz muzyka brzmiała tak NIEWIARYGODNIE prawdziwie. Jakby była 'grana z instrumentu' w pomieszczeniu z doskonałą akustyką. Każdy dźwięk podsycał nastrój; przy zamkniętych oczach dosłownie przeniosło mnie do kabiny pilota statku kosmicznego, który właśnie zbliża się do nowej, niepoznanej planety; autentycznie czułem, że doświadczam czegoś absolutnie nowego, że odkrywam.
Z kolejną ścieżką dźwiękową wszedł zupełnie inny klimat.
Splinter - Fotran/Ed Rush&Optical/ Fierce.
W zasadzie słowo HORROR doskonale oddaje charakter tego utworu - toteż sceny ze wszystkich mi znanych filmów tego gatunku przemieszały się i stworzyły mi nie lada ackję. Uciekałem samochodem przez nieznany mi teren przed psychopatami z Hostela, wiedząc, że tu gdzieś nieopodal jest las gdzie rozgrywał się Blair Witch Project; wpadła mi na maskę dziewczyna z koreańskiego Shuttera, przy czym wjechałem w drzewo i ranny uciekałem przez las, bądąc obserwowanym przez dzieci z The Children, spośród których wyłonił się Omen, jadący na dziewczynce z Egzorcysty (jak ktoś oglądał - jest tam scena jak 'dziewczynka' schodzi po schodach w megaszybkim tempie na czterech kończynach z głową odwróconą o 180 stopni, demonicznie się przy tym uśmiechając - to właśnie tak wyglądała tutaj). Wtedy skończył się ten kawałek. Zdjąłem na chwilę słuchawki, żeby ochłonąć - byłem naprawdę wystraszony, choć doskonale wiedziałem, że to tylko w moim umyśle. Zawisiłem wzrok w ciemnej przestrzeni i mógłbym przysiąc, że dostrzegłem ryj Kayako z Klątwy na drugim końcu pokoju. Na szczęście zniknął :D
Odsłuchałem jeszcze kilka utworów, większośc budziła podobne wrażenia jak Splinter, choć żaden mu nie dorównał intensywnością wywołanych doznań.
Ogólnie klimat grozy i tajemniczości połączony z dynamiczną akcją zawartą w tych dźwiekach wydawał mi się niedościgniony i poczułem ogromny szacunek dla twórców, wysnuwając jednocześnie wniosek, że są genialnymi psychopatami.
Mając dosyć horrorystycznego nastroju ubrałem się i poszedłem do znajomych. Wydawało mi się, że ciężko będzie w ogóle cokolwiek powiedzieć, ale miło się zaskoczyłem. Bez trudu dało się rozmawiać, wyrażanie się nie stanowiło żadnego problemu. Rozmowa była wspaniała, przyjemna i ciekawa. Oglądanie filmu już po peaku również mi się podobało. Stymulacja jednak utrzymuje się długo, nie spałem całą noc.
Podumowując porównam to do LSD. Wizualnie i mentalnie - nie do rozróżnienia. Bodyload niestety zdecydowanie bardziej dokuczliwy, bardzo podwyższone tętno (kwas wchodził gładko, w zasadzie bez bl). PASKUDNY SMAK, który męczy przez kilka godzin i ta niefajna znieczulca w jamie ustnej oraz nadprodukcja ciągnącej się śliny.
Doświadczenie nasycające. nie mam potrzeby powtarzać przez długi czas.
Wolałbym LSD, ale tylko by zminimalizować nieprzyjemne efekty fizyczne. Psychodeliczny potencjał jest zbliżony i można tyle samo wynieść z tripa na obydwu substancjach.
Jeszcze odnośnie tolerancji- bardzo niedawno jadłem 25b i 25c, obydwa nie dalej jak 10dni temu.
Parathormon pisze: Tolerkę to robi srogą, nawet bezefektowa dawka.
opak pisze:Największym absurdem jest to że Amerykanie potrzebuja w zupełności 0,5 mg :P A my potrzebujemy na porządny trip od 1,5 mg w góre
Ma ktoś jakieś informacje o tolerancji (2 tygodnie?), szkodliwości, przypadkach przedawkowania, ld50 itp?
Efekty terapii wspomaganej psychodelikami są zachwycające
Badanie: Brak dowodów na resztkowe efekty marihuany w prowadzeniu pojazdów
Magiczne grzybki działają na mózg dłużej. Odkrycie pomoże w leczeniu depresji
"Pamiątka" z Tajlandii. Portugalczyk wpadł na warszawskim lotnisku
24 kg marihuany miał w swojej walizce Portugalczyk, zatrzymany na lotnisku Chopina w Warszawie. W bagażu 22-latka, który przyleciał z Bangkoku w Tajlandii, znaleziono 42 paczki suszu, których wartość na czarnym rynku oszacowano na niemal 1,2 mln zł. Mężczyźnie grozi grzywna i od 3 do 20 lat więzienia.
Produkowali tyle amfetaminy, że narkotyki musieli wozić taczką
Ponad 64 kilogramy amfetaminy, nielegalna linia produkcyjna i dwie osoby zatrzymane – to efekt działań specjalnego wydziału antynarkotykowego łódzkiej policji. Ilości narkotyków były tak duże, że do ich transportu sprawcy wykorzystywali… taczkę.
Maroko stawia na legalne konopie. Ulga dla tysięcy farmerów
Największy na świecie producent konopi indyjskich stawia na legalizację upraw. Po dekadach działania w cieniu, rolnicy z regionu Rif mogą wreszcie pracować bez obaw o aresztowanie. Legalizacja przynosi nowe możliwości, ale też wyzwania — nielegalny rynek wciąż ma się dobrze, a rolnicy narzekają na problemy z wypłatami za plony.

