Pochodne kwasu lizergowego, jak na przykład LSD, czy LSA.
Więcej informacji: Lizergamidy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 639 • Strona 28 z 64
  • 3649 / 998 / 2
ooo to jak wezme 50mg 4homipt to będą fajniejsze wizuale niż po jednym kartonie 1P-LSD z 2 kartonami ALD-52? :> też jest szansa na utratę ego jak z Adelą?
Gdy możesz być kim chcesz. Bądź sobą. No chyba, że możesz być Son Goku, wtedy zawsze bądź Son Goku.
Posiąść wszelką wiedzę leży w zasięgu możliwości człowieka ~ Leonardo da Vinci
Szukaj mnie na: https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/
  • 4965 / 870 / 0
W przypadku psychodelikow zawsze jest szansa na utrate ego :) Nie mam pojecia jaka jest jakosc obecnych sortow ale w zyciu bym sie nie odwazyl na 50mg homipta sprzed 2 lat.
  • 658 / 53 / 0
Ja za to jak najbardziej, wydaje mi się, że tyle papierów może być porównywalne do 50mg homipta.
No może trochę słabsze jeśli masz dobry sort tryptaminy, a nie wiem jaki teraz lata.
Chaos Aksjologiczny
Materiału zmęczenie, być własnego cienia cieniem
  • 240 / 43 / 0
03 kwietnia 2017serotoninowy pisze:
Mnie 250ug przygniotlo dosyc mocno ale do bad tripa daleko, bylem caly czas spokojny obserwowalem wszystko bez zadnej wiekszej paniki, czulem cos ala homet ze ald kieruje tym tripem i oprowadzi mnie po swojej krainie a pozniej bezpiecznie zaprowadzi do domu. Mindfuck kurewny na wejsciu i w trakcie peaku pojawial sie falowo.
No coś takiego, tylko ja akurat żadnego poczucia przewodnictwa nie miałem. Po grzybach jest zawsze, a tu to trochę jakby mnie ktoś wsadził do rakiety kosmicznej, zostawił w niej samego i dalej radź pan sobie sam, z tym że obsługa sterów okazuje się dośc prosta i można lecieć mniej więcej tam, gdzie się chce. Może nie wszędzie, ale pole manewru jest spore.

Nie było bad tripa jako takiego. Były momenty paniki ale dało się je kontrolować, tylko raz było blisko. Miałem butelkę z wodą i sobie ją popijałem, bo było gorąco, mimo że wieczorem i w lesie. W końcu mi się woda skończyła, zostałem z pustą butelką i zapomniałem co to jest; wiedziałem tylko że to śmieć i że powinienem go wyrzucić, ale wokół nie widziałem śmietnika, co powodowało niepokój. Próbowałem ją wsadzić do kieszeni, ale kieszeń była strasznie daleko i strasznie głęboka, więc pewnie bym w niej tę butelkę zgubił, więc nie mogłem jej wyrzucić, więc co mam z nią zrobić, nie mam kosza, przecież to śmieć i muszę coś zrobić, ale nie wiem co. I z tej bezradności tak spanikowałem, że w końcu wyrzuciłem butelkę w krzaki i oddaliłem się czym prędzej biegiem, żeby nikt nie zobaczył jak śmiecę (w lesie). Potem pomyślałem, że to brzydko tak śmiecić w lesie, więc zawróciłem po butelkę, ale z naprzeciwka szli jacyś ludzie. Pomyślałem, że na pewno uznają, że jestem pojebany i tak się zacząłem bać, że potem byłem z siebie dumny, że nie było tego po mnie widać - chociaż jak teraz o tym myślę, to na pewno było widać, bo stanąłem z boku ścieżki, przodem do tych ludzi, ale z głową wykręconą do tyłu ile się dalo, żeby na nich nie patrzeć, i stałem tak długo, aż tamci sobie poszli. A balem się w trakcie tak, jakbym miał co najmniej dostać kulkę w łeb od enkawudzisty.
Butelkę znalazłem i w końcu wyrzuciłem do kosza, jak już znalazłem kosz, a to też było trudne, bo nie każdy kosz się nadawał dla mojej butelki, ale nie pytajcie dlaczego, bo nie wiem. Serio, czułem się momentami jak kompletny zjeb i wiedziałem, że zachowuuję się jak idiota, ale nie potrafiłem tego powstrzymać, dopóki fala nie opadła. Między falami było wszystko w porządku.

Pamiętam, że na "prawdziwym" kwasie mindfuck był mniejszy, ale dużo łatwiej było się wystraszyć i stracić kontrolę totalnie. Tu nie, szło to dość łatwo opanować, tylko momentami nie wiadomo o co chodzi i dlaczego. Właściwie większość czasu czułem się spokojnie, tak jakoś melancholijnie szczęśliwy, nie potrafię tego uczucia nazwać. Taki stan, że jest bardzo przyjemnie, ale wiesz że to w sumie wszystko chuj i narkotyki, i minie; jak w jesienne popołudnie, gdy jest super pogoda, ale wiesz że to już ostatni taki ciepły dzień, a potem będzie tylko listopad i ciemna, mroźna zima.

No i myślę, że te 150ug to było dla mnie na początek za dużo, następnym razem wrzucę jeden karton albo może nawet pół. Myślę, że ten mindfuck jest do opanowania, 250 ug powinno już dać dobre doznania, zwłaszcza wizualnie, bo tu mam niedosyt, ale na razie nie czuję się gotowy :-)
Uwaga! Użytkownik Makrela nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 4965 / 870 / 0
Ja zarzucalem wtedy to 250ug celem glebszych refleksji, przygotowywalem sie 2tygodnie do tripa , s&s mialem idealne i nic z tego nie wyszlo, moze nie wyslalo mnie jak Ciebie samotnie rakieta bo z gory zalozylem przed tripem ze calkowicie poddam sie substancji, co ma byc to bedzie , dawka spora. Zapewne to indywidualne predyspozycje. Kazdy ma inna mentalnosc. Nie dalo sie zaglebic w zadne watki na dluzej bo mindfuck towarzyszyl mi przez caly peak falowo, po chwili zrezygnowalem z probowania bo to moglo prowadzic do bad tripa , tak to wtedy czulem. I choc bylem w miejscu gdzie nie bylo ludzi ktorzy by zaklocili moja podroz to czulem momentami spory niepokoj z nie wiadomych powodow. Historia z butelka obrazuje to do czego pije , na pewno rozumiesz. Wizualnie bylo to dla mnie cos nowego , bo inaczej niz po tryptaminach i fenylkach. Falowanie mi sie bardzo podobalo, az bujalo calym mna , po tryptaminach i fenylkach nawet w sporych dawkach ten aspekt wizualny jest ciezki do uzyskania , przynajmniej w moim przypadku. Zostal mi 1 karton 125ug zakupiony jesienia. Na pewno jest w samarce ale gdzie go schowalem nie mam pojecia, moze znajde go za x lat i wtedy sprobuje o ile wykaze jakakolwiek aktywnosc. Poki co staram sie odstawic co sie da :)
  • 240 / 43 / 0
03 kwietnia 2017serotoninowy pisze:
Ja zarzucalem wtedy to 250ug celem glebszych refleksji, przygotowywalem sie 2tygodnie do tripa , s&s mialem idealne i nic z tego nie wyszlo, moze nie wyslalo mnie jak Ciebie samotnie rakieta bo z gory zalozylem przed tripem ze calkowicie poddam sie substancji, co ma byc to bedzie , dawka spora. Zapewne to indywidualne predyspozycje. Kazdy ma inna mentalnosc. Nie dalo sie zaglebic w zadne watki na dluzej bo mindfuck towarzyszyl mi przez caly peak falowo, po chwili zrezygnowalem z probowania bo to moglo prowadzic do bad tripa , tak to wtedy czulem.
No niestety. Ja sobie założyłem trzy cele i nawet je zapisałem w notesie, żeby na tripie sobie je w razie czego przypomnieć (to był dobry pomysł, bo faktycznie zapominałem), a byly to po kolei przyjemne spędzenie popołudnia na zasadzie lecimy z wiatrem", pomyślenie nad tym czym się zajmuję na co dzień (powiedzmy że pracuję intelektualnie/twórczo, zajęcie wymaga kreatywności) i pomyślenie nad swoim życiem, a zwłaszcza nad tym, że trochę za dużo piję. Pierwsze się udało, drugie trochę mniej (chociaż jak przesłuchałem wczoraj nagrania, to wynotowałem parę interesujących pomysłów, coś się wykluło), a trzecie... nie wiem.
Niby jakiś potencjał do autoterapii ta substancja IMO ma, ale brakuje mi tego duchowego oczyszczenia i przewodnictwa jakie dają np. grzyby, poczucia że zobaczyłem coś, co jest w moim życiu ważne i trzeba nad tym pracować na trzeźwo. Po psylocybinie zawsze zostaje mi przez pewien czas silna mottywacja do działania i faktycznie daje to efekty. A tu niby zobaczyłem, dało się prowazić pogłebioną introspekcję ale proces myślowy był tak zaburzony że nie dało się niczego spójnie sobie wytłumaczyć i nakierować się w odpowiednią stronę, a teraz, po wszystkim, jest to zbyt odległe żeby się tym przejąć i działać. Co nie znaczy że nie zamierzam próbować %-D Brakuje mi tu klarowności, ale nie wiem czy to wina substancji czy może trzeba do niej jakoś inaczej podejść.

Teraz pytanie z innej beczki. Mikrodozowanie -> gdybym chciał spróbować, to po jakim czasie od tripa ma to sens? Teraz, dwa dni po, tolerancja jest pewnie tak wysoka, że nic nie będzie działało. Czy będzie?
Ostatnio zmieniony 04 kwietnia 2017 przez Makrela, łącznie zmieniany 3 razy.
Uwaga! Użytkownik Makrela nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 240 / 43 / 0
do kasacji, dwa razy się wysłało
Uwaga! Użytkownik Makrela nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 683 / 112 / 0
^Up
Microdosing: nie próbowałem z lizerami. Ale tak na chłopski rozum to myślę, że przerwa powinna trwać tyle, co między full tripami, czyli minimum 2 tygodnie, a optymalnie 3 - 4.
Ekonomiczna i technologiczna struktura społeczeństwa jest o wiele ważniejsza od jego struktury politycznej w
wyznaczaniu stylu życia przeciętnego człowieka
---
Natural Born Sociopath
  • 4965 / 870 / 0
Rowniez myslalem nad microdosingiem psychodelikow w aktualnej sytuacji zyciowej. Nie cpam pol roku prochow, jak myslicie taki dosing moze miec sens i pomoc w tej kwestii ?
Konkretnie myslalem o homipcie, tryptaminy zawsze dawaly doswiadczenia z ktorych najwiecej udalo mi sie wyciagnac i chyba najlepiej sie do tego nadaja.

Najlepiej zeby sie wypowiedzialy osoby z wiedza praktyczna o mircodosingu.
  • 748 / 38 / 0
Ja stosowalem microdosing ALD-52 i jest bardzo spoko tylko krotko. Wrzucalem 10mcg, przerwy najlepiej zrobic 2tygodnie lub miesiac. Nie probowalem microdosingu tryptamin wiec na to nie odpowiem.
ODPOWIEDZ
Posty: 639 • Strona 28 z 64
Newsy
[img]
36 kg marihuany ukryte w szpuli z kablem. CBŚP i KAS przechwyciły transport na A4

Ponad 36 kilogramów marihuany o czarnorynkowej wartości przekraczającej 1,7 mln zł zabezpieczyli funkcjonariusze CBŚP oraz Służby Celno-Skarbowej podczas kontroli ciężarówki na autostradzie A4. Narkotyki były ukryte w specjalnie przygotowanej skrytce wewnątrz przemysłowej szpuli z kablem. Kierowca został zatrzymany i tymczasowo aresztowany.

[img]
USA: Donald Trump usunie marihuanę z listy najcięższych narkotyków?

Stało się to, o czym spekulowano od miesięcy. Donald Trump, mimo oporu konserwatywnego skrzydła własnej partii, ma sfinalizować proces reklasyfikacji marihuany. Konopie mają trafić z surowego Wykazu I (gdzie są traktowane na równi z heroiną) do łagodniejszego Wykazu III substancji kontrolowanych.

[img]
Przemycali narkotyki z Hiszpanii w sklepach i automatach paczkowych. Rozpoczął się proces

Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces przeciwko trzem zatrzymanym i aresztowanym mężczyznom z Gdyni, Suszu i Bochni oskarżonym o przemyt narkotyków z Hiszpanii. Trafiały one do Polski za pośrednictwem firm kurierskich.