JestemSoba-Chyba pisze: ...
Dziś już 26 lipiec, czyli 6 tygodni leci.
W tym tygodniu miałam kryzys, ale odpycha mnie od tego gówna ostatecznie.
Co jest dziwne - nie paliłam mj od 3 miesięcy, ogólnie jestem czysta od dragotyków (wyjątek - listek alpry w 3 dni w 2 tygodniu absty).
Sączę sobie gingersy i żyję sobie z mega chłodnym dystansem do wszystkiego.
Nie jest wesoło, anhedonia miażdży motzo ;)
Jestem mega dumna z Ciebie, widać, że coś się w Tobie zmienia. :hug:
Masz jeszcze resztki skręta? Jakie plany na później?
Pięknie, 12 tabletek 80mg dziennie :D Mój rekord to 5. Aktualnie skręta zbijają dwa, 200mg majki albo 25mg metadonu.
Serdecznie polecam Wam wszystkim adaptogeny - wyregulują organizm i dadzą siłę do walki z uzależnieniem. Ja mam 7-składnikowe combo i skręt jest dużo lżejszy, tolerancja zaś spada.
ZERO TOLERANCJI DLA TOLERANCJI!
Nie było mnie tu ładnych parę lat. Jestem uzależniony od opio od ok. 8. Od 5 jestem w ciągu: głównie buprenorfina (ok. 2mg dziennie) przeplatana ciągami na helu, majce, oxy i kodzie. Zwykle udaje mi się wrócić do tych 2mg bupry, czasami nawet schodzę niżej. Nadszedł jednak czas, w którym chcę się uwolnić i dlatego mam do Was, doświadczonych skręciarzy kilka pytań:
1. Ile może trwać skręt po czymś takim? (czytam, że po buprze nawet do 2 miesięcy; to prawda?)
2. Czy fakt, że jednak jestem na małych dawkach może mi dawać nadzieje na to, że podczas detoksu nie będę wyglądał jak Darth Vader bez maski?
3. W co się zaopatrzyć? Nie chcę benzo (boję się wjebania) i alkoholu (prawie nie piję, poza tym pamiętam, że alk wzmacnia mi niektóre objawy skręta jak np. to przejebane ziewanie). Na pewno SSRI (pytanie, czy zacząć to brać 2 tygodnie przed planowanym detoksem, czy dopiero zacząć w jego trakcie?)
4. Czy znacie w Wawie dobrych terapeutów (jak już wyjdę ze skręta, to nie chcę wrócić) i psychiatrów (kogoś ogarniętego w temacie, a nie kola co mi wypisze klony i tramca i powie "no elo, radź sobie")?
5. Czy macie jakieś inne protipy? Np. jak wyposażyć miejsce, w którym się odtruwamy, czy kotek pomoże, czy kontakt z naturą przynosi ulgę, czy umiarkowane ćwiczenia fizyczne (3-4 razy w tygodniu chodzę na siłkę, będę miał na to siłę na skręcie? xd) dadzą radę?
Oczywiście wiem, że kwestie osobnicze i nie wiadomo, jak zachowa się mój organizm. Bardziej pytam o to, jak sądzicie, czego się mogę spodziewać. Bo ciągle pocieszam się myślą, że może to i długi ciąg, ale jednak na małych dawkach. I BARDZO nie chcę się w tej kwestii mylić :(
motzno pisze: @Blue_Berry Dlaczego za kilka tygodni depresja wróci?
Mózg uodporni się na ten wyrzut endogennych opiatów?
Użytkownik boozer86 bardzo zgrabnie Ci to wyjaśnił.
Jednak depresja poopiatowa to nie tylko neuroprzekaźniki, receptory i książkowe formuły. To ponure zjawisko tworzy się z najgłębiej skrywanych potrzeb człowieka uzależnionego, które w tym danym momencie nie mogą zostać zaspokojone. Jest to wyjątkowo nieprzyjemne i potężnie szarpie psychikę, gdyż tej się wydaje, że to właśnie ta chwila jest tą idealną, aby zatopić się w trwającej niemal w nieskończoność, czystej, opiatowej kąpieli. Będąc w ciągu zapominasz, jak to jest spędzać czas na trzeźwo. Nawet, gdy ma się niewiarygodnie wysoką tolerancję i nie czuje się już nic, po odstawieniu czas zaczyna płynąć boleśnie wolno, a każdy następny dzień przedłuża się jeszcze bardziej od poprzedniego. Depresja wynika z oczekiwania, oczekiwania na zmianę, na bodziec, na to, że cokolwiek wróci do normy, jednak mózg już nie pamięta, czym owa norma jest i jakie towarzyszą jej uczucia. Więc zaczynasz sobie wyobrażać, wizualizujesz sobie przyszłość, która i tak nie nadejdzie i z czasem przekonujesz się, że to prawda. Szczęście związane z rzuceniem dragów zamienia się w niemalże cieleśnie dokuczliwą nudę. Samozadowolenie zmienia się w ograniczające poczucie nijakości i bezsensu własnych działań. Napływają wspomnienia wzmagane przez bezczynność, która z dnia na dzień staje się coraz większą i bardziej dotkliwą torturą. Każde zajęcie wydaje się być trudne, więc w ogóle się za nie nie zabierasz, a gdy już nawet się go podejmiesz, nie jesteś w stanie dokończyć, bo koniec wydaje się być tak odległy, że położenie się i pogrążenie we śnie wydaje się być najlepszym w tym momencie rozwiązaniem. Mózg się nie uodparnia na wyrzut endorfin, tylko zwyczajnie ich nie produkuje. Skończyłaś, uwolniłaś się, wydaje Ci się, że stoczyłaś walkę i wyszłaś obronną ręką, jednak tak nie jest. Niczego nie wygrałaś, choć walczyłaś o wiele. Detoksykacja bywa bardzo bolesna, jednak jest wyjątkowo łatwo osiągalna, gdyby się nad tym dobrze zastanowić. Tak jest, choć większość ćpunów, głównie heroinistów, którzy mieli zaszczyt poznać uroki odstawiania heroiny na sucho po latach grubego ciągu, może twierdzić inaczej. Ciało wolne od substancji, które nie odczuwa już fizycznego cierpienia, dopiero takie ciało może zacząć swoją walkę. Bo powiedz, kochanie, co takiego udało Ci się wywalczyć do tej pory? Czego, zdaje Ci się, jesteś bliżej? Co takiego osiągnęłaś na drodze pełnej przeciwności i z czego możesz być dumna? Nie sądzisz, że o wiele lepiej byłoby teraz zrobić sobie przerwę od tej, idącej nie wiadomo w którym kierunku, sytuacji i zwyczajnie dojebać paręnaście miligramów słodkiego, kojącego wypoczynku? Tylko odrobinę, żeby dodać sobie sił, żeby pocieszyć i wzmocnić osłabioną psychikę.
Jesteś młoda i ćpasz od niedawna. Co to jest kilka lat. Nie grozi Ci podetoksykacyjny zespół abstynencyjny, którego doświadczają osoby jadące przez bardzo długi okres czasu na kosmicznych dawkach najsilniejszych opioidów (w tym niegdyś ja i oxan). Możesz być o to spokojna. Gdy raz się zdetoksujesz, będziesz fizycznie wolna i wtedy podejmiesz walkę. Zabawne jest jednak, że ćpuny w większości uważają, że jest ona skończona po tygodniu, miesiącu czy roku.
Tak, wiem, zasłużyłam, sama wybrałam swoją nędzną, narkomańską drogę.
Tak de facto, los dał mi właśnie teraz okazję na opio z przepisu lekarza. Odmówiłam, mimo solidnych podstaw, szyderczo uśmiechających się do mnie z ekranu usg. Shit happens.
Berig pisze: Serdecznie polecam Wam wszystkim adaptogeny - wyregulują organizm i dadzą siłę do walki z uzależnieniem. Ja mam 7-składnikowe combo i skręt jest dużo lżejszy, tolerancja zaś spada.
motzno pisze:No ja od 13.06 jestem czysta.JestemSoba-Chyba pisze: ...
Dziś już 26 lipiec, czyli 6 tygodni leci.
Jestem mega dumna z Ciebie, widać, że coś się w Tobie zmienia. :hug:
Masz jeszcze resztki skręta? Jakie plany na później?
Z objawów skręta to dzisiaj ustało mi te kichanie
Jak przy większości detoksów (wyszedłem kiedyś na ponad rok z kilkuletniego ciągu na MJ, wiem że to trochę kiepskie porównanie, no ale...) najważniejsze to się czymś zająć. Chociaż np. oglądanie filmu "Morfina" na skręcie nie bylo kurwa mądrym pomysłem
Podpisuję też się pod teorią że z fizycznych objawów najgorsze są te pierwsze 4-5 dni. Przez ten czas wspomagałem się tylko naparami ziołowymi, ziołowymi na sen, piwem i MJ. Miałem kaszel który przypominał odruchy wymiotne, ale to nic dziwnego jak od ponad roku nie kasłałem bo skutecznie wpierdalałem lek na kaszel -,- Żołądek już mi nie jodłuje (według mnie te napary z mięty tu mają dobry wpływ, co z resztą wujek duckduckgo mi potwierdza). Pierwsze 4 dni odstawki opio zbiegły mi się czasowo z brakiem benzo. Przez ten czas miałem wyraźne kłucie serca oraz napiętę strasznie mięśnie (szczególnie te w okolicach szyi, nawet łapałem duszności przez to, lub to może tylko paranoja?). Piątego dnia doszedł mi f-zepam i pomógł mi w tym, albo może to kwestia czasu. Woda ze mnie nie cieknie tym otworem którym nie powinna, z nosa też już nie, ale za to codziennie budzę się jakby z zapchanym nosem co wkurwia mnie bardziej.
Z plusów jak na razie mogę wymienić satysfakcje że idę do przodu, ogromną chęć pozbycia się tego skurwiałego nałogu a w przyszłości i kolejnych zbędnych, no ale nie wszystko na raz.
I szlugów też już nie palę, jakoś tak samo z siebie przy okazji wyszło :)
Też w obecnej odstawce pomogło mi to że pomimo brania to jednak przez te ostatnie 6 tygodni (pamiętam, że pierwszą próbę detoksu podjąłem tego samego dnia co Ty) więcej dni byłem na czysto niż na opio. Nawet te krótkie przerwy jednak coś tam pomagają.
Mam nadzieję tylko że psychika mi wyrobi w najbliższych dniach, tygodniach, miesiącach, latach. Nie chcę brać jakiś aptecznych depresantów bo to ładowanie się w kolejne bagno, w tej kwestii na razie wystarcza mi noopept i kurkuma. Melisa na uspokojenie skołatanych nerwów
No i czytając bardziej doświadczonych ode mnie wiem, że to dopiero początek, no ale każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. To coś jak post tylko nie na 40 dni, a na całe życie.
niech Bóg będzie ze mną jak autodestrukcja
masz wyraźny kształt, a świat to iluzja
jakbym te twoje pieniądze miał to bym je puszczał
Mogę je podać, ale mechanizmów działania szukajcie sami, bo dużo by tu pisać.
1. Różeniec górski.
2. Bacopa monnieri.
3. Magnolia officinalis.
4. Gynostemma pentaphyllum.
5. Kurkumina.
6. Gingko biloba
7. Tarczyca bajkalska.
Poza tym piję rozmaite herbatki, które już nie są adaptogenami.
ZERO TOLERANCJI DLA TOLERANCJI!
Blue_Berry pisze:...
Idealnie opisałaś depresję poodstawienną, ale Ty o tym wiesz.
Najgorsze było w grzaniu to, że czegokolwiek nie zarzuciłam, czegokolwiek nie puknęłam, czas działania ograniczał się do kilkunastu minut, czy w podaniu oralnym marnej godziny. Naprawdę marnej. Godzina lekkiego podgrzewania, później kilka godzin świętego spokoju i dupościsk do następnego dnia. Następnie budzenie się na skręcie.
Musiałby minąć szmat czasu, żeby pluszowa opiatowa wanienka utrzymywała się dłużej.
Najbardziej podtrzymuje mnie w trzeźwości zdanie: "przyjebiesz, a później za krótki czas znowu wróci trzeźwość".
Znalazłam jakiś czas temu moje metalowe pudełko, które myślałam, że zgubiłam, a w nim insulinowki z polfy, waciki, woda do iniekcji, dwie tabletki klona i kilka mst. Pomyślałam, że mogłabym sprawdzić tolerkę. Ale dobrze wiem, jak chciał wtedy zabawić się ze mną system zaprzeczeń i iluzji. Wróciłabym do "raz na jakiś czas" albo zapewne od razu byłabym w ciągu. I znowu po chwili znalazłbym się w momencie "chuj a nie grzanie". Nie wyrzuciłam jednak pudełka przez kilka dni. Znowu skapnęłam się, że to iluzja. Wyjebałam je przedwczoraj, aż musiałam się później zalkoholizować
Od razu przyszło mi do głowy: "ale Ty przecież nie ruszałaś dawno kabli, nie musisz od razu z takim kalibrem, może jakieś pst, jak ostatnimi czasy".
Nie wiem Blue_Berry, jak długo będą trzeźwa, trzeźwość za chuja nie cieszy. Ale ciąg był dużo bardziej beznadziejny.
Odrzuca mnie od wszystkich dragów, nawet od benzo. Nie wiem co się ze mną dzieję, wiem jednak, że nie mogę się czuć zbyt pewnie.
Co do okazji "od losu" - tak się składa, że mam nawrót choroby, a opio maskowało mi ból, gdy byłam jeszcze w ciągu. I znów zaczął beznadziejnie dokuczać. Wybrałam się do mojego lekarza, zrobił usg i sam zaproponował mi dhc, przygotowując mnie w tym czasie na kolejne procedury.
Wiesz, od kiedy rzuciłam, rodzi się we mnie jakaś taka przerażająca obojętność, z każdym dniem jest coraz większa, rośnie jak chory mutant, obejmuje każdy aspekt mojej osoby. Razem z nią przychodzi do mnie chęć manipulowania ludźmi, uświadamiania im jak kruche są ich zasady i jak beznadziejnymi są stworzeniami. Przypalania im dupy, jak małe dziecko, bawiące się lupą nad mrowiskiem. Odmawianie sobie takich działań daje mi również satysfakcję. Dziwi mnie tylko dlaczego mam takie zapędy, bo jestem dobrym człowiekiem.
Tosigot pisze: Po 20dniach odstawilem benzo i nawet tego nie poczułem ( fakt faktem na końcu zeszlem z dawek do 0.75mg broma ;-) )
1. Ile jadłeś w sumie benzo?
2. Jakie dawki?
3. Serio nic nie czułeś po rzuceniu tych 0 0.75mg? :o
Gratuluję, bo mi się wydawało, że nawet po skrupulatnej redukcji dawek, po rzuceniu tej ostatniej, mini dawki, będzie jeszcze bardzo źle.
Scalono - Berig
motzno pisze:Jak Ty chciałaś rzucić, skoro codziennie jeździłaś po heroinę i robiłaś ifauki? JAK?!SandS pisze:Wie ktoś, kiedy to gówno przejdzie?
A ja ledwo wyszłam ze skręta i jeszcze w depresji poopiatowej i na początku się jakoś cudem trzymałam, patrząc na to wszystko, ale w końcu przyszedł moment większego doła i jeszcze większego załamania i "daj też trochę, bo jest mi strasznie chujowo, już nie mam na nic siły, 24h na dobę na dupościsku, a mam przed sobą masę nauki, noc nawet nie zaczęłam robić i nie wiem, jak ja się do tego wszystkiego zabiorę" (i do tego pracować trzeba plus zarabiać dla niego 9 tysięcy na hel dodatkowo). Taka sytuacja.
niech Bóg będzie ze mną jak autodestrukcja
masz wyraźny kształt, a świat to iluzja
jakbym te twoje pieniądze miał to bym je puszczał
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/d/d67fac96-382d-499e-82f3-6e41565544be/r.jpg?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250608%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250608T133102Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=b1add3e0d0f08b1bdb5377a49af5f526425f5449d8361f485425cff4f5039557)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/aptekadyzurna.jpg)
Rewolucja w receptach na opioidy przyniosła skutek? Przepisy miały uderzyć w receptomaty
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/metaukropol.jpg)
Raport unijnej agencji ds. narkotyków: Polska na czele produkcji syntetycznych katynonów
Polska jest na czele europejskiej produkcji syntetycznych katynonów, jednej z najczęściej nadużywanych substancji psychoaktywnych - wynika z raportu Agencji Unii Europejskiej ds. Narkotyków (EUDA). Przy wytwarzaniu narkotyku współpracowały polskie i ukraińskie grupy przestępcze - dodano.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/narkotyki-i-euro.jpg)
Żeby nie dostać mandatu za piwo, próbował przekupić policjantów 70 euro i kokainą
Przyłapany na piciu piwa na peronie sopockiego dworca 33-latek, by nie dostać mandatu, zaoferował policjantom łapówkę: 70 euro i... kokainę.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/mikrodawkowanko.jpg)
Pierwsze takie badania obaliły popularny mit
Mikrodawki LSD zyskały popularność jako potencjalna metoda leczenia ADHD, ale najnowsze badanie kliniczne wykazało, że ich skuteczność nie przewyższa placebo. Choć wiele osób wierzyło w poprawę koncentracji i samopoczucia, naukowcy nie znaleźli na to dowodów.