Pierwszy post na forum, to i się trochę przedstawię.
Imię nie gra zbyt dużej roli. Mam 18 lat, mieszkam w dziurze pośrodku niczego, chodzę do liceum w średniej wielkości mieście (2h dojazdów dziennie, pks to chuj).
Przygodę z używkami zacząłem jakoś mając 12 lat, do dziś pamiętam pierwszą ramkę szlugów :v Potem klasycznie pierwszy browiec, pierwsza wódka (14 lat), pierwszy spalony gibon (15 lat) i pierwsza ekstrakcja antka mając 16 lat. Jak można się domyśleć na hypka zaglądam już jakiś czas, głównie w celach edukacyjnych :-D Wszystko było takie niewinne dopóki nie poszedłem do liceum. Pierwsza klasa przebiegła mi spokojnie, raz na jakiś czas najebka alkoholem, jakaś krzywa akcja i to wszystko. Mało tego, rodzice dowiedzieli się że zdarza mi się wychylić dopiero jak trochę po 17 urodzinach wróciłem zalany w trupa do domu. W wakacje (tak, te ostatnie) zaczęło się jaranie jointów z kumplem, giecik raz na tydzień, jak nie było okazji pojechać na wixe i sie najebać. Potem on wyjechał na studia, a ja jarałem dalej, z tym że z kumplem z klasy który zawsze coś miał przy sobie. Szkiełko w kiblu, za 2 lekcje opalenie dzidy i tak cały dzień leciał na bani z chujem wbitym w naukę (w 1 klasie miałem przezajebiste jak na mnie oceny). Potem powrót do domu, jak był jakiś pakiecik skitrany to jeszcze poprawka, jak stykło floty to seta wódki i popołudnie mijało na niczym. W weekend kumple sie zjeżdżali, no to by co wychylił. Ja poprawiałem lufką # i sie śmiałem jak zjeb z kota za oknem auta czy z innego gówna. Przy okazji inny kumpel mnie zaszczepił 3MMC na pewnej imprezie. Tak mi minął 1 semestr 2 klasy liceum. Potem przez głupotę zostawiłem lufkę na biurku, starsza dość szybko zczaiła ocb - pogadanka (a nawet kilka), psycholog pierwszy (jebany kretyn), psycholog drugi (spoko babka, chodzę do niej do dzisiaj). Oczywiście palić nie przestałem. Jarałem trochę rzadziej, więcej wódy waliłem (nie raz do odciny, odjebałem kilka rzeczy których naprawdę żałuje). W pewnym momencie mnie chwyciło coś, bo przyznałem się sam przed sobą że muszę się ogarnąć bo oceny mi poleciały ostro, przestałem się rozwijać. Coraz częściej miałem po prostu ciśnienie żeby się czymś porobić. W ten sposób przestałem palić (dokładnie to 1 kwietnia xD), wygadałem się o wszystkim pani sajkolog. Biorąc pod uwagę że wyszło na to że grubo i długo robiłem ją w chuja, to raczej zadowolona nie była. Trochę mi popierdoliła o tym jakie to mam predyspozycje do uzależnień (mój stary to alkoholik), o tym jak sobie niszczę mózg. Przez miesiąc był spokój, za wyjątkiem jednej najebki etanolem. Ostatnio znowu coś mnie chwyciło, złapałem ciśnienie i poszedłem po thiocodin (taniutki, 6,5 ziko). Wyrobiłem sobie receptory i przez ostatnie dwa tygodnie leciałem dość grubo. kodę przeplatałem piwem i zolpidemem donosowo (tylko to starsza ma w apteczce). Raz poleciałem z kumplem na imprezę z jakimś losowym BK - poczesało mnie jak skurwysyn, do teraz mam tiki nerwowe (ryj mi wykręca) i szum w jednym uchu. Wczoraj złapałem się na tym że po zolpiku wąchałem rozpuszczalnik - jak rano znalazłem obok łóżka torbę ze szmatą to powiedziałem sobie że tego już za wiele.
Nie chcę ćpać. Leci mi na to w chuj hajsu, mam trochę długów u kumpli (całe szczęście że apteki nie sprzedają na kreskę, tak to bym miał długi u dilerów). Chciałbym się zajmować tym co kocham (mam trochę pasji) ale nie mam na to pieniędzy, a są mi niestety konieczne na realizowanie się - i to dużo większe niż 13zł na 300mg szczęścia. Starzy nie chcą mi dawać na to pieniędzy - niestety nie widzą takiej potrzeby. Za to ciuchy mam z górnej półki, ot takie życie na pokaz.
Szkoła mnie wkurwia równie bardzo jak brak hajsu. Zabiera mi czas który mógłbym poświęcić na samorealizację, a w dodatku nawet jak się przykładam do nauki to chuj z tego wychodzi bo jest za duża presja jak dla mnie, nie lubię i nie umiem pracować pod presją. Gdy robię to co lubię (i wcale nie są to tylko ekstrakcje) nie odczuwam przymusu czy stresu.
W dodatku psycholog miesiąc temu kazała mi notować moje samopoczucie i to ile śpię, bo podejrzewa mnie o ChAD. Powiem że to ile sypiam, jak mi się śpi, jak mi się zasypia i to jak się czuję w ciągu dnia (huśtawka nastrojów) nie wygląda zbyt ciekawie.
Jutro kolejne spotkanie z sajkologiem, zastanawiam się czy się jej wystrzelać o wszystkich grzeszkach z ostatniego miesiąca, czy utrzymywać że "tylko piwko" tak jak się z nią miesiąc temu umówiłem.
Powiedz proszę, co to za pasję pragniesz rozwijać, ale nie możesz, bo rodzice nie chcą dać Ci hajsu? Jeżeli naprawdę Ci na tym zależy, to może zainteresuj się jakąś robotą na pół etatu, jako alternatywnym źródłem pieniędzy : )
Mógłbyś też teoretycznie kupować ubrania z nieco niższej półki. Wiem, że ciężko zrezygnować z dobrych rzeczy, kiedy już się do nich przywykło, ale życie czasem bywa sztuką kompromisu.
Powtórzę jeszcze po DorianGray, że Twoi rodzice wydają kasę w błoto na psychologa. Chodzisz do niej zapewne tylko po to, żeby zachować pozory - że niby się starasz.
Generalnie zastanów się, jak widzisz siebie w wieku 28 lat. Chcesz spędzić najlepsze lata życia bujając się po detoksach i ośrodkach? : )
Chętnie bym się przerzucił nawet na ciuchy z demobilu czy bazaru. Problem w tym że to matka kupuje mi ubrania, w sensie że chodzę z nią na zakupy. A ona robi z siebie chuj wie kogo, "życie ponad stan" to się chyba nazywa, i za nic do lumpa nie wejdzie.
Sajkologa mam na nfz, więc mogę go robić w chuja do woli xD
koda mi schodzi.
W sensie liczysz na jakąś pomoc tutaj czy potrzebujesz się wyżalić/ pochwalić ?
z3rg98 pisze:
Sajkologa mam na nfz, więc mogę go robić w chuja do woli xD
Koda mi schodzi.
Radzę przystopować, bo później może być za późno..
Chcesz coś ważnego ode mnie? Jestem mniej na forum, zajmuje się raczej tylko "moderacją", masz coś ważnego? to zapraszam PW, czad
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
Ja spróbowałbym pogadać z rodzicami odnośnie tego, co chcesz w życiu robić i może zdołasz ich przekonać, by Ci w tym pomogli. Oczywiście musisz im pokazać, że naprawdę Ci na tym zależy - zaczynając od zaprzestania brania narkotyków : )
Sam się wjebałeś, sam z tego wyjdź. Żalenie się z własnej głupoty na forum Ci nic nie da.
Prędzej czy później starzy i tak Cię zamkną w stacjonarce.
Gdybyś bardzo chciał osiągnąć swoje marzenia to byś do nich dążył, a pierdolenie, że nie masz pieniędzy... Stary zacznij coś robić, rusz dupę a nie szukasz współczucia na narkomańskim forum.
Chociaż i tak wydaje mi się, że to co u Ciebie przeczytałem to jeden wielki stek kłamstw - może się mylę.
z3rg98 pisze:Chodzi o elektronikę. Na początku wystarczy kilka groszy i podręcznik od fizyki z gimnazjum, ale wraz z nabywanym doświadczeniem potrzebuje się coraz droższych narzędzi i komponentów - np. oscyloskopu nie ma sensu kupować za mniej niż 2k, dobry zasilacz laboratoryjny to jakieś 500zł, czyli w moim wypadku jakieś 3 miesiące niewydawania hajsu który dostaje na swoje potrzeby (czyli nawet kawy w szkole bym sobie nie jebnął xD).
z3rg98 pisze:Koda mi schodzi.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mozg-jointy-1000.png)
„Tysiąc jointów później” – co naprawdę dzieje się z mózgiem stałego palacza marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/betel-c0faedab2ce4409c9a96a39b09b1561b.jpg)
Betel jest używany od co najmniej 4000 lat
Betel to po kofeinie, alkoholu i nikotynie najbardziej popularna używka na świecie. Jest używany od dawna i głęboko zakorzeniony w kulturze Azji. Chociaż żucie betelu wiąże się z zabarwieniem zębów, brak takie zabarwienia nie oznacza, że człowiek betelu nie żuł. Dlatego też stwierdzenie jego użycia w przeszłości wymaga specjalistycznych badań. Taki, jakich podjęli się naukowcy z Tajlandii, Australii i USA.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/zrzut_ekranu_z_2025-07-28_19-48-14.png)
Polacy robią to w samotności. W domach, nie na imprezach. A królowa jest tylko jedna
Coraz częściej używamy substancji psychoaktywnych w samotności. Szczególnie popalamy. I nie chodzi rzecz jasna o papierosy dostępne w kiosku. O czym to świadczy? – O tym, że te substancje są wykorzystywane do regulacji emocji, takich jak lęk, smutek czy napięcie – dr Gniewko Więckiewicz, psychiatra ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego komentuje wyniki raportu PolDrugs 2025.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/sorgorzow.jpg)
Skandaliczne sceny na SOR-ach w wakacje. Pacjenci pod wpływem alkoholu i narkotyków
Skaczą po łóżkach, demolują sufit, są agresywni i niebezpieczni – a to wszystko dzieje się na oddziałach ratunkowych, gdzie inni pacjenci czekają na pomoc. W wakacje SOR-y pękają w szwach, a liczba pacjentów pod wpływem alkoholu i narkotyków lawinowo rośnie.